• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
[8.09.1972] Bad Guy | Rodolphus, Charles, Leviathan, Louvain

[8.09.1972] Bad Guy | Rodolphus, Charles, Leviathan, Louvain
evil twink
Sup ladies? My name's Slim Shady
I'm the lead singer of Kromlech
Zimna cera i jeszcze chłodniejsze spojrzenie. Kruczoczarne włosy i onyksowe tęczówki bardzo wyraźnie kontrastują ze skórą bladą jak kreda. Buta oraz wyższość wylewa się z każdego gestu i słowa. Mierzy 187 centymetrów o szczupłej sylwetce, która coś jeszcze pamięta ze sportowych czasów. W godzinach pracy zawsze ubrany elegancko, zaczesany, a swoje tatuaże ukrywa pod zaklęciami transmutacji. Po godzinach najczęściej nosi się w skórzanych kurtkach i ciężkich butach.

Louvain Lestrange
#11
06.04.2025, 19:40  ✶  
bicie sowy

Każda zneutralizowana sowa to dodatkowa szansa na pogłębienie Londynu w kryzysie. Owszem te kilka uśmierconych sów nie przechylą szali zwycięstwa w znaczący sposób, jednak być może ktoś kto właśnie potrzebował natychmiastowej pomocy właśnie jej nie otrzyma. Albo meldunek jakiejś formacji ze służb ministerstwa nie dotrze do koordynatora działań, co utrudni wszelkie akcje ratownicze, czy interwencyjne. Panika i terror. To była ich główne zadanie. I jak na razie dobrze się spisywali, no z wyjątkiem niego samego.

- Dobra robota. Rzucił powściągliwą pochwałę w stronę Naśladowcy, widząc jak właścicielka tego bałaganu na jego szacie, ląduje spętana linami na ulicy. Dobre nawyki należało pochwalać, a uławianie mu rewanżu było jak najbardziej dobrą manierą. Podszedł bliżej ptaszyska, które bardzo usilnie starało się wydostać spod ciężkich węzłów, trzepocząc skrzydłami w panice. Przez krótki moment wymienił z nią spojrzeniami i dał do zrozumienia jej ptasiemu móżdżkowi, że tutaj następuję koniec jej historii na tym świecie. Uniósł wysoko kolano i nastąpił piętą z siłą całego swojego ciężaru na jej tułów. Chrzęst łamanych kości wydostał się spod jego podeszwy, a bombowiec z piórami przestał się już całkowicie ruszać. Słodka zemsta na gównianym lotniku szybko się dokonała, ku jego pocieszeniu.

Wieść o rozprawieniu się z rozgłośnią Nottów również mu się spodobała. Bo jebać Nottów. Potem rozejrzał się pytającym wzrokiem na sugestię Leviathana. Z tego co się orientował to każdy z nich potrafił się teleportować, z lepszym czy gorszym skutkiem, ale nie słyszał o takim przypadku wśród swoich towarzyszy. Jedynie ten nieznajomy mu młodszy stopniem, mógł nie być wprawiony w aportacji. Nie usłyszał jednak żadnych sprzeciwów, więc można było działać dalej. On już nie zamierzał babrać się więcej w ptasich odchodach. Gówniana robota.

- W takim razie na Whitehall. Oznajmił prawie wzdychając, bo nie zdążył się jeszcze odpowiednio nacieszyć destrukcjom. Na Whitehall mogło być mniej spokojnie, niż tutaj bo niedaleko znajdowała się również siedziba mugolskiego premiera. Poczekał jeszcze chwilę, aż wszyscy będą gotowi do teleportacji, tak żeby wszyscy mogli przenieść się w tym samym momencie. A kiedy pojawił się już na miejscu w pierwszej kolejności ruszył w stronę starej, czerwonej budki telefonicznej. Z kontenera obok dochodził odór śmieci, a paskudne graffiti na ścianie wcale nie napawało dumą. Wstyd, że musieli godzić się na takie warunki wyłącznie dla bezpieczeństwa mugoli. Wycelował różdżką w ukryte przejście. Miał zamiar dać szanse translokacji jeszcze jedną szansę, bo w jego oczekiwaniu chciał uszkodzić ją, wyrywając jak najwięcej żelastwa z budki z ziemi i odrzucając ją w bok.


translokacja, wyrywam budkę telefoniczną razem z korzeniami
Rzut Z 1d100 - 73
Sukces!


sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#12
11.04.2025, 09:49  ✶  
Tw: krzywda zwierząt

Charles nie do końca zgadzał się z tym, co działo się przed jego oczami, ale nie był w stanie zaprotestować. Sowy nie były niczemu winne, a osoby, które pisały listy i wiązały je do nóżek ptaków. Posłuszne stworzenia latały mimo panujące go pandemonium i znajdowały swój kres pod różdżkami śmierciożerców... Charlie starał się, by jego dłonie nie były użyte do tego samego, dlatego wyczarowywał raczej siatki, które miały sprowadzać sowy na ziemię, lecz... Cóż, czego innego mógł się spodziewać, gdy rzucił jednego z listonoszy pod nogi śmierciozercy, który dodatkowo miał osobisty uraz właśnie do tej sówki?

Charles zacisnął powieki, lecz i tak usłyszał chrzęst łamanych kości, wrzask ptaszyska, którego życie tak gwałtownie się skończyło. Musiał jednak skinąć głową, przyjmując pochwałę od przełożonego. Musiał się wykazać, choćby w taki sposób.

Sprawa rozgłośni była równie ważna. Charles spodziewał się, że studio spłonęło doszczętnie i mógł tylko mieć nadzieję, że Arthur i jego współpracownica uciekli. Tylko po to, by powiedzieć innym, jak potężni są naśladowcy Czarnego Pana, rzecz jasna!!

Nie czuł się na tyle pewnie, by włączać się do dyskusji, dlatego podążył za grupą, niejako czekając na rozkazy. Trzymając się z tyłu, postarał się się chronić tyły, mając nadzieję zniwelować jakiekolwiek zagrożenie, nim się pojawi.

Czy Charles dostrzegł zagrożenie?
Rzut TakNie 1d2 - 2
Nie

Ilu ich było?
Rzut 1d5 - 1
Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#13
11.04.2025, 10:07  ✶  

Niewinne istoty, które obrywały, były częścią większego planu. Walczyli o lepsze jutro, a przypadkowe ofiary które niczemu nie zawiniły, zawsze miały w takich działaniach swoją rolę. Dlatego też Rodolphus niewiele o tym myślał. Gdy Martes zarządził, że ruszają na Whitehall, młodszy Lestrange po prostu kiwnął głową i deportował się za nim, nie obracając się na pozostałych. Jego kuzyn był lewą ręką ich mistrza, kimś dużo ważniejszym niż oni razem wzięci. Przejął zaszczytne stanowisko, które do tej pory zajmował Robert Mulciber - mógł sądzić o nim wiele, lecz gdy tylko z jego ust wydobywało się cokolwiek, co tylko przypominało rozkaz: odruchowo go wykonywał.

Gdy pojawili się na Whitehall, Martes zaczął działać. Rodolphus pojawił się jako trzeci, tuż po Charlesie który zapewne zaczął się już rozglądać, ale i on odruchowo chciał się rozglądnąć, sprawdzając otoczenie i orientując się w sytuacji. Nienawidził działać bez planu, nawet jeżeli ten plan był prowizoryczny - zbyt wiele mogło się nie udać.

Rzucam na percepcję - czy dostrzegę zagrożenie, którego nie dostrzegł Charles
Rzut N 1d100 - 9
Akcja nieudana
Czarodziejska legenda
Wilderness is not a luxury but a necessity of the human spirit.
Czarodzieje dążą do zatarcia granicy pomiędzy jaźnią i resztą natury, wchodząc tym samym na wyższe poziomy świadomości. Część z nich korzysta do tego z grzybów, a część przeżywa głębokie poczucie spokoju i połączenia podczas religijnych obrzędów i rytuałów. Ostatecznie jednak ciężko opisać najgłębsze wewnętrzne doświadczenia i uznaje się, że każdy z czarodziejów odczuwa je na swój sposób. Zjawisko to nazywane jest eutierrią.

Eutierria
#14
19.04.2025, 10:06  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.04.2025, 10:10 przez Eutierria.)  
Jakieś wspaniałe zaklęcie, Louvainie! Udane, ale chyba nie do końca przemyślane - może spróbujesz jeszcze zaatakować sam zamek Hogwart? Kierowały tobą destrukcja, zło i chaos, ale z konfetti się nie wywiniesz.

Wyrwałeś budkę z ziemi, obnażając jej... Długie, zgrabne sześć owłosionych, ludzkich nóg, na których podskoczyła zażenowana i podkręciła drzwiczkami w geście głębokiego niedowierzania. Bardo szybko awansowała na inspektora Brygady, bo w dół tych nóżek rozwinęła się warstwa materiału do złudzenia przypominająca oficjalny mundur, słuchawka spadła w dół i wydobyło się z niej głośne: „ZATRZYMAJ SIĘ, ZŁOCZYŃCO, LEGITYMACJA!”, następnie wyjątkowo irytujący dźwięk gwizdka, po której każda z osób znajdujących się w sesji nie słyszała nic przez następnych

Rzut 1d5 - 4

minutach.

Kiedy wydawało wam się, że budka za moment założy pelerynę, będzie was na tych kudłatych nogach gonić, oplecie Louvaina telefonicznym kablem i poczeka na Biuro Aurorów, ta leniwie... Wróciła na swoje miejsce. Krok za kroczkiem, bujając się na boki, postanowiła wrócić do spanka na wyznaczonym dla niej miejscu, ale nim jej się to udało, tuż po odwróceniu się do grupy Śmierciożerców tyłem, z grudy ziemi i chodnika wyrwanych razem z nią wydobyła się masa konfetti. Ze dwa wiadra, jak nie więcej, świecąc się przy tym na zmianę na żółto i czerwono, wyświetlając na szybkach napis NIEAUTORYZOWANY DOSTĘP, TO NIE SĄ ĆWICZENIA.

Za moment pojawi się tutaj Biuro Aurorów - musicie uciekać.

Każda osoba w sesji, również ta która nie odpisała w tej turze:

1. Musi wykonać rzut na ucieczkę za pomocą translokacji (teleportacja) lub aktywności fizycznej (dramatyczna ucieczka na nogach). Rzucacie kością 1d100 z modyfikatorem +5 za każdy poziom statystyki powyżej trolla. Na przykład, mając poziom PO, rzucacie kością 1d100+20.

2. Aby uciec, musicie przerzucić następującą kość:

Rzut 1d100 - 57

3. Ze względu na gwizdek nie jesteście w stanie porozumieć się ze sobą co do kierunku.

Proszę herezję o pilnowanie mnie w odpisach, bo się zagapiłam - dej mi znać jak ktoś nie ucieknie. Jeżeli potrzebujecie zobaczyć jak wygląda rzut z modyfikatorem tutaj macie przykład.


there is mystery unfolding
dragonborn
Ruthlessness
is mercy upon ourselves.
Mający 187cm, o atletycznej budowie ciała i ciemnych włosach. Porusza się ze specyficzną dla niego manierą, która zdaje się przypominać gady; zastygnięty w bezruchu, jakby wyczekiwał potknięcia, obserwując z uwagą otoczenie, tylko po to by nagle zareagować i wprawić ciało w ruch. Posiada parę blizn na ciele, pozostawionych przez spotkania ze zwierzętami. Plecy, lewą stronę obojczyka i ramię pokrywa drobna, szarawa łuska, a jego oczy posiadają pionowe źrenice i trzecią powiekę. Zawsze towarzyszy mu któryś z jego smoczogników.

Leviathan Rowle
#15
19.04.2025, 15:48  ✶  
Starał się, żeby jego zaklęcia były precyzyjne, a przez to wyrządziły jak najmniej bólu stworzeniom, które w gruncie rzeczy nie były niczemu winne - tutaj zgadzali się akurat z Charlesem. Rowle zdecydowanie podchodził do nich o wiele bardziej wyrozumiale jak do ludzi i kiedy zobaczył co właściwie robi Martens, ani trochę mu się to nie spodobało. Nie był jednak na tyle głupi by zrobić z tym cokolwiek, nawet jeśli w tym momencie Lestrange zasługiwał na to by i jego zmienić w sowę i skonfrontować z cudzą podeszwą.

Leviathan był zdania że mogli - nie, powinni - się rozdzielić. Kiedy jednak Martens powiedział, na co biorą następny kurs, nie odezwał się wcale, przyjmując jego decyzję i ostatecznie podążając za resztą śmierciożerców, teleportując się jako ostatni i tym samym zostawiając za sobą martwe już sowy, które udało im się wcześniej zestrzelić.

Ich 'przywódca' najwyraźniej nie miał zamiaru się patyczkować, bo machnął różdżkę i bezpardonowo spróbował wyrwać budkę razem z korzeniami, albo raczej nogami, jak to się zaraz okazało. Rowle bardzo chciałby być tutaj tym mądrzejszym, który mógłby reszcie powiedzieć - a nie mówiłem, ale chyba nikt z nich się nie spodziewał, a co ważniejsze nie wiedział, jak ta budka właściwie działała.

Draconis zrobił krok w tył, jeden z pierwszych, jakie zamierzał wykonać by się stąd jak najszybciej zawinąć. Mieli siać chaos i zniszczenie - równie dobrze mogli to robić w zupełnie innym miejscu, bo Ministerstwo wyraźnie zadbało o to, by nikt nie pogrywał sobie z ich wejściem dla personelu. Głupio też byłoby się złapać akurat w Spalona Noc, gdzie działo się tyle, że ich działania przesypywały się przez palce władz i służb bezpieczeństwa.

Gwizdek zawył w uszach, ogłuszając kompletnie i Rowle mimowolnie sięgnął ku głowie, instynktownie próbując uchronić się przed dźwiękiem. Nic to nie dało, oczywiście, a charakterystyczne dzwonienie rozbrzmiało, uniemożliwiając zrozumienie czegokolwiek, to reszta mogła mieć do powiedzenia.

Kofetti to była już w ogóle wisienka na torcie i sprawdzać co się miało dziać dalej już w ogóle nie zamierzał. Budka wróciła spokojnie na swoje miejsce, a Draconis zrobił kolejne kroki w tył, coraz szybsze, aż w końcu odwrócił się, wbiegając w jedną z uliczek, chcąc z miejsca zdarzenia zanim pojawią się przedstawiciele prawa.

af ◉◉◉○○ na ucieczke
Rzut 1d100+15 - 7 +15 = 22




We said we're going to conquer new frontiers
Go on, stick your bloody head in the jaws of the beast
evil twink
Sup ladies? My name's Slim Shady
I'm the lead singer of Kromlech
Zimna cera i jeszcze chłodniejsze spojrzenie. Kruczoczarne włosy i onyksowe tęczówki bardzo wyraźnie kontrastują ze skórą bladą jak kreda. Buta oraz wyższość wylewa się z każdego gestu i słowa. Mierzy 187 centymetrów o szczupłej sylwetce, która coś jeszcze pamięta ze sportowych czasów. W godzinach pracy zawsze ubrany elegancko, zaczesany, a swoje tatuaże ukrywa pod zaklęciami transmutacji. Po godzinach najczęściej nosi się w skórzanych kurtkach i ciężkich butach.

Louvain Lestrange
#16
26.04.2025, 21:37  ✶  

To nawet nie był jego osobisty pomysł. Przed momentem jeszcze niemal wszyscy jednym głosem mówili, że należy "uszkodzić fizyczne wejścia". Dobrze, że wcześniej wpadł na pomysł z ustaleniem drogi ucieczki w razie kłopotów właśnie jak te które miały nadejść. Szkoda, że jeszcze nie zdążył się jeszcze nawet za to zabrać i chociażby poinformować Lady Macarię, że będzie miała gości. No cóż, planowanie podczas tej nocy najwyraźniej będą musiały ulegać korektom na bieżąco, po obu stronach barykady tak samo. Przynajmniej to zaklęcie które wycelował w budkę można było uznać za udane. Udane bo wywołało uruchomienie zabezpieczenia. Czy można było przewidzieć, że tak newralgiczny punkt, a nawet węzeł komunikacyjny jak wejście przez budkę będzie obłożone specjalnym systemem alarmowym? Pewnie tak, jednak żaden z nich nie wpadł na to tak samo bardzo jak Louvain. Podczas następnej nocy zdecydowanie będzie pamiętał, żeby zacząć od rozproszenia tych zabezpieczeń, a dopiero potem od mechanicznych uszkodzeń tego dziadostwa.

Szybko został zweryfikowany za swoją zuchwałość. Spod jego maski zdołało się wyrwać krótkie "o cholera", jednak zostało stłumione przez donośne odgłosy kroczącej budki na wielkich łapskach. Już miał mierzyć z kolejnym zaklęciem, które uspokoi temperament tego ustrojstwa, lecz wtedy ogłuszył go ten przeszywający gwizdek alarmu. Instynktownie złapał się za uszy, próbując chronić się przed donośnym dźwiękiem, przez co nie było mowy o machaniu różdżką. Odwrócił się w kierunku swoich towarzyszy i ryknął coś o odwrocie, ale nawet on nie usłyszał swoich słów z własnych ust, więc co dopiero oni. Nie potrzebował więcej powodów do tego, że to najwyższy czas na zakończenie tej akcji. Podciągnął szatę wyżej w kolanach, niczym dziewczę swoją sukienkę i zwyczajnie zaczął przebierać ile sił w nogach, uciekając w te samą stronę co Leviathan. Widząc, że ten nie najlepiej radzi sobie z nabraniem odpowiedniego tempa jakie powinno się przybrać do ucieczki przed aurorami, chciał pomóc towarzyszowi ciągnąć go za sobą. O ile samu uda mu się odpowiednio rozpędzić.


af ◉◉◉○○ na ucieczke
Rzut 1d100+15 - 86 +15 = 101

sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#17
27.04.2025, 21:00  ✶  
Charlie bardzo chciał się trzymać grupy. Był w tym nowy, nie wiedział, co ma robić, nie do końca w ogóle znał cel dzisiejszych rozbojów, poza tym najwyższym i oczywistym. W głębi serca wciąż żałował tych wszystkich sów, które poświęcały życia dla noszenia listów, ale szybko musiał zająć się sobą, gdy wyrwana przez Louvaina budka telefoniczna postanowiła ożyć. Dźwięk gwizdka wbił się w mózg jak kilof, wchodząc jednym uchem, wychodząc drugim, ale jednocześnie pozostając też w środku. Charles próbował zakryć uszy, lecz na próżno.

Dźwięk gwizdka ogłuszył go na chwilę i jeśli towarzysze coś krzyczeli, Mulciber nie był w stanie nic zrozumieć. Nie musiał jednak być przesadnie obeznany z brytyjskim wymiarem sprawiedliwości, by wiedzieć, że to... konfetti, czy jak nazwać ostrzegawcze drobiny, sprowadzi na nich uwagę.

Nie zamierzał zostawać sam przy budce. Rzucił się za pozostałymi śmierciożercami, pieszo, domyślając się, że ci być może chcą się przegrupować w innym miejscu.

Rzut 1d100+5 - 31 +5 = 36
Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#18
28.04.2025, 09:32  ✶  

Dobrze, że miał na sobie maskę, bo mina którą zrobił w chwili, w które budka zaczęła drzeć pizdę, była co najmniej głupia. Jako pracownik Ministerstwa Magii wiedział oczywiście, że istnieją pewne zabezpieczenia tej instytucji, lecz nigdy nie pomyślałby, że wyglądają one... w taki sposób. To, czego nie zdążył zaproponować swojemu kuzynowi, to po prostu zawalenie gruzów nie tyle co na budkę, to na te cholerne kible, przez które można było dostać się do Ministerstwa. Myślał wtedy, że przy odrobinie szczęścia zawalą opuszczony budynek razem z kilkoma ludźmi, najlepiej mugolami. Ale cóż, zaczęli od budki i najwyraźniej starszy Lestrange także nigdy nie podejmował prób włamania się do niej - cenna lekcja dla każdego, tak w zasadzie.

Rodolphus odruchowo przycisnął dłonie do uszu, gdy czerwona budka zaczęła drzeć się jeszcze bardziej. Dzwoniło mu w uszach, nieprzyjemny dźwięk wwiercał się w czaszkę i, na Merlina, chyba ogłuchł. Nie wiedział czy jego towarzysze starają się coś mówić, maski skutecznie ukrywały usta by móc się zorientować, ale patrząc na to, że towarzyszył mu irytujący, wysoki pisk, to tak - nic by nie usłyszał i tak. Co miał robić? Widział ruch pozostałych śmierciożerców, więc również rzucił się do ucieczki. Później będą myśleć, co tu się właściwie odjebało.

Rzut na AF, ucieczka, 2 kropki
Rzut 1d100+10 - 49 +10 = 59
Czarodziejska legenda
Wilderness is not a luxury but a necessity of the human spirit.
Czarodzieje dążą do zatarcia granicy pomiędzy jaźnią i resztą natury, wchodząc tym samym na wyższe poziomy świadomości. Część z nich korzysta do tego z grzybów, a część przeżywa głębokie poczucie spokoju i połączenia podczas religijnych obrzędów i rytuałów. Ostatecznie jednak ciężko opisać najgłębsze wewnętrzne doświadczenia i uznaje się, że każdy z czarodziejów odczuwa je na swój sposób. Zjawisko to nazywane jest eutierrią.

Eutierria
#19
02.05.2025, 19:07  ✶  
Nie wszystkim wam udało się łatwo uciec. Kiedy budka telefoniczna zaczęła ziewać jak człowiek po ciężkim dniu pracy (tak się starała!!) i umaściła sobie legowisko w pogruchotanym chodniku, zostawiając za sobą szlaczek konfetti lśniącego jak ostatni wyraz pogardy wobec powagi sytuacji, nad Westminster zawisło poczucie nieuchronnego - Biuro Aurorów było już w drodze, zapewne obserwowano was już w jakiś sposób i debatowano nad tym jak odciąć łatwe drogi ucieczki.

Instynktownie się rozdzieliliście. I niekoniecznie w sposób planowany przez was w postach. Kiedy pojawia się chaos, o niektórych rzeczach decyduje... ślepy los. Dwóch z was ruszyło główną ulicą, dwóch w boczną alejkę, kierując się pozornie mądrzejszym wyborem - na pewno będzie tam mniej ludzi. Ale to nie był dzień, w którym cokolwiek działo się tak, jak powinno.

Wasze wybory zapadły w ciągu kilku sekund i nie były łatwe do cofnięcia.


Louvain i Rodolphus

Tym, którzy pognali ulicą główną, sprzyjało szczęście (z lekką pomocą strachu). Przypadkowi czarodzieje, którzy znajdowali się w okolicy, na was widok odskakiwali, nie próbując was zatrzymać. Może to wasza mroczna aura, może to symbol seryjnych morderców unoszący się nad głowami wszystkich w kłębach dymu przypominających chmury? Wszyscy znikali wam z drogi, jakbyście byli ciężkim wozem pędzącym w dół zbocza, a to ułatwiło wam rozpędzenie się i przedarcie przez tłum. Co prawda Rodolphus zahaczył rękawem płaszcza o stragam z pasztecikami, który przewrócił się z głośnym brzękiem, ale to nie miało już znaczenia. Po kilku chaotycznych zakrętach znaleźliście się w jednej ze starych, mugolskich, opustoszałych kamienic. A konkretnie na jej klatce schodowej. Ogień już tędy przeszedł, cegła budynku była osmolona, a jej okna zasnuły się kurzem. Zatrzasnęliście drzwi i mogliście wspiąć się na niezamieszkane piętro w celu przeczekania kilku chwil, lub teleportowania się. Towarzyszą wam tutaj kurz, kilka pająków, stare meble i jeszcze starszy, porzucony parasol.

Nie słyszycie nic jeszcze przez przynajmniej dwie minuty. Poza tym nic wam nie grozi, jeżeli opuścicie ten teren tak szybko jak się da. Upadek straganiku z pasztecikami to dosyć wyraźny ślad - Aurorzy będą wiedzieli, w jakim kierunku uciekaliście.


Leviathan i Charles

Wy to dopiero macie pecha... A może to zemsta losu za złe uczynki? Pomiędzy dwoma opustoszałymi lokalami, którym czarodzieje będący po waszej stronie zdążyli już powybijać szyby, znajdował się zaułek. Oczywiście uznaliście go za doskonałe miejsce do ucieczki. Tym sposobem wpadliście w pułapkę zabezpieczającą.

Zmęczeni, zziajani, obserwowaliście, jak kamienna ściana zadrżała, a spomiędzy cegieł sięgnął was mechaniczny, pełen ironii głos:

Pobawmy się.

Tak, byliście już tego pewni. Wszechświat chciał was za coś ukarać. To nie było możliwe, żeby mieć AŻ TAKIEGO pecha!! Przeklęty niech zostanie ten idiota, który sprowadził na was nieszczęście, wysadzając budkę.

Każdy z was otrzymuje jeden rzut na post na wymaganą statystykę. Aby pokonać przeszkodę, musicie rzucić udane zaklęcie (rzucacie na ocenę) na wymaganą dziedzinę magii. Po uwolnieniu się możecie uciekać dalej (a raczej musicie - nie oglądajcie się za siebie). Mistrz gry nie kontynuuje rozgrywki.

1. Na ścianie wisi tablica przedstawiająca Sowilo - symbol słońca. Jest wyryta tak, że rzuca pod sobą dość spory cień. Pod nią znajduje się napis: PRZYWRÓĆ ŚWIATŁO, KTÓREGO SIĘ BOISZ. (Kształtowanie)

2. Obraz na następnej tablicy zmienia się co sekundę - w dom, zwierzę, twarz, słońce. Pod nimi znajduje się napis: POKAŻ PRAWDĘ SPOŚRÓD KŁAMSTW. (Rozproszenie)

3. Na ziemi leży wielka dynia. Na następnej tablicy znajduje się napis: TYLKO TEN ZROZUMIE CIĘŻAR JESIENI, KTO BĘDZIE W STANIE MNIE PODNIEŚĆ. Nie jesteście w stanie jej podnieść. (Transmutacja)

4. Na tablicy znajduje się zegar pokazujący aktualną godzinę. Pod nim znajduje się napis: TYLKO ZAKLĘCIE WYPOWIEDZIANE O ŚWICIE MNIE OTWORZY. (Translokacja)

Po tej sytuacji czujecie się ośmieszeni i zdenerwowani.


there is mystery unfolding
dragonborn
Ruthlessness
is mercy upon ourselves.
Mający 187cm, o atletycznej budowie ciała i ciemnych włosach. Porusza się ze specyficzną dla niego manierą, która zdaje się przypominać gady; zastygnięty w bezruchu, jakby wyczekiwał potknięcia, obserwując z uwagą otoczenie, tylko po to by nagle zareagować i wprawić ciało w ruch. Posiada parę blizn na ciele, pozostawionych przez spotkania ze zwierzętami. Plecy, lewą stronę obojczyka i ramię pokrywa drobna, szarawa łuska, a jego oczy posiadają pionowe źrenice i trzecią powiekę. Zawsze towarzyszy mu któryś z jego smoczogników.

Leviathan Rowle
#20
03.05.2025, 03:11  ✶  
Rozdzielili się niechcący, ale jego to wcale nie obchodziło. Może nawet uważał, ze było im to na rękę i mieli dzięki temu lepsze szanse, żeby uciec przed funkcjonariuszami, których wezwała do nich to cholerna budka. Szkoda tylko, że jemu w udziale przypadł nieznajomy Naśladowca, ale co do tego zorientował się dopiero, kiedy znaleźli się w dziwacznym zaułku.

Wpadli do niego i w pierwszym odruchu Rowle nawet się nie zatrzymał i nie zwrócił uwagi na durny głos, który odezwał się ze ścian. Cokolwiek jednak się w nich kryło, albo zostało na nie nałożone, nie pozwoliło im tak zwyczajnie uciec. Zaułek zapętlił się, więżąc ich w środku i zmuszając do pokonania zabezpieczeń.

Draconis zatrzymał się, z niezadowoleniem przyglądając ścianom i co ważniejsze - wszystkiemu co się na nich znajdowało. Ktokolwiek zaprojektował to przejdzie, ewidentnie było jakimś znudzonym koneserem zagadek - tak bardzo ze postanowił torturować nim przechodniów.

Zaklął. Cicho bo cicho, ale ich dwoje w uliczce nie robiło na tyle hałasu, by przeszło to bez echa. Mimowolnie też sprawdził ostatni raz obie strony, jakby bojac się że podczas gdy oni są tutaj zamknieci, aurorzy wyskoczą na nich zza rogu, wreszcie dopadając. Ale nikt nie nadchodził, przynajmniej na razie.

- Ja zajmę się tym pierwszym, a ty złap to drugie. Albo którekolwiek wydaje ci się oczywiste - wydał polecenie. Krótkie, nawet nie patrząc na swojego towarzysza niedoli, bo on sam podszedł do tablicy z symbolem słońca, unosząc nieco wyżej swoją różdżkę. Przeczytał napis i skrzywił się, kiedy przez głowę przeszło mu że światło zwróci tylko dodatkową uwagę. Machnął jednak pośpiesznie różdżką, chcąc wyczarować światło, które rozjaśniłoby runę i przegnało rzucany przez nią cień.

kształtowanie na światło
Rzut Z 1d100 - 43
Slaby sukces...


We said we're going to conquer new frontiers
Go on, stick your bloody head in the jaws of the beast
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Eutierria (915), Louvain Lestrange (1705), Leviathan Rowle (2161), Rodolphus Lestrange (1855), Charles Mulciber (1127)


Strony (3): « Wstecz 1 2 3 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa