Do świtu pozostało już naprawdę niewiele. Zapewne wielu wyczekiwało pierwszych promieni słońca jak nigdy dotąd. Nic dziwnego, tak intensywnej nocy w Anglii jeszcze nikt nie widział. Chociaż, czy poranek mógł naprawdę coś zmienić? Może i potwory wrócą do swoich kryjówek. Schowają się na nowo w szafach i wpełzną z powrotem pod łóżko. Jednak dopiero za dnia Londyn dostrzeże prawdziwą skalę zniszczeń. I to dopiero będzie najpiękniejszy widok. Rozpadające się budynki, ulice skąpane we krwi i leżące na nich martwe ciała. Żaden z nich się tego nie spodziewał, ale każdy potrzebował. Balsam na spaczone dusze Kromlechu. Lecz nie w Kromlechu przyjdzie się im spotkać pod koniec tej nocy. Dostęp tam mieli tylko najwierniejsi. Ci którzy na swoim przedramieniu nosili symbol lojalności do Czarnego Pana. Tak jak Louvain przekazywał części z nich, ostatnie zgrupowanie tej nocy nastąpi w niepozornym gabinecie spirytystycznym ukrytym w cieniach Nokturnu. Ataraxia. Dla większości z nich miejsce to było bardzo dobrze znane, nie było co ukrywać.
Louvain teleportował się do wnętrza już po raz drugi tej nocy. Szybko zorientował się, że nikogo tutaj nie zastał, nawet właścicielki miejsca. Może to i nawet lepiej. Pierwsze co zrobił to zabezpieczył wejście frontowe. Prostym zaklęciem poprzesuwał meble i cały wystrój wnętrza, tak aby zasłonić wszystkie okna i każdą szybę przez którą mógł ich ktoś zobaczyć z zewnątrz. Kiedyś pachniało tu jeszcze szczurzym piżmem i kanalizacją, ale blond maskotka dokonała jakiegoś progresu w swoim życiu i pozbyła się przykrych zapachów. Zapalił tylko jedną świecę gdzieś na uboczu, by nadchodzący zgromadzeni mogli się chociaż rozpoznać po nałożonych maskach. Usiadł na krześle z którego zwykle Lady Macaria przepowiadała przyszłość swojej klienteli. Za to on chciał usłyszeć teraz co takiego wyczyniali jego towarzysze i jak podłe i okrutne to było. Dlatego odsłonił swoje lewe przedramię, przyłożył różdżkę i dzięki mocy nadanej mu przez Lorda Voldemorta wezwał do siebie wszystkie mroczne sługi. A kiedy to robił, cała reszta w tym samym momencie odczuwała charakterystyczny ból. Wąż w ich mrocznych znakach wił się niespokojnie, dając dobrze do zrozumienia co się święci.
- Raportujcie. Rzucił krótko, kiedy wewnątrz pojawiły się pierwsze nocne mary.