Podchodzę do Wyrobów Pani Zamfir i zeruje kieliszek jej magicznego napoju na letnie dni, po czym idę dalej.
Ku jego własnemu zdziwieniu, po opuszczeniu strefy gastronomicznej... Skierował się prosto do stoiska z dżemami i sokami z sezonowych owoców. Było to o tyle dziwne, że w gruncie rzeczy takich przekąsek Longbottomom niezbyt brakowało w Warowni. Malwa wykorzystywała każdą okazję, aby przysłużyć się rodzinie, której w nawyk weszło nadmierne pomaganie jej w domowych obowiązkach. Z racji tego, że mało kto z mieszkańców Warowni specjalizował się w sztuce robienia przetworów czy pędzeniu domowych alkoholi... Skrzatka wykorzystała okazję, gdy tylko się nadarzyła, toteż spiżarnia powoli zaczynała być przepełniona.
Chociaż i tak wypadałoby sprawdzić, co się tutaj kryje, pomyślał Erik. Bądź co bądź, nie był teraz na służbie, więc nie musiał przejmować się zbytnio piciem na służbie. W końcu Alastor Moody trwał na posterunku, a skoro Ali tego dnia pracował, to na pewno ochroni ich przed wszelkimi niebezpieczeństwami. Pokręcił nagle głową, odsuwając od siebie falę mrocznych myśli. To był tylko wewnętrzny żarcik. Za nic w świecie nie postawiłby Moody'ego w sytuacji, gdzie musiałby samotnie odpierać atak Śmierciożerców. Nawet napojony alkoholem Brygadzista mógł się na coś przydać.
— Przepraszam? — zagaił sprzedawczynię, wskazując palcem na butelkę alkoholu śliwkowego, wokół którego znajdowały się czyste kieliszki. — Po ile to?
Cena, chociaż w jego przypadku nie grała dużej roli, była stosunkowo niska, co nawet go ucieszyło. A biorąc pod uwagę brak ostrzeżeń dotyczących tego, że za nalewkę odpowiadały skrzacie dłonie, liczył, że efekt nie będzie tak intensywny, jak w przypadku trunków tworzonych w piwnicy Longbottomów przez Malwę. Nigdy więcej tego bimbru, obiecał sobie Longbottom, krzywiąc się na wspomnienia z nocnej popijawy z Norą i Morfeuszem. Totalna porażka. Może gdyby tamtej nocy został w domu i grał z Figg w jakieś gry planszowe, to wszystko potoczyłoby się inaczej...
Po zapłacaniu za kolejkę magicznego napoju Erik wypił cały kieliszek za jednym razem, aby po niedługim czasie przejść do kolejnego stoiska.
Sukces!
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.❞