• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Reszta świata i wszechświata v
1 2 Dalej »
[02.09 Delegacja Brytyjska] Egipska Noc

[02.09 Delegacja Brytyjska] Egipska Noc
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#11
27.01.2025, 22:05  ✶  

Zgodził się. Dlaczego miałby się nie zgodzić, w końcu to młodzież lepiej się znała na mugolach. Chyba. Trochę na to liczył, bowiem on sam na mugolach znał się niewiele. Pamiętał, jak dawno temu ktoś poprosił go o numer telefonu. Słowo dziwnie smakowało na języku, dziwną obcością i nienaturalną energią. Nie zamierzał dociekać co to jest ten telefon ani po co się przekazuje komuś ten numer. Brzmiało bezsensownie.

Wyjął z kieszeni na piersi wahadełko z ametystem na końcu i zwinął w dłoni. Obie splótł na plecach, podążając za dwójką siostrzeńców, jak wysłużony cień guwernanta. Mógł za niego uchodzić, opiekun, dzięki któremu rodzice zezwolili młodym na zaczerpnięcie Kairskiej nocy. Zacerował więc swoje usta i przybrał swoją twarz Niewymownego.

Morpheus Longbottom, Niewymowny w Departamencie Tajemnic, nosił się wyprostowany, z aurą autorytetu, nawet jeżeli ciężko powiedzieć, skąd niby miał się on brać, a tej przestrzeni stanowił nową twarz. Zamierzał jednak poruszać się tak, jak robił to w obsydianowych korytarzach, z całkowitą pewnością siebie, jakby był we własnym domu i to inni byli jego gośćmi. Jego na ten moment spokojny wzrok, zamieniony w kamień przez magię udawania, niespieszne skanował przestrzeń. Jak ktoś, kto dba o bezpieczeństwo, jak ktoś wyznaczony do opieki.

Może nawet bardziej, niż w Niewymownego, przemieniał się w Longbottoma. Psa obronnego. To miał przecież we krwi. Nie szukał jednak kawalerów z niecnymi zamiarami, przed którymi miałby bronić Ritę lub krupierów o zbyt zręcznych palcach, gotowych oszukać Theodore'a podczas rozdawania kart. On szukał magii. Próbował wyłapać jej smak pośród perfum dam i panów, ciężkich od egzotycznych kadzideł, oleistych, drzewnych aromatów i nakładających się wrażeń obligatorycznych. Szukał spojrzeniem run, które ujarzmiały ją w pieczęciach. Słowem, szukał sygnałów większej obecności czarodziejów.

Myśli Morpheusa były jak kłęby mgły, niespójne, pełne melancholii, ciężkie od niewypowiedzianych słów. Z jednej strony ciążyła mu odpowiedzialność za dzieciaki Charlotte. Wydawało się, że całe jego życie stało się jednym wielkim rytuałem, w którym każdy ruch, każde słowo i gest były z góry określone. Życie według protokołu było łatwe. Życie już przeżyte, już rozpoznane. Łatwe życie w czasie, który już przeminął. Jak bardzo chciałby porzucić to wszystko. Być kimś innym. Kimś prostszym. Mieć w dłoni kosę, a nie różdżkę. Kroić łany zbóż, zamiast przecinać nici cudzych losów. Takie pragnienia wydawały się niemal bluźnierstwem wobec wszystkiego, co go ukształtowało. Jego stanowisko, jego szaty, jego miejsce w hierarchii, były jak obietnice złożone komuś, kogo dawno zapomniał, a których nie umiał złamać. Obietnice złożone samemu sobie dwadzieścia lat wcześniej.


Przewaga kłamstwo (I): Jeżeli ktoś zatrzyma Morpheusa, ten powie, że jest ochroniarzem panienki Rity.

Percepcja: ◉◉◉◉◉: Runy (I), Bogacz (II), Wiedza o Świecie ◉◉◉○○, Morpheus szuka barier oraz zaklęć ochronnych na podstawie swojej wiedzy o magicznym splocie, układów runicznych i symboli oraz sposobów bogatych czarodziejów na zabezpieczenie majątku.
Rzut W 1d100 - 55
Sukces!


And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#12
28.01.2025, 17:30  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.03.2025, 03:21 przez Atreus Bulstrode.)  
Limuzyna podjechała na miejsce, przedstawiając im obraz ciągnącej się od wejścia kolejki. Gdyby to zależało od niego, posiedzieliby w samochodzie jeszcze chwilę, żeby dojść do jakiegokolwiek porozumienia, ale najwyraźniej sugestia żeby dzieciaki zajęły się dywersją, uruchomiła w nich niezdolność do siedzenia na dupie. Cholera, brzmiał w swoich myślach prawie jak Orion i aż go od tego wzdrygnęło, kiedy niby to czekając aż reszta wysiądzie, wyciągnął swoją różdżkę.

Stojący przy wejściu mężczyzna w białym garniturze przyglądał się podawanym mu kartonikom, mając za obstawę dwóch ochroniarzy. Cóż, mogło być gorzej, chociaż pewnie nikt nie spodziewał się tutaj nieprzyjemnych zdarzeń. A może też zabezpieczył się w zupełnie inny sposób, samą ochronę wystawiając raczej dla porządku i na pokaz, by najmarniejsze próby wyłamania się przed szereg skutecznie zdusić już w zarodku. Kolejka jednak niecierpliwiła się coraz bardziej i nie trzeba było być przesadnie bystrym (chyba) żeby to zauważyć.

Kiedy Theo i Kelly ruszyli powoli w stronę skryby, Morpheus parę kroków za nimi, a Basilius jeszcze ciągnął się w stronę swojego własnego celu, Bulstrode wybrał jednego z gości, który wydawał się najbardziej niezadowolony z tego, że właśnie kazano mu odrobinę zbyt długo stać w kolejce. Może i klient w krawacie był mnie awanturujący się, ale kiedy już zaczynał to wylewał swoje problemy pełną piersią, a jakby nie patrzeć - Rita właśnie bezczelnie omijała całą kolejkę, żeby wepchnąć się przed szereg.

Atreus spróbował rzucić więc zaklęcie, żeby wspomnianą osobę w kolejce nieco bardziej zezłościć. Chciał jej namieszać w głowie, nie tyle bezpośrednio nakazując awanturę co podkręcić jej rozzłoszczenie. Wszyscy tu jego zdaniem byli w niewłaściwy sposób uprzywilejowani, więc o to chyba nie powinno być ciężko.

On sam wreszcie po swojej próbie, przysunął się bliżej Basiliusa, niby nic nie mówiąc do zaczepianego przez niego mężczyzny, ale starając się wyglądać, jakby i jemu coś świtało.

wykonuję dwie akcje na to samo, czyli zauroczenie ◉◉○○○ na poddenerwowanie bardziej najbardziej zniecierpliwionej osoby w kolejce
Rzut N 1d100 - 97
Sukces!

Rzut N 1d100 - 65
Sukces!
Czarodziejska legenda
O! from what power hast thou this powerful might,
With insufficiency my heart to sway?
Przed dwoma tysiącami lat niewielkie irlandzkie miasteczko Waterford spłynęło krwią okrutnego męża i bezdusznego ojca kobiety, która zbyt wiele wycierpiała z ich rąk. Upiorzyca gnana nienawiścią i pragnieniem zemsty, przez lata dotkliwie karała wiarołomnych kochanków i mężów, aż zasnęła w swym rodzinnym grobowcu. Mieszkańcy co roku w rocznicę jej zgonu kładą na ciężkiej marmurowej płycie krypty rytualny kamień, który ma zapewnić im bezpieczeństwo. Ze szczątkowych zapisków etnologów i lokalnych pieśni, można wywnioskować, że kobieta była użytkowniczką magii. Czy znajdzie się śmiałek, który zdecyduje się zdjąć kamień i pocałunkiem obudzić bladolicą śniącą o ustach czerwonych jak krew?

Dearg Dur
#13
29.01.2025, 20:22  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.01.2025, 20:25 przez Dearg Dur.)  
Grupa przeszła do działania, sięgając po swoje sprawdzone i czasem mniej skuteczne umiejętności. Theo, Rita i Morpheus wysforowali się na pierwszą linię, tworząc w pewien sposób oddział dywersyjny, który miał ogarnąć problem Skryby sprawdzającego zaproszenia. Co prawda początkowo zabiegi Rity nie odniosły żadnych skutków, to w pewnym momencie wzrok mężczyzny padł na jej dekolt (czy może braki w tymże dekolcie) i bardzo, bardzo chcąc być uprzejmym nie chciał na niego patrzeć, tymczasem młoda Kelly była zbyt blisko listy na którą wskazywała, przez co niewątpliwie utrudniała mu sprawdzenie nazwisk.

– Szanowni Państwo, tak tak, wydaje mi się, że gdzieś mi mignęło, ale i tak potrzebuję zaproszeń, tak łatwiej będzie mi sprawdzić, rozumieją państwo względy bezpieczeństwa... – tłumaczył się Skryba, gdy na jego czole pojawiły się pierwsze kropelki potu.

W tym samym czasie Morpheus badał okolicę, uważnie przypatrując się według swojej wiedzy elementom dekoracyjnym. W końcu ostrzegano ich przed magiem i... rzeczywiście jego wybitne oko dostrzegło coś niepokojącego w statui Bastet stojącej w holu. Ustawił się więc tak, aby przesłonić jej widok na ewentualne podejrzane działania pozostałych. I bardzo dobrze... ruch przy samochodzie nie ściągnął rubinowych ślepi statuetki, która wymagałaby bliższej inspekcji, kiedy wejdą do środka.

Atreus postanowił zaryzykować i wyciągnął różdżkę. Co prawda nie w samym centrum mugoli, a stojąc obok tłumu, nie mógł mieć jednak pewności, że nie zostanie zauważony. Nim zdążył o tym pomyśleć, efekt czaru wywołał głośną, bardzo głośną burdę.

– Co to ma być! To jest elitarne przyjęcie, a pan nie potrafi wykonywać prawidłowo swoich obowiązków! Ile mamy tu czekać! – zaczął wykrzykiwać spalony słońcem jegomość, teraz jeszcze bardziej czerwony, z nerwowo chichoczącą u jego boku kobietą w bieli.

Z kolei Basilius przez moment mógł się zawahać, gdy niziutki, okrągły mężczyzna w bardzo, bardzo grubych szkłach poprawił te na swoim nosie mrużąc oczy. Był arabem, ale chwilę wcześniej prowadził rozmowę ze swoim zdecydowanie młodszym towarzyszem po angielsku, więc Prewett nie przestrzelił swojej ofiary. I wtedy dobiegło do niego słodkie jak miód oczekiwane stwierdzenie:
– Ach no tak! Panie Brown! Jak miło pana tu widzieć! Pan również jest proszony na party? No kto by myślał, co za szczęście! Akhmed patrz, to pan Brown o którym mówię tydzień daleko stąd... z tą sprawą... – łypnął znacząco znad szkieł na osobę towarzyszącą, która zdawała się być zmęczonym życiem intelektualistą w średnim wieku. Teraz jednak ożywił się nieco, to znaczy - spojrzał zmęczony na Basiliusa i pokiwał z uznaniem głową. Tymczasem starszy pan wrócił uwagą do lekarza:– Wybornie słyszeć te nowiny, bardzo się martwię, że pan się nie zdecydował i to byłby pana największy błąd w życiu! Dla takich pamięć przyjeżdża się na Kair! – prawił z entuzjazmem, mówiąc szybko, kalecząc nieco język angielski nie tylko akcentem ale i wyłomami w słownictwie. Zaraz jednak wziął pod ramię zarówno młodzieńca jak i Prewetta. – Nie będziemy czekać, chodźmy bo alkohol gorąco, a ruletka cała w rdzy do śmieci. – z entuzjazmem pociągnął ich do wejścia, wymijając coraz bardziej zdenerwowanego Skrybę, który owszem wierzył, że na tej liście powinno znaleźć się właściwe nazwisko ale okoliczności powoli zaczęły go przerastać. Osoba, którą upatrzył sobie lekarz za cel musiała być częstym gościem w podwojach rezydencji - ochroniarze bez zastanowienia przepuścili tak jego, jak i obu pozostałych mężczyzn do środka.

– Przepraszam, czy mógłbym państwa jeszcze raz poprosić o zaproszenie, łatwiej byłoby mi znaleźć nazwisko gdy mam je przed oczami... – zaskomlał w stronę Theo i Rity, a zauroczenie robiło swoje - nawet biedak nie wiedział czego ma szukać, skoro mu się nie przedstawili.

– Dalej tam! No przecież nie przyszliby tu na krzywy ryj, gdyby nie byli zaproszeni chłopie jak widziałeś to nazwisko to weź ich przepuść, bo zaraz poskarżę się gospodarzowi z którym a żebyś wiedział nicponiu gram w golfa dwa razy w miesiącu! – huknął doprawiony drugim zaklęciem w plecy, gdy Basilius wszedł już do środka ze swoim nowym "przyjacielem".

Skryba ugiął się więc i wpuścił pozostałą grupę, przepraszając uniżenie za problemy.

[Obrazek: bellagiohotel.jpg]

Hol był wypełniony ludźmi. Wszyscy strojni, lśniący drogą biżuterią, od zapachu perfum mogło porządnie zakręcić w nosie. Nad głowami mieniły się kolorami barwne papierowe kwiato-lampiony, w samym centrum lśnił złotem posąg konia o podobnych do statuetki Bastet czerwonych oczach. Dalej mogli przejść do sali w której odbywało się przyjęcie, muzyka nagłośnionego zespołu - big bandu wspomaganego wokalistami i dj-em docierała z umieszczonych w wielu miejscach głośników, a gwar rozmów otumaniał wolumenem. Kryształowe kręcące się żyrandole, obowiązkowe gigantyczne kieliszki z wyginającymi się w nich modelkami zażywającymi kąpieli, hektolitry alkoholu i nieustannie przyjmowane zakłady. Jeśli chcieli znaleźć się we współczesnej baśni, nie musieli nawet mówić Sezamie otwórz się. Basilius został pociągnięty ku najbliższej ruletce, pozostali mieli nieco więcej swobody poruszania się i rozmowy między sobą. Z tyłu sali balowej majaczyło wejście do tego korytarza przy którym stał jeden ze strażników. Wyjście do ogrodów było niestrzeżone, zgodnie z planami mogli do gabinetu spróbować dostać się również od zewnątrz. Niestety opis właściciela przybytku pasował do wielu, wielu gości, być może trzeba było zasięgnąć języka pośród nich, aby go zlokalizować.

Tura trwa do 2.01 (niedziela)

Witamy w heistowej piaskownicy! Jest wiele dróg i możliwości aby dotrzeć do skarbu!
  • Jeśli chcecie poświęcić Akcję na obstawienie zakładu, proszę Rzucić 1d100.
  • Akcja może być również spożytkowana na WoP lub WoŚ, aby uzyskać dodatkowe wskazówki.
  • Morpheus sukces Percepcji pozwolił Ci ustalić że statua Bastet oraz Konia są umagicznione. W jaki sposób - do tego potrzebna jest bliższa inspekcja i udany Rzut na WoŚ.
  • Basilius w ramach Twojego Krytycznego Sukcesu zyskujesz do końca sesji sprzymierzeńca, który może wesprzeć Cię w Twoich działaniach, o ile nie będą stanowiły zagrożenia dla jego życia. W ramach swojej tury możesz wykonać dodatkową Akcję swoim "przyjacielem". Dysponuje on Charyzmą na poziomie 3 oraz pozostałymi atrybutami niemagicznymi na poziomie 0.
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#14
02.02.2025, 19:23  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.02.2025, 19:48 przez Morpheus Longbottom.)  

Nie mógł uwierzyć, że to zadziałało. To było tak kretyńskie, że zamierzał całkowicie ominąć ten fragment opowieści, gdy będzie opowiadał ją Jonathanowi. Pewnie komukolwiek, ale głównie Jonathanowi. Nie czuł się jakby cokolwiek mu się udało. Bardziej... Przekrzywił głowę na bok, mając wrażenie, że słyszy jakiś szept blisko ucha. Nie, zdawało mu się tylko. Przecież nikt na niego nie patrzy.

Kiedy dostali się poza zasięg skryby, nachylił się między głowami Rity i Theo wyszeptał:

— Figurka Bastet i konia mają zabezpieczenia... Naszego ludu. Rubinowe oczy. Idę je zbadać — liczył na inteligencję rodzeństwa, że zrozumieją, że nas lud to nie Wielka Brytania tylko czarodzieje, a Bastet to kocia bogini. Nigdy nie wątpił w edukację dzieci Charlotte, ale każdemu zdarzały się potknięcia, a świat schodził na psy.

Podał im jeszcze szampana od kelnera, próbując udawać dalej pozę opiekuna dwójki nieopierzonych turystów, samemu rezygnując z alkoholu, chociaż złote iskierki błyszczały zachęcająco. Zamiast tego wycofał się, niby aby dać młodzieży przestrzeń na oddech, w okolice konia.

Wzdrygnął się na widok swojego zniekształconego odbicia w polerowanym ciele zwierzęcia. Zaczął obracać swój sygnet na palcu, sygnet z kosą. To nie lustro. Nie ma bramy. Nie ma mroku. Nie ma innego świata pomiędzy. Żałował, że nie wziął jednak tego szampana.

O Merkury, najzdolniejszy w logicznej argumentacji, najskuteczniejszy i najdoskonalszy w mądrości i w każdej nauce; który rozdzielasz i rozprowadzasz sztukę i rzemiosło każdego nas; doświadczony i zręczny żołnierzu, bez Ciebie wszystkie rzeczy ruchome i nieruchome, nie mogą być poznane. Ty, który patronujesz rozdrożom i złodziejom. O Merkury, twórco, filozofie i największy wśród mówców, który rządzisz umysłami, wzywam Cię!

Pomodlił się, nawet jeżeli powinien przy końskiej statule skłonić się Posejdonowi. Na niego jeszcze przyjdzie tej nocy czas.

Stanął przy rzeźbie i patrzył na nią. Uważnie, rozczytywał magię, która została utkana w jej istotę.


Wiedza o świecie:◉◉◉○○: Przewaga Runy (I), szukam zaklęć ochronnych i jak mogę je zneutralizować i czego dotyczą.
Rzut Z 1d100 - 40
Slaby sukces...

Percepcja: ◉◉◉◉◉: Na prośbę MG, na oglądanie rzeźby konia.
Rzut W 1d100 - 78
Sukces!


And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Czarodziej
*sigh*
Szczupły i dość wysoki (183 cm) mężczyzna o czarnych lokach i brązowych oczach. Często wydaje się być blady i zmęczony, a jego dłonie są niemal zawsze zimne. Na codzień stara się ubierać w miarę elegancko.

Basilius Prewett
#15
02.02.2025, 23:09  ✶  

Nie miał pojęcia jakim cudem to się udało. Nie, że zamierzał narzekać. Bardziej wyczekiwał jakiejś katastrofy, bo skoro na początku poszło tak łatwo, to potem coś musiało się wydarzyć, zwłaszcza, że ta całą akcją była tak spontaniczna i chyba nikt nie miał na razie jakiegoś konkretniejszego planu.

Prawdę mówiąc w momencie, gdy został pociągnięty do ruletki, Basilus zaczął się poważnie zastanawiać, czy jego plan, który tak gładko wprowadził go na imprezę (nie omieszkał spojrzeć się triumfanie na kuzyna, gdy mijał go, wchodząc jako pierwszy) był aby na pewno dobrym planem. Bo tak, udało mu się wejść do środka i jeszcze znalazł sobie kolegę, ale obawiał się, że ten kolega prędzej czy później zorientuje się, że wcale nie jest panem Brownem, lub zrobi to ktoś inny. A teraz stał przy reszcie gości, udajac że wie co się dzieje. Eh... I czemu po prostu nie poszedł z resztą próbując wspierać ich jakoś inaczej? Możliwe, że chciał komuś w ten sposób zaimponować, kto chyba, słusznie, był zajęty czymś zupełnie innym i nawet tego nie zobaczył i może nawet było to lepsze, niż ponowne zostanie przybitym do ziemi w szale cukrowym, ale... Nie ważne. Mieli zadanie do wykonania.

W pierwszej chwili, chciał odejść od ruletki i skupić się na ich celu, aaaale... Ale chyba jednak wypadałoby obstawić jeden zakład. Nie powinien przecież teraz się dziwnie oddalać, a tak poza tym to tutaj był w stanie zasłyszeć jakieś plotki na temat tego miejsca i gospodarza. A grać musiał, bo inaczej wyglądałoby to podejrzanie. Tak. Dokładnie. Tak.

Basilius dołaczyl do ruletki, próbując od niechcenia poruszyć temat gospodarza, tak aby ktoś rzucił coś na jego temat, lub chociaż spróbować usłyszeć jakieś jakieś plotki, które mogłyby pojawić się podczas rozmowy przy grze. Liczył, że jego kolega, w sumie jakby udało się usłyszeć jak się nazywa też byłoby miło, podzieli się z nim jakimiś informacjami jeśli tez coś usłyszy. No i oczywiście brał aktywny udział w grze.



Obastawiam zakład + próbuje usłyszeć plotki o gospodarzu (Percepcja III) + bonus od mojego super kolegi którego imienia nie znam  (Percepcja 0)

Ruletka
Rzut 1d100 - 24


Plotki
Rzut Z 1d100 - 2
Akcja nieudana


Bonus
Rzut T 1d100 - 61
Sukces!
Sunshine
Pretty brown eyes and a mind full of thoughts.
Promienny uśmiech zawsze zdobi jej twarz, wydawać by się mogło, że nigdy się nie smuci. Patrzy na świat bystrymi oczami w kolorze orzecha laskowego. Włosy ma zazwyczaj brązowe, chociaż latem gdzieniegdzie pojawiają się jasne pasemka, kiedy pozwoli słońcu je musnąć swoimi promieniami. Usta różane, nos lekko zadarty, twarz obsypana piegami. Jest szczupła, nie należy do wysokich kobiet, bo ma około 168 cm wzrostu.

Rita Kelly
#16
03.02.2025, 00:06  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 03.02.2025, 00:06 przez Rita Kelly.)  

Ulżyło jej, gdy udało im się wejść do środka. Wspólnymi siłami, jakoś stworzyli odpowiednie zamieszanie, tak, że chyba nikt nie zauważył, że wcale nie powinni się tutaj znaleźć. Szła zadowolona u boku swojego brata. Pierwszy krok misji zakończony sukcesem, oby tak dalej.

Jej oczy nie mogły się nacieszyć tymi wszystkimi kolorami, które dostrzegała w pomieszczeniu, ktoś kto dbał o dekoracje naprawdę się natrudził. Jako, że była estetką to doceniała wkład włożony w to, aby wnętrze wyglądało tak pięknie.

Nie odsuwała się od swojego brata, w sumie to zamierzała się trzymać jego boku, tak chyba było najlepiej. Mogli razem wtopić się w tłum, tworzyli całkiem uroczą parę, czyż nie.

Kiwnęła głową na słowa wuja Morpheusa, zrozumiała to, że znalazł jakieś magiczne zabezpieczenia, był naprawdę wprawiony w dostrzeganiu szczegółów, których nie widzieli wszyscy inni. Wzięła od mężczyzny kieliszek z szampanem, ale nie zbliżała go do ust, wolała być zupełnie trzeźwa podczas tego całego przedsięwzięcia.

Rita zaczęła uważnie rozglądać się po pomieszczeniu chcąc zlokalizować Ahmeda Al-Dhahabi, w końcu był on dość istotną osobą, mieli się na nim skupić. Może wokół kogoś kręciło się więcej osób niż powinno? Tak, jako właściciel przybytku nie powinien przechodzić niezauważony. W końcu mieli go rozproszyć, na tym właśnie postanowiła więc się skupić.

- Obstawimy sobie zakład? - Być może przy ruletce zobaczą coś więcej, szkoda byłoby i tego nie spróbować. Pociągnęła więc brata w tamtą stronę, żeby nie było. Musieli wtopić się w tłum, nie mogli tak po prostu stać i węszyć. Jako, że zobaczyła Basiliusa przy najbliższej ruletce pociągnęła brata dalej, do innego stanowiska, żeby się nieco rozproszyli, dzięki temu może uda im się ustalić więcej. Obstawiła zakład, bo czemu by nie.


Rzut Z 1d100 - 2
Akcja nieudana
rzut na percepcję (3), zlokalizowanie jakichś większych grup ludzi, pośród których może kryć się właściciel przybytku

Rzut 1d100 - 28
rzut na ruletkę
Evil Prince
The devil doesn't bargain, he'll only do you harm again
Średniego wzrostu (metr siedemdziesiąt osiem) chłopak o ciemnych włosach i orzechowych oczach. Zawsze uśmiechnięty, choć pod uśmiechem skrywa swoje prawdziwe intencje, które nie są tak miłe.

Theo Kelly
#17
03.02.2025, 09:06  ✶  
Uśmiechnął się zadziornie, kiedy udało im się wejść do środka, co prawda jak przypuszczał było też w tym nieco pomocy ze strony innych uczestników tej jakże pilnej wyprawy.
- Widzisz? Z twoją aparycją i moim mózgiem, wszystkie drzwi stoją otworem - szepnął do niej. Nigdy nie zaprzeczał, że ma ładną siostrę, w końcu odziedziczyła urodę po ich matce!
Rozglądał się po wnętrzu z zaciekawieniem, starając się dojrzeć coś istotnego dla ich sprawy. Może gdyby przyszli tu tylko na to przyjęcie… Tak, zdecydowanie mogliby się tu dobrze bawić, gdyby przyszli tu tylko towarzysko. No, ale nie mieli wieczoru dla siebie, wuj Anthony nie wysłałby ich tutaj, gdyby nie wierzył że uda im się odzyskać z rąk mugoli ten magiczny artefakt. Ciekaw tylko był czy uda im się to bez wszczynania jakiego skandalu.
Pokiwał głową w rozbawieniu, dobrze wiedział, że Morpheus nawet w normalnych sytuacjach czasami zdawał się mówić jakimś niezrozumiałym szyfrem - Theo nazywał to klątwą profetyzmu. Takie częste rozmawianie szyfrem pozwoliło młodemu Kellyemu na zrozumienie intencji wuja. A raczej tak mu się wydawało, tylko za żadne skarby nie da po sobie poznać, że było inaczej i żyje jedynie domysłami. Nie mieli tego luksu, żeby sobie swobodnie dywagować.
Dał się pociągnąć siostrze do ruletki, nie zamierzając stawiać oporu, skoro mieli udawać parę to musieli się zachowywać w cywilizowany sposób.
- Wiesz co, obstaw też za mnie, słońcę, ja poszukam czegoś normalnego do picia - odezwał się dość głośno i nachylił się ku niej, aby dodać szeptem, kiedy markował całus w policzek. - Przyjrzę się Bastet, zaraz wracam - dodał jak najciszej do Rity sam zaś ruszył powoli rozglądając się po pomieszczeniu i lawirując między gośćmi. Poszukiwał miejsca, gdzie będzie mógł znaleźć coś normalnego do picia, jakąś whisky.

Udał się niby od niechcenia w kierunku statuy Bastet, o której wspominał Longbottom, chciał się jej przyjrzeć, być może zdołałby dojrzeć jakie zabezpieczenia, o których wspominał wuj? Gdyby o nich wiedział co nieco, to może by zdołał je rozproszyć.

Percepcja III - przygląda się posągowi Bastet
Rzut Z 1d100 - 29
Akcja nieudana


WoŚ IV - zabezpieczenie na statule
Rzut PO 1d100 - 2
Akcja nieudana
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#18
03.02.2025, 15:15  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 03.02.2025, 15:17 przez Atreus Bulstrode.)  
Każdemu coś tam się udało i wreszcie cała ich piątka przepchała się przez wejście na teren całej imprezy. Atreus z pewnym powątpiewaniem odprowadził Basiliusa spojrzeniem, przyglądając się uważnie towarzyszącym mu mężczyznom, których kuzyn postanowił wcześniej zaczepić i wykorzystać do wejścia, ale ostatecznie nie zrobił nic. Nie, kiedy przed oczami ukazała się pełna przepychu sala, a co najważniejsze - ruletka.

Bulstrode nie potrzebował wiele do szczęścia, ale zobaczenie miejsc do grania z miejsca polepszyło mu humor i chyba nieco zmieniło aktualne priorytety. Podczas gdy Morpheus poszedł oglądać konia, auror ruszył do jednego ze stolików, w ślad za resztą wycieczki, ale też wybierając stanowisko nieco od nich odsunięte. Może jeśli nie zbiorą się w jednym miejscu, to uda im się nieco szybciej wyłuskać z tłumu właściwą osobę.

Pierwsze co zrobił, to obstawił ruletkę, zastanawiając się, czy w ogóle chciało mu się wracać do zadania powierzonego przez podekscytowaną Jane, jeszcze na obiedzie u ambasadora. Szybko otrząsnął się z tej myśli, chociaż może trochę niechętnie, przypominając sobie że był tu Basilius, a skoro on chciał się w to bawić, to on też musiał. Nawet nie dlatego że się o niego przesadnie martwił, a dlatego że Florence byłaby absolutnie rozczarowana, gdyby coś się stało i by się o tym dowiedziała. Dlatego Atreus rozejrzał się po sali, niby to z właściwą nonszalancją czekając na wyniki zakładu i szukając ciekawego punktu zaczepienia na sali, ale spojrzeniem szukał kogoś nie tyle podobnego do opisu gospodarza, co takiego co mógł na niego wyglądać; z grupką ludzi, którzy przyszli łasić się o jego uwagę albo może pogratulować imprezy. Nie pozostawał również głuchy, próbując może podchwycić coś z otaczających go rozmów.

rzut na ruletkę
Rzut 1d100 - 23


rzut na percepcę ◉◉◉◉○ żeby może gdzieś dojrzeć gospodarza, albo kogoś do kogo kierują się jacyś ważniejsi ludzie/może coś słychać w tłumie
Rzut PO 1d100 - 29
Akcja nieudana
Czarodziejska legenda
O! from what power hast thou this powerful might,
With insufficiency my heart to sway?
Przed dwoma tysiącami lat niewielkie irlandzkie miasteczko Waterford spłynęło krwią okrutnego męża i bezdusznego ojca kobiety, która zbyt wiele wycierpiała z ich rąk. Upiorzyca gnana nienawiścią i pragnieniem zemsty, przez lata dotkliwie karała wiarołomnych kochanków i mężów, aż zasnęła w swym rodzinnym grobowcu. Mieszkańcy co roku w rocznicę jej zgonu kładą na ciężkiej marmurowej płycie krypty rytualny kamień, który ma zapewnić im bezpieczeństwo. Ze szczątkowych zapisków etnologów i lokalnych pieśni, można wywnioskować, że kobieta była użytkowniczką magii. Czy znajdzie się śmiałek, który zdecyduje się zdjąć kamień i pocałunkiem obudzić bladolicą śniącą o ustach czerwonych jak krew?

Dearg Dur
#19
06.02.2025, 00:02  ✶  

Morpheus


Morpheus przekazał informacje i ruszył do złocistej statui, która nie była lustrem, ale jej powłoka odbijała tak wiele. Zmęczone oczy, grymas twarzy tak odległy od młodzieńczego entuzjazmu dzieci pozostawionych pod jego opieką. Jego czujne oczy dostrzegły runy wpisane w ornament zdobiący kopyta. Usłyszał śmiech, dziwnie odległy, na pograniczu realności.
To będzie niebezpieczne mój przyjacielu – słowa zlały się z podmuchem wiatru, wiszące nad nim bibułkowe parasole zafalowały w nastroju do zabawy, choć każda informacja płynąca z odkrywanym ciągiem run mroziła mu krew w żyłach. – Musisz zmienić swój sposób myślenia – ostrzegał głos, ten sam, który chwile temu rozkosznie się śmiał... gdzieś nad nim. W nim. – Nie możesz pozwolić sobie na bezpieczną grę...

Runy były stare i zdecydowanie lokalne. Bardzo stare. I kiedyś miał już z nimi do czynienia, podczas jednej z nielicznych wizyt u Anthony'ego w domu, czy raczej u jego rodziców w domu. Nie pamiętał szczegółów, ale wiedział, że chodzi o rubin, od którego odkuto inne rubiny. Osadzone w złocie i okraszone odpowiednim ciągiem run, tych run, dawały możliwość używania oczu posągów jak luster dwukierunkowych. Nie był pewien w jaki sposób się to odbywało, ale do całego zaklęcia potrzebny był kamień rozmiarów quidditchowego Kafla, jeśli nie większy. Nie tylko mugole ich obserwowali, czy jednak rzeczywiście były to rzeźby ustawione przez maga, o którym słyszeli w plotkach? A może ktoś jeszcze zaostrzył sobie zęby na ten artefakt?
– ...jeśli chcesz wrócić do domu, – ostatnia porada wiatru, łopocząca bielą piór u sandałów – postaw wszystko na jedną kartę.

Gdy odwrócił wzrok od statuetki, zobaczył wtedy przy wejściu, jak przy kocim posągu...

Rita, Atreus


Theo zachowywał się dziwnie i Rita miała pełne prawo być pełna obaw, gdy brat tak głośno, tak ostentacyjnie wypowiedział swoje "kwestie". Brakowało mu ogłady, charyzmy, obycia scenicznego. Jej własny czar może i wystarczał dla utrzymania bajeczki, ale teraz się rozdzielali, a jej się wydawało, że kilka spojrzeń podążyło za najmłodszym z Kellych. Ale może jej się tylko wydawało? Obstawiła i podobnie jak Atreus musiała zmierzyć się z podwójną porażką. Po pierwsze - nie wygrali, cokolwiek obstawili. Po drugie, o ile zlokalizowanie tego korytarza było banalne, o tyle ustalenie kto jest gospodarzem... zdecydowanie nie. W środku był taki tłum, taki gwar, ludzie jak w tyglu rozmawiali w wielu, wielu językach, grupki falowały od stołu do stołu, słowa zlewały się ze sobą, wszystko ociekało bogactwem i przepychem. Na razie też nikt nie wchodził z nimi w interakcje, ale nie dało się ukryć, że oboje ściągali swoją urodą wzrok, zwłaszcza stojąc przy stole samotnie.

Basilius


O ile uwaga lekarza była mocno rozproszona, tak na grę jak i na salę, o tyle jego towarzysz chętnie mówił o sobie i szybko odkrył przed magiem swoje karty. Okazał się entomologiem uniwersytetu kairskiego, który wzrok stracił, na badaniu i katalogowaniu wietnamskich muszek. Jego słowa kaleczące angielski wchodziły jednym uchem, wychodziły drugim, gdy Prewett przegrywał swoje mugolskie pieniądze.
– ...jestem bardzo ciekaw, bo słyszałem, że gospodarz dzisiaj o północy pokaże kilka ze swoich drogich rzeczy, rzeźby, mumie i książki, chociaż ja nie to czekam najlepsze bardzo. Och... złocisty robal. Święty robal. Skarabeusz który trzyma słońce! To jest to, co chce zobaczyć, a potem... pewnie umrzeć, bo jest plotka, że jest przeklęty. Jestem tak podekscytowany, słyszałem, że tej figurce nigdy nikt nie zrobił jednego zdjęcia, a British Museum chciało dać za niego mnogo pieniędzy. Nic z tego! Robala nam nie zabiorą! – prawił obstawiając na oślep (dosłownie) liczbę, która moment później wypadła na tym przeklętym kółku. – Och, to wszystko dla mnie? – zdziwił się, gdy pod nos zarówno jego jak i Basiliusa przypłynęło dużo, bardzo dużo kolorowych żetonów.

Theo



Był nonszalancki, buzowała z niego pewność siebie, gdy odszedł od Rity i wrócił do wejścia, gdzie stała kocia figura. Wysoka na półtora metra, o czerwonych lśniących oczach. Plan był prosty, informacja od ojca chrzestnego również. Tylko, gdzie on niby dostrzegł te runy? Theo odruchowo obejrzał się na wejście, gdzie wciąż tłoczyli się nowi i nowi goście, oceniając z jakiej odległości oczy Longbottoma, zdecydowanie starsze oczy Longbottoma byłyby w stanie cokolwiek zobaczyć. I już, już zdawało mu się, jak zmrużył powieki, że przy ziemi, na łapach kota jest pewna regularność w chropowatości, gdy stanął przy nim jeden z ochroniarzy, uważnie mu się przyglądając. W jego czarnych okularach mógł dostrzec swoje odbicie. Rosły mężczyzna milczał wyczekująco, emanując złowrogą prezencją i patrząc na Kelly'ego z góry.


Tura trwa do 9.02
  • Rita i Atrues w kolejnej turze możecie użyć swojej Charyzmy do pozyskania informacji,
  • Basilius i Atreus koło się kręci, a Wy musicie się odkuć! Wasz nałóg nie pozwala Wam odejść bez wygranej. Co najmniej jeden Rzut w najbliższej turze musi być obstawionym zakładem. Wygrywa wynik powyżej 50.
  • Morpheus jako jedyny jest świadom sytuacji dziejącej się z Theo. Widzi ją, ale nie będzie słyszał przebiegu ewentualnej rozmowy, jeśli się nie zbliży.
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#20
09.02.2025, 23:31  ✶  

Morpheus wziął głęboki wdech. Co za bzdury. On nie miał powrotu do domu, a karty, jak to karty, mówiły zagadkami. Nie przyszedł tam, aby szukać rozgrywek. Tak brzmiała dziwna melodia, jak syrenka pieśń, wabiąca słabe umysły. Jedyne karty, które miały na niego wpływ to tarot.

Przyjdź do mnie.. Tak to brzmiało. Nie zamierzał.

Zauważył Theo. Wywrócił swoimi zdecydowanie nie rubinowymi oczami. To było bardzo drogocenne zabezpieczenie, przerost formy nad treścią. Szkoda takich kamieni na zwykłe podpatrywanie gości, Borginowie robili to taniej i skuteczniej i na pewno nie byli jedyną rodziną na świecie, która opanowała artefakty mogące podglądać.

Zrobił w stronę Theo kilka kroków, jak zmęczony i poirytowany mentor, gotów złapać młodzieńca za ucho i skierować ku typowym dla jego wieku rozrywkom: hazardowi za pieniądze rodziców, w tym wypadku, tych chrzestnych czyli jego samego.


Percepcja: ◉◉◉◉◉: Przeszukuję przestrzeń i nasłuchuje typowo magicznych zwrotów, przedmiotów w przestrzeni, znaków obecności innych czarodziejów.
Rzut W 1d100 - 94
Sukces!


And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Atreus Bulstrode (1507), Morpheus Longbottom (2010), Basilius Prewett (2186), Rita Kelly (2358), Dearg Dur (4977), Theo Kelly (2540)


Strony (5): « Wstecz 1 2 3 4 5 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa