—04/09/1972—
Egipt, Kair
![[Obrazek: 6fQU5Ay.png]](https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=6fQU5Ay.png)
Finalnie Anthony - biorąc pod uwagę w głównej mierze wizje Morpheusa dotyczące nadchodzących straszliwych wydarzeń - postawił na sprawdzone rozwiązania i splendor egipskiej Ambasady, która niejako dla obu delegacji znajdowała się w połowie drogi. Wypracowane kanały komunikacyjne i teleportacyjne z pewnością przydadzą się medykom do wymiany kulturowej i oczywiście urzędnikom do ewentualnego zacieśniania współpracy, niemniej oni musieli tylko i wyłącznie zjawić się tu, w monumentalnym budynku osadzonym w parku Al-Ahzar, ukrytym przed mugolskimi oczyma ale będącym niewątpliwie magicznie napompowanym do granic możliwości centrum europejskiego świata w Kairze.
W godzinach popołudniowych rozległa sala balowa zaiskrzyła się setką lśniących, unoszących się w powietrzu świec. Przy prezydialnym stole w blasku reporterskich fleszów dokonało się coś, na co pracowało bardzo wielu ludzi uhonorowanych sowitymi premiami w swoim kraju. Umowa handlowa Anglia - Kambodża swoje ziarno miała w głupiutkim niespełnionym marzeniu o magii bezróżdżkowej, potem jednak krwią urzędników, lekarzy, farmaceutów i tłumaczy urosła do pięknego drzewa, które głęboko zapuściło korzenie w gospodarkę obu krajów. Umowa obejmowała głównie produkty medyczne i paramedyczne, zamienniki różnych składników eliksirów leczniczych, ale była otwarta na wiele więcej - w zależności od potrzeb rynku i angielskich obywateli. Anthony był obecnie bardziej zadowolony niż to okazywał - dostawca z Azji mógł uniezależnić ich od rynku Europejskiego, cokolwiek by się działo.
Po stronie Kambodżańskiej wystąpił sam Arcymag Saetann Sìerìekìet, wiekowy drobny mężczyzna, który zmarszczek miał więcej niż jego córka z którą przyjemność zwiedzania Londynu miało kilka osób z londyńskiej delegatury. Łysy azjata ubrany był w złocisto-srebrne, przepastne strojne szaty przewidziane na najznamienitsze spotkania, oddając szacunek tak drugiej stronie jak i gospodarzom szczytu.
Złożone autografy były tylko formalnością, tej jednak musiało stać się zadość. Fanfary podsumowały ostatnią kropkę nad i, gdy Shafiq dołożył swoje trzy podpisy - na dokumencie spisanym w języku angielskim i jego kopiach po francusku i witnamsku. Dyplomaci zaraz po tym akcie podnieśli się i pozwolili przy akompaniamencie muzyki dać się sfotografować zaproszonym dziennikarzom. Krótkie przemowy, uśmiechy, uściski dłoni, cały ceremoniał tak właściwy ludziom, tak potrzebny i niepotrzebny jednocześnie.
Zaraz potem rozpoczął się bankiet, a zaczarowane instrumenty wypełniły salę słodką ruchliwą melodią skrzypiec przy wtórze pozostałych instrumentów smyczkowej orkiestry.. W przeciwieństwie do muzyki, dania mieszały ze sobą obie kultury, większość rozmów przy stole zaś odbywała się w języku europejskiej dyplomacji czyli po Francusku.
Gdy oficjalny obiad dobiegł końca, zaproszono szanownych gości na parkiet, zaś stoły magicznie usunięto, zastępując je szwedzkim bufetem i słodkościami, na wypadek gdyby ktoś zgłodniał podczas tańców. Na sali przebywało około setki gości - poza delegaturami z obu krajów, byli też ambasadorzy stacjonujący na stałe w Egipcie (w tym oczywiście Michael Shafiq z małżonką), kilku ministrów egipskiego rządu, czy szukający okazji do intratnych transakcji oligarchowie oraz, z oczywistych względów, ich osoby towarzyszące. Przepych niekiedy górował nad dobrym smakiem, nie sposób było się jednak nudzić choćby przy samej obserwacji zebranych na sali balowej osób. Ochronę stanowili lokalni funkcjonariusze, między gośćmi krążyli ubrani w eleganckie białe stroje kelnerzy. Rozmowy toczące się nad głowami były pełne wystudiowanej galanterii, znać było, że mimo prób symetryzmu i uszanowania różnych kultur, dominował europejski styl organizacji tego typu spotkań.