![[Obrazek: 7f56e67c1c2d43d8c989d69fbc66e564cf51c40d.jpg]](https://64.media.tumblr.com/2964db00edbabd2aae9af68d7a0181e7/7ebd5cd578497f6a-92/s1280x1920/7f56e67c1c2d43d8c989d69fbc66e564cf51c40d.jpg)
list wysłano na tym samym świstku papieru, który Robert wysłał do Alexandra
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle nieco się garbi. Nienaturalnie chudy, wręcz wychudzony, co najlepiej widać po wymizerowanej twarzy z mocno zapadniętymi policzkami. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.
24.04.2024, 21:42 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24.04.2024, 21:42 przez Alexander Mulciber.)
![]() list wysłano na tym samym świstku papieru, który Robert wysłał do Alexandra you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man you believe me like a god I'll destroy you like I am Spowita nimbem wyższości i aureolą siegających za pas srebrzystoblond włosów, pół-demon, pół-kobieta (this is the skin of a veela!!), maskująca swoją przewrotną naturę niewinnym uśmiechem, zaś swąd czarnej magii – mgiełką luksusowych perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier. Chorobliwie chuda – kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę – w przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość: wygląda na słabą i wątłą. Uwagę zwracają wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, których precyzyjne, pająkowate ruchy charakteryzuje kościana elegancja profesjonalnej pianistki. Lorraine porusza się z gracją, dbając o zachowanie nienagannej postawy bez względu na okoliczności. W jej hipnotyzujących ruchach, przenikliwym spojrzeniu niebieskich oczu – o powiekach ciężkich od chronicznego niewyspania – i w eleganckiej intonacji wypowiadanych słów tkwi coś arcykobiecego: przedziwny czar, który wyróżnia Lorraine spośród tłumu mimo przeciętnej (1,67 m) postury, długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o półwili, i o jej hieroglifowym pół-uśmiechu wszystkowiedzącej legilimentki. Ubiera się raczej skromnie, w klasyczne, dość mocno zabudowane suknie skradzione z szaf bogatszych kuzynek, nigdy nie odsłaniając zbyt dużo ciała: chce emanować wytwornością i dostojeństwem. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, ale chętnie stroi się też w odcienie zieleni i błękitu.
05.05.2024, 19:37 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.08.2024, 07:39 przez Lorraine Malfoy.)
—07/1972—Londyn, lipiec 1972
Szanowny Robercie, Kontaktuję się z Tobą w sprawie ostatniego zlecenia. Myślę, że słusznie pozwalam sobie przypuszczać, że nie jestem jedyną osobą, jaką zaangażowałeś w tę sprawę. Wiem, że zależy Ci na dyskrecji. Dlatego wolę zapytać, czy nie masz już przypadkiem w swoich szeregach zaufanego człowieka doświadczonego w... Sztuce kamuflażu. Nie szukam metamorfomaga. Zależy mi na osobie utalentowanej w transmutacji, doświadczonej w plastyce twarzy, która zmieni mój wygląd. Sama przyznaję, że to dosyć specyficzny problem, ale nie chciałabym zrzucać misji przeprowadzenia głębszego śledztwa wśród miejscowych na pośredników: muszę zająć się tym osobiście, a nie byłoby rozsądnym pokazywać mugolom swojej twarzy. Ktoś mógłby mnie tam zapamiętać i wskazać służbom, a tym samym odkryć nasze powiązania. Gdybyś znał kogoś, kto mogłby mnie wesprzeć podczas tej misji, proszę, powiadom mnie niezwłocznie. Znasz mój adres. P.S. Znajomość magii ofensywnej również byłaby mile widziana. Tak na wszelki wypadek. L. Malfoy List spłonął po przeczytaniu. Spowita nimbem wyższości i aureolą siegających za pas srebrzystoblond włosów, pół-demon, pół-kobieta (this is the skin of a veela!!), maskująca swoją przewrotną naturę niewinnym uśmiechem, zaś swąd czarnej magii – mgiełką luksusowych perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier. Chorobliwie chuda – kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę – w przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość: wygląda na słabą i wątłą. Uwagę zwracają wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, których precyzyjne, pająkowate ruchy charakteryzuje kościana elegancja profesjonalnej pianistki. Lorraine porusza się z gracją, dbając o zachowanie nienagannej postawy bez względu na okoliczności. W jej hipnotyzujących ruchach, przenikliwym spojrzeniu niebieskich oczu – o powiekach ciężkich od chronicznego niewyspania – i w eleganckiej intonacji wypowiadanych słów tkwi coś arcykobiecego: przedziwny czar, który wyróżnia Lorraine spośród tłumu mimo przeciętnej (1,67 m) postury, długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o półwili, i o jej hieroglifowym pół-uśmiechu wszystkowiedzącej legilimentki. Ubiera się raczej skromnie, w klasyczne, dość mocno zabudowane suknie skradzione z szaf bogatszych kuzynek, nigdy nie odsłaniając zbyt dużo ciała: chce emanować wytwornością i dostojeństwem. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, ale chętnie stroi się też w odcienie zieleni i błękitu.
05.05.2024, 20:17 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.08.2024, 07:42 przez Lorraine Malfoy.)
Londyn, lipiec 1972
Szanowny Robercie, Dziękuję. To nazwisko jest mi znane. Jestem niesłychanie wdzięczna, że udało Ci się znaleźć remedium na moje problemy. Ja również liczę na to, że planowane przedsięwzięcie przyniesie odpowiednie efekty. W życiu spotyka nas wiele zawodów. Traktuj to jako, proszę, nie jako porażkę, a długoterminową inwestycję. W końcu, kiedy niby Cię zawiodłam? L. Malfoy List spłonął po przeczytaniu. Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.
14.05.2024, 16:12 ✶
Londyn 30.07.1972r.
Apisie, Piszę informacyjnie. Może Cię to zainteresuje. Może nie. Dowiedziałem się, że w posiadłości Laurenta Prewetta, był atak ”śmierciożercy” na Abraksany. Zakończyło się niepowodzeniem. Nie wiem, kogo wysłano. Miało to miejsce po opublikowanym wywiadzie Prewetta. Papilio Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat.
Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.
20.05.2024, 18:17 ✶
Londyn, 15 1972
Powiedz mi proszę jedną rzecz. Czy Vespera to córka Rookwooda? A może to tylko zbieżność nazwisk? S List spłonął chwilę po przeczytaniu. "Riddikulus!" - Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina "Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu." - Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972 Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.
22.05.2024, 21:13 ✶
Londyn 28.06.1972
Robercie, wszystko ustalone z C. Flint. 1 lipca będziemy w laboratorium, jeżeli Twoje plany uległy zmianie, daj znać, zajmę się wszystkim. R List spłonął po przeczytaniu Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.
Niska (160cm) brunetka o zielonych oczach, w których czają się tajemnicze ogniki. Gdy chodzi uśmiecha się delikatnie czerwonymi wargami niezależnie od pogody, prezentując fasadę przyjazną oraz przyjemnie do Ciebie nastawioną. W kącikach oczu widać pierwsze zmarszczki. Ubiór nienagannie dobrany, zawsze starannie wyprasowany okala eteryczną postawę. Przypomina spokojne, uśpione morze, trudno się po niej spodziewać burzy... Do czasu gdy nie przekroczy się cienkiej linii.
31.05.2024, 17:16 ✶
Londyn 03.08.1972
Robercie, Skoro sprawa jest zarówno pilna jak i prywatna po prostu pojaw się pod adresem, na który wysyłasz mi listy. Kto wie, może nawet nie będziesz czekać? Vera Tavers Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.
10.06.2024, 10:55 ✶
Londyn, 24 VII 1972
Drogi Robercie, Jak widzisz i pewnie słyszałeś, udało mi się powrócić z moich zamorskich przygód w całości, chociaż czerń żałoby po moim drogim bracie skutecznie odciągnęła mnie od wychodzenia do socjety. Wyglądam w tym kolorze nader blado i niekorzystnie, pomimo opalenizny przywiezionej z Grecji. Muszę przyznać, że ilość pracy do nadrobienia po tej delegacji nieco mnie przytłoczyła. Pomyślałby człowiek, że po tylu latach ma więcej rozumu. Mam do Ciebie drobną prośbę. Czy mógłbyś przygotować dla mnie świecę rytualną na Lammas? Wiem, że zapewne macie bardzo dużo pracy z przygotowaniem asortymentu, ale wierzę, że znajdziecie jedną, która dla mnie odłożysz. Wyślę po nią moją sowę 28 VII wieczorem. Czy będzie Ci to pasowało? Mam nadzieję, że niedługo uda nam się spotkać poza sprawami biznesowymi, a i może uda mi się uzyskać pozwolenie, abyś przyjrzał się kilku sprawom, które mnie zaciekawiły, z mojej wyprawy na Simi, jako niezależny konsultant Departamentu Tajemnic. Raz Niewymowny, zawsze Niewymowny. Z wyrazami szacunku, niechaj Bogowie prowadzą Cię prostymi ścieżkami, ![]() I am the prophet with the answers you seek
Time, I've unlocked it I see past and future running free Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat.
Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.
11.06.2024, 20:14 ✶
Ojcze,
Po kiego grzyba się tak gorączkujesz? Przede wszystkim to nie zapisałem się tam ja sam. Zrobił to za mnie ATREUS. Nie miałem przecież pojęcia o co chodzi, tak? Jednego dnia wręczył mi długopis i kazał się ładniej ubrać na 22. Co było dalej? Widziałeś sam. Co, miałem może uciec? W życiu. Jeszcze może miałem się przed Bulstrodem upokorzyć i wyjść na jakiegoś tchórza? Nie ma takiej możliwości. Czy zdaje sobie sprawę z tego, ile ryzykowałem? Tak. Podejmuję to ryzyko codziennie. Podejmuję je za każdym razem kiedy opuszczam Głębinę. Zawsze sobie jednak radziłem i w tym wypadku byłoby dokładnie tak samo. Dałem radę podczas Beltane, a co dopiero na czymś takim? Ale masz całkowitą rację. Następnym razem zastanowię się dwukrotnie, czy chcę się bawić w jakieś szemrane interesy i dostarczanie rzeczy do Ministerstwa. Bo patrząc na to, że robisz aferę z tego, że nic się nie stało, wniosek jest jeden. Nie było warto. Pozdrawiam równie ciepło,
Stanley Odpowiedź zwrota przyszła około południa tego samego dnia. List spłonął po jego odczytaniu. "Riddikulus!" - Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina "Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu." - Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972 |
|