• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie Hogsmeade 27.08 – Sen Nocy Letniej [Towarzystwo MUZA]

27.08 – Sen Nocy Letniej [Towarzystwo MUZA]
Czarodziej
Less colours but still colorful
Średniego wzrostu (174 cm), lekko umięśniony. Włosy ma w kolorze ciemnego brązu, zazwyczaj schludnie ułożone, z opadającymi na oczy w barwie orzecha laskowego kosmykami. Nos ma lekko zadarty, na słońcu wychodzi mu te kilka piegów, zdobiących jego policzki.

Jessie Kelly
#121
23.10.2024, 19:21  ✶  
Rozmawiam z siostrą i wujem. Podchodzę jeszcze do jednego ze stołów

-Nie, nie będzie. O to nie musisz się martwić - powiedział, ściągając swoją marynarkę, by okryć nią ramiona siostry.

Czy zdjęcie bariery oznaczało, że impreza dobiegała końca i goście mogli już równie dobrze wrócić do swoich domów? Jessie rozejrzał się, ale nie zauważył, by więcej, niż pojedyncze osoby, ulatniały się z wydarzenia. Na widok zbliżającego się do nich wuja trochę mu ulżyło - skoro Jonathan zdecydował się od niego oddalić, oznaczało to, że nic poważnego nie stało się Morpheusowi. Ale wciąż coś się stało.

-Czy wszystko z nim w porządku? Co tam się stało? - spytał, spoglądając na Morpheusa znad ramienia Jonathana. -Z tobą wszystko w porządku?

Jonathan nie wyglądał, jakby jemu coś dolegało, ale Jasper wolałby usłyszeć to z jego ust. Przytaknął na słowa wuja, bo chyba lepiej było trzymać się bliżej siebie, w razie, gdyby coś faktycznie miało się zdarzyć, niż rozdzielać się i potem zastanawiać się, kto gdzie jest i czy wszyscy są cali.

-Tak, mieliśmy właśnie do was iść - powiedział, zerkając na chwilę na siostrę.-Mhm… To może wy już do niego idźcie, a ja zaraz do was dołączę - powiedział i nie czekając na odpowiedź, podszedł do jednego ze stołów.

Za chwilę miał do nich wrócić, ale pomyślał, że może dobrze byłoby wziąć dla Morpheusa coś do picia. I, oczywiście, dla Rity.


Sunshine
Pretty brown eyes and a mind full of thoughts.
Promienny uśmiech zawsze zdobi jej twarz, wydawać by się mogło, że nigdy się nie smuci. Patrzy na świat bystrymi oczami w kolorze orzecha laskowego. Włosy ma zazwyczaj brązowe, chociaż latem gdzieniegdzie pojawiają się jasne pasemka, kiedy pozwoli słońcu je musnąć swoimi promieniami. Usta różane, nos lekko zadarty, twarz obsypana piegami. Jest szczupła, nie należy do wysokich kobiet, bo ma około 168 cm wzrostu.

Rita Kelly
#122
23.10.2024, 20:50  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.10.2024, 20:51 przez Rita Kelly.)  

Stoję z bratem, rozmawiamy z Jonathanem, czekam na brata

Uśmiechnęła się do brata, kiedy narzucił jej marynarkę na ramiona. Od razu zrobiło jej się cieplej, to był drobny gest, a cieszył. Cóż, byli rodzeństwem, dbali o siebie, co właściwie nie było, aż takie oczywiste, jakby się mogło wydawać.

Rita poczuła zmianę nastroju, jaki panował wśród ludzi. Przestało być tak sielsko i przyjemnie, jakby coś miało się wydarzyć, tyle, że jeszcze sama nie do końca wiedziała co.

Podszedł do nich Jonathan, w sumie dobrze się stało, bo wujek na pewno wiedział więcej o tym, co właściwie się działo wokół nich. Był zdecydowanie bardziej doświadczony od bliźniaków.

- Dobrze wujku, na pewno tak zrobimy. - Pokiwała mu jeszcze głową, żeby miał pewność, że go zrozumiała. Nie do końca wiedziała, o czym właściwie mieliby powiedzieć matce, ale na pewno to zrobi.

Przeniosła spojrzenie, w stronę Morpheusa, żeby wiedzieć w którą stronę ma iść. Myślała, że pójdą tam z bratem, tyle, że Jessie postanowił podejść jeszcze do jednego ze stołów.

Póki co, więc stała w miejscu, nie do końca wiedząc, co powinna zrobić, czy pójść za bratem, czy podejść do Morpheusa.

Zaczęła więc rozglądać się po okolicy, być może coś zwróci jej uwagę i dowie się, co się właściwie tutaj działo.


Rzut Z 1d100 - 34
Akcja nieudana
percepcja
Rzut Z 1d100 - 53
Sukces!
percepcja
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#123
23.10.2024, 22:31  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.10.2024, 22:36 przez Erik Longbottom.)  
Krążę po okolicy, dalej obserwując gości imprezy

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że po pierwszej fazie przyjęcia goście w końcu znaleźli swoje docelowo towarzystwo. Grupy czarodziejów nie krążyły już bez ładu i składu, zagadując siebie nawzajem, a zamiast tego zdawały się trzymać już konkretnych osób, jakby w ciągu tylko tych parunastu minut zdążyła się wytworzyć dosyć jasna hierarchia, która określała, kto był liderem trwających konwersacji, a kto jedynie stronnikiem, który nie odstępował danej osoby na krok. Tak było łatwiej. Zdecydowanie łatwiej, biorąc pod uwagę, że nawet Brygada Uderzeniowa posłała tutaj zaledwie kilku funkcjonariuszy.

Dobrze, że konflikt z Yaxleyem udało się szybko zażegnać, rozmyślał przelotnie Longbottom, okrążając teren imprezy niespiesznym krokiem. Może ta labilność emocjonalność była cechą rodzinną? Bądź co bądź, Geraldine także zdarzało się pieklić pod byle pretekstem, aby parę minut później wyciszyć się do hmm akceptowalnego przez socjetę standardu. Będzie musiał kiedyś rozpytać kobietę o niepozornego kuzyna, który ni stąd, ni zowąd wylądował u boku najważniejszej czarownicy w kraju. Może nie było to najgorsze towarzystwo dla Jenkins, ale nie spodziewał się Yaxleya w roli jej protegowanego.

Chociaż odnosił wrażenie, że udało mu się jako tako rozeznać w towarzystwie przebywającym na imprezie, tak dalej nie mógł wyzbyć się swego rodzaju poczucia wyobcowania. Jakby pomimo swoich najszczerszych chęci nie był w stanie w pełni zaangażować się w to, co działo się wokół niego. Brakowało temu wszystkiego... kolorytu. Ilekroć przyjmował zlecenia ochroniarskie w ramach swojej pracy, pozwalał sobie na to, aby brylować wśród gości. Jak podczas pierwszej fazy obchodów Beltane, kiedy wraz z Patrickiem mijali kolejne stragany, zagadując kolejnych sprzedawców. To pozwalało lepiej zrozumieć, jak działało dane zbiegowisko. Tutaj mu tego brakowało.

— Może tak właśnie czują się Bones i Harper — mruknął pod nosem, przesuwając wzrokiem po kolejnych gościach. W oczy rzucił mu się Alexander Bletchley, w którego stronę przekierował pobliskiego funkcjonariusza.

Wzdrygnął się na tę myśl. Dalej prześladowały go ich tłumaczenia względem decyzji, jakie podjęli przed atakiem Śmierciożerców na Beltane. Nie mogli posłać całego Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów do Doliny Godryka. Należało zadbać o wszystkie potencjalne miejsca ataku, inne prominentne lokacje, które mogłyby stać się ofiarą ataku Śmierciożerców. Tylko, czy koniec końców było warto?, rzucił bezgłośnie Erik, rozglądając się zdezorientowany na prawo i lewo, gdy nagle zdał sobie sprawę, że zrobiło się zaskakująco chłodno. Czyżby to była już ta pora wieczoru? A może nadchodząca jesień postanowiła dać o sobie znać. Albo...

(Percepcja) Brygadzista przekierowany na Bletchleya x1
Rzut Z 1d100 - 89
Sukces!

(Percepcja) Czy zauważam zniknięcie bariery? x2 bo Ashke mi kazała
Rzut Z 1d100 - 13
Akcja nieudana

Rzut Z 1d100 - 29
Akcja nieudana


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#124
23.10.2024, 23:02  ✶  
Przemieszczamy cię z Atre w stronę Erika, dalej się rozglądam po drodze, czy coś się nie dzieje
– Zimno? Kiedy zapowiadają się takie fajerwerki? – spytała Brenna. Może i było chłodno, gdy wylądowała w jeziorze, ale teraz organizm momentalnie zaczął pompować adrenalinę i nie czuła tych zimnych powiewów wiatru znad jeziora, całkowicie skupiona na otoczeniu. – Wolałabym, żeby Jenkins zabrał stąd Carrow. Na wszelki wypadek. I tak, lepiej znajdźmy Erika – zdecydowała po szybkim zastanowieniu, gdy nie dostrzegła nigdzie (jeszcze przynajmniej) stada postaci w czerni z różdżkami, które mogłyby rozproszyć barierę.
Byli tu oczywiście ten francuski hrabia nie wiadomo skąd i paru konserwatystów, ale czy ktokolwiek z nich wiedziałby, w jaki sposób zdjąć szybko i dyskretnie to zaklęcie? Kto zaniepokoił Eden Lestrange – ojciec, obok którego siedziała, hrabia, matka, a może ktoś jeszcze inny? Co takiego wzbudziło jej czujność? Polter rozmawiający z Francuzem. Teleportująca się chyba na boku Camille. Nieobecność Shafiqa. Avery, która w pewnym momencie odeszła od reszty gości. Fortynbras, który nigdzie nie wychodził, a pojawił się tutaj, choć chyba nie był wielbicielem sztuki, a wręcz przeciwnie. Rzeczy, które mogły oznaczać wszystko i nic. Co z tego było przypadkiem, co powinna traktować jako podejrzane?
Skierowała się ku bratu bez zbędnej zwłoki, chociaż gdy się zbliżyli, wciąż nie patrzyła na niego, wodząc wzrokiem pomiędzy gośćmi.
– Erik, kto mógłby zdjąć tę barierę? – zapytała od razu, bez zbędnych przywitań czy wyjaśnień, całkowicie samolubnie woląc to wiedzieć, obojętne, czy coś miało się wydarzyć, czy nie. Nie widziała jakiś czas Avery, obstawiała więc, że być może ona, ale dlaczego organizatorka miałaby psuć koncert Muzy – zwłaszcza gdy wydawała się tak niesamowicie dumna z tego, jak ten wypadł?



Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#125
23.10.2024, 23:15  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24.10.2024, 18:20 przez Atreus Bulstrode.)  
idziemy z brenną w stronę erika i się rozglądam

Atreus bardzo chciałby powiedzieć, że jemu też zrobiło się trochę cieplej na sam widok znikającej bariery, albo i nawet wcześniej, przy próbie utopienia Brenny, ale tak naprawdę nie czuł w tym zakresie żadnej różnicy. Nie kiedy zimno wciąż krążyło po jego ciele i nie dało się zwalczyć.
- Bletchey tkwi z nią od samego początku, prędzej on to zrobi - mruknął, niby to usmiechając się wciąż w ten właściwy dla siebie sposób, ale był to raczej wyraz przyklejony na pokaz i dla innych gości. Jakby do samego końca chciał zachowywać pozory że niewiele się działo i nie było czym przejmować. Bo ostatnie czego by tutaj chcieli to paniki. Bez oporów też podążył za nią, kiedy wyłowiła z tłumu brata i skierowała się w jego stronę, bo tym samym on przerzucił swoją uwagę na Ministrę i ewentualnie francuskiego wampira, o ile ten gdzieś krążył w pobliżu.

Mieli tutaj zbyt wiele niewiadomych, że teoretyzować co właśnie mogło się dziać. Równie dobrze bariera mogła puścić sama, jeśli ktoś kto był za nią odpowiedzialny spartaczył sprawę i nie postarał się przy jej zakładaniu. Ale zatrzymanie się przy Longbottomie, który był odpowiedzialny za tę imprezę od strony ochrony, wcale nie było złym pomysłem. Bo nawet jeśli sam nie wiedział co się działo, to przynajmniej byli blisko źródła kolejnych poleceń dla reszty brygadzistów. Atreus uśmiechnął się tylko do Longbottoma lekko, przystając obok Brenny, a potem wracając do patrzenia w tłum.

The Nocturn's Delight
My name is Ozymandias,
King of Kings;
Normalnie skóra zdjęta z ojca! 177 cm wzrostu, waży koło 70 kg. Szczupły młodzieniec, chodzi wyprostowany emanując pewnością siebie. Ma wyjątkowo jasne włosy, które od razu zdradzają jego pochodzenie od Malfoyów. Oczy jasne w szarym odcieniu. Można odnieść wrażenie, że jest wiecznie z czegoś niezadowolony, ale wrażenie to umyka, gdy otwiera usta - charyzmatyczny chłopiec z łagodnym, może nieco chrapliwym głosem.

Baldwin Malfoy
#126
23.10.2024, 23:26  ✶  
Stoi przy Eden, Lorraine i cioci


Jego przekonania z pewnością nie były „dziwaczne”. To ludzie pozostawali ślepi na oczywistości, które rozgrywały się tuż przed ich oczami. Może dzisiaj nie zamierzał czarować jej opowieścią o ukrytej opcji politycznej jaką była rządząca całym magicznym społeczeństwem wilkołacza masoneria (czy to przypadek, że największe problemy z magią normalni czarodzieje odczuwali akurat podczas pełni? No raczej nie!) czy tłumaczyć dlaczego Bertie Bott powinien być uznany za bohatera narodowego skoro jego fasolki wszystkich paskudnych smaków miały większą szansę wyeliminować szlamy niż Voldemort (nie dość, że podobno produkował je z upierdliwych żon, to podobno umieszczał w nich tajemny, super toksyczny dla niemagicznie urodzonych), ale co do bariery swoje teorie też już miał. 
Czy to nie było dziwne, że nagle zjeżdżają się wielkie szychy, same super ważne osobistości z tą głupią Jenkins na czele? I bariera jest. A potem puff – znika, a baba wygląda na wyjątkowo zadowoloną? Wniosek? Bardzo prosty – Jenkins to nic innego jak magiczny wampir energetyczny, który w tym momencie osłabił ich umiejętności, wyżerał pokłady magii. A barierę ściągnięto, żeby mogły zlecieć się inne wampiry, bo królowa roju już się najadła (widać, że taka krąglejsza w pasie jakoś). Proste.
Ale się swoimi przemyśleniami nie dzielił, bo nadal był obrażony i jak dla niego to Ministra mogła zabrać Lorraine całą jej magię.
Wcale by mu nie było siostry stryjecznej szkoda. Za knuta.

- Artysta żyje by służyć Muzie. Myślę że zyskałem jej aprobatę.- Odparł dość lakonicznie, choć w jego głosie dało się wyczuć ewidentną ulgę. Oczywiście, że o to nie dbał – jego sztuka broniła się sama. Nieważne czy na pokazach dla pożal się Bogini elit czy w nokturnowej knajpie. Ale to było ważne dla Calanthe. Wszystko to – dla niej.
Mimo wszystko, nawet gdy jego myśli powracały co chwila do pozostawionej pod opieką Desmonda siostry, całą sobą walczył z chęcią ujęcia Lorraine pod ramię.
Chciał ją mieć bliżej. Na pewno bliżej niż mogła ją mieć aktualnie Lestrange. Nie przyglądał się kuzynce szczególnie mocno, więc nie widział żadnych rzucanych pod swoim adresem spojrzeń. Nie musiał – gdyby chciał ją namalować wziąłby do ręki pierwsze lepsze graficzne wydanie „1001 ras psów Europy” i poszukał jej pod literką B – jak Borzoi.
Ostatecznie z chęci trzymania Lorraine jeszcze bliżej zrezygnował uznając, że to ona powinna zrobić pierwszy krok w stronę pojednania.

Nieco szerzej uśmiechnął się natomiast, gdy poruszyła kwestię obejrzenia obrazów. Przyłożył dłoń do piersi w teatralnym geście. Starając się przy tym ukryć fakt, że absolutnie powątpiewa by szanowna ciocia czy Lestrange zrozumiały kunszt jego wystawy.
– Och zachęcam! Mój drogi kuzyn wprost nie mógł oderwać wzroku od centralnej ekspozycji. Nie ma większej radości jak ta, gdy ludzie się tak bardzo zatracają w sztuce.- Jakaż szkoda, że tylko Armandowa córa wiedziała co w tym przypadku autor miał na myśli.- Aczkolwiek obawiam się, że jeśli nie dziś – to w najbliższym czasie może nie być okazji do obejrzenia go. Niedługo zostanie umieszczony w… prywatnej kolekcji panny Severine Crouch.
Choć zwracał się do kobiet to spojrzeniem błądził gdzieś ponad ich ramionami.

Nie chcę patrzeć na Lorraine to się rozejrzę po okolicy. A nuż Fortinibras robi coś ciekawego.
Percepcja (II)


Rzut N 1d100 - 51
Sukces!

Rzut N 1d100 - 69
Sukces!
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#127
23.10.2024, 23:31  ✶  
Oho, nadchodzi siostra marnotrawna, zauważył za satysfakcją Longbottom, gdy zdał sobie sprawę, że jego siostra w końcu zaczęła się przebijać przez tłum, byle tylko znaleźć się bliżej niego. Najwyższy czas. Jeszcze trochę, a byłby gotów pomyśleć, że Brenna postanowiła całkowicie go ignorować tego wieczora. A przecież dobrze wiedziała, że nie mógł tak po prostu opuścić posterunku, żeby do niej podejść, a więc to na niej leżał ciężar znalezienia go i rozpoczęcia normalnej rozmowy, żeby...

Zamrugał zaskoczony, gdy pierwsze słowa, jakie padły z ust siostry dotyczyły spraw służbowych. Stłumił w zarodku pełne żalu westchnienie, wymieniając porozumiewawcze spojrzenia z Atreusem. Erik chrząknął i wyprostował się niczym struna od gitary, po czym uniósł usta w ten sposób. Ten przeznaczony dla osób, które trzeba uspokoić, zanim za bardzo się rozbrykają i zaczną szukać dziury w całym, wprowadzając panikę i niezbyt przyjemną dla ogółu atmosferę.

— Ciebie też miło widzieć, siostrzyczko — zaczął, litościwie darując jej pogadankę o tym, że na przyszłość mogłaby być nieco milsza podczas powitań. Zaraz, co też ona... A tak, bariera. Oczywiście. Najpierw kręciła się wokół funkcjonariuszy, a teraz rozpytywała o zastosowane środki ochronne. Westchnął krótko. — Noo… Avery. Avery ma drugą połowę wyłącznika. Ale jeśli musicie wyjść wcześniej, to mogę was wyprowadzić najkrótszą drogą.

Zamrugał, zupełnie nieświadomy tego, że doszło do jakiejkolwiek próby ingerencji w magiczną tarczę zamykającą uczestników imprezy w środku.


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#128
23.10.2024, 23:45  ✶  

Morpheus żegna się skinieniem głowy ze znajomymi i znika, korzystając z rozproszenia bariery.

Morpheus wdał się w rozmowę z jakąś damą, osobą towarzyszącą, nie pamiętał jej imienia, a nawet gdyby, ciężko byłoby mu dopasować je do twarzy. Czuł wirowanie w głowie, nieprzyjemne wrażenie niestabilności i wszelkie próby koncentracji mógł utopić w jeziorze, bo jego oczy współpracować na pewno nie zamierzały. Może te na płaszczu, co najwyżej.

Zapytany konkretnie o wzór na odzieniu przez panią ładną, wyjaśnił kwieciście, że to reprodukcja obrazu i jego historię, a dokładniej historię tej sceny. Heliogabalus, rzymski cesarz, wydał przyjęcie, opisane w Historia Augusta. W owym czasie w Rzymie panowała gorączka na tle kwiatów, i wszystko musiało być perfumowane i nimi otoczone. Scena odmalowana na płaszczu była momentem, gdy z sufitu patio spuszczono tyle plakatów kwiecia, że te przygniotły gości i sprawiły, że niektórzy się nimi udusili. Bardzo symboliczne.

Ostatecznie pożegnał się z nią, z Jessiem, skinął głową ku Ricie, poszukał Jonathana i jeśli ten go złapał spojrzeniem, dał mu niewerbalny znak, że wraca do domu. Nie czuł się najlepiej. Dlatego też gdy tylko zauważył zdjęcie bariery, po prostu znikał, aby w uldze swojej poduszki zażyć eliksirów nasennych i przespać chociaż fragment nocy. Obawiał się jednak, że przy obecnych faktach, takich jak trzy wizje o gościach tego przyjęcia, sen sprawiedliwego nie będzie mu dany.


Postać opuszcza sesję


And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#129
24.10.2024, 16:03  ✶  
Isaac skierował obiektyw na Ministrę Magii i Artreusa, robiąc im zdjęcie na tle delikatnych świateł lampionów. Uśmiechnął się, skinął głową temu drugiemu i poszedł dalej, wciągając się w rytm wieczoru. Z lekkim uśmiechem i aparatem w dłoni krążył między gośćmi, starając się uchwycić na fotografiach zarówno elegancję wydarzenia, jak i beztroskę chwili.
Nagle jednak coś się zmieniło i Bagshot poczuł to niemal fizycznie. Uniósł głowę i rozejrzał się, widząc jak barwne lampiony wydają się nieco ciemniejsze, a atmosfera, dotąd pełna śmiechu i muzyki, zdawała się nabierać innego tonu. Wtedy to do niego dotarło - bariera ochronna, która otaczała przyjęcie i uniemożliwiała teleportację zniknęła. Czy był to przypadek?
Serce Isaaca zabiło szybciej. Zmarszczył brwi i szybko podszedł do Enzo. Złapał go za ramię i zacisnął na nim palce.
-Enzo, bariera zniknęła.- Szepnął, nie spuszczając oczu z otoczenia, jakby spodziewał się, że w każdej chwili może coś się wydarzyć.
-Może lepiej będzie, jeśli teleportujesz się do domu?- Powiedział spokojnie, chociaż jego ton zdradzał niepewność.
W głowie Isaaca kotłowały się myśli - czy to przypadek, czy może celowe działanie?

Percepcja III - rozglądam się uważnie

Rzut Z 1d100 - 18
Akcja nieudana

Rzut Z 1d100 - 24
Akcja nieudana
Czarodziejska legenda
O! from what power hast thou this powerful might,
With insufficiency my heart to sway?
Przed dwoma tysiącami lat niewielkie irlandzkie miasteczko Waterford spłynęło krwią okrutnego męża i bezdusznego ojca kobiety, która zbyt wiele wycierpiała z ich rąk. Upiorzyca gnana nienawiścią i pragnieniem zemsty, przez lata dotkliwie karała wiarołomnych kochanków i mężów, aż zasnęła w swym rodzinnym grobowcu. Mieszkańcy co roku w rocznicę jej zgonu kładą na ciężkiej marmurowej płycie krypty rytualny kamień, który ma zapewnić im bezpieczeństwo. Ze szczątkowych zapisków etnologów i lokalnych pieśni, można wywnioskować, że kobieta była użytkowniczką magii. Czy znajdzie się śmiałek, który zdecyduje się zdjąć kamień i pocałunkiem obudzić bladolicą śniącą o ustach czerwonych jak krew?

Dearg Dur
#130
24.10.2024, 16:59  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24.10.2024, 17:00 przez Dearg Dur.)  
Nawet jeśli część gości nie zauważyła zniknięcia bariery, mogła dostrzec fakt przeteleportowania się dwóch osób. Oczywiście można to było teleportować się wewnątrz magicznej "bańki", ale zazwyczaj widok przeskakujących gości skłaniał do skierowania wzroku ku zamkowi, aby na ciemnym nocnym niebie zbyt wyraźnie zobaczyć lśniący księżyc i zrozumieć zaistniałą sytuację w momencie, gdy bariera lśniła wcześniej tęczowym poblaskiem.

Ministra, Bletchey i francuski hrabia rozmawiali sobie w najlepsze tuż przy magicznej harfie. Zagraniczny gość opowiadał właśnie anegdotkę z jednego ze wspólnych przyjęć z Szefem Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów, śmiech Jenkins unosił się w powietrzu lśniąc cekinami jej wystawnej sukni. Gdzieś za nimi, po przeciwległej stronie przestrzeni bankietowej młody Yaxley próbował zagadywać jedną z młodszych brygadzistek, która bardzo, ale to bardzo próbowała nie zwracać a niego uwagi.

Nie wszystkim jednak było tak do śmiechu - cioteczki Parkinson, pozornie tylko spokojne, umilkły, a co bardziej spostrzegawczy mogli domyślić się, że w pokaźnych rękawach swoich sukien trzymają różdżki w gotowości do obrony, niczym trzygłowa hydra czekająca przeciwnika. Theseus Burke stracił zupełnie zainteresowanie szczebiotaniem żony, pochylając się do syna i wskazując mu palcem punkt poza namiotem Bankietowym.

Osobą, która również zauważyła brak bariery był górujący na pozostałymi wzrostem były Minister Magii Fortinbras Malfoy. Przerwał rozmowę, rozejrzał się, po czym przeprosił swoich rozmówców i ruszył wprost w kierunku Ministry Magii.

[+]Brenna, Rita
Rozglądając się po zebranych gościach mogłyście przede wszystkim zdać sobie sprawę z braku panny Avery oraz (w przypadku Rity), że nie ma jej w tym gronie od dłuższego czasu. I choć można było podejrzewać jakieś płomienne spotkanie na boku z panem Remingtonem, jego wysoka sylwetka odbijała się na tle jeziora, gdy samotnie wpatrywał się w dal, na przestrzał sceny, a potem zaczął rozmawiać z Bagshotem.
[+]Baldwin
Mimo mdłości po teleportacji, przeczucie tknęło Cię by spojrzeć na stojącego niedaleko wuja, niejako podążając za pytającym spojrzeniem ciotki Eleonory w jego stronę. Ciotki, która najwidoczniej również zauważyła brak bariery. Mogłeś dostrzec ich niemą wymianę zdań: nieznaczne wzruszenie ramion i cień ściągniętych w zaskoczeniu brwi mężczyzny. Później jednak nastąpiła zmiana, gdy jego spojrzenie padło na coś za waszymi plecami i okrutny blask pojawił się w doświadczonych oczach. Wtedy też Fortinbras ruszył ku zaczarowanej harfie, porzucając swoich rozmówców.
[+]Jonathan, Atreus
Ogólny rzut oka wystarczył, aury zebranych zafalowały wzajemnym echem. Część rozmów przycichła, zobaczyliście nerwowość ludzi. Część rozmawiała dalej, ale część rozglądała się niepewnie, szukając zewnętrznej informacji lub potwierdzenia własnych obaw. Na razie teleportowały się tylko dwie osoby: Camille Delacour i Morpheus Longbottom, Enzo i Isaac rozmawiali przy Scenie. Obaj mieliście świadomość narastającego pośród ludzi napięcia. Nigdzie również nie było kojącego śmiechu organizatorki - młodej Raphaeli Avery, która po wzniesionym toaście zniknęła z zasięgu wzroku i uszu choć powinna brylować wśród gości upajając się swoim sukcesem.
[+]Atreus
Przez moment miałeś wrażenie, że Fortinbras Malfoy spojrzał przez tłum prosto na Ciebie, ale nie - on patrzył na rozmawiające obok rodzeństwo Longbottomów. Jego ogólne zaskoczenie przeszło przez drapieżne napięcie twarzy osoby, która dostrzegła swoją okazję, ku perfekcyjnie założonej masce zaniepokojenia, gdy całą uwagę skupił na Eugenii Jenkins, w której stronę ruszył zdecydowanym krokiem. Byliście mniej więcej w tej samej odległości od Ministry.

  • W ramach jednej tury można napisać do dwóch postów.
  • W ramach jednej tury przysługują dwie kości Akcji: 2x na jedną czynność, lub po 1x na dwie czynności. Wyjątkiem jest Erik Longbottom z przewagą Dowodzenie II, który dodatkowo w ramach pojedynczego rzutu operuje działaniami swoich podwładnych.
  • Na potrzeby tej konkretnej sesji nie jest wymagany rzut na translokację gdy postać chce się teleportować.
  • Proszę o podkreślanie najważniejszych akcji deklarowanych w ramach posta.

Tura trwa do 27.10, godz. 23:59
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Eden Lestrange (4515), Brenna Longbottom (6414), Erik Longbottom (2672), Atreus Bulstrode (5337), Bard Beedle (2515), Eugenia Jenkins (1038), Severine Crouch (722), Desmond Malfoy (1444), Oleander Crouch (2651), Lorraine Malfoy (6836), Morpheus Longbottom (2454), Isaac Bagshot (1489), Jonathan Selwyn (3317), Rita Kelly (3856), Jessie Kelly (3736), Baldwin Malfoy (4470), Enzo Remington (2776), Dearg Dur (13434), Calanthe Malfoy (942)


Strony (17): « Wstecz 1 … 11 12 13 14 15 … 17 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa