• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka Knieja Godryka v
« Wstecz 1 2
[Wiosna 1972] Wianki, ogniska i słupy majowe - SABAT BELTANE

[Wiosna 1972] Wianki, ogniska i słupy majowe - SABAT BELTANE
Loverboy
Almost dead yesterday, maybe dead tomorrow, but alive, gloriously alive today.
Ciemne długie i niesfornie wywijające się włosy, gęste brwi i szeroki uśmiech. Charles to wysoki na 188 centymetrów młody mężczyzna. Nie wyróżnia się imponującą muskulaturą, ale nie jest też chuderlawy. Do życia ma tyle samo dystansu, co do siebie, więc bardzo często można usłyszeć jak się śmieje. Ciemne oczy to zwierciadła jego duszy, a te już nie tak często wyrażają pozytywne emocje. Ubiera się luźno, stawia na swetry, golfy, czasami nawet bluzy czy mugolskie (!) trampki. Przy pierwszym spotkaniu często wydaje się czarujący, momentami szarmancki. Rodzice próbowali wyuczyć go bardziej wyrafinowanego akcentu, ale Charlie do dzisiaj nie pozbył się pozostałości dewońskiego zaciągania, co uwydatnia się w momentach ekscytacji i upojenia alkoholowego.

Julien Fitzpatrick
#191
22.03.2023, 02:40  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.03.2023, 02:41 przez Julien Fitzpatrick.)  
Nie był pewien czego spodziewać się po tym jak ponownie dotknął nogami ziemi, tym razem w triumfie, z szelmowskim uśmiechem wyrysowanym na twarzy pociągnięciami przepełniającej go euforii. Wszystkie zmartwienia wydały się za grubą szybą, wciąż z nim były, ale ich obecność nikła z każdym kolejnym płomieniem i ruchem tańczących dookoła pala kobiet. Jedna z nich była tą wyjątkową, to z nią skrzyżował spojrzenia zanim ich ciała, wtórując prowadzonym przez rytuał miłości duszom, połączyły się w słodkim pocałunku.
Zwiewny materiał sukienki Sary układał się zgrabnie pod naciskiem dotyku, przyciągnięcia, które sprawiło że byli jeszcze bliżej siebie; pachniała kwiatami, pykającym w ogniskach drewnem i słodkimi aromatami serwowanych na stoisku herbat, które teraz spijał też z jej ust.
W miłości wydawał się zawsze zagubiony, oddając się tandetnemu flirtowi i czerpiąc bliskość ze zbliżeń, ignorując wewnętrzną satysfakcję i euforię, która powinna płynąć z pokrewieństwa dusz. Troszczył się o bliskich, wynosił ich na piedestał, stawiał ich życia ponad swoim, uważając, że istnieje po to, aby to im żyło się dobrze, wygodnie i przyjemnie. Szczęście było zazwyczaj obopólne, lubił być potrzebny, potrzebował aby inni na nim polegali, aby chcieli obdarzać go czymś, czego brakowało w domu rodzinnym - uczuciami.
Zaczerpnął oddechu, ale żałował, że ich usta nie były ze sobą już złączone.
Chciał być bliżej, intensywniej, bardziej - przelać na nią wszystkie te pozytywne uczucia, które uderzyły go ze zdwojoną siłą.
W oczach tańczyły mu ogniki podekscytowania, podjudzane gorącą pasją.
Pozwolił jasnym kosmykom jej włosów przesmyknąć się zgrabnie przez palce.
- Twoje włosy migoczą jak tysiące gwiazd na tle nocnego nieba - wciąż łapał oddech.
Złapał ją za dłoń i pociągnął sugestywnie w stronę zagajnika znajdującego się nieopodal zagajnika. Czyżby tego samego, o którym wcześniej wspominała ludziom przy straganie? Drzew było dużo, a las był gęsty.


I won't deny I've got in my mind now all the things we'd do
So I'll try to talk refined for fear that you find out how I'm imaginin' you
The Alchemistake
—I am a brain—
The rest of me is a mere appendix
William zdaje się mieć głowę w obłokach przy swoich 185 centymetrach wzrostu i wiecznie nieobecnym spojrzeniu. Burza kręconych, czarnych włosów wydaje się niezdatna do zaczesania, zazwyczaj towarzyszy jej też lekkie zmarszczenie brwi; w zamyśle, skoncentrowaniu. Skrępowany w towarzystwie mówi zbyt wiele lub za mało. Często zapomina o skarpetkach (czasami nawet o butach) czy jak wiąże sie krawat, nierzadko zapina nierówno koszule (myli guziki). Mówi dość szybko, więc czasami trudno zrozumieć zlewające się ze sobą słowa, ewentualnie nie kończy myśli, więc trzeba go ciągnąć za język.

William Lestrange
#192
22.03.2023, 02:57  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.03.2023, 02:58 przez William Lestrange.)  
Z początku się zaśmiał, ale słysząc końcówkę wypowiedzi żony zmarszczył brwi.
- Nie jestem dobry w pogrzebach, dostaję po nich emocjonalno-intelektualnej zgagi - odparł enigmatycznie, bo tak naprawdę powinien powiedzieć, że 'śmierć to dla mnie żadna bariera', ale w ostatnim momencie się powstrzymał. Lepiej, aby żona nie wiedziała o jego przeróżnych eksperymentach i tworzeniu wampirów w piwnicy, ich małżeństwo i tak wisiało już na włosku.
Zanim mogli kontynuować rozmowę podeszła do nich jakaś stara baba, a zmarszczka na czole Lestrange'a pogłębiła się.
- Nie mamy pieniędzy, proszę odejś...- ale nie dokończył, bo kobieta zaczęła wyrzucać z siebie słowa, a jej spojrzenie było zamglone. Może byłą niewidoma? Jeżeli tak, to chyba też na widzenie przyszłości, bo wypowiedziane przez nią słowa były wszystkim tym, z czego doskonale zdawał sobie sprawę.
- Ta, dzięki za nic - mruknął pod nosem, tak, że tylko Eden mogła go usłyszeć.
To jakaś tania atrakcja, czy co? pomyślał od razu.
Sprawdził szybko kieszenie, jak kobieta odeszła, dość ostentacyjnie.
- W Paryżu pełno jest tych żebraków, którzy robią sobie biznes z podchodzenia do ludzi, więcej na tym zarabiają niż na uczciwej pracy - wyjaśnił, odprowadzając Szeptuchę wzrokiem.
Nie musiał się nawet chwili zastanawiać, aby odpowiedzieć na pytanie żony.
- Pracuje dorywczo jako antropolog w ministerstwie, przy tych wszystkich atakach godziny się wydłużają, wysyłają po mnie ludzi w środku nocy, aby pomógł - skłamał bez mrugnięcia okiem. Im Eden mniej wiedziała w tym temacie, tym lepiej.
Zaraz sięgnął po fiołki, nad którymi widniał napis 'wierność' oraz dobrał stokrotki, o których napis informował: łagodność.
- Słuchaj, mogę sprobować, jeżeli cię to zachęci. - nie przeszkadzało mu odwrócenie ról, nie martwił się o konwenanse, aczkolwiek zdawał sobie sprawę, że te były ważne dla partnerki, więc na pewno nie będzie naciskał.
Mimo to, zaczął pleść kwiaty, faktycznie, dla zachęty.

Rzut T 1d100 - 87
Sukces!


Sometimes, I wonder if I should be medicated;
If I would feel better just lightly sedated
Alchemiczny Kot
I cannot reach you
I'm on the other side
Avelina mierzy 157 centymetrów wzrostu i waży około 43 kilogramów. Nie jest blada, wręcz zawsze opala się na brązowo. Ma ciepłe brązowe oczy, które podejrzliwie patrzą na obcych i radośnie na przyjaciół. Usta ma pełne i czasami pomalowane czerwoną szminką, gdy się uśmiecha pokazuje przy tym zęby nie mając nad tym kontroli. Włosy ma brązowe i zwykle proste. Czasami jak nie zadba o nie to puszą się jej od wilgoci. Ubiera się w szerokie, kolorowe spodnie i luźne bluzy. Czasami narzuci na siebie szatę. Na pierwszy rzut oka Avelina sprawia wrażenie osoby spokojnej i cichej. Wokół niej zawsze unosi się zapach palonego drewna, pod którymi tworzy swoje mikstury oraz suszonej nad kominkiem lawendy. Nie jest to zapach szczególnie mocny, ale wyczuwalny. Dopiero przy bliższym poznaniu można stwierdzić, że jest też wesoła i czasami zabawna. Jest osobą dosyć sprzeczną, ponieważ walczą w niej dwie osoby październikowy Skorpion i numerologiczny Filozof.

Avelina Paxton
#193
22.03.2023, 03:22  ✶  

Uśmiech nie schodził jej z twarzy, a gdy przedstawił się jako założyciel domu w Hogwarcie wybuchła cichym, ale wesołym śmiechem.

— Miło pana poznać! – odpowiedziała szybciutko.

Beltane było naprawdę magiczne, miejsce to pozwalało ludziom czuć się sobą, udawać, bawić się i dziewczyna absolutnie nie miała mu za złe tego, że nie przedstawił się prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Nie po to tu przyszła. Powinna się bawić i czerpać z tej magii jak najwięcej.

— Dziękuję i będę starać się być dobrym talizmanem. – odpowiedziała szybciutko ruszając z nim w stronę pali. Pokazała mu kciuk w górę, a potem schowała je w piąstkach, aby pokazać, że trzyma za niego kciuki. Rozejrzała się po okolicy wyłapując Trevora, który się wspinał, ale szybko zniknął jej z pola widzenia, więc skupiła się na swoim nowym towarzyszu.

Widząc jak chłopakowi sprawnie wychodzi wspinaczka ucieszyła się ogromnie. Przynajmniej nie musiała się martwić, że przynosi pecha. Avelina podskoczyła z radości w miejscu, a gdy chłopak opadł na ziemię w zgrabny sposób szybko podeszła do niego i złożyła na jego policzku pocałunek w ramach podziękowania. Spojrzała mu w oczy posyłając największy i najpiękniejszy uśmiech na jaki było ją stać. Nie, mimo wieku nie była doświadczona w sprawach damsko męskich. Nigdy nie starała się w nawiązywać bliższych relacji z mężczyznami, zawsze tylko się przyjaźniła.

— Byłeś wspaniały, Godryku! – powiedziała.

hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#194
22.03.2023, 05:11  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.03.2023, 05:13 przez Atreus Bulstrode.)  
- No, kto by pomyślał - odparł z lekkim rozbawieniem, chociaż do konkretnie miał na myśli, ciężko było powiedzieć. Pewnie w innych okolicznościach można było to odebrać jako subtelny przytyk, w tej chwili jednak, kiedy magia Beltane wciąż szumiała w uszach, te słowa zabrzmiał zwyczajnie miło. Uległ też jej dotykowi, podążając za nią bez jakichkolwiek protestów, z ufnością wręcz podążając w tłum kręcący się przy ognisku. Nie zdziwił się nawet zbytnio, kiedy poczuł jej palce ponownie na czole, kiedy niby to poprawiała wianek, ale ciężko było przeoczyć ciepło wosku na skórze. Ludzie jednak lubili różne rzeczy, nie kwestionował więc jej upodobań, ani specyficzności tych gestów. Tak, magia święta faktycznie chyba usypiała czujność. Powoli jednak ta przyjemna mgiełka rozwiewała się. Z każdym kolejnym krokiem wracała trzeźwość, nawet jeśli podtrzymanie dobrego humoru wcale nie było takim ciężkim zadaniem. Im dalej szli, tym Atreus coraz bardziej myślał o tym, że przecież mogli pozwolić sobie na jeszcze chwilę bumelanctwa. Świeto nigdzie nie ucieknie. Tak samo jak i obowiązki.
- Napiłbym się czegoś - stwierdził wymownie, niedyskretnie sugerując, by zmienili nieco trasę i skierowali się stoiska z napojami. - W sumie też... pamiętasz jak napomknąłem o widmowidzu? - pozwolił sobie na krótką pauzę, podczas której przyjrzał jej się kontrolnie. - Pomyślałem sobie w sumie, że jeśli już wylosowałem co wylosowałem u tego przeklętego goblina, to fajnie by było móc z tego skorzystać - wzruszył ramionami. - Nie obrazisz się, jeśli po święcie wyślę do ciebie sowę z paczką? - zapytał jeszcze, uśmiechając się do niej lekko, z pewną nadzieją kryjącą się w tym drobnym geście. Kiedy dotarli do stoiska, zamówił herbatę.

!herbata z prądem
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#195
22.03.2023, 05:11  ✶  

Herbata z odrobinę za dużą porcją amortencji


Herbata pachniała pięknie. Niczym najlepsze, słodkie wspomnienie. Niestety twoja porcja posiadała odrobinę za dużą ilość dodatku - słabej amortencji, która będzie trzymała się ciebie przez trzy następne posty. Pierwsza żywa osoba, którą zobaczysz, staje się tymczasowo obiektem twoich (nieco obsesyjnych) westchnień. Posmak malin będzie towarzyszył ci do końca wieczoru. Musisz przyznać, że czujesz się po tym wszystkim bardzo uroczo.
Tłumacz
These scars don’t lie,
I’m living in an empty time
Falling through space,
I’m living in an empty place.
Ubrany na czarno. Z bliznami na twarzy. Puste spojrzenie. 180cm.

Martin Crouch
#196
22.03.2023, 09:19  ✶  

— Oh, tak, będę wyczekiwał... — Wyrwany na moment ze swoich myśli, spojrzał ma Daisy z wiankiem. Wraz z pierścionkowymi motylkami prezentowała się prześlicznie. Z opóźnieniem dostrzegł wyciągniętą rękę. Krótki uścisk. Nie był przyzwyczajony do tego typu gestów, szczególnie z kobietami. Dłoń Daisy była tak inna od innych znanych mu kobiet.

— Również dziękuję — rzucił nieśmiało i skłonił się w odpowiedzi na jej dygnięcie.

A potem poszła. Odprowadzał ją wzrokiem, znów zanurzony częściowo we własnych myślach. Gdy zniknęła z pola widzenia, spojrzał na pal. Może powinien spróbować swoich sił? I tak nikt go tu nie zna. Cóż, oprócz kuzynostwa. Ale jakie miał szanse? Rąk używał głównie do trzymania pióra. Pierwsze lepsze dziecko wspięłoby się wyżej, niż on. Nastrój opadł jak słońce za horyzontem.

Wsadziwszy ręce do kieszeni, ruszył na spacer po obrzeżach lasu.


[opuszczam lokację]
Trickster
Come with me now,
I'm gonna take you down.
Samuel mierzy jakieś 185 centymetrów wzrostu. Jest bardzo wysportowany, lubi wszelkie aktywności fizyczne. Włosy ma jasne, zawsze czesane wiatrem, często zbyt długie i roztrzepane, pojedyncze kosmyki nachodzą mu na jasnoniebieskie oczy. Na jego twarzy zazwyczaj maluje się beztroski uśmiech. Pachnie smarem i tytoniem.

Samuel Carrow
#197
22.03.2023, 09:48  ✶  

Nie był to jednak jego dzień. Do tego momentu wszystko szło idealnie, aczkolwiek dobra passa się skończyła. Przyszło rozczarowanie. Zazwyczaj nie miał problemu z tym, żeby przyłożyć komuś w mordę - jak widać trochę speszyła go obecność siostry i Danielle. Tak bardzo się starał, żeby trafić w Borgina, że jego strzał przeszedł bokiem. Brawo Samuel - oby tak dalej.

Zaśmiał się w głos, kiedy Stanley się do niego odezwał. Rozbawił go strasznie, myślał, że jak go złapie za fraki i burknie coś pod nosem to zrobi na nim wrażenie?

Puścił go, Samuel się otrzepał, jednak wtedy pojawiła się między nimi Danielle z tym swoim nie jest to potrzebne. No i co on miał teraz zrobić? Najchętniej by typa rozszarpał, ale niestety nie miało to teraz racji bytu. Nie zamierzał się dalej awanturować. Nie, kiedy to ona stanęła między nimi. - Dobrze.- Odparł tylko cicho w kierunku kobiety.

Spojrzał jeszcze na swoją siostrę, zobaczył, że ona próbuje rozmawiać z Borginem, co nie do końca mu się podobało, bo ten wydawał się być jakiś niezrównoważony, nazywał ją Lucy - Sam miał świadomość, że na polanie było pełno ludzi naćpanych amortencją i wolałaby jednak, żeby oni nie zbliżali się do jego niewinnej siostry. Niech ten dzień się jak najszybciej skończy.

moon's favourite poem
and the rest is rust
and stardust
Drobniutka, choć wysoka na 177 centymetrów wzrostu, o popielatych włosach. Śmiech przywodzący na myśl świergot ptaków. Śpiewny, uroczy głos. Choroba objawia się u niej srebrnymi tęczówkami i wędrującym rumieniem.

Sarah Macmillan
#198
22.03.2023, 10:53  ✶  
Musnął ją w policzki ostatni powiew przywołanego przed chwilą wiatru, a później czuła już tylko gorąco. Gorąco ognia buchającego z zaczarowanych ognisk wymieszane z falą uczuć, które się przez nią przelewały. Wiedziała, że musi być bardzo czerwona, bo aż piekły ją policzki, ale nie przeszkadzało jej to ani trochę. Bo to było bardzo ludzkie, a to co ludzkie wydawało jej się niewyobrażalnie piękne. Nie była w tych kwestiach idealna, nigdy tego nie twierdziła i znała jak nikt inny poczucie niższości i wstydu, ale to wszystko co negatywne traciło na znaczeniu w takich momentach, jaki przeżywała tu i teraz. Z nim.

Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Zaraz zajdzie całkowicie, a ich spowije ciemność nocy. Wieszcze mówili, że coś się miało dzisiaj wydarzyć, coś złego, coś co pozostawi po sobie wiele mrocznych myśli, ale Macmillan pamiętała o tym coraz mniej. Bo chociaż normalnie przejmowała sie aż za bardzo losami świata, w tej sekundzie całym jej światem był wyłącznie on.

- Chodź ze mną, to ci pokażę, co tkwiło uwięzione w mojej głowie.

Dała się więc zaprowadzić myślom tam, gdzie jego zaprowadziło zapewne jego wyuzdanie. Dźwięk dzwonków rozszedł się po okolicy ostatni raz (przynajmniej przez najbliższe kilkanaście minut), kiedy wszystkie razem opadły na leśną ściółkę. Sarah wykorzystała to Beltane w całej jego okazałości. Kiedy ogień w nich trochę przygasł, a i magia, która opętała jej głowę powoli się ulatniała, Macmillan nieszczególnie zmieniła cokolwiek w swoim zachowaniu. Trzymając go za rękę powiedziała:

- Cieszę się, że mogliśmy być tu lazem. - Że był przy niej dzisiaj. I że się dał unieść temu, czemu i ona oddała się bezgranicznie. - Co za wieczó’h… - Zadarła głowę do góry, poszukując widniejącej na niebie tarczy księżyca, ale to jeszcze nie był czas. Wróciła więc szybko do wpatrywania się w niego. - Jeden z tych szczególnie waltych zapamiętania.


she is passion embodied,
a flower of melodrama
in eternal bloom.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#199
22.03.2023, 11:17  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.03.2023, 12:39 przez Brenna Longbottom.)  
Magia Beltaine naprawdę potrafi odebrać rozum, pomyślała Brenna, po jakimś czasie, próbując się z niej otrząsnąć. Skupić się nie na chęci tańca, i to koniecznie z Atreusem, a na rzeczach naprawdę ważnych, takich jak: śmierć, pożoga i potencjalny koniec świata. Euforia ulatywała z każdą minutą, i po chwili Brenna znowu niby zachowywała się normalnie, a tak naprawdę tonęła w nerwowym wyczekiwaniu. Po drodze znów zaczepiła dwie osoby, które zdawały się nazbyt pijane, i stanowczo kazała, by towarzysze zabrali ich ze święta.
Normalnie nie reagowałaby tak w takiej sytuacji, tylko przymknęła oko, w końcu to nie była rola Brygady. Teraz najchętniej odesłałaby stąd wszystkich. Ale nie mogła. Zakazano im przekazywać informacje dalej.
Posłusznie ruszyła za Atreusem, głównie dlatego, że w tej chwili stanie przy ognisku nie było już możliwe – tańczyło tam zbyt wiele par upojonych magią i nie szło tam krążyć. Zbliżyła się więc ku straganom, ale jej wzrok przesuwał się po tłumie. Czasem uciekał ku niebu. Czekała aż się ściemni. Wypatrywała oznak tego, co nieuchronne. Kiedy zatrzymali się przy stoisku, też poprosiła o herbatę.
- Hm? – spytała rozkojarzona, a kiedy dotarło do niej, o co Bulstrode prosi, parsknęła mimowolnie śmiechem i zakrztusiła się herbatą. – Merlinie. Aurorzy często proszą mnie o widmowidzenie, ale to pierwszy raz, kiedy zamiast oglądać cudzą śmierć albo porwania, mam wywróżyć hasło do kajdanek.
W gruncie rzeczy drzwi do Biura Aurorów rzadko się za nią zamykały. Albo ona szła do Patricka, albo on do niej, i zwykle gdy potrzebował partnera, służyła mu za takiego, choć w teorii powinien to być auror.
- W porządku. To zawsze jakaś odmiana – stwierdziła, bo prośba rozbawiła ją na tyle, że była gotowa spróbować. A może wspomnienie niedawnej magii utrudniło odmowę. – O ile rano będę żywa – dodała żartem.
Żartem, który był wypowiedziany na serio.

!herbata korzenna


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#200
22.03.2023, 11:17  ✶  

Smak owocowy


Kiedy wziąłeś łyk gorącego napoju, od razu uderzyła w ciebie mnogość aromatów. Wyłapałeś spomiędzy nich między innymi słodycz i smak różnych owoców, które dodają herbaty wyjątkowy smak i zapach. To herbata owocowa, która zawiera mieszankę różnych suszonych owoców, takich jak truskawki, maliny, borówki czy jabłka.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Eutierria (491), Alastor Moody (1265), Mavelle Bones (1584), Eunice Malfoy (1138), Theon Travers (683), Eden Lestrange (907), Brenna Longbottom (2962), Erik Longbottom (1769), Geraldine Yaxley (620), Elliott Malfoy (2446), Atreus Bulstrode (3054), Perseus Black (2054), Nora Figg (1384), Florence Bulstrode (1914), Heather Wood (1507), William Lestrange (1114), Loretta Lestrange (794), Giovanni Urquart (619), Martin Crouch (517), Ula Brzęczyszczykiewicz (1649), Trevor Yaxley (693), Sarah Macmillan (1349), Philip Nott (1164), Patrick Steward (1391), Julien Fitzpatrick (787), Stella Avery (652), Cameron Lupin (2220), Cynthia Flint (1366), Darcy Lockhart (703), Daisy Lockhart (656), Samuel Carrow (1843), Rowena Ravenclaw (2779), Lyssa Dolohov (2325), Alanna Carrow (179), Mackenzie Greengrass (395), Victoria Lestrange (3352), Sauriel Rookwood (1998), Theodore Lovegood (1015), Danielle Longbottom (3223), Pan Losu (3143), Avelina Paxton (806), Cathal Shafiq (476), Ulysses Rookwood (561), Leta Crouch (734), Jamil Anwar (537), Vespera Rookwood (2478), Stanley Andrew Borgin (1443), Louvain Lestrange (825), Jackie Carrow (1367)


Strony (29): « Wstecz 1 … 18 19 20 21 22 … 29 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa