• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[Lato 1972, Sad Abbottów] Złota Jabłoń

[Lato 1972, Sad Abbottów] Złota Jabłoń
Czarodziej
“People will forget what you said and what you did, but people will never forget how you made them feel.”
Wiecznie uśmiechnięta dziewczyna o dużych, czekoladowych oczach i dołeczkach w polikach. Ma niecały metr siedemdziesiąt wzrostu oraz szczupłą, względnie wysportowaną sylwetkę. Wyróżnia się charakterystyczną dla Turcji urodą na Londyńskich ulicach — ciemniejszą karnacją, długimi i gęstymi włosami, ciemnymi rzęsami. Zwykle odstaje ubiorem i zachowaniem od typowo angielskich dziewcząt. Mówi dużo i wyraźnie, ale gdy wpada w słowotoki, czasem przebija się odrobina akcentu. Jest bardzo bezpośrednia, uwielbia się śmiać.

Pandora Prewett
#11
29.05.2024, 21:44  ✶  
na zewnątrz, fontanna z alkoholem


Szampan był przyzwoity, wieczór zapowiadał się ładnie i miejsce organizacji wydarzenia sprawiało, że człowiek miał w głowie tylko pozytywne myśli. Najważniejsze, że nie było w zasięgu wzroku Pani Prewett wraz z szeregiem absztyfikantów i z tą swoją miną, że dawno powinna już mieć męża i przynajmniej trójkę dzieci, zamiast się włóczyć i spełniać ambicje. Więc nawet jeśli pierwotnie nie chciało się jej porzucać projektu kolejnego magicznego ustrojstwa, nad którym pracowała oraz analizy jednej ze starożytnych pułapek, tak teraz sytuacja się zmieniła. Może to też kwestia naprawdę dobrego szampana? W gruncie rzeczy i pomimo dziedzictwa Pandora była bardzo przyziemną i prostą dziewczyną. I na całe szczęście, nie miała problemu z nieśmiałością oraz z rozmowami z ludźmi, dzięki czemu nie będzie stała samotnie. Od razu zaczepiła znajdujące się nieopodal fontanny osoby, a w tym wyjątkowo uroczą dziewczynę. I nawet zjawił się Philip Nott, którego doskonale pamiętała z wydarzeń towarzyskich jej ojca oraz rejsu. Przeniosła na niego spojrzenie, obdarzając pogodnym uśmiechem.
- Witaj Philip! Nie spodziewałam się, że Cię tu spotkam, przyznam szczerze. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko dobrze? - przyglądała mu się, mówiąc, niezbyt świadoma jego zażyłej znajomości z Laurentem, które niestety — zabrakło dzisiejszego wieczora wśród gości. A nadawałby się tu przecież doskonale. Na dźwięk głosu Weasley, skupiła na niej uwagę, uśmiech jej złagodniał, bo wydawała się jej naprawdę słodka i niewinna. Może przez ton głosu, może aparycję, a może poprzez wyraz oczu? Trudno stwierdzić. Zawsze miała słabość do ludzi, których uznawała za uroczych. Przekręciła głowę nieco na bok, burza brązowych włosów spłynęła na ramię, odsłaniając jedną część szyi.
- Penelope to też bardzo ładne imię. Miło mi Cię poznać. - przyznała z delikatnym wzruszeniem ramion, jakby kwestia przyzwoitości i subtelności imienia dziewczyny była najbardziej oczywistą na świecie. Zrobiła kolejny łyk z kieliszka, powstrzymując się o dopytanie powodu zdenerwowania, które wcześniej miała na twarzy — lub też może zawstydzenia? Ona sama była bardziej bezpośrednia niż większość mężczyzn z angielskiej socjety, więc perspektywa zostania onieśmielonym przez Philipa lub innego mężczyznę z otoczenia, jakoś nie wpadła jej do głowy. Pen też wyglądała na rezolutną, może odrobinę niezdarną, ale to jednak tylko dodawało jej uroku. Czuła na sobie spojrzenie młodszych dziewcząt i niczym na zawołanie, odwróciła twarz w ich stronę i uśmiechnęła się łagodnie.
- Philipie, zdaje się, że na dzisiejszym przyjęciu jest sporo fanek Twojej drużyny. Nie możesz ich zaniedbać. - zauważyła z nutą figlarności w głosie, nieco głośniej, zwyczajnie chcąc zasugerować tamtej gromadce, że mężczyzna ich nie zje i mogą podejść.
Jednak gdy nieco chwiejnie podszedł do nich mężczyzna, kłaniając się nisko i zachowując maniery, Pandora wyprostowała się nieco, mimowolnie robiąc pół kroku w stronę Penny. Zupełnie, jakby zamierzała ją przed czymś chronić. Taka już była jej natura, nie bez powodu dziadkowie lub matka wołali na nią küçük aslan, co oznaczało małego lwa.
- Dziękuje za komplement, widzę, że rezydencja Państwa Abbott nastraja Pana bardzo romantycznie. Czyżby parał się Pan poezją? Nie miałam chyba z Panem przyjemności...? - przyglądała mu się badawczo, próbując skojarzyć jego twarz z jakimś imieniem oraz nazwiskiem. Pandora znała mnóstwo ludzi, zarówno z Londynu, jak i z innych miejscowości Angielskich, głównie za sprawą przyjmowania zleceń, działań charytatywnych lub też bycia po prostu córką Edwarda Prewetta i siostrą Laurenta. Cóż, przynajmniej się nie wywalił. Zerknęła w stronę kobiety, która podeszła do Philipa i jej również kiwnęła na przywitanie głową z uśmiechem, wracając jednak uwagą do nietrzeźwego jegomościa, głównie z obawy o Penelope, bo przecież ona umiała sobie radzić. Instynkt rycerza ciężko było oszukać. Jak gdyby nigdy nic, znów dopiła z kieliszka. Całe szczęście, że nie było w okolicy pewnego Niedźwiedzia, który średnio reagował na tego typu zaczepki w jej kierunku — głównie przez element związany z alkoholem i budzący złe wspomnienia. Pandora co jakiś czas rozglądała się, witając z nowo przybyłymi gośćmi uśmiechem lub też kiwnięciem głowy. Panna Figg ze swoim przyjacielem, bodajże Shafiqiem, wyglądała zjawiskowo, a Longbottoma kojarzyła głównie za sprawą Brenny.
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#12
30.05.2024, 16:26  ✶  
Na zewnątrz – fontanna z alkoholem

– Cukiernictwo samo w sobie, jako aktywność niekoniecznie. Ale jego efekty... – urwał, bo oto jakieś dziecko nazwało go ojcem. Z oczywistych względów wiedział, że to nie jest prawda, ale tak napiął się wewnętrznie na te sugestie. Nie byłby jednak politykiem o swoim statusie, gdyby nie potrafił przywdziać wygodnej maski na tę okazję. A nikt, absolutnie nikt nie lubił ludzi, którzy pozostawali ślepi i głusi na krzywdę dziecka. Przynajmniej nie oficjalnie.

Dlatego też widząc zaczerwienioną buźkę, w pełni nadziei, że ów łzy zmieszane ze smarkami nie pobrudzą jego cudnego, wyjściowego garnituru, sięgnął do wewnętrznej kieszonki po złocistą monetę której rewers zawierał liczbę osiem w wieńcu laurowym, zaś awers zdobił trzygłowy smok na znacząco pociemnionym tle, którego Anthony zwykł używać jako swojej pieczęci. Moneta błysnęła, przetaczając się przez palce sztukmistrza, zniknęła w szeroko otwartej dłoni, a zaraz potem została wyciągnięta zza ucha dziewczynki.
– Ósemka oznacza bojowość, pewność siebie. Niech Ci służy natchnieniem– W dłoniach dziewczynki pojawiło się złoto, a Anthony oparł się ponownie o swój leżaczek, czekając aż uwaga panny Nory skupi się znów na nim. Chociaż nie, teraz gdy podszedł Morpheus, źle było wypytywać o preferencje żywieniowe detektywów. Trudno, może następnym razem.

Rozumiał zamysł Longbottoma w tym okrzyku, nie zamierzał jednak angażować się w tę rozrywkę, już wystarczy, że ktokolwiek głośno nazwał go ojcem. Wujkiem, to jeszcze, ale ojcem?
– Morpheus Longbottom, kto by przypuszczał. Czy nie masz przypadkiem w zwyczaju opuszczać tego typu przyjęcia po pierwszym kwadransie? – zagadnął tak, jakby nie znał na wylot zwyczajów i zachowań swojego serdecznego przyjaciela. O tym jednak, że byli ze sobą tak blisko, wiedziało bardzo nieliczne grono.

Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#13
31.05.2024, 01:16  ✶  

Czerwień pokrywającą twarz, szyję i dekolt dziewczyny dałoby się dostrzec z daleka. Bycie tak rozpoznawalnym zawsze oznaczało brak anonimowości i przez tyle lat bycia gwiazdą sportu poznał całą gamę zachowania ludzi, z którymi miał styczność. Ostatnio nawet przekonał się, że istnieją osoby, które jeszcze o nim nie słyszały.

— We własnej osobie. — Potwierdził w ten sposób swoją tożsamość. — Interesuje się pani Quidditchem? — Zapytał dla podtrzymania toczonej rozmowy, skoro został należycie rozpoznany przez tę młodą dziewczynę. Poza byciem sportowcem i twarzą z okładki to słynął z licznych skandali, o których chętnie rozpisywała się plotkarska prasa.

— Byłaby pani tak uprzejma powtórzyć? — Nad wyraz subtelnie, jak na siebie, zasugerował dziewczynie powtórzenie tego nieco wolniej. Przez dźwięczne pluskanie fontanny z alkoholem i otaczający ich gwar rozmów z tego chaotycznego zlepku słów zdołał wyłowić  zaledwie co drugie słowo. Nie zrobił tego złośliwie. A tym bardziej po to, aby pokazać, że bardzo zależy mu na przeprosinach. Dziewczyna zachowywała się miło i w żaden sposób mu nie wadziła. — Proszę się nie tłumaczyć. — W tym momencie nie chodziło o to, że nie chciał wysłuchać wyjaśnień młodej czarownicy. Warto było przyswoić sobie to, aby nie tłumaczyć się obcym ludziom ze swojego postępowania, za wyjątkiem sytuacji stojących w sprzeczności z obowiązującym w tych stronach prawem. Philip jak dotąd nie tłumaczył się ze swoich poczynań na gruncie obyczajowym.

— W gruncie rzeczy nic się nie stało. I proszę się cieszyć przyjęciem. — Postanowił przejść nad tym do porządku dziennego. Dziewczyna wpadła na niego z kieliszkiem wina, nie z nożem w dłoni. On zamierzał cieszyć się tym wieczorem i wszystkimi dobrymi rzeczami, które będą go czekać podczas tego przyjęcia. — Mi również miło cię poznać. — Zwrócił się do dziewczyny, wciąż z uśmiechem.

— Jak tylko mam taką możliwość to staram się pokazywać na większości przyjęć. Tamten rejs mnie trochę... zmęczył i mam wrażenie, że zaszkodziły podawane w jego trakcie małże. Byłem dzisiaj w rozgłośni radiowej, użyczyć swojego głosu i teraz jestem tutaj. Poza tym wszystko dobrze. A u ciebie? — W ten sposób uargumentował swoją obecność na tym bankiecie. Tym, co tak naprawdę męczyło, to to że nie dogadywał się z Laurentem i po raz kolejny się pokłócili. O wszystkim nie chciał i nawet nie mógł powiedzieć Pandorze.

— Poświęcę im tyle czasu, ile tylko potrzebują. — W jego słowach kryła się pewna przewrotność - był skłonny z nimi porozmawiać, jednak nie zamierzał dać się pożreć. Nie zamierzał też dopuścić do sytuacji, z której z nimi więcej czasu, niż to dopuszczalne czemu przyświecał zamiar mimowolnego nieangażowania się w jakikolwiek konflikt.

Philip zwrócił uwagę na mężczyznę, który zbliżył się do Penny oraz Pandory. Jak na kogoś zdradzającego pierwsze oznaki upojenia alkoholem zachowywać się nad względnie kulturalnie. Nie potrafił przewidzieć tego, w jaki sposób obie kobiety zareagują na słowa tego mężczyzny i czy nie przyjdzie mu zasugerować pozostawienia pań w spokoju. W tym czasie do niego podeszła jedna z kobieta. Spojrzawszy na nią mógł określić, że jest wyraźnie poddenerwowana. Pomimo odczuwanych przez nią emocji, zwróciła się do niego uprzejmie i posłała mu czarujący uśmiech, który zdecydował się odwzajemnić. Udał, że nie dostrzegł tamtego grymasu.

— Proszę się nie krępować. — Zachęcił kobietę, w której zachowaniu nie dostrzegł śladu nachalności. — Oczywiście. Zawsze znajdę czas dla bliskich swoich fanów. — Nie widział powodu ku temu aby odmówić kobiecie złożenia autografu dla siostry. Czarownica w otwarty sposób mogła zaproponować mu swoje towarzystwo na resztę tego wieczoru. Spośród gości dostrzegł także kilka znanych mu twarzy - poza Morpheusem, z którym już wcześniej zamienił parę słów oraz jego drugi przyjaciel, Anthony.

Czarodziejska legenda
Lost in the serenity
Found by the water
Mirabella była czarownicą nieznanego statusu krwi, która zakochała się w trytonie i zamierzała wziąć z nim ślub, czemu głośno zaprotestowała cała jej rodzina. Rozczarowana tym kobieta zamieniła się w rybę (plamiaka).

Mirabella Plunkett
#14
31.05.2024, 11:27  ✶  
Na zewnątrz - fontanna z alkoholem
Penny, Philip, Pandora

Kobieta rozpromieniła się, gdy Philip zgodził się dać autograf. Cudownie! Problem w tym, że nie miała przy sobie nic, na czym mężczyzna mógł złożyć podpis! Momentalnie zaczęła grzebać w niewielkiej torebce, zawieszonej na eleganckim łańcuszku, ale nic nie mogła znaleźć. Cholera jasna! Na szczęście z pomocą przyszła jej koleżanka. Nie minęła chwila, a wokół Philipa utworzył się wianuszek kobiet, które uśmiechały się do niego promiennie. Jak te harpie, liczące na to, że kropelka sławy skapnie akurat na nie. Pod nosem wylądowała mu pierwsza kartka i podręczne pióro.

Mężczyzna, który stał przy Pandorze i Penny, zdawał się nie dostrzegać u tej pierwszej tego odruchu obronnego. Z twarzy był niepodobny do nikogo, wydawało się, że był po prostu zwykłym mieszkańcem Doliny Godryka, który... cóż, był w błogim stanie, jeśli chodzi o upojenie alkoholowe. Aż klasnął w dłonie, gdy Pandora wspomniała o wierszach.
- Ach, skądże. To piękno pań sprawia, że serce chce śpiewać! - odpowiedział, uśmiechając się od ucha do ucha. - Na imię mam John, ale mówią mi Johny. Johnny...
- Blunt. John Blunt. I nie powinien pić - obok natarczywego gościa wyrosła kobieta. Wysoka, dość ładna, ale również nieznajoma zarówno Pandorze, jak i Penny, chociaż Penny mogła kojarzyć, że Bluntowie byli półkrwi po dziadzie pradziadzie, i mieszkali w Dolinie. Zajmowali się wędzeniem mięs i dostarczaniem ich do lokalnych restauracji. Najprawdopodobniej odpowiadali za część jedzenia również tutaj. - Proszę wybaczyć mężowi, czasem robi się zbyt... PRZYJAZNY!
Spiorunowała go wzrokiem, samej czerwieniąc się i wstydząc za małżonka. Co ciekawe, John zdawał się momentalnie wytrzeźwieć.
- Ach, tak... Czy to nie Marcus nas woła, kochanie? - uśmiechnął się delikatnie, nerwowo, cofając odruchowo od kobiet. Spojrzał jeszcze na Penny. - A panienkę chyba znam...? Panienka kiedyś nie wyprawiała urodzin z magicznymi szaszłykami?
Zaśmiał się nerwowo, ale gdy dostał kuksańca od żony, spoważniał.
- Przepraszam za męża - odciągnęła go od nich. - Ty tłuku, to córka Prewetta! A ta druga to wnuczka Jamesa! Jakie magiczne szaszłyki, coś ty wymyślił znowu?!
Niby dodała to szeptem, ale kobiety bez problemu mogły usłyszeć tę gwałtowną wymianę zdań.

Na zewnątrz - fontanna z alkoholem
Nora, Anthony, Morpheus

Dziewczynka chlipnęła, patrząc na Norę. Biła od niej ciepła, kojąca energia - na chwilę malutka przestała ronić łzy. Chciała obejrzeć się w kierunku, który pokazywała jej Figg, ale wtedy Anthony wyciągnął z jej ucha monetę. Usteczka dziecka otworzyły się w bezbrzeżnym zdumieniu.
- Pan umie czarować bez różdżki! - pisnęła, zaciskając palce na dłoni Nory. W drugiej łapce pojawiła się moneta, którą dziewczynka przytuliła do piersi. Łzy, które przed chwilą płynęły strumieniami po jej policzkach, nagle przestały lecieć. To zadziwiające, jak dzieci potrafiły zmieniać nastrój - wystarczyła zaledwie sekunda, albo nawet i mniej, a dziewczynka zaczęła się uśmiechać. Odruchowo przytuliła się do Nory. - Ten pan jest miły. A pani jest cieplutka!
Palnęła, wielkimi oczami obserwując nadejście Morpheusa. Wydawało się, że mała jest zagubiona i trochę wystraszona. Było tu tak wiele dorosłych osób, takich dużych, a ona była maleńka jak okruszek.
- Mamusia! - pisnęła, machając do kobiety, która w końcu zwróciła na nich uwagę. Ta odkiwnęła jej głową, spojrzała na Norę i... Bezczelnie wróciła do rozmowy z koleżanką! - A widziała pani Lisę? Albo pan? Chcę jej pokazać pieniążek!
Chyba nie załapała, że ta magia, o której mówił Morpheus, mogła tyczyć się niej samej. W jej oczach to Anthony był prawdziwym czarodziejem - nie potrzebował w końcu różdżki do wyjmowania pieniędzy z uszu - musiał być okropnie bogaty! Mała postanowiła sobie w myślach, że kiedyś będzie taka jak on.
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#15
31.05.2024, 18:31  ✶  
Na zewnątrz - fontanna z alkoholem

Isaac niestety chwilę się spóźnił, ponieważ to nie on miał pojawić się na przyjęciu. Zaproszona została jedna z jego Bagshotowych ciotek, jednak z powodów zdrowotnych nie mogła przybyć osobiście. Wysłała więc swojego "posłańca", który był zawsze uprzejmy i uśmiechnięty. Isaac starał się odbudować kontakty z rodziną od strony ojca. Jego matka - Victoria z domu Lockhart, przez Bagshotów uznawana była za oszustkę oraz manipulantkę, przez co wszyscy zerwali z nimi kontakty. Isaac zdecydowanie nie był jak jego matka (a przynajmniej tak mu się wydawało), więc bardzo chciał poznać swoich krewnych i mieć z nimi dobry kontakt.
Gospodarze oczywiście o wszystkim wiedzieli, ponieważ Matilda Bagshot wysłała im list, w którym przepraszała że nie przybędzie. Bardzo narzekała na dokuczający jej refluks oraz odciski. Starość nie radość, ktoś mógłby powiedzieć. Ale z drugiej strony, dlaczego? Starość powinna być beztroska i radosna, a nie naznaczona nieprzyjemnymi dolegliwościami. Isaac miał nadzieje, że alkohol i inne używki zakonserwują go tak bardzo, że jakakolwiek choroba zwyczajnie nie wytrzyma całej tej chemii którą składował w swoim organizmie. Zawsze to jakiś sposób, prawda?
- Dzień dobry państwu, miłego dnia wszystkim.- Powiedział, podchodząc do fontanny z alkoholem i rozglądając się po ludziach.- Mam na imię Isaac, bardzo mi miło.- Uśmiechnął się, przedstawiając tym, którzy go nie znali.

Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#16
01.06.2024, 12:31  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.06.2024, 12:32 przez Nora Figg.)  
na zewnątrz, fontanna z alkoholem

Dygnęła, kiedy Morpheus się koło nich pojawił. Najwyraźniej on dzisiaj reprezentował swoją obecnością rodzinę Longbottom, którzy byli w końcu znaczącymi mieszkańcami Doliny Godryka. Zawsze miała problem, jak się do niego zwracać, bo w końcu był wujkiem Brenny i Erika, może nie aż takim starym, jak typowy wujek, no ale jednak dzieliło ich pokolenie. - Dzień dobry panie wujku Morpheusie. - Dopiero kiedy powiedziała to w głos zorientowała się, że nie brzmi to najlepiej, co spowodowało, że się nieco zarumieniła. - Tak, tak, właśnie się poznajemy. - Dodała jeszcze.

Longbottom w sumie wybrał całkiem niezłą metodę na to, aby zainteresować rodzicielkę swoim dzieckiem, panna Figg była ciekawa, czy to rzeczywiście zadziała.

Pan Shafiq również potrafił zainteresować towarzystwo, sama Norka wpatrywała się zainteresowaniem w jego sztuczkę z monetą, ona nie miała do zaoferowania podobnych atrakcji, widać, co arystokraci, to arystokraci.

Udało im się wspólnymi siłami załagodzić nieco podły nastrój dziewczynki. Przestała płakać, a to całkiem spore osiągnięcie, zważając na to, że niektóre dzieci potrafiły histeryzować naprawdę długo.

Młoda zawołała swoją matkę, która nawet odwróciła się w ich kierunku, tyle, że trwało to dosłownie chwilę i wróciła do wcześniejszego zajęcia. Panna Figg głośno wypuściła powietrze, nie rozumiała celu zabierania dzieciaka na takie imprezy, skoro rodzic nie miał zamiaru się nim zajmować, przecież tej Małej mogła stać się tutaj krzywda, co jakby wymknęła się z sadu i przypadkiem znalazła w Kniei, w której zamieszkały Widma? To było skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie.

Oczywiście nie winiła za to dziewczynki, bo nie miała wpływu na zachowanie matki. - Nie wiem kim jest Lisa. - Odpowiedziała jeszcze Małej zastanawiając się, czy po prostu nie odprowadzić jej do rodzicielki.

Zignorowała Isaaka, bo była zajęta próbą oddania dzieciaka w ręce rodziców.

Ruda Złośnica
Kto nie wie, dokąd zmierza, nigdy nigdzie nie dojdzie.
Długie, rozpuszczone, nieco niesforne włosy w kolorze rudym. Penny nigdy ich nie związuje. Twarz upstrzona licznymi piegami, na której zawsze widnieje uśmiech. Brązowe oczy. Sylwetka szczupła, a do tego około 165 cm wzrostu. Będąc blisko, można wyczuć delikatny, owocowo-kwiatowy zapach, w którym mieszają się ze sobą różne nuty - gruszka, irys, czarna porzeczka, kwiat pomarańczy...

Penny Weasley
#17
01.06.2024, 20:14  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 04.06.2024, 08:17 przez Penny Weasley.)  
Na zewnątrz - fontanna z alkoholem

We własnej osobie. A więc nie pomyliła się w tym przypadku. Poprawnie udało jej się rozpoznać sportowca, którego wielkim fanem był jej ojciec! Może powinna się za nim rozejrzeć? Dać tacie znać, że... skarciła się za tego rodzaju myśli. Byłoby to przecież nie na miejscu. Philip, nawet jeśli był człowiekiem szeroko znanym, to jednocześnie pozostawał na ten moment gościem jej dziadka. Powinni pozwolić mu względnie komfortowo bawić się na tym przyjęciu. Tak jak wszystkim innym.

Zaaferowana tym, że spotkała właśnie prawdziwego celebrytę, a w zasadzie, to prawie wylała na niego czerwone wino, nie zarejestrowała pytania o quidditch. Skupiona na przepraszaniu, nie byłaby zresztą w stanie udzielić na nie odpowiedzi. Jeśli Philip faktycznie jest tą kwestią zainteresowany, będzie musiał zapytać ponownie.

- Tak. Oczywiście. - odpowiedziała, kiedy mężczyzna powiedział jej, że powinna cieszyć się przyjęciem. Pewnie miał w tym przypadku racje. Niekiedy przejmowała się za bardzo bzdurami, podczas gdy innym razem spływało to po niej jak po kaczce. Tyle dobrego, że przynajmniej zdawała sobie z tego sprawę.

Uśmiechnęła się do Pandory, kiedy pochwaliła jej imię. Kobieta wydawała się naprawdę miła. Nie znała jej, ale robiła pozytywne pierwsze wrażenie. I zapewne nie była też byle kim, skoro... zdawała się znać pana Notta, w czym Penny całkiem szybko się zorientowała. Ciekawe jak blisko ze sobą byli? - przeszło jej nawet przez myśl. Nie zamierzała jednak wtrącać się w nieswoje sprawy. Znała przecież granice!

Jej uwagę skutecznie odciągnęło od tej dwójki, a raczej - od potencjalnie łączącej ich relacji - pojawienie się obok nich kolejnego mężczyzny. Wydawał się trochę zbyt pijany. Zarazem jednak utrzymywał pion. Przynajmniej tyle dobrego. Nie to, żeby Penny była krytycznie nastawiona do procentów. W zasadzie, to zdarzało jej się nawet czasem zaszaleć. A że mieszkała na co dzień w Londynie, to w rodzinnym miasteczku niekoniecznie wiedziano o jej mniejszych i większych wybrykach.

- Weasley. - poprawiła, kiedy przypisano jej nazwisko dziadka. Choć czy to w ogóle miało jakiekolwiek znaczenie? Mało prawdopodobne. - Córka Hannah. Hannah Abbott. - mimo wszystko podała przy okazji imię oraz panieńskie nazwisko swojej matki. A że Hannah spędziła w Dolinie Godryka całe swoje życie... miejscowi powinni bez trudu połapać się o kim była mowa.

Nie zdążyła natomiast zareagować na komentarz mężczyzny dotyczących jabłek. Tych jabłek, co do których mówiło się, że zatrzymują proces starzenia. Nie była w sumie pewna, co chciał tymi słowy przekazać? Że wyglądała wciąż młodo?! Przecież młoda była! Albo może przesadzała? Coś źle zrozumiała?

A później pojawiła się jego żona i wreszcie - magiczne szaszłyki! Aż usta szeroko otworzyła, niepewna tego czy to pytanie aby na pewno padło. Kiedy para oddaliła się od nich, pokręciła lekko głową.

- Bluntowie... z nimi zawsze jest ciekawie. - pozwoliła sobie wreszcie na komentarz. Zajęło jej to nieco czasu. Poukładała sobie jednak wszystkie rzeczy w głowie. Za mało bywała w Dolinie, ale nadal miejscowych znała. Znała całkiem nieźle. - Tyle dobrego, że Johnny jest nieszkodliwy. W innym przypadku dziadek nie zapraszałby go na przyjęcie. - wyjaśniła Pandorze, która mogła być tym wszystkim zaskoczona, albo też coś niewłaściwie odebrać. Dla pewności wolała sprostować.

Kiedy obok fontanny pojawiła się kolejna osoba - Isaac - grzecznie skinęła jej głową. Trzeba było się odpowiednio zajmować, zwłaszcza że było to przecież przyjęcie organizowane przez jej dziadka! Czuła się w jakimś stopniu za wszystko odpowiedzialna, nawet jeśli sama była tu przede wszystkim gościem. Jednym z wielu gości.

- Dzień dobry, Isaacu. - odpowiedziała, posyłając w jego stronę uprzejmy uśmiech. - Penny Weasley, a moja towarzyszka to Pandora. - pozwoliła sobie przedstawić kobietę, nieistotne było w tym przypadku, że znała ją w zasadzie od kilku chwil. Minut. Nawet nie była pewna nazwiska, choć to niewątpliwie padło. Dałaby sobie za to odciąć rękę!

Czarodziej
“People will forget what you said and what you did, but people will never forget how you made them feel.”
Wiecznie uśmiechnięta dziewczyna o dużych, czekoladowych oczach i dołeczkach w polikach. Ma niecały metr siedemdziesiąt wzrostu oraz szczupłą, względnie wysportowaną sylwetkę. Wyróżnia się charakterystyczną dla Turcji urodą na Londyńskich ulicach — ciemniejszą karnacją, długimi i gęstymi włosami, ciemnymi rzęsami. Zwykle odstaje ubiorem i zachowaniem od typowo angielskich dziewcząt. Mówi dużo i wyraźnie, ale gdy wpada w słowotoki, czasem przebija się odrobina akcentu. Jest bardzo bezpośrednia, uwielbia się śmiać.

Pandora Prewett
#18
02.06.2024, 21:31  ✶  
Fontanna na zewnątrz

Rejs i dla niej był okropnie męczący, bo Pandora nienawidziła wody — chyba że z brzegu lub tkwiąc na zbiorniku, gdzie miałaby grunt. W grę wchodziła również wanna. Podróż po otwartych wodach na statku, który mógłby w każdej chwili zatonąć, była wątpliwą formą przyjemności dla Panny Prewett, chociaż starała się robić dobrą minę do złej gry. Słuchała więc Philipa, przytakując nijako ze zrozumieniem, bo przecież ją też wpychali na większość przyjęć i wydarzeń towarzyskich, chyba w celu zachęcenia do podejmowania większej ilości obowiązków.
- Z małżami należy ostrożnie, masz rację. Ciesze się, że czujesz się już lepiej. Czy wszystko w rozgłośni poszło pomyślnie? - zapytała, a ciemne oczy przesunęły po twarzy mężczyzny, co jakiś czas wędrując jednak w stronę Panny Weasley. Wyglądała wciąż uroczo, rumieniec zakrywał młode i śliczne lico, skojarzyło się to jej nawet z nieśmiałym obliczem Lauriego, które pojawiało się na jego twarzy zbyt rzadko. Merlin jej świadkiem, kradł wtedy serce każdego, zwłaszcza w akompaniamencie blond włosów i tych głębokich oczu. - Wszystko dobrze, dużo pracy w ostatnich miesiącach. Wykopaliska przebiegają pomyślnie, sprawnie idą mi projekty i znalazłam nawet chwilę na poszerzanie własnych umiejętności w dziedzinach, na które wcześniej jakoś nie było momentu. Wychodzę jednak z założenia, że w tych mrocznych czasach należy trzymać się każdej iskierki radości i dobrej zabawy, co by chmury nie były zbyt gęste.
Zakończyła, posyłając mi pogodny uśmiech. Nie chciała wchodzić w szczegóły dotyczące nauki szermierki, nad którą pracowała razem ze swoją przyjaciółką i jednocześnie największym promyczkiem Londynu. Nie podejrzewała oczywiście, że Notta cokolwiek łączyło z jej młodszym bratem, bo gdyby wiedziała — cóż, wówczas rozmowa wyglądałaby zupełnie inaczej.
Potem już skupiła się na Penny, zostawiając zawodnika jego fankom, tym mniej i tym bardziej odważnym. Stojąc dość blisko Penny, pilnując rzecz jasna, przyglądała się uśmiechniętemu mężczyźnie z ostrożnością, ale i nutą rozbawienia lub też sympatii. Alkohol często wyzwalał w ludziach te najbardziej maskowane cechy.
- Schlebia nam Pan, naprawdę. - podziękowała kolejny raz, poruszając delikatnie głową, jakby w wyuczonym geście. Nuta niewinności miała się mieszać ze stanowczością, zdaniem jej matki, w takich przypadkach. Mężczyzna się przedstawił i zaraz przy nich znalazła się jego żona. Uśmiechnęła się w jej stronę pogodnie, słuchając z nieco większym już rozbawieniem, tańczącym w brązowych oczach. - Pani mąż był doprawdy czarujący, proszę się nie przejmować Pani Blunt. Jestem pewna, że to Pani zasługa, że tak pięknie układa poetyckie zdania.
Nie raz widziała pijanych mężów, zachowujących się znacznie gorzej i nachalniej, niż Johnny. Jego twarz nabrała powagi, zdawać się mogło, że obecność małżonki odparowywała procenty z jego organizmu. Ciężko było się jej nie roześmiać, uciekała więc spojrzeniem, odprowadzając jednak przy pożegnaniu parę wzrokiem. - Naprawdę, proszę się nie przejmować i dobrze bawić wieczorem.
Dodała za nimi, skupiając swoją uwagę na Penny. Gdy usłyszała jednak komentarz na ich temat, roześmiała się, zwracając do swojej młodej towarzyszki.
- Wydają się towarzyską rodziną, Pen. Mogę tak? - przyznała jej pogodnie, raz jeszcze przesuwając spojrzenie w stronę ludzi, którzy zniknęli gdzieś w tłumie. - To chyba faktycznie, ta najprzyjemniejsza i najmniej szkodliwa odmiana upojenia. Musiał być prawdziwym złotoustym dla Pań, gdy był młodym chłopakiem. Zabawne, jak druga połówka umie szybko sprowadzić do porządku. Pewnie dlatego jest tak wielu kawalerów?
Przekręciła głowę na bok w zastanowieniu, upijając zaraz kolejny łyk ze swojego kieliszka, gdy przestała już nad tym gdybać. Była wdzięczna dziewczynie zarówno za towarzystwo, jak i małe wskazówki oraz wyjaśnienia odnośnie do gości. Przywitała się z mężczyzną, więc i Pandora omiotła go łagodnym spojrzeniem, nie szczędząc uśmiechu. Właściwie to trudno było ją zobaczyć bez uśmiechu.
- Dzień dobry. - przywitała się, gdy ich przedstawiła, zupełnie nie zwracając uwagi na to, że była po prostu Pandorą bez nazwiska, bo zupełnie jej to nie przeszkadzało. Gdy w tle jawiło się Prewett, ludzie bardzo często zmieniali do niej nastawienie, chcąc się pokazać z jak najlepszej strony i zapewne zyskać wejście do któregoś z kasyn Edwarda. - Ma Pan bardzo ładne, nietypowe imię. - zauważyła, uznając to za miłą odmianę od wszystkich tych Williamów, Tomów, Robertów, Edmundów czy Piterów, których w Londynie było tak wielu. O Jamesach nie wspominając.
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#19
02.06.2024, 23:46  ✶  
Fontanna z alkoholem - Penny, Pandora i Phillip

Isaac uśmiechnął się do dziewcząt, ciesząc ze swojego szczęścia. Dwie piękne kobiety - jedna ruda, a te lubił w szczególności, za to druga o dość nietypowej urodzie - te również kochał.
- Miło mi poznać, panno Penny, pano Pandoro.- Skinął do obydwu głową i podszedł nieco bliżej. Podał rękę mężczyźnie, żeby się z nim przywitać.
- Pan Phillip Nott, jak mniemam?- Kojarzył mężczyznę z gazet. Podobnie zresztą jak Penny Weasley. Pamiętał, jak rozmawiali z Renigaldem o wymyślonych zaręczynach. Ciekawe, czy doszli w końcu do porozumienia w tej kwestii. Nie chciał jednak poruszać tego tematu, żeby nikt nie poczuł się niekomdortowo.
- Dziękuję. Tak, to dość nietypowe imię i to zasługa mojego taty. Z hebrajskiego oznacza "śmiech". I myślę, że mi pasuje, ponieważ dużo się śmieje.- I jakby na potwierdzenie swoich słów, uśmiechnął się odrobinę szczerzej, pokazując nieco zębów.- Imiona pań również są piękne - Penny, to angielskie imię posiadające swoje korzenie w Grecji, panno Weasley. Kojarzy się z "pokorą" i uczciwością. Czy to skrót od Penelope?- Zapytał rudzielca i przeniósł spojrzenie na drugą z kobiet.
-"Pandora" to "wszystko" oraz  "dar". W greckim panteonie Pandora była pierwszą kobietą stworzoną przez boga Zeusa. Niestety tylko po to, żeby otworzyć "puszkę Pandory" i wypuścić na ludzi same nieszczęścia.- Powiedział w ramach ciekawostki i spojrzał kobiecie prosto w oczy, tak jakby zastanawiał się, czy imię odzwierciedlało jej charakter. W jego niebieskich oczach czaił się błysk rozbawienia.
- "Philip", również pochodzi z Grecji. Oznacza miłośnika koni, panie Nott.- Wyciągnął z kieszeni marynarki paczkę papierosów.- Może papierosa- - Zaproponowal swoim rozmówcom.- Proszę wybaczyć za ten przydługi wykład, ale lubiłem kiedyś czytać o pochodzeniu imion.


Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#20
03.06.2024, 22:03  ✶  
Na zewnątrz - fontanna z alkoholem


@Penny Weasley @Pandora Prewett]


Stosunkowo niegrzecznie było ponawiać pytanie, gdyż to mogło zostać odebrane niekoniecznie dobrze. Dlatego postanowił poniechać dalszego wypytywania dziewczyny o Quidditcha. Do każdego tematu zawsze można wrócić w odpowiednim momencie.[a]

— Ja również zamierzam to robić. — Odpowiedział rudowłosej, której posłał uśmiech. Pomimo wszystkich problemów w swoim życiu nie zamierzał zamykać się w dom. Na szczęście miał możliwość wybierania przyjęć, które uświetni swoją obecnością.

— Zajmujesz się czymś, Penny? — Zagadnął do młodej czarownicy, która - w przeciwieństwie do niego - nie była szeroko rozpoznawalna, a więc była istną zagadką.

— Jeszcze trochę mi brakuje, jednak to kwestia czasu aż poczuję się w pełni dobrze. — Zapewnił Pandorę, jednocześnie wiedząc, że to było znacznie bardziej skomplikowane i nie wszystkie problemy udawało się rozwiązać w parę chwil. I pomyśleć, że przez tak długi czas wiódł życie pozbawione większości tak poważnych problemów i pełne przyjemności.

— Natrafiłaś na ślad jakiegoś zapierającego dech zjawiska archeologicznego podczas wykonywania swojej pracy? O jakich projektach mówisz? Masz rację, jeśli chodzi o radzenie sobie z tym, co nasz czeka w tych mrocznych czasach. — Wykonaną przez Pandorę pracę mógł określić jako wystarczająco interesującą i dlatego w tym momencie wyraził nią stosowne zainteresowanie. Na tym świecie ludzi dotykały prawdziwe dramaty.

Czarownica nie musiała mieć przy sobie nic do pisania, ponieważ on zawsze nosił przy sobie wieczne pióro. Pewnym problemem był brak pergaminu. Materiałowe serwetki zdecydowanie nie sprawdzą się jako jego zastępstwo. Powinien rozważyć noszenie ze sobą podręcznego notesu. Jak tylko został otoczony wianuszkiem kobiet i poświęcił im pełnię swojej uwagi, na wręczonym mu papierze użyczonym piórem nakreślił dedykację dla Charlotte:


Charlotte!
Twoje nieustanne wsparcie i niezłomna wiara w moje możliwości dają mi siłę do tego, aby grać z całego serca. Każdy mecz, każda wygrana i każda chwila spędzona na boisku jest dedykowana Tobie. Dziękuję za to, że jesteś moją największą fanką.


Philip Nott

Okazywał tym wszystkim czarownicom oblicze dobrze znane im z okładek Czarownicy, z widocznym na nim promiennym uśmiechem, będący w obecnej sytuacji czymś wyćwiczonym do perfekcji. Prawda o jego samopoczuciu nie była przeznaczona do publicznej wiadomości. Wśród wszystkich swoich fanek miał sprawiać wrażenie, że czuje się niczym ryba w tłumie. Prywatne problemy są dla zwykłych ludzi, nie dla bożyszcza wielu kobiet.

Po odejściu od wszystkich swoich fanek powrócił do fontanny. Tym razem sięgnął po jeden z kieliszków, napełniając go czerwonym winem. Jego spojrzenie padło na mężczyznę, który uprzednio przedstawił się jako Isaac Bagshot. Trzymając w lewej dłoni kieliszek, uścisnął dłoń czarodzieja.

— Słusznie pan mniema. Miło mi, panie Bagshot. — Zwrócił się do niego przy wymianie uścisków. — Imię panny Prewett wydaje się najmniej... fortunne, biorąc pod uwagę pańskie słowa. — O ile Philipowi grecka mitologia bardzo niewiele mówiła, tak dla niego pozostawała jasna rola kobiety i pudełka pełnego nieszczęść. Nie posądzał o to samo Pandory.

— Zadziwiające i zaskakująco trafne. Posiadam nawet konie. — Tym Isaac zdołał go zaintrygować. Podczas tego rodzaju przyjęć  prowadzone przez uczestników rozmowy są dla niego mało porywające i wymuszone. — Ja dziękuję, nie palę. Wysłuchałem tego wykładu z przyjemnością. — Odmówił sięgnięcia po papierosa. Ten przydługi wykład był nad wyraz ciekawy, zwłaszcza dla kogoś takiego jak on.



Before I'm back to my defenses
I delight in waiting here
To watch the whole thing escalate
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Nora Figg (2869), Philip Nott (3530), Pandora Prewett (3386), Morpheus Longbottom (2446), Penny Weasley (3879), Isaac Bagshot (2171), Anthony Shafiq (2899), Mirabella Plunkett (7435)


Strony (7): « Wstecz 1 2 3 4 5 … 7 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa