• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Wademekum Spis powszechny Korespondencja v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
Poczta Baldwina

Poczta Baldwina
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#41
14.02.2025, 18:51  ✶  
Sowa najwyraźniej pomyliła adres.
5 września dostałeś podpisany jedynie inicjałem list z życzeniami powrotu do zdrowia, zaadresowany do niejakiego Baldwina Melory oraz sakiewkę, w której było siedemnaście galeonów - sądząc po treści listu, mających pomóc z zakupem leków.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Czarodziej
Let's start a fire
Ciemne włosy i niebieskie oczy. Wysoki, na oko 180 cm wzrostu. Młody, z gładko ogoloną twarzą i wiecznie znudzonym wyrazem twarzy. Uśmiech iście cwaniacki, sugerujący złośliwość.

Aidan Parkinson
#42
03.03.2025, 12:22  ✶  
Londyn, 6.09.1972

W piździe mam kuzynkę twojej panny bo nie interesuje mnie twoja ręka. Nie wiem która jest twoją panną a która kuzynką, ale spierdalaj.

Buzi,

Aidan

Do listu dołączona była strona z Czarownicy a ogłoszeniem matrymonialnym. Aidan nakleił na nie zdjęcie
Czarodziej
Let's start a fire
Ciemne włosy i niebieskie oczy. Wysoki, na oko 180 cm wzrostu. Młody, z gładko ogoloną twarzą i wiecznie znudzonym wyrazem twarzy. Uśmiech iście cwaniacki, sugerujący złośliwość.

Aidan Parkinson
#43
03.03.2025, 12:51  ✶  
Londyn 6.09.1972

Te-he, a ja posuwam ministrę magii.

A
Czarodziej
Let's start a fire
Ciemne włosy i niebieskie oczy. Wysoki, na oko 180 cm wzrostu. Młody, z gładko ogoloną twarzą i wiecznie znudzonym wyrazem twarzy. Uśmiech iście cwaniacki, sugerujący złośliwość.

Aidan Parkinson
#44
04.03.2025, 11:19  ✶  
6.09.1972

Baldwin,

czy mu na pewno jesteśmy kurwa spokrewnieni? Jesteś głupszy niż ustawa przewiduje, więc ci wytłuszczę: to nie moje ogłoszenie. Jakiś frajer robi sobie jaja, pewnie przez to że odbiłem mu pannę końcem stycznia. Już nie żyje, ale najpierw muszę wygrzebać się z tego gówna, które zrzuciła na mnie Longbottom w pracy.

PS Wyobraź sobie reakcję mojej madre na to ogłoszenie. Pomijając tonę listów z idiotycznymi odpowiedziami, to dostałem od niej wyjca tutaj powiła się namalowana twarz klauna Umówiła mnie kurwa ze swatką na 9 września. Poważnie rozważam, czy nie skręcić sznura 8 września.

Pozdro,

Aidan
Our Lady of Sorrows
and you don't seem the lying kind
a shame that I can read your mind
and all the things that I read there
candlelit smile that we both share
Spowita nimbem wyższości i aureolą sięgających za pas srebrzystoblond włosów, Lorraine wygląda dokładnie tak, jak powinien wyglądać Malfoy z krwi i kości. A jednak... Coś hipnotyzującego jest w jej czystym, wysokim głosie, w sposobie, w jaki intonuje słowa. W pełnych gracji ruchach, które cechuje elegancka precyzja profesjonalnej pianistki. Coś w przenikliwym spojrzeniu jasnoniebieskich oczu, skrytych pod ciężkimi od niewyspania powiekami. Przedziwny czar półwili, który wyróżnia Lorraine z tłumu mimo raczej przeciętnej postury (1,67 m), długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o jej uśmiechu. Wygląda na istotę słabą, wątłego zdrowia. W przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość. Chorobliwie chuda, kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę. Uwagę zwracają zwłaszcza wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, w których często obraca w zamyśleniu srebrny pierścionek z emblematem rodu Malfoy. Obyta towarzysko, zawsze wie jednak, co powiedzieć i jak się zachować. Bez względu na okoliczności dba o zachowanie nienagannej postawy. Ubiera się skromnie, w otrzymane w spadku po bogatszych kuzynkach, klasyczne, mocno zabudowane suknie, na których wprawne oko dostrzec może ślady poprawek krawieckich. Nie da się ukryć, że jako młoda, atrakcyjna kobieta, przyciąga wzrok, nosi się jednak konserwatywnie, nigdy nie odsłaniając zbyt wiele ciała. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, choć chętnie stroi się także w odcienie zieleni i błękitu. Zawsze otula ją mgiełka ciężkich perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier.

Lorraine Malfoy
#45
09.03.2025, 10:10  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.03.2025, 15:31 przez Lorraine Malfoy.)  

—08/09/1972—



Lorraine przekazała przesyłkę Baldwinowi rękoma jednego z jej wiernych informatorów, z którym miała się spotkać tego wieczoru w Necronomiconie. Mężczyzna, będący stałym bywalcem Podziemnych Ścieżek, wpadł zziajany do Eurydyki, gdzie – wedle uroczyście złożonej wczoraj Lorraine obietnicy – Baldwin miał spędzać czas na malowaniu razem z Fridą, bo mała ghoulka dostała w prezencie od Peregrinusa nowe kredki i koniecznie chciała je wypróbować na formacie większym niż kartka papieru... Znaczy się, na ścianie. A czy było lepsze miejsce na mazanie po ścianach niż podziemna galeria sztuki?

W środku niewielkiej, wypchanej koperty, poza krótkim listem, znajdowała się opisana i zabezpieczona fiolka z jedną porcją eliksiru chroniącego przed ogniem.


Nie oglądaj się za siebie.

Lorraine


Yes, I am a master
Little love caster
Czarodziejska legenda
O! from what power hast thou this powerful might,
With insufficiency my heart to sway?
Przed dwoma tysiącami lat niewielkie irlandzkie miasteczko Waterford spłynęło krwią okrutnego męża i bezdusznego ojca kobiety, która zbyt wiele wycierpiała z ich rąk. Upiorzyca gnana nienawiścią i pragnieniem zemsty, przez lata dotkliwie karała wiarołomnych kochanków i mężów, aż zasnęła w swym rodzinnym grobowcu. Mieszkańcy co roku w rocznicę jej zgonu kładą na ciężkiej marmurowej płycie krypty rytualny kamień, który ma zapewnić im bezpieczeństwo. Ze szczątkowych zapisków etnologów i lokalnych pieśni, można wywnioskować, że kobieta była użytkowniczką magii. Czy znajdzie się śmiałek, który zdecyduje się zdjąć kamień i pocałunkiem obudzić bladolicą śniącą o ustach czerwonych jak krew?

Dearg Dur
#46
26.05.2025, 13:30  ✶  

—09/09/72—



Oxfordshire, 09.09.72

Baldwinie,

Zastanawiam się, czy list, który od Ciebie otrzymałam, był pisany w stanie trzeźwości, czy też przyćmiły Ci go opary spalenizny i moralnego rozkładu, który tak chętnie wybrałeś za towarzysza. Poezja, synu, bywa piękna tylko wtedy, gdy nie wypływa z ust człowieka żyjącego w błocie — w przeciwnym razie brzmi jak próba ubłocenia słów, które same w sobie mają ciężar większy niż Twoja obecna egzystencja.

Zamiast dramatyzować i porównywać się do trupów na ulicy — a zaiste, trudno o gorszy dobór metafory — mógłbyś po prostu nas odwiedzić, zobaczyć wprost jak się ma Twoja rodzina. Ale przecież zawsze wolałeś dramatyzm teatru od pragmatyzmu prostoty, tak w mowie, jak geście. Być może nie powinnam więc dziwić się tonowi całej próżnej otoczki sprowadzającej się do jednego pytania, mogącego być zawartym na skrawku wizytówki.

Calanthe żyje. Bo oczywiście, że żyje. Czy myślałeś, że pozwoliłabym jej odejść z tego świata tak samo lekkomyślnie, jak Ty pozwoliłeś sobie odejść z rodzinnego domu? Trzymała się przy mnie dzielnie, jak przystało na osobę wychowaną w wartościach, których Ty się wyrzekłeś. Gdy o poranku po tym tragicznym zdarzeniu poszłyśmy ocenić stan butiku, wyceniać straty lepkiego dymu wciąż oblepiającego witrynę, materiałów przesiąkniętych wonią spalenizny, które na nic już się nie zdadzą. Gdy odnalazłyśmy w końcu dwie pracownice, które dokonały żywota w zawalonej pracowni, ona bez słowa podawała mi wilgotną eteryczną wonią chusteczkę. Była wsparciem, gdy Ty byłeś, jak zwykle, nieobecny.

Zmarły dwie kobiety. Matki kochające swoje dzieci, matki, które złożyły swoje życie na ołtarzu uczciwości pracowniczej, próbujące ratować co cenniejsze kreacje, efekt miesięcy moich starań i zabiegań, projektów, które znalazły uznanie, a teraz spoczęły w londyńskim grobowcu grzechów tych, którzy dopuścili mugolaków do władzy, a teraz ronią nad tym krokodyle łzy. Ale o mnie przecież nie pytasz. Ani o ojca. Ani o sklep. Ani o dom.

Może więc w obliczu, która dotknęła nas wszystkich, zrobisz ten pierwszy krok. Przyjedź na Mabon. Miejsce będzie dla Ciebie uszykowane. Wciąż, mimo wszystko, wierzę, że umiesz jeszcze ubrać się godnie choć nie dałeś mi jeszcze potwierdzić tego przypuszczenia, bal — przedmiot naszego układu — zapewne zostanie przeniesiony. Niemniej, przyjedź i zjedz posiłek przy stole, nie cytując przy tym lokalnych wieszczy z podejrzanych dzielnic. Przyjedź i zjedz z nami obiad. Porozmawiamy. Calanthe się ucieszy. Wiedz jednak, że jeśli nie przyjedziesz... Każda lojalność ma swój kres, gdy o nią nie dbasz Baldwinie. Już teraz Calanthe zaciska wargi i milknie z szacunku do moich nerwów, gdy tylko ktoś wspomina Twoje imię. Jej zeszklone oczy przypominają mi czasy, w których jeszcze potrafiłeś powiedzieć „przepraszam”. Pamiętaj, matczyna miłość zawsze wybacza, ale nigdy nie zapomina.

Visenya Rosier-Malfoy

odpowiedź na ten list

Czarodziej
Większość ludzi nie jest tak fałszywa, jak myślisz, ani tak szczera, jak sobie wmawiasz
Przeciętnego wzrostu (178 cm), bardzo szczupły mężczyzna o błękitnych oczach. Piegi na nosie i policzkach wyróżniają go z tłumu, podobnie jak wiecznie ułożone w nieładzie ciemnoblond włosy. Ubiera się zwykle skromnie, chociaż ciuchy są zawsze czyste i niepogniecione.

Oliver McKinnon
#47
11.06.2025, 15:07  ✶  
13.09.1972

Blond księżniczko,

wiesz że bym Ci nieba przychylił. Że dałbym Ci gwiazdkę z niego, gdybym tylko mógł. Ale pieniądz to pieniądz, a sięganie łapą po coś, za co nie można zapłacić, skutkuje odrąbaniem tej łapy. I że to niby mnie tę dłoń mają odrąbać? Potrzebuję jej do pracy, wiesz?

I co to za typ na tym płótnie? Twój nowy chłopak? Od kiedy wolisz czarnowłosych? Poza tym nie widziano Cię ostatnio z tą słodką Mulciberówną? (Nie mów jej tego, że tak napisałem, trochę się jej boję po tym, co ptaszki mi ćwierkały do ucha).

PS Spróbuję, ale z całą moją miłością do Ciebie, nie obiecuję nadstawiać za Ciebie karku. Mam lepszy pomysł: jak jesteś zainteresowany to będę dzisiaj w Eurydyce.

Oliver
Czarodziej
Większość ludzi nie jest tak fałszywa, jak myślisz, ani tak szczera, jak sobie wmawiasz
Przeciętnego wzrostu (178 cm), bardzo szczupły mężczyzna o błękitnych oczach. Piegi na nosie i policzkach wyróżniają go z tłumu, podobnie jak wiecznie ułożone w nieładzie ciemnoblond włosy. Ubiera się zwykle skromnie, chociaż ciuchy są zawsze czyste i niepogniecione.

Oliver McKinnon
#48
12.06.2025, 09:00  ✶  
13.09.1972

Rozumiem, że mój urok osobisty może na to wskazywać, ale uwierz mi że nie poję ludzi amortencją - sami wchodzą mi na kolana.

Cudownie, nie mogę się doczekać wspólnych nocowanek. Będę mógł Ci zaplatać warkoczyki? Tylko uważaj bo mam coś dziwnego na chacie po tej felernej nocy podczas której sfajczyło się pół Londynu. Jeszcze nie wiem, co to jest, ale albo pojawia się jakaś runa, albo do reszty straciłem rozum.

Co do tego typa: jebać go. Biedna Scarlett, że ma takie rodzeństwo. W takich chwilach doceniam Ruzię, to najlepsza siostra pod słońcem, nie mogłem trafić lepiej (wcale nie kazała mi tego napisać).

Może sówka Cię złapie zanim dotrzesz, a jak po spotkaniu to ups, bywa. Do zobaczenia pyszczku!

Oliver
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#49
13.06.2025, 15:03  ✶  
09.09.
dostarczone przez: baldwinowy gołąb przyjemniaczek jako odpowiedź na jego wiadomość

Jestem pierdolonym karaluchem, Beltane mnie nie zabrało, Windermere mnie nie zebrało, to i sfajczony Londyn mnie nie zabierze. Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. Ale nie będę Ci kłamać, Twoja wiadomość podniosła mnie na duchu, bo bałam się. W chuj się boje pisać wiesz... sprawdzać kto nie dał rady, kogo dopadli. Mam gdzie spać. Powiem więcej - próbka degustacyjna jest cała i zdrowa, nawet jeśli cały czas mam ochotę tę pizdę w lustrze przemalować na czarno. Żartuje. Droczę się z Tobą chujku, bo co nam pozostało jak wszystko wyjebało?

Podrzuć adres, wpadnę z kocami, żarciem i moją karmelówką. Byłoby słabo jakby pokonało Cię zapalenie płuc skoro płomienie nie dały rady. Chcesz też farby? Mam trochę zapasu, który mi jeszcze nie zasechł.

M
Diva
I felt my heart crack -
slowly like a pomegranate,
spilling its seeds.
Burza czarno-srebrnych loków, blade lico, gwiazdozbiory piegów. Oleander jest młodym mężczyzną o 183 centymetrach wzrostu i nienagannej posturze. Jego oczy zmieniają kolor w zależności od nastroju, dnia, pogody, miesiąca - lawiruje pomiędzy odcieniami z pomocą metamorfomagii. Dłonie ma smukłe, palce długie. Nosi biżuterię i kolczyki, ale zazwyczaj tylko wieczorami bądź na występy. Gustuje w perłach, złocie i szafirach. Na pierwszy rzut oka uśmiechnięty, pełny życia i pasji młody człowiek, który nie stroni od tłumów i rozgłosu.

Oleander Crouch
#50
01.07.2025, 19:19  ✶  

—09/09/1972—



9 września 1972

Blondynko number 3,

Dzięki za troskę o włosy, na szczęście nie muszę używać rozjaśniacza, więc trzymają się dobrze. Pożar również mnie nie dopadł, czego nie można powiedzieć o innych skutkach tego burdelu na kółkach. Co to za kretyńskie działania i rozwalanie ludziom mienia? Powypijali toksyny po tworzeniu kosmetyków Potterów, że postradali zmysły i podpalili pół miasta?

Jestem poza Londynem i wrócę jak ktoś znajdzie sposób, aby wywietrzyć zapach spalonego pierda z mojego mieszkania.

Ty i Twoje pięć srebrnych widelców do zastawienia jakoś się trzymacie czy wróciłeś do rodzinnych kątów?

xoxo

Oleander


“Why can't I try on different lives, like dresses, to see which one fits best?”
♦♦♦
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:


Strony (6): « Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa