05.11.2023, 03:59 ✶
Nie zwracała uwagi na to, jak wyglądał, ona po prostu wiedziała, czego ojciec od niej oczekiwał i co lubił. Przez lata nauczyła się dostosowywać, co przynosiło korzyści i trochę swobody. Fakt, że ojciec pracował bezpośrednio na swoim statku, a nie tylko zarządzał nim z miękkiego fotela, również pomagał. Nie uprzedziła, bo była ciekawa jego reakcji, chciała dostrzec zaskoczenie na twarzy Archeologa i to, co pokazywały jego głęboko niebieskie tęczówki. Koszula mu pasowała, ale powstrzymała się przed komentarzem, pomimo lustrowania go wzrokiem chwilę po tym, jak otworzył drzwi.
- Więc nie było tak źle, oszczędził Ci niewygodnych pytań, przynajmniej na razie. - zauważyła z delikatnym wzruszeniem ramion, jakby miało być w tym pocieszenie przed tym, co mogło, a co nie musiało wcale na Cathala czekać przy kolacji. Nie obrażając ojca, był dość.. Skupiony, żeby nie nazwać go zakręconym na punkcie własnego hobby i pasji. Źródła dochodu. Obawiała się też pytań o poglądy Shafiqa i jego zdanie na temat popularnego ostatnimi czasy Czarnoksiężnika. Wydała z siebie mruknięcie na jego pytanie, palcem przesuwając po ustach, stukając kilkukrotnie w dolną wargę w udawanej konsternacji, ba, nawet jej twarz nabrała jakby przestraszonego i zawstydzonego wyrazu. Zupełnie, jakby proponowała mu nie wiadomo co. - Wtedy faktycznie, może być mniej przyjemny, ale córeczka umie zadbać o to, aby ojciec słodko przespał całą noc. - odpowiedziała w końcu, przenosząc spojrzenie wcześniej utkwione w przestrzeni na twarz mężczyzny, gdy jej palce zacisnęły się na jego ramieniu delikatnie. Kpina w głosie nie ruszyła jej zupełnie, trochę się już chyba przyzwyczaiła do sposobu, w jaki blondyn funkcjonował. Pewnie dlatego też tak lubiła jego towarzystwo. I tak uznałaby, że się zgodził lub też nie mógł jej odmówić, nawet jakby marudził. Porwała go już na statek, na gniazdo też da radę.
Miał rację. Nie był z rodu Black, Lestrange lub Malfoy, zawsze chciał się więc pokazać z jak najlepszej strony, zwłaszcza że na większość dobytku fizycznie zapracował dziad, ojciec i teraz sam William. Tylko co potem?
Cynthia uśmiechnęła się do ojca, poprawiając na krześle i milcząc przez dłuższą chwilę, obserwowała i słuchała rozmowy. Wiedziała, że Cathal tym rumem sobie zapunktował, wszak był to ulubiony trunek staruszka.
- Doskonały wybór, Panie Shafiq! Ten jest z dodatkiem kokosa, przywiozłem go z okolic Kuby. - pochwalił z entuzjazmem, uśmiechając się o dziwo szeroko. Pogonił podwładnego, przesuwając spojrzeniem po stole, swojej córce, a na samym końcu obdarzając samego Cathala pociągłym spojrzeniem. Miał ciemne oczy w przeciwieństwie do niej.
Cyna spojrzała na swoje wino, unosząc w dłoni kieliszek i czując intensywny aromat róży i chyba winogrona równie różowego, co kolor alkoholu, uśmiechnęła się pod nosem, robiąc krótkiego łyka. Było słodkawe i zimne, przez szkło delikatnie mroziło. To pewnie jakieś magicznie chłodzące napoje kieliszki, ostatnie wymysły z Ameryki.
- Ah, więc głównie Pan pracuje w terenie. To chyba ryzykowny zawód, prawda? Te wszystkie klątwy, papierologia - dopytał zaciekawiony, widocznie niezbyt mając pojęcie o pracy w terenie, nie licząc oczywiście tego, co trzeba było robić na statku. Lepiej, że o nocnych wycieczkach do lasu w koktajlowych sukienkach nie wiedział. - Ahh, rozumiem! Cynthia często bywa na przyjęciach w moim imieniu. Nie wiem, czy Pan wie, ale ma brata bliźniaka i chociaż to powinien być jego obowiązek, mój syn zdaje się mieć inne plany. O co chodzi teraz tej młodzieży? Małżeństwo i przejęcie obowiązków głowy rodu to honor, a on tak ucieka! - pokręcił głową zdezorientowany, przenosząc spojrzenie na córkę. Nie dodał na głos, że byłoby prościej, gdyby była chłopcem, uśmiechnął się jedynie nieporadnie. Upił rumu, wracając wzrokiem do rozmówcy, zamieszał łyżką w zupie. - Smakuje Panu rum i zupa? Pan też nie ma obrączki, nie jest Pan zainteresowany małżeństwem?
Zakończył, korzystając z okazji do zadania pytania w sposób nawiązujący do tematu, licząc, że on może mu wyjaśni, przed czym jego jedyny syn tak uparcie uciekał. Cynthia zacisnęła nieco mocniej palce na łyżce, twarz się jej jednak nie zmieniła, w ciszy i spokoju kończyła posiłek, zastanawiając się nad tym, czy w ogóle powinna interweniować, ale uznała, że Cathal sobie doskonale poradzi. Odłożyła łyżkę, przetarła serwetką usta i ułożyła dłonie na kolanach, a przynajmniej tak mógł dostrzegać to jej ojciec. Dłonią przesunęła nieco w stronę siedzącego obok mężczyzny, aby palcem narysować gdzieś na jego udzie znak zapytania — trudno stwierdzić, czy chodziło jej o zapytanie, czy pomocy, nad którą myślała wcześniej, potrzebował, czy może sama była ciekawa, co powie.
Gdy skończyli, chłopak zebrał po nich talerze i oznajmił, że zaraz poda drugie danie i przygotowane na stole półmiski się zapełnią. Przesunęła palcami po chłodnym szkle, wpatrując się w swoje wino. Nie pamiętała, kiedy ostatnio jadła w towarzystwie ojca i kogoś jeszcze posiłek, zwykle go nie było. Nagle wydało się to okropnie niezręczne.
- Czym zajmuje się Pana ciotka, Panie Shafiq? Jeśli mógłbym zapytać. Niezbyt często mam do czynienia z ludźmi z Pańskim fachem, tym bardziej z osobami, z którymi spędza czas moja córka, nie licząc Panny Lestrange i Longbottom. - wyjaśnił pod wpływem uniesionych brwi blondynki.
- Myślę Tato, że Pan Shafiq by chętniej posłuchał czegoś intersującego o Twoich morskich podróżach. - zasugerowała z uśmiechem, przenosząc spojrzenie na Cathala.
- Więc nie było tak źle, oszczędził Ci niewygodnych pytań, przynajmniej na razie. - zauważyła z delikatnym wzruszeniem ramion, jakby miało być w tym pocieszenie przed tym, co mogło, a co nie musiało wcale na Cathala czekać przy kolacji. Nie obrażając ojca, był dość.. Skupiony, żeby nie nazwać go zakręconym na punkcie własnego hobby i pasji. Źródła dochodu. Obawiała się też pytań o poglądy Shafiqa i jego zdanie na temat popularnego ostatnimi czasy Czarnoksiężnika. Wydała z siebie mruknięcie na jego pytanie, palcem przesuwając po ustach, stukając kilkukrotnie w dolną wargę w udawanej konsternacji, ba, nawet jej twarz nabrała jakby przestraszonego i zawstydzonego wyrazu. Zupełnie, jakby proponowała mu nie wiadomo co. - Wtedy faktycznie, może być mniej przyjemny, ale córeczka umie zadbać o to, aby ojciec słodko przespał całą noc. - odpowiedziała w końcu, przenosząc spojrzenie wcześniej utkwione w przestrzeni na twarz mężczyzny, gdy jej palce zacisnęły się na jego ramieniu delikatnie. Kpina w głosie nie ruszyła jej zupełnie, trochę się już chyba przyzwyczaiła do sposobu, w jaki blondyn funkcjonował. Pewnie dlatego też tak lubiła jego towarzystwo. I tak uznałaby, że się zgodził lub też nie mógł jej odmówić, nawet jakby marudził. Porwała go już na statek, na gniazdo też da radę.
Miał rację. Nie był z rodu Black, Lestrange lub Malfoy, zawsze chciał się więc pokazać z jak najlepszej strony, zwłaszcza że na większość dobytku fizycznie zapracował dziad, ojciec i teraz sam William. Tylko co potem?
Cynthia uśmiechnęła się do ojca, poprawiając na krześle i milcząc przez dłuższą chwilę, obserwowała i słuchała rozmowy. Wiedziała, że Cathal tym rumem sobie zapunktował, wszak był to ulubiony trunek staruszka.
- Doskonały wybór, Panie Shafiq! Ten jest z dodatkiem kokosa, przywiozłem go z okolic Kuby. - pochwalił z entuzjazmem, uśmiechając się o dziwo szeroko. Pogonił podwładnego, przesuwając spojrzeniem po stole, swojej córce, a na samym końcu obdarzając samego Cathala pociągłym spojrzeniem. Miał ciemne oczy w przeciwieństwie do niej.
Cyna spojrzała na swoje wino, unosząc w dłoni kieliszek i czując intensywny aromat róży i chyba winogrona równie różowego, co kolor alkoholu, uśmiechnęła się pod nosem, robiąc krótkiego łyka. Było słodkawe i zimne, przez szkło delikatnie mroziło. To pewnie jakieś magicznie chłodzące napoje kieliszki, ostatnie wymysły z Ameryki.
- Ah, więc głównie Pan pracuje w terenie. To chyba ryzykowny zawód, prawda? Te wszystkie klątwy, papierologia - dopytał zaciekawiony, widocznie niezbyt mając pojęcie o pracy w terenie, nie licząc oczywiście tego, co trzeba było robić na statku. Lepiej, że o nocnych wycieczkach do lasu w koktajlowych sukienkach nie wiedział. - Ahh, rozumiem! Cynthia często bywa na przyjęciach w moim imieniu. Nie wiem, czy Pan wie, ale ma brata bliźniaka i chociaż to powinien być jego obowiązek, mój syn zdaje się mieć inne plany. O co chodzi teraz tej młodzieży? Małżeństwo i przejęcie obowiązków głowy rodu to honor, a on tak ucieka! - pokręcił głową zdezorientowany, przenosząc spojrzenie na córkę. Nie dodał na głos, że byłoby prościej, gdyby była chłopcem, uśmiechnął się jedynie nieporadnie. Upił rumu, wracając wzrokiem do rozmówcy, zamieszał łyżką w zupie. - Smakuje Panu rum i zupa? Pan też nie ma obrączki, nie jest Pan zainteresowany małżeństwem?
Zakończył, korzystając z okazji do zadania pytania w sposób nawiązujący do tematu, licząc, że on może mu wyjaśni, przed czym jego jedyny syn tak uparcie uciekał. Cynthia zacisnęła nieco mocniej palce na łyżce, twarz się jej jednak nie zmieniła, w ciszy i spokoju kończyła posiłek, zastanawiając się nad tym, czy w ogóle powinna interweniować, ale uznała, że Cathal sobie doskonale poradzi. Odłożyła łyżkę, przetarła serwetką usta i ułożyła dłonie na kolanach, a przynajmniej tak mógł dostrzegać to jej ojciec. Dłonią przesunęła nieco w stronę siedzącego obok mężczyzny, aby palcem narysować gdzieś na jego udzie znak zapytania — trudno stwierdzić, czy chodziło jej o zapytanie, czy pomocy, nad którą myślała wcześniej, potrzebował, czy może sama była ciekawa, co powie.
Gdy skończyli, chłopak zebrał po nich talerze i oznajmił, że zaraz poda drugie danie i przygotowane na stole półmiski się zapełnią. Przesunęła palcami po chłodnym szkle, wpatrując się w swoje wino. Nie pamiętała, kiedy ostatnio jadła w towarzystwie ojca i kogoś jeszcze posiłek, zwykle go nie było. Nagle wydało się to okropnie niezręczne.
- Czym zajmuje się Pana ciotka, Panie Shafiq? Jeśli mógłbym zapytać. Niezbyt często mam do czynienia z ludźmi z Pańskim fachem, tym bardziej z osobami, z którymi spędza czas moja córka, nie licząc Panny Lestrange i Longbottom. - wyjaśnił pod wpływem uniesionych brwi blondynki.
- Myślę Tato, że Pan Shafiq by chętniej posłuchał czegoś intersującego o Twoich morskich podróżach. - zasugerowała z uśmiechem, przenosząc spojrzenie na Cathala.