• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka Knieja Godryka v
« Wstecz 1 2
[Wiosna 1972] Wianki, ogniska i słupy majowe - SABAT BELTANE

[Wiosna 1972] Wianki, ogniska i słupy majowe - SABAT BELTANE
à La Folie
And was it his destined part
Only one moment in his life

To be close to your heart?
Piwne oczy i brązowe włosy z miedzianym połyskiem, czasem z rozjaśnianymi pasmami lub po całości. Ma 165cm wzrostu, a sylwetkę szczupłą i chudą. Zawsze stara się prezentować, jakby była na właściwym miejscu. Zawsze zadbana, ładnie uczesana i ubrana. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości, czy to przez zachowanie, ubiór czy ogólny wygląd - chce żeby brano ją na poważnie, jednak kiedy się rozluźni, podpatrzone u innych maniery łatwo znikają. Czasem kiedy mówi, słychać francuski akcent, który szczególnie wychodzi kiedy jest pod wpływem silnych emocji. Ciągnie się za nią zapach białego piżma, jaśminu i kwiatu bawełny.

Lyssa Dolohov
#231
23.03.2023, 04:24  ✶  
Przeszedł ja prąd. Dosłownie. Bo kiedy tylko dotknęła ręki rozmawiającej z nią dziewczyny, wyładowanie elektryczne przeskoczyło radośnie, bardziej jednak chyba dziwiąc, niż robiąc rzeczywistą krzywdę. Lyssa więc cofnęła rękę nie powoli, a jak oparzona, marszcząc przy tym nieco brwi. Słysząc jednak wyjaśnienie, w sumie całkiem... logiczne? Albo może raczej prawdopodobne, uśmiechnęła się delikatnie ze zrozumieniem.
Mimo tego, że Ula nieświadomie zsuwała temat rozmowy na bolesne, drażliwe tematy, Lyssa nie nienawidziła jej za to. Jeszcze. Zrzucała to na karb nieświadomości, chociaż jakaś jej część, ta o wiele bardziej podejrzliwa, dopatrywała się w tym podstępu. Może dziewczyna była świadkiem jej porażki i teraz udawała że jej współczuła tylko po to, żeby się z niej ponaśmiewać?
- Skąd jesteś? - pociągnęła nosem i zapytała wprost. Zaczęła się też zastanawiać, jak bardzo w tym drobnym momencie zatracenia samej siebie, udało jej się pokaleczyć angielszczyznę. Często kiedy targały nią emocje gubiła się i zapominała o tym, jak może brzmieć. I faktycznie, nawet w tych dwóch słowach, dało się wyczuć lekki, ale obcy akcent.
- Kogo to obchodzi. Komu krzywdę robi to, że ktoś chce podarować komuś wianek i nawet nie oczekuje wspięcia się na ten cholerny pal? Czemu ludzie nie mogą po prostu ich przyjąć? - rozżaliła się znowu, a głos załamał się ponownie, pod wpływem napływających większą falą łez i poczucia odrzucenia. Oprócz jednak wyraźnego smutku, dało się teraz usłyszeć wyraźny gniew. Bo przecież naprawdę niewiele było trzeba, by być po prostu miłym.


la douleur exquise
Or was he fated from the start
to live for just one fleeting instant,
within the purlieus of your heart.
Widmo
The bodies in my floor all trusted someone.
Now I walk on them to tea.

Eunice Malfoy
#232
23.03.2023, 08:03  ✶  
Oczywiście, że nie była świadoma tego, jak spłoszyła Darcy’ego, który stał się jej ofiarą. W pewnym sensie. Bo to też nie tak, że przymuszała chłopaka – ot, zasugerowała, że może jednak się w ten sposób zabawi i… to byłoby na tyle. Mógł odmówić, choć oczywiście Malfoy wtedy by się nie ucieszyła tak jak teraz, kiedy Lockhart podjął wyzwanie.
  Odebrała od niego aparat i stanęła w pobliżu, żeby dopingować Darcy’ego w zmaganiach. Najpierw biedny zjechał (och, trudno, zdarza się, nie każdy potrafił jednak dokonać tej sztuki wspinaczki na pal!), a potem dokonał czegoś, co już zaczynała sądzić, że w tym roku się nie wydarzy.
  Na Morganę i Merlina, udało mu się!
  I jak mogła nie rzucić mu się na szyję, kiedy wrócił, no jak? Szepcząc przy tym na ucho, że wiedziała, że da sobie radę, że jest wspaniały i…
  … w całej tej beltańskiej euforii skojarzyła jedno. Taka wspinaczka (i zjazd!) mogły – musiały raczej – być niezwykle bolesne dla rąk… toteż odstąpiła od chłopaka i delikatnie złapała go za nadgarstki, żeby zobaczyć wnętrze dłoni.
  - Och, moje biedactwo – rozczuliła się, odkrywając, iż podejrzenia był jak najbardziej słuszne – Chodź, powyciągam ci to wszystko... – zaoferowała, zmierzając na ubocze, gdzie faktycznie miała zamiar zatroszczyć się o dłonie kolegi. Nie mogła ich tak zostawić i to nawet nie dlatego, że była uzdrowicielką; ot, po prostu zwykła, koleżeńska przyzwoitość. A potem? To już częściowo zależało od niego – mogli posiedzieć jeszcze przez chwilę na uboczu, odsapnąć, lub…
  … popłynąć wraz z magią Beltane i dołączyć do tancerzy.
  Po drodze spotkali Szeptuchę; raczej unikała tej kobiety, tym razem jednak się nie udało. Uniosła brwi, gdy ta się odezwała. Rozczarowanie – jakby powtarzała jej własne, niedawne słowa, przez co poczuła zimny dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Przerażenie? Och, była Malfoy, oczywiście że jeszcze zapłonie… W każdym razie, odprowadziła wieszczkę spojrzeniem, potrząsnęła głową i podążyła z Darcym po prostu dalej.
Poparzona
Nie prowadzę kursów wypowiadania mojego nazwiska.
Na pierwszy rzut oka — blizny po oparzeniach na twarzy. Na drugi — potężna niezręczność. Dopiero później możesz podziwiać nietypowy styl ubierania inspirowany mugolskim schyłkiem lat 60. 173cm || chuda, trochę mięśni || jasny blond || piwne

Ula Brzęczyszczykiewicz
#233
23.03.2023, 10:49  ✶  

— Z Polski. To w środkowej Europie — wyjaśniłam na wszelki wypadek. Spotkałam się już z tym, że nie wszyscy obeznani są w podstawowej geografii kontynentu. Dziwne, ale brak jednolitej edukacji w świecie czarodziejów takie ma skutki.

Czyli jednak wianek. Podarowała go komuś i została odrzucona. Z jednej strony było mi strasznie głupio, sama pociągnęłam ten temat i w ogóle... Ale przynajmniej dotarłam do sedna sprawy. Może ta dziewczyna jest z tych, którym lepiej się robi po pogadaniu o swoich cierpieniach.

Jej łamiący się głos przetransportował dogłębny smutek i do mojego serca. Cóż za okrutnik mógł odrzucić ten śliczny wianek! W emocjonalnym odruchu objęłam dziewczynę starając się samej nie rozpłakać.

— Odrzucanie wianków powinno być totalnie nielegalne! — rzuciłam również łamiącym się głosem. — Poza tym... Wspomniałaś, że jak się daje komuś wianek, to ta osoba powinna się wspiąć na pal? Naprawdę słabo się przygotowałam do Beltane, prawie nic nie wiem o tych wszystkich zwyczajach.

Zauważyłam też, że prądowa herbata przestała działać, jak dobrze! Inaczej skazałabym nas obie na tortury. Puściłam dziewczynę i otarłam rękawem nos, bo robił się wilgotny. Żadne fluidy nie będą mi niszczyć malunku na twarzy! I wtedy wpadłam na pomysł.

— Hej, a może ja bym mogła się wspiąć dla ciebie? No wiem, że to nie to samo, bo się domyślam kontekstu, ale może chciałabyś żeby jednak twój wianek się tam dostał? Bo ładny jest, naprawę...

Splotłam ręce za siebie i kopałam stopą w ziemi czując niezręczność sytuacji, ale też nadzieję. Może jednak uda mi się poprawić jej humor chociaż troszkę.



???
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#234
23.03.2023, 11:00  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.03.2023, 11:00 przez Heather Wood.)  

- Oczywiście, wygrana tylko dla tych najbardziej zaangażowanych, to prawodpodobne, wcale by mnie nie zdizwiło, że jest to tak ustawione, żeby Ci fanatycy kowenu najlepiej wypadali. - Heath miała podobne zdanie, co przyjaciel.

Mogłaby spędzić z Cameronem całą noc, leżąc na trawie, pijąc wino, oglądając niebo. Zresztą wiele razy już spędzali czas w ten sposób. Heather oparła się o dłoń i wpatrywała się w swojego przyjaciela. Była szczęśliwa, że spotkali się tu jeszcze przed tym wszystkim. W końcu nie miała pewności, że nie jest to ostatni raz. Postanowiła się zaangażować w coś większego - sama nie wiedziała w co, miała świadomość jedynie, że może być potrzebna. Czuła dziwny niepokój, choć właściwie - może nic się nie wydarzy, a te wszystkie spekulacje były niepotrzebne. Było już dosyć późno i do tej pory nic ich zaniepokoiło.

Usłyszała strzyknięcie, które pojawiło się gdy Cami wygiął głowę. - To rzeczywiście mogło Cię wykończyć. - Skomentowała jeszcze, zastanawiała się, kiedy ostatnio Lupin był aż tak akytwny fizycznie jak tego dnia.

- Cami, słońce, najchętniej to w ogóle bym z Tobą poszła w ten gęsty las, z Charliem, chociaż nie wiem, gdzie go wywiało. - Słychać było lekkie rozczarowanie w jej głosie. - Dzisiaj nie możemy sobie na to pozwolić, ale obiecuję, że nadrobimy, jak najszybciej jak się da. - Nie przyjmowała w ogóle do wiadomości, że coś się może stać komuś z jej bliskich.

- Twoje wsparcie jest nieocenione, zawsze, ale nie chciałabym, żeby stała Ci się krzywda Cameron. - Wolałaby, żeby Lupin poszedł już do domu, byłaby wtedy spokojniejsza.

Profesor G
Kilku panów w jednym ciele.
175cm. Przeciętna budowa ciała. Brązowe włosy. Piwne oczy. Zarost.

Giovanni Urquart
#235
23.03.2023, 11:09  ✶  

— Ha, patrz, cieniasy się wspinają! — krzyknął Jonathan, gdy pal znalazł się w zasięgu jego wzroku. — Ja nie mogę, co jest trudnego w takim wspinaniu się? Nawet tobie by to wyszło.

Klepnał Ger w ramię.

— Wiesz, czego mi tu brakuje? Jakiejś szamy. Herbatki i pączusie są, ale ja bym se taką kiełbachę wcisnął. Chodź, ognisko zrobimy, może i kiełbasa się w trakcie znajdzie. — Rozejrzał się. — O, kwiatki na rozpałkę.

Zgarnął garść kwiatów o dłuższych łodyżkach.

— Ger, znajdź drewno, ja przygotuję miejsce.

Podszedł do jakiegoś odosobnionego miejsca i nogą zaczął rozkopywać trawę by zrobić puste poletko ziemi. Chociaż był sobą, to jednak nie chciał spalić całego festynu.

Trickster
Come with me now,
I'm gonna take you down.
Samuel mierzy jakieś 185 centymetrów wzrostu. Jest bardzo wysportowany, lubi wszelkie aktywności fizyczne. Włosy ma jasne, zawsze czesane wiatrem, często zbyt długie i roztrzepane, pojedyncze kosmyki nachodzą mu na jasnoniebieskie oczy. Na jego twarzy zazwyczaj maluje się beztroski uśmiech. Pachnie smarem i tytoniem.

Samuel Carrow
#236
23.03.2023, 11:25  ✶  

Adortator jego siostry chyba otrzeźwiał - tyle dobrego, chociaż Samuel nadal był lekko nabuzowany. Zirytowało go strasznie to zachowanie. Dotyk Danielle zaczął go uspokajać, był przyjemny, powodował, że emocje zaczęły się uspokajać. - Obiecuję Dani. - Jeśli jej już coś obiecał, to mogła być pewna, że tak będzie.

Zauważył, że siostra wreczyła wianek temu mężczyźnie, spojrzał na nią pytającym wzrokiem Serio? Mogła odczytać to pytanie malujące się na jego twarzy, ale nie będzie wnikał. Był to całkiem dobry pomysł, zajmie się sobą i może do nich nie wróci.

- To nie tak, że Ci nie ufam, ale... Zamilkł. Ale to Jackie. Dodał w myślach. Kiedy przychodziło o jego siostrę, to nic innego się nie liczyło, musiał jej bronić przed całym złem tego świata, w końcu był jej starszym bratem, od tego go miała.

- Dziękujemy. - Nieco się zarumienił, kiedy siostra wspomniała o jego tańcu z panną Longbottom. Czyli jednak zostali przyłapani na gorącym uczynku. Przeniósł spojrzenie na Longbottom, która zdecydowanie nagięła prawdę, bo przecież nie okłamałaby Jackie i posłał jej uśmiech.

- Nic nie mówiłaś, że zamierzasz się pojawić na sabacie. - Spoglądał na siostrę, miał nadzieję, że ta wizyta nie była spowodowana czymś złym, chociaż jego przeczucia mówiły co innego.

Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#237
23.03.2023, 11:41  ✶  

Po herbacie z amortencją, którą wypiła wcześniej na całe szczęście pozostał jej już tylko malinowy posmak w ustach. Zeszło to z niej gdzieś po drodze, nie widziała jednak nic dziwnego w tym, że nadal szła z Jo pod rękę. Był od zawsze jej towarzyszem podczas takich wydarzeń.

Szukała wzrokiem Thomasa, miała mu upleść wianek z tym fioletowym irysem, którego miała za uchem, jednak nie zauważyła go w tłumie.

Spojrzała w stronę pali, nie wszystkim udawało się na nie wspiąć, ciekawe, czy było to takie trudne? Chętnie by to sprawdziła. Wpadł jej do głowy pewien pomysł.

- Jo, co Ty na to, żebym im pokazała, jak się to robi? - Wydawało jej się to być całkiem łatwe zadanie. Kątem oka dostrzegła Eden z mężem, nie powiodło im się chyba zbytnio, zaśmiała się pod nosem widząc, że jej koleżanka sobie nie poradziła.

- Też bym zjadła kiełbaskę, ale to może później, zrobisz wianek? Ja jestem słaba w kwiatki. - Rzekła do przyjaciela. Miała zamiar pokazać, że umie się wspiąć na pal, liczyła na to, że Jo podłapie ten pomysł.

Profesor G
Kilku panów w jednym ciele.
175cm. Przeciętna budowa ciała. Brązowe włosy. Piwne oczy. Zarost.

Giovanni Urquart
#238
23.03.2023, 11:49  ✶  

— No właśnie mówię, wskocz tam i pokaż im co to znaczy mieć ręce i nogi!

Jo zabrał się do zbyt wielu rzeczy naraz, ale pal był priorytetem i to na tym chciał się skupić. Tylko czemu to on miał robić wianek?

— No weź, sama sobie upleć. Wianki są ja bab, co ja będę to robił...

Mamrotał chwilę pod nosem, ale przycupnął na ziemi i zaczął przetykać kwiatki między sobą. Miał dwie lewe ręce, ale oczywiście się tym chwalić nie będzie. Tak naprawdę jedynym sprzyjającym doświadczeniem manualnym było zaplatanie warkoczy siostrom. Jak się jest takim jak Gio to się daje namówić starszym do zabawy we fryzjera i inne takie. Dobrze, że zgarnął te tulipany od stołu i nikt nie zobaczy go bawiącego się w takie babskie rzeczy.

— Ale nie mów nikomu, że to ja robiłem, bo siara.

Kwiaty, które splatał okazały się być tulipanami. Ich długie łodyżki nie powinny sprawiać problemów początkującym, ale Jo to Jo.


Rzut T 1d100 - 30
Akcja nieudana

Rzut T 1d100 - 64
Sukces!

Rzut T 1d100 - 46
Akcja nieudana
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#239
23.03.2023, 11:57  ✶  

- Tak zrobię, tylko potrzebuję wianka. - Odparła z entuzjazmem. Wiedziała, że Gio i Jo zazwyczaj nie mieli problemu z tym, żeby spełniać jej prośby, nie spodziewała się, że tym razem będzie inaczej.

Podeszła z przyjacielem do stoiska, kiedy wybierał kwiat. W sumie całkiem rozsądne podejście - wybrał te z najdłuższymi łodyżkami, jakos powinno mu się coś z tego stworzyć. Nie musiało to być idealne dzieło. Byleby się tylko w miarę trzymało.

Nie chciała przecież zgubić tego wianka podczas wspinaczki. Miała zamiar pokazać jak to się robi. Liczyła na to, że to zadanie jest takie proste, jak jej się wydaje. Oby się nie przeliczyła.

Obserwowała mężczyznę, gdy splatał kwiatki, szło mu to całkiem sprawnie - Jo posiadał różne umiejętności i ciągle potrafił ją zaskakiwać, mimo, że znali się już tyle lat.

- No jasne, Jo, nie pisnę nikomu ani słówka! - Powiedziała jeszcze do przyjaciela. To, że na pale powinni włazić mężczyźni wcale jej nie odrzucało - wręcz przeciwnie od zawsze uwielbiała konkurować we wszystkim ze swoimi braćmi, aby pokazać, że kobiety też mogą być silne.

Założyła sobie to piękne dzieło Jonathana na głowę i ruszyła w kierunku pali. - Trzymaj kciuki, zirytuję się, jeśli to wcale nie będzie takie proste. - Rzuciła jeszcze do niego, kiedy szła przed siebie.

Yaxley stanęła przed palem, czas najwyższy zobaczyć, czy rzeczywiście jej pewność siebie była stosowna.


!wspinamsiePO
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#240
23.03.2023, 11:57  ✶  

Geraldine Yaxley


Wspięcie się na majowy pal nie było czymś prostym, ale tobie udało się obrać dobrą taktykę. Nie byłeś najszybszy z grupy mężczyzn, która wspinała się z tobą, ale zabrakło ci do tego dosłownie sekundy. Zeskoczyłeś na dół dość zgrabnie, mogąc być zadowolonym ze swojego wyniku. Czułeś nagły przypływ euforii. Udało się! Kobiety zatańczyły wokół słupa, ogień buchnął potężniej i wtedy zobaczyłeś oczy tej, która przekazała ci wianek. Oboje poczuliście się błogo. To było szczęście - czysta miłość tryskająca z obu ciał. Chcieliście być ze sobą blisko, tak blisko, jak tylko się da. Nogi mogły ponieść was do wspólnego tańca przy paleniskach, do skosztowania wspólnie któregoś z win i wyłożenia się na trawie lub... o ile oboje byliście na tyle otwarci, do wybrania się gdzieś pomiędzy drzewa, gdzie nikt nie zobaczy, jak oddajecie się temu uniesieniu.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Eutierria (491), Alastor Moody (1265), Mavelle Bones (1584), Eunice Malfoy (1138), Theon Travers (683), Eden Lestrange (907), Brenna Longbottom (2962), Erik Longbottom (1769), Geraldine Yaxley (620), Elliott Malfoy (2446), Atreus Bulstrode (3054), Perseus Black (2054), Nora Figg (1384), Florence Bulstrode (1914), Heather Wood (1507), William Lestrange (1114), Loretta Lestrange (794), Giovanni Urquart (619), Martin Crouch (517), Ula Brzęczyszczykiewicz (1649), Trevor Yaxley (693), Sarah Macmillan (1349), Philip Nott (1164), Patrick Steward (1391), Julien Fitzpatrick (787), Stella Avery (652), Cameron Lupin (2220), Cynthia Flint (1366), Darcy Lockhart (703), Daisy Lockhart (656), Samuel Carrow (1843), Rowena Ravenclaw (2779), Lyssa Dolohov (2325), Alanna Carrow (179), Mackenzie Greengrass (395), Victoria Lestrange (3352), Sauriel Rookwood (1998), Theodore Lovegood (1015), Danielle Longbottom (3223), Pan Losu (3143), Avelina Paxton (806), Cathal Shafiq (476), Ulysses Rookwood (561), Leta Crouch (734), Jamil Anwar (537), Vespera Rookwood (2478), Stanley Andrew Borgin (1443), Louvain Lestrange (825), Jackie Carrow (1367)


Strony (29): « Wstecz 1 … 22 23 24 25 26 … 29 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa