beauty and terror
just keep going
no feeling is final
Mierząca trochę poniżej 160 cm, o okrągłej buzi i dużych, ciemnoniebieskich oczach. Jej włosy sięgają za ramiona, są lekko kręcone o ładnym, ciemnobrązowym odcieniu - najczęściej spina je w taki sposób, by nie przeszkadzały jej w pracy, choć zdarza się i to nie rzadko), by były starannie ułożone; niezależnie od fryzury, we włosy ma wpiętą charakterystyczną, żółtą spinkę w kształcie motyla. Dani ubiera się raczej schudnie, w stonowane barwy, nie wyróżniając się w tej kwestii od reszty społeczeństwa czarodziejów. Mówi z silnym, brytyjskim akcentem. Jej uśmiech, wcześniej szeroki i beztroski, stał się delikatny oraz sporadyczny, a śmiech, głośny i zaraźliwy słychać znacznie rzadziej (najczęściej zarezerwowany jest dla bliskich jej sercu). Pachnie malinami i piwoniami, jednak jest to bardzo subtelny i delikatny zapach.
22.07.2023, 23:01 ✶
let everything happen to you
beauty and terror just keep going no feeling is final Chester to mierzący 178 cm wzrostu, postawny mężczyzna, ważący 76 kg. Ma brązowe, poprzetykane pierwszymi siwymi pasmami włosy i niebieskie oczy. Brąz noszonej przez niego krótkiej brody został przerzedzony przez lekką siwiznę. Przez większość czasu nosi mundur Aurora, natomiast poza pracą ubiera się elegancko, w garnitury. Często widywany jest z papierosem. Pierwsze wrażenie... jest służbistą, twardym gnojem, za którym nie przepada niemałe grono osób z dep. przestrzegania prawa. Nie można mu jednak odmówić doświadczenia zawodowego.
18.08.2023, 23:16 ✶
Maj 1972, Little Hangleton
Droga Rosalie, dziękuję za Twój list. Przyjmuję propozycje mariażu, jednak nie posiadam córki o tym imieniu. Ulysses jest moim najstarszym synem i rozpocząłem poszukiwania odpowiedniej kandydatki na żonę dla niego. Rozważę jednak Twoją propozycję względem ponownego zamążpójścia mojej jedynej córki. To doskonała partia. Z poważaniem,
Chester Rookwood wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny
24.08.2023, 22:34 ✶
—22/06/1972—Dolina Godryka, 22.06.1972r. Szanowana Pani Coral, muszę przyznać, że zajęcie drugiego miejsca w rankingu magazynu Czarownica było dla mnie nie lada niespodzianką. Pomimo wielu znajomości w branży nie miałem zielonego pojęcia, że wasza redakcja w ogóle pracowała nad takim artykułem. Zainteresowaliście mnie. Byłbym bardzo zobowiązany, gdybyście mogli przesłać mi dokładne kryteria, na podstawie których dokonano decyzji w sprawie poszczególnych miejsc w rankingu, gdyż drugie miejsce jest zdecydowanie za niskie, biorąc pod uwagę moje rozległe osiągnięcia i rozpoznawalność... Bardzo chętnie odpowiem na Pani pytania i mam nadzieję, że w przyszłości uda nam się kontynuować współpracę. Jak zapewne dobrze Pani wie, moja siostra i kuzynka również poradziły sobie bardzo dobrze w innym rankingu Czarownicy. Jestem przekonany, że przynajmniej Brenna Longbottom z chęcią odpowie na Pani pytania, jeśli będzie taka potrzeba! Z wyrazami szacunku,
Erik Longbottom
odpowiedź na wiadomość
1. Co uważa Pan za swoje największe osiągnięcie? To, że biorę aktywny udział w wychowaniu swojej chrześnicy i radzę sobie lepiej, niż kiedykolwiek myślałem, że będę. Do tej pory zachodzę w głowę, jakim cudem udało mi się wpasować w tę rolę... Nie żebym był idealny. Nikt nie jest. Nie raz trzeba mnie odciągać od hmm niestandardowych pomysłów. Wystarczy spytać mojej siostry... NIE WSPOMINAĆ O TYM HIPOGRYFIE I STAJNI. 2. Jakie jest Pańskie największe marzenie? Z rzeczy materialnych? Sfinalizować zakup jachtu. Głowię się nad tym już od kilku dobrych miesięcy, jednak dalej nie udało mi się podpisać wszystkich dokumentów. A już najwyższy czas - środek lata za pasem. Poza tym? Wytrzymać na tym świecie jak najdłużej i być możliwie jak najbardziej szczęśliwym. Chciałbym, żeby moi bliscy mogli żyć w spokoju i harmonii, a nie martwić się każdego dnia, czy wszyscy usiądziemy razem do kolacji czy lunchu. 3. Dokąd zabrałby Pan na spotkanie swoją ukochaną? Najprawdopodobniej do rodzinnego domu. Gdybym miał się z kimś już związać na stałe, to chciałbym, aby ta osoba stała się częścią mojej rodziny. A nie ma na to lepszego sposobu, niż wspólny obiad czy kolacja, gdy można zobaczyć Longbottomów w środowisku naturalny, prawda? No prawie naturalnym, czyż nie? Gdyby ktoś chciał nas poznać od kuchni, to musiałby pójść na patrol w ramach pracy dla Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów... Niewiele jest rzeczy bardziej intymnych niż zaproszenie do swojego grona kogoś nowego, aby skosztował ciepła domowego ogniska. 4. Co byłoby dla Pana decydujące przy zapraszaniu kobiety na randkę? Charakter i osobowość. Chciałbym być z kimś interesującym, kto nie bałby się wystawiać moich przemyśleć na próbę, ale chciałbym, aby było w tym swego rodzaju... dobro. Głęboko wierzę, że jest w każdym z nas, bez względu na to, jak głęboko je w sobie schowamy, aby "oszczędzić sobie bólu". Czasami po prostu wystarczy pozwolić drugiej osobie się otworzyć w odpowiednim czasie i w odpowiednim miejscu. 5. Co lubi Pan robić w wolnym czasie? Cóż... Wiele różnych rzeczy? Uwielbiam spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi, bez względu na to, czy ma to być wyjście na zakupy na ul. Pokątną, trening magii ofensywnej czy wyjście na spacer z całą watahą psów. Od kilku dobrych lat jestem aktywnym członkiem angielskiego Klubu Pojedynków, więc mam w tym nieco doświadczenia. Niestety ostatnio nie udało mi się znaleźć zbyt wiele czasu na to, aby brać udział w spotkaniach klubu podróżniczego. Kto wie, może tegoroczne lato pozwoli nadrobić mi te zaległości? Czas pokaże. 6. Czy chce Pan przekazać coś od siebie czytelniczkom Czarownicy? Wszyscy na swój sposób chcemy tego samego, tylko podejmujemy inną drogę, aby dojść do danego celu. Każde z nas chce przeżyć szczęśliwe i możliwie jak najmniej problemowe życie. Biorąc pod uwagę obecną sytuację w Wielkiej Brytanii doceńmy czas, jaki poświęcamy bliskim i... postarajmy się znaleźć nowe, wspaniałe chwilę jak najbliżej siebie. Wielki świat "celebrytów" i "gwiazd" może się wydawać onieśmielający, jednak prawdziwe szczęście można znaleźć nawet w pokoju obok, czy w kawiarance za rogiem. Nigdy nie wiadomo, kiedy szczęście zacznie nam sprzyjać. Podpisano:
Erik Alexander Longbottom the he-wolf of godric's hollow ❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth, slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball. On other nights, it's pretty content just to make werewolves.❞ Kayden jest wysoki i szczupły, z lekkim zarysem mięśni i wyraźną linią szczęki. Czarne jak noc włosy ma rozwichrzone przez wiatr, zadziornie opadające na czoło. Oczy barwy gwiazd, srebrne i przenikliwe. Cera blada, niesamowicie ciężko ją opalić. Ubiera się elegancko, zwykle w biel i czerń, czasem kroplę czerwieni. W chłodne dni na barki narzuca czarny płaszcz. Woń cynamonu i wiśni jest zawsze obecna, dryfując wokół niego w zmysłowym tańcu.
28.09.2023, 01:50 ✶
Ulica Pokątna 21.06.72
Szanowna Pani Coral,mile zaskoczył mnie zarówno Pani list, jak i artykuł. Nie jestem pewny, dlaczego dokładnie znalazłem się w gronie "najbardziej pożądanych kawalerów Wielkiej Brytanii", ale niesamowicie mi to schlebia i mogę jedynie podziękować za uroczy artykuł. Dołączam więc odpowiedzi na listę pytań i mam nadzieję rozwiać nieco tę aurę "tajemnicy" o której wspomniano. Z poważaniem, Kayden Delacour 1. Co uważa Pan za swoje największe osiągnięcie? Zamiatanie pędzlem piachu może wydawać się nudnym zajęciem, ale zapewniam, że nudę wynagradzają odkryte znaleziska, szczególnie te ledwo nadgryzione zębem czasu, lub te o magicznych właściwościach. Najciekawszym znaleziskiem było starożytne, "magiczne lustro" z okresu bizantyjskiego, które miało niegdyś odstraszać demony i chronić przed złem. Wciąż badam jego naturę i użyteczność, a jeśli okaże się prawdziwe, zapewne trafi na szczyt listy moich odkryć. 2. Jakie jest Pańskie największe marzenie?Zwiedzać świat i odkrywać jego tajemnice. Zarośnięte bluszczem ruiny, rozbite statki, opuszczone zamki, tyle sekretów i skarbów historii, pochłoniętych przez czas i zapomnianych przez ludzi. Nic tylko zwiedzać! 3. Dokąd zabrałby Pan na spotkanie swoją ukochaną?Zawsze powtarzano mi, że tym, co porusza serce, jest sztuka. Teatr, galeria, muzea, opera... Wszystkie te miejsca są zbiorem emocji i uczuć. Pałacem myśli, nad którymi można rozprawiać godzinami. Moim zdaniem to doskonała okazja na bliższe poznanie. 4. Co byłoby dla Pana decydujące przy zapraszaniu kobiety na randkę?Mam słabość do kobiet inteligentnych i takich, które mają w sobie pasję i pragną ją rozwijać. Nie ma nic przyjemniejszego od słuchania kobiety, która z przejęciem rozmawia o tym, na co kocha poświęcać swój czas. 5. Co lubi Pan robić w wolnym czasie?Głównie zagłębiam się w świat literatury i poezji. Lubię też spacery, ale najbardziej kocham muzykę. Szlifuję więc grę na instrumentach strunowych. 6. Czy chce Pan przekazać coś od siebie czytelniczkom Czarownicy?Drogie Panie, walczcie o swoje ambicje i cele, nawet jeśli droga jest mglista, a deszcz nieustannie rozrywa chmury. Tylko tak będziecie mogły ruszyć się z miejsca. Nie egzystujcie, tylko żyjcie. Póki jeszcze jest szansa na ujrzenie tęczy. Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.
29.09.2023, 19:47 ✶
Londyn, 1972
Szanowna Pani Coral, w pierwszej kolejności chciałbym podziękować Pani za list. Miałem taką możliwość i muszę przyznać, że powstanie takiego artykułu pozytywnie mnie zaskoczyło. Prosiłbym o przesłanie mi dokładnych kryteriów, którymi kierowała się szacowna Redakcja Czarownicy przy sporządzaniu tego rodzaju rankingu. Zajęte przeze mnie siódme miejsce w rankingu jest stanowczo za niskie, biorąc pod uwagę moje dokonania sportowe i popularność, jaką mogę się poszczycić. Bardzo chętnie odpowiem na przesłane przez Panią pytania, zaspokajając tym samym ciekawość Redakcji oraz wiernych czytelniczek Czarownicy. Pragnę również docenić starania Pani i pozostałych członków Redakcji w przygotowanie rankingu Najbardziej Uroczych Czarownic. Z poważaniem,
Philip Nott
1. Co uważa Pan za swoje największe osiągnięcie? Niewątpliwie jest to moja kariera sportowa. Wszystko zaczęło się od młodzieńczych marzeń i pasji. Było nią i nadal jest latanie na miotle. Napawa mnie dumą to, że jestem częścią zespołu zawodników dzielących właśnie tę pasję, wolę walki i ducha sportowej rywalizacji. Dążę do tego aby zapisać się na kartach historii szlachetnego sportu, jakim jest Quidditch. Odniesienie sukcesu w sporcie wymaga ogromu ciężkiej pracy i determinacji. Traktuję to jako jeden z etapów w swoim życiu - nadejdzie w końcu czas aby go zakończyć i rozpocząć następny. Nie zamierzam osiadać na laurach. Chciałbym dzielić się swoim doświadczeniem zawodowym jako trener jednej z drużyn, może nawet Zjednoczonych z Puddlemere. Nie widzę siebie siedzącego za biurkiem w Departamencie Magicznych Gier i Sportów. 2. Jakie jest Pańskie największe marzenie? Podróż dookoła świata. Z racji wykonywanego zawodu i własnych zainteresowań całkiem sporo podróżuję w czasie wolnym. Spełnienie takiego marzenia wymagałoby przeznaczenia roku albo nawet dwóch lat na podróżowanie po całym świecie bez przerw na powrót do Wielkiej Brytanii, na co obecnie nie za bardzo mogę sobie pozwolić. Pozostawię sobie zrealizowanie tego marzenia na czas, w którym przestanę grać w barwach Zjednoczonych z Puddlemere i spełnię się jako trener jednej z drużyn Quidditcha. 3. Dokąd zabrałby Pan na spotkanie swoją ukochaną? Najprawdopodobniej na piknik na łonie natury, z dala od zgiełku magicznego Londynu. Wybór miejsca nie byłby przypadkowy - spotkania z partnerką powinny pozostać w sferze prywatnej, co nie oznacza zamknięcia się w czterech ścianach. Jest nieco łatwiej zachować prywatność podczas spotkania z ukochaną w lesie czy nad jeziorem, niż w środku miasta. 4. Co byłoby dla Pana decydujące przy zapraszaniu kobiety na randkę? Podczas pierwszej randki to zawsze będzie atrakcyjność fizyczna. Dopiero wtedy mogę przekonać się, czy piękna kobieta, z którą poszedłem na randkę, okaże się dla mnie wystarczająco interesująca abym chciał ją lepiej poznać. Jeśli tak będzie to podczas kolejnego spotkania decydujące staną się jej osobowość i zainteresowania, stanowiące jeden z istotnych tematów do rozmowy oraz okazją do spędzania razem czasu. 5. Co lubi Pan robić w wolnym czasie? Poza lataniem na miotle, moją drugą pasją jest fotografia. Podczas wszystkich swoich zagranicznych wyjazdów i odbywanych po okolicy wycieczek nie rozstaję się z aparatem fotograficznym. Zawsze staram się zrobić jak najwięcej zdjęć, które potem mogę pokazać swojej rodzinie i przyjaciołom. Preferuję aktywne formy wypoczynku. Chętnie odbywam piesze albo konne wycieczki między innymi Dolinie po Godryka. Staram się uczestniczyć w spotkaniach klubu pojedynkowego, klubu podróżniczego oraz brać udział w rozmaitych wydarzeniach kulturalno-rozrywkowych. Na tyle, na ile pozwala mi mój napięty grafik. 6. Czy chce Pan przekazać coś od siebie czytelniczkom Czarownicy? Drogie Panie, nie rezygnujcie z siebie. Wszyscy mamy jedno życie i warto zapełnić je fantastycznymi wspomnieniami. Nigdy nie jest za późno na odkrywanie swoich talentów i pasji, niezależnie od wieku i doświadczenia. Możecie osiągnąć wszystko, o czym marzycie. Postawienie pierwszego kroku jest zawsze najtrudniejsze, jednak warto iść dalej i się nie zatrzymywać... przynajmniej dopóki nie uznacie, że nadszedł na to właściwy moment. Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.
09.10.2023, 21:46 ✶
Odpowiedź na ten list
Londyn, czerwiec 1972
Szanowna Pani Coral, Niezmiernie mi miło było otrzymać Pani korespondencję. Cieszy mnie bardzo, że pomyślała Pani o mojej osobie przy powstającym artykule. Jest to dla mnie ogromny zaszczyt i wyróżnienie. Sprawiło mi to ogromną przyjemność i nie wiem, w jaki sposób powinnam dziękować za to, że zostałam tak doceniona. Myślę, że każda młoda dama marzy o tym, aby znaleźć się wśród takiego zacnego towarzystwa. Bardzo chętnie odpowiem na Pani pytania. Z poważaniem,
Heather Wood 1. Porzuciła Pani karierę zawodniczki quidditcha na rzecz pracy w Brygadzie Uderzeniowej. Jak czuje się Pani kilka miesięcy po tej zmianie? Nie tęskni Pani za meczami? Pojawiają się momenty, kiedy wątpię w słuszność swojej decyzji. Bardzo szybko jedna te wątpliwości znikają. Wydaje mi się, że wybrałam odpowiedni moment na zmianę swojej profesji. Brygadziści są teraz wyjątkowo potrzebni, zważając na to, co dzieje się w naszym świecie. Oczywiście, że tęsknię za meczami, nie ukrywam, że czasami myślę o powrocie do swojej kariery, jednak póki co nie zamierzam jeszcze decydować o powrocie. Uważam, że dobrze mi zrobi przerwa do gry w qudditcha. 2. Brała Pani udział w walkach podczas Beltane. Czy to wydarzenie nie skłoniło Pani do przemyślenia wyboru zawodowej ścieżki?Tak, byłam jedną z osób, która brała udział w walkach podczas Beltane, akurat miałam służbę. Skłoniło mnie to do przemyśleń na temat mojej zawodowej ścieżki. Potwierdziło słuszność tej decyzji. My, brygadziści musimy bronić niewinnych, stawać czoła nieprzyjacielowi, który chce zniszczyć porządek w naszym świecie. Wydaje mi się, że nie mogłabym lepiej trafić ze zmianą swojej ścieżki zawodowej, dopiero podczas sytuacji zagrażającej życiu zauważyłam, jak bardzo potrzebni są pracownicy Brygady Uderzeniowej. Mało doceniany zawód, który dba o dobro wszystkich czarodziejów. 3. Ostatnio krążą pogłoski o tym, że Pani serce jest już zajęte… Czy zechciałaby Pani skomentować plotki o niedawnych zaręczynach z Cameronem Lupinem? Pani fani powinni porzucić nadzieję?Nie sądziłam, że ten temat, aż tak ciekawi czytelników. Wydaje mi się, że mogę uchylić rąbka tajemnicy. Jak najbardziej moje serce jest już zajęte, bardzo dobrze nam się układa z Cameronem, jednak jeśli chodzi o zaręczyny, to jeszcze do nich nie doszło. Wydaje mi się jednak, że może się to zmienić w niedalekim czasie. 4. Jak wyglądałaby Pani wymarzona randka?Jest to bardzo interesujące pytanie. Wbrew pozorom nie mam specjalnie dużych oczekiwań. Wymarzona randka to całonocny spacer uliczkami Londynu zakończony zjedzonym kebabem. 5. Jakie są Pani plany na przyszłość – zarówno zawodowe, jak i prywatne?Chciałabym dożyć spokojnej starości w towarzystwie mężczyzny mojego życia i piąć się po szczeblach kariery w ministerstwie. Niby tak niewiele, a jednak teraz może to być wcale nie tak łatwo osiągalne, śmierć bowiem czai się za rogiem. 6. Czy chciałaby Pani przekazać coś Czytelniczkom Czarownicy?Drogie Czytelniczki Czarownicy! Nie przestawajcie podążać za swoimi marzeniami, po każdej burzy przychodzi słońce. Walczcie o siebie i swoich najbliższych, niech strach przed działaniem nie wyklucza Was z gry. Vespera jest drobną kobietą, chudą i zgrabną. Ma metr sześćdziesiąt centymetrów, a waży zaledwie pięćdziesiąt dwa kilo. Wygląda na osobę, która przy pierwszym podmuchu wiatru poleci razem z nim i zniknie na wieki. Ma duże, tajemnicze, brązowe oczy, które patrzą na rozmówcę pewnie oraz zagadkowo. Usta są pełne, a kąciki lekko uniesione w zadziornym, flirtującym uśmiechu. Twarz jest mała i owalna. Włosy ciemne, ścięte na boba okalające drobną twarz w uroczy sposób. Kobieta ubiera się modnie i kobieco. Często swoim ubiorem przyciąga wzrok mężczyzn, co jest celowym zabiegiem, ponieważ Vespera dobrze czuje się jak ludzie na nią patrzą.
02.11.2023, 17:53 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.11.2023, 18:02 przez Vespera Rookwood.)
Odpowiedź na ten list.
Londyn, 09.06.72
Najdroższa Pani Matko, Oczywiście, że nie będę mieć nic przeciwko poufałości z Pani strony. Jest to wręcz dla mnie ogromna przyjemność czytać ten list i mieć świadomość, że poświęciła Pani dla mnie swój cenny czas. To dla mnie bardzo wiele znaczy. Nawet nie przeszło mi to przez myśl. Nigdy nie byłabym w stanie zabić człowieka tak bezbronnego jak dziecko w moim łonie. Oczywiście decyzję tę i tak zostawiłam w rękach Perseusa wiedząc, że jest on mężczyzną odpowiedzialnym, któremu naprawdę ufam i wiem, że nie zrobiłby nam krzywdy, a też nie chciałam wywierać na nim zbytniej presji. Nigdy nie było mi dane zajść w ciążę, ani wychowywać własnych dzieci, więc jestem rada, że Pani Matka do mnie napisała, gdyż z przyjemnością przyjmę również rady w wychowaniu potomka, którego niebawem wydam na świat. Miałam okazję obserwować dzieci mojego brata, wspomagać go oraz jego małżonkę w opiece nad nimi, ale posiadanie własnego dziecka jest zupełnie czymś innym. Przeraża mnie odrobinę wizja porodu, ponieważ nie słyszałam na ten temat zbyt wielu przyjemnych słów, ale nigdy nie należałam do osób tchórzliwych, więc z napięciem czekam na dzień, w którym będę mogła spojrzeć na mojego syna tuż po tym jak wydam go na świat. Ogromnie cieszę się z informacji, że będzie to syn. Natychmiast przekazałam ją Perseusowi i również wyraża z tego tytułu radość. Moje lata młodzieńczej butności minęły już dawno. Jestem osobą, która nigdy nie uniosłaby ręki na rodziców własnego męża, mój ojciec wychował mnie i moich braci na osoby kulturalne, obyte i z wielkim szacunkiem do osób od nas starszych. Nie musi Pani Matka obawiać się z mojej strony braku szacunku. Wręcz byłabym skora ku stwierdzeniu, że z przyjemnością Panią poznam, chętnie posłucham o sposobach wychowywania synów od strony kobiecej ręki i doświadczenia jakie ma Pani za sobą. Wiem ile jego praca ma znaczenia dla społeczności, wiem, że jest to praca mocno wykańczająca. Będę go wspierać w jego pracy, starać się mu dawać jak najwięcej wytchnienia i odpoczynku, gdy tylko będzie do nas wracać. Póki jestem jeszcze w stanie pracować mam zamiar dołożyć się do naszego majątku, aby nie robić na nim presji, że zostanie ze wszystkim sam, ale gdy tylko pojawią się dzieci mam zamiar przyłożyć się do ogniska domowego, jak najlepszego wychowania naszego dziecka, a może w przyszłości również większej ilości pociech. Zapewniam Panią, że postaram się być najlepszą i jedyną żoną Pani syna, a także wymarzoną synową. Jest mi wstyd, że nie byliśmy w stanie się oprzeć magii tamtego święta, że poczyniliśmy coś tak niestosownego, że nie byłam na tyle silna, aby posłuchać rozsądku i opanować swoje emocje. Mogę jedynie z pokorą przyjąć do wiadomości, że nie zachowaliśmy się dojrzale i biorę winę na siebie, ponieważ jako kobieta powinnam wykazać się większą dozą opanowania w takich chwilach. Mogę jedynie zapewnić, że od teraz będę robić wszystko, aby nazwisko mojego przyszłego męża było godnie reprezentowane, a powściągliwość będzie moim drugim imieniem. Z przyjemnością zjawimy się na obiedzie. Perseus nie może się już doczekać. Chętnie poznam więcej przepisów, które skradną jeszcze bardziej serce mojego najdroższego narzeczonego. Dziękuję za prezent, to bardzo miłe ze strony Pani Matki. Na pewno jest to urządzenie niezbędne w kuchni. Jeśli chodzi o imiona jeszcze na ten temat dyskutujemy. Mamy swoje faworyty, ale zapewne zdecydujemy już jak pojawi się dziecko, aby zobaczyć, które imię będzie do niego pasować. Chętnie przyjmiemy wszelakie sugestie od Państwa, ale zgodnie z tradycją rodziny Black imię będzie nawiązywać do astronomii bądź kwiatów. Z wyrazami szacunku,
Vespera
P.S. przesyłam drobny prezent ode mnie, te perfumy są teraz bardzo modne i trudne do zdobycia, ale dla Pani Matki uruchomiłam swoje znajomości i zdobyłam jeden flakonik. Nie jest to rzecz tak wspaniale praktyczna jak Thermociołek, ale coś dla przyjemności duszy przyda się dla Pani Matki za trud jaki włożyła Pani w wychowanie Perseusa. To zaszczyt, że mogę dołączyć do tej rodziny. Do listu została dołączona niewielka paczuszka, w środku znajdowały się perfumy, które w ostatnim czasie były bardzo modne, ale trudne do zdobycia, a także piękna, aksamitna apaszka – ostatni krzyk mody. Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.
04.02.2024, 17:22 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.03.2024, 13:52 przez Morpheus Longbottom.)
wiadomość pozafabularna List do Alistara Laramonda, npc z sesji rekrutacyjnej do ZF, prowadzonej przez Brennę Longbottom.Londyn, 31 VI 1972
Szanowny Panie Alistairze Laramond,Proszę przyjąć moje wyrazy współczucia i modlitwy, aby ten, którego imię nosił, przewiózł go bezpiecznie przez Styks, aby rzeka Lete obmyła go z pamięci trosk i smutków jego życia, a Hades otworzył bramy Pól Elizejskich, aby przywitały go radością i beztroską po wieczne czasy. Niechaj spoczywa w pokoju. Dziękuję za tę wiadomość, jest dla mnie niezwykle cenna, brzmiąc prawie tak, jakby jego głosy dały mu ją w ostatnich chwilach jego życia. To czyni jej wartość jeszcze większą. Mam nadzieję, że pozostaje Pan bezpieczny, a szczęśliwsze dni w końcu zawitają na próg latarni. Z wyrazami szacunku, ![]() Do listu był dołączony wieniec pogrzebowy ze wstążką: Jasnowidzowi Charonowi, pracownicy Komnaty Przepowiedni. Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.
27.02.2024, 23:12 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.02.2024, 23:15 przez Rodolphus Lestrange.)
Odpowiedź na list
Londyn 25.06.1972
Szanowna Pani Abbott, Cieszę się, że zdecydowała się Pani napisać. Nie mógłbym żyć ze świadomością, że ta sytuacja nie została należycie naprawiona. Nanaturalnie, 26 czerwca mi odpowiada. Stawię się o 7 wieczorem w restauracji. Rodolphus Lestrange Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.
29.02.2024, 17:51 ✶
List zaadresowany do Nevana Traversa
Londyn, 17 maja 1972r.
Ojcze, Uzyskałem informacje na temat Theona. Żyje. Ma zapewnioną opiekę. Twój syn,
Nicholas |
|