Zaśmiał się - być może nieco głośniej niż mu wypadało, bowiem kilka par oczu obróciło się w ich stronę - na stwierdzenie, jakie padło z ust Laurenta. Nie wydawał się tym przejęty; nie teraz, w jego towarzystwie. Pozostawało mieć tylko nadzieję, że i on przy Perseusie czuł się równie swobodnie.
— Kiedyś pewna gwiazda mugolskiego kina stwierdziła, że nieważne co mówią, byle mówili — skrzywił się, bo zupełnie nie zgadzał się z tym stwierdzeniem. Niejednokrotnie był świadkiem tego, jak plotka potrafiła zniszczyć czyjeś życie, obrócić w proch to, co budowało się latami — Najwidoczniej nasz drogi celebryta wziął sobie to do serca.
Brak możliwości oparcia ciężaru swej schorowanej nogi na lasce doskwierał Perseusowi okropnie; czuł ból pulsujący w jego prawej stopie, który z wolna przesuwał się po napiętej do granic możliwości łydce i, jak ze zgrozą stwierdził Black, zaczynał subtelnie wbijać się w kolano. Dlatego kiedy też zobaczył sugestywnie wyciągnięte ramię Prewetta, nie wahał się ani sekundy. Nie sądził, aby ktokolwiek odebrał to jako coś zdrożnego - on naprawdę miał problemy z samodzielnym poruszaniem się.
— Wybacz, Laurencie, że wykorzystuję cię w ten sposób — zwrócił się do niego z łagodnym uśmiechem, który nie maskował wystarczająco tego, jak bardzo był skrępowany — Zgubiłem moją laskę. To znaczy, ktoś z obsługi ją z pewnością ma, ale nie mam pojęcia kto...
Laska na pewno znajdzie się do rana. A jeśli nie, miał w domu kilka zapasowych, choć bardzo lubił tę elegancką, hebanową, idealnie wyważoną, z posrebrzaną główką kruka i śladem bobrzych zębów - pamiątki, po balu u Longbottomów.
— Ani trochę — przyznał — Poznałem Atreusa na tyle, by wiedzieć, że ma dobre serce, ale język niewyparzony i krew gorącą...
Pytanie o Edge'a, który zapisał się w jego pamięci jako Crow i wciąż nie potrafił przyzwyczaić się do jego nowego imienia, nieco zaskoczyło Perseusa, jednak nie dlatego, że ktoś rozpozna w jednym z kelnerów cyrkowca, a ze względu na to, że Laurent ponownie podjął ten temat. To, że zależało mu na odpowiedzi, oznaczało, że i jemu nie był on obcy. Wbił smutne spojrzenie w trzymany przez siebie drink, a jego ramiona uniosły się w cichym westchnieniu.
— Znam — pokiwał głową, a potem zniżył głos do szeptu, tak, że tylko Laurent był w stanie go usłyszeć — Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo mi wstyd z powodu mojego tchórzostwa. On powinien być tutaj gościem, zamiast serwować drinki ludziom, którzy nim wzgardzają, ale... Nie umiałem się nikomu postawić.
A potem napił się jeszcze i odwrócił się do niego z uśmiechem.
— Jeśli masz dość cierpliwości, by mnie nauczyć jazdy konnej, chętnie odwiedzę cię w New Forest po powrocie z podróży poślubnej.
![[Obrazek: 2eLtgy5.png]](https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=2eLtgy5.png)
if i can't find peace, give me a bitter glory