• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna Plac i stragany [Lato 1972] Święto Żniw - Kiermasz (Wątek główny)

[Lato 1972] Święto Żniw - Kiermasz (Wątek główny)
Ruda Złośnica
Kto nie wie, dokąd zmierza, nigdy nigdzie nie dojdzie.
Długie, rozpuszczone, nieco niesforne włosy w kolorze rudym. Penny nigdy ich nie związuje. Twarz upstrzona licznymi piegami, na której zawsze widnieje uśmiech. Brązowe oczy. Sylwetka szczupła, a do tego około 165 cm wzrostu. Będąc blisko, można wyczuć delikatny, owocowo-kwiatowy zapach, w którym mieszają się ze sobą różne nuty - gruszka, irys, czarna porzeczka, kwiat pomarańczy...

Penny Weasley
#631
16.07.2024, 17:40  ✶  
opuszczam Loterię, podchodzę do Magicznych Różności

- Pelerynę? - niby się zainteresowała, ale tak nie do końca. Łatwo było to zauważyć. A przy tym też zorientować się w tym, co Penny doprowadziło do tego stanu. Co chwilę bowiem zerkała w kierunku jednego i tego samego stoiska. Magicznych Różności. Tylko czy chodziło tutaj o same stoisko, czy o coś innego, co byłoby z nich powiązane? Tego już tak łatwo ustalić się nie dało. Tutaj pojawiały się schody.

Trzeba było dać się porwać i zobaczyć, do czego takie porwanie doprowadzi.

Matthew, w kontekście takiego porwania okoniem nie stawał.

- Tak. - reakcja na pierwsze słowa. - Nie. - tutaj na kolejne. - I jeszcze raz nie. - to zaś odpowiedź na zadane koniec końców pytanie. W zasadzie mogłaby się ograniczyć tylko do tego ostatniego. Nie zrobiłoby to praktycznie żadnej różnicy w kontekście ilości informacji dostarczonych przez rudą. Tych wciąż było tyle, co kot napłakał.

Kiedy znaleźli się wystarczająco blisko stoiska Magiczne Różności, wypuściła dłoń Matthew, pozwalając mu na to, aby na miejsce dotarł w swoim własnym tempie. Udało jej się przepchnąć praktycznie do samej lady. Mogła obejrzeć tez wszystkie dzieła, które zostały zaprezentowane z okazji lammas. Ktoś naprawdę pomyślał, że coś takiego mogłoby wyjść spod mojej ręki? - piekliła się w myślach. Gdyby okoliczności były inne, zapewne doceniłaby prace rzemieślnika. W obecnych? W obecnych nie było na to większych szans.

I pomyśleć, że tak naprawdę, to przecież nie spotkała jej żadna, większa szkoda. Nic z tych rzeczy. Absolutnie nic z tych rzeczy.

- Bardzo ładny wisiorek, choć wykorzystany przy nim perydot mógłby zostać odrobinę lepiej wkomponowany. - skomentowała, niby spokojnie, w zasadzie to prawie grzecznie. Słów nie skierowała przy tym bezpośrednio ani do Olivii, ani do Tristana, zakładając, że jedno z nich po prostu się nią zajmie. Prędzej czy później powinni to zrobić, prawda? W końcu była potencjalną klientką. Nieszczególnie miało przy tym dla niej znaczenie to czy czarodzieje obsługujący stoisko, byli akurat czymś zajęci. Mieli co robić. - Chociaż bardziej by mnie interesowały broszki. Ponoć mieliście tutaj dzisiaj takie delikatne, kształt motyla? - nie zwlekała z tym, aby dopytać o jeden, konkretny przedmiot. Dokładnie ten, który dany jej było wcześniej zobaczyć. Broszka motyl z fluorytem. Kamień ni to fioletowy, ni to niebieski. Ot, nie był jednolity.

Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#632
16.07.2024, 21:39  ✶  
Południowe stragany - Magiczne różności

Udało im się przemknąć przez tłum tak, że nikt znajomy ich nie zauważył. Na szczęście, szkoda by było, żeby więcej osób dostrzegło, że porozumiewają się świńskim językiem. Wood zatrzymała się gwałtownie i zaczęła głośno oddychać, ten bieg był dosyć mocno wyczerpujący, spojrzała na Camerona, aby upewnić się, że przeżył ten sprint, miała świadomość, że jest mniej sprawny fizycznie od niej i mógł przez to umrzeć, oby nie, chociaż z drugiej strony po tym jak zasłabł pod sceną, może taki ruch by mu pomógł odzyskać siły? Było to tylko gdybanie, bo znała się na podobnych dolegliwościach praktycznie wcale.

Otworzyła usta, bała się, że znowu zamiast się odezwie to kwiknie, jednak chyba już skończył się ten, jakże wspaniały efekt po zjedzonych lodach. - Dziwne to było. - Rzuciła do Camerona. - Żyjesz, sorry, że cię tak przeczołgałam, ale poczułam nagły atak nadchodzącej paniki. - Przyglądała się uważnie Lupinowi, aby zobaczyć w jakim jest stanie.

Znaleźli się przed Magicznymi Różnościami. Heather zaczęła się rozglądać, w sumie ciekawa, co mogą znaleźć na stoisku. - Podoba ci się coś? - Zapytała Lupina, bo w sumie wypadałoby, żeby mu się jakoś odpłaciła za ten bieg pełen przeszkód.

Czarodziej
*sigh*
Szczupły i dość wysoki (183 cm) mężczyzna o czarnych lokach i brązowych oczach. Często wydaje się być blady i zmęczony, a jego dłonie są niemal zawsze zimne. Na codzień stara się ubierać w miarę elegancko.

Basilius Prewett
#633
16.07.2024, 22:13  ✶  
Stoisko pani Zamfir

– Wszyscy byliśmy dość zajęci – powiedział do Florence. Sam przecież musiał kontrolować tamten magiczny paraliż u młodej Mulciber jednocześnie czekając, czy coś się przypadkiem ponownie nie wydarzy. Ah no i jeszcze był ten przeklęty nos Notta. – Mogę się z tobą za chwilę przejść – dodał jeszcze w stronę kuzynki, samemu na razie zerkając na ustawione tutaj chusty, zakładając, że za nie też będzie musiał zapłacić. Nie do końca był też pewny, czy powinien zostawiać Electrę samą z Atreusem. Normalnie nie miałby z tym problemu, ale bardzo, ale to bardzo nie chciał, aby kuzyn wcisnął jego siostrze jedną z tych świeczek. Bardzo go też kusiło, by spytać się o szczegóły konfrontacji, ale chyba każdy mógł się zgodzić z tym, że nie byłby to najlepszy moment. Może potem uda mu się wypytać Florence na osobności.
– Nie, zdecydowanie nie chcemy tych świeczek – odpowiedział, patrząc to na Atreusa, to na Ellie. Naprawdę, znał już osoby, które najchętniej wstawiłyby mu taką do pokoju (jedna była przed chwilą na scenie i jak dobrze, że nie miała na razie jak tego skomentować) i nie potrzebował jeszcze, by jego własna rodzina decydowała o takim wystroju wnętrz. Nie ważne gdzie by te świeczki stały. – Poważnie mówię. Ty. – Wskazał na siostrę. – Nie próbuj ich dostać, a ty. – Tu wskazał na kuzyna. – Nie próbuj ich jej dać… – Zmarszczył brwi. – Całą skrzynkę? Po co ci cała skrzynka takich świeczek? Chcesz się uczyć anatomii na nich?
Czarodziejska legenda
Wilderness is not a luxury but a necessity of the human spirit.
Czarodzieje dążą do zatarcia granicy pomiędzy jaźnią i resztą natury, wchodząc tym samym na wyższe poziomy świadomości. Część z nich korzysta do tego z grzybów, a część przeżywa głębokie poczucie spokoju i połączenia podczas religijnych obrzędów i rytuałów. Ostatecznie jednak ciężko opisać najgłębsze wewnętrzne doświadczenia i uznaje się, że każdy z czarodziejów odczuwa je na swój sposób. Zjawisko to nazywane jest eutierrią.

Eutierria
#634
16.07.2024, 23:38  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 16.07.2024, 23:44 przez Eutierria.)  
Scena

Poprzednie widowisko zakończyło się, a wolontariusze rozpoczęli kolejny etap sprzątania. Tym razem jednak nie wynosili na nią nowych rekwizytów, a prowadzący nie zjawił się na deskach, aby zapowiedzieć kolejny występ. Powód tego był prosty - na kiermaszu wystąpić miała już tylko jedna osoba, znana i lubiana piosenkarka, która przyciągała tutaj coraz większe tłumy. Czarodzieje informowali się wzajemnie, że w Londynie z okazji Lammas wystąpi tutaj sama Eloise i cóż... jej sława musiała być ogromna, bo tłum, zamiast rozrzedzać się wraz z końcem dnia, coraz mocniej gęstniał.

To będzie bardzo, bardzo głośny wieczór!

Występ szykował się powoli w porównaniu do poprzednich. Oprócz rozstawiania rekwizytów rzucano na scenę jakieś dodatkowe zaklęcia. Całości towarzyszył wydobywający się z rozstawionych głośników dźwięk muzyki - wędrowanie pomiędzy stoiskami umilały wam znane i lubiane, czarodziejskie hity. Również te minionych dekad.

Dziękuję wam wszystkim za aktywny udział w występach i poprowadzenie ich. Nie zapomnijcie zgłosić faktu organizacji i uczestnictwa przy odbieraniu odznaki za Lammas. Pwease Jako mistrz gry nie będę już prowadziła żadnych występów, za kilka dni pojawi się tutaj mój post wprowadzający na scenę śpiewającą Eloise, postaram się również umieścić niedługo opis tej piosenkarki w dziale postaci mniejszej wagi.

Temat pozostanie otwarty do końca lata, a moje interakcje ograniczą się do sporadycznego stukania łokciami pod widownią, zagadywania was pomiędzy straganami i porywania samotnych osób do tańca przez fanów piosenkarki. Jeżeli ktoś pragnie jakiejś specjalnej interakcji i nie chce liczyć na to, że go wybiorę - dajcie mi znać.


there is mystery unfolding
Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#635
17.07.2024, 03:18  ✶  
scena -> magiczne różności

Dora uśmiechała się troszkę nieśmiało, kiedy zabrała się do całego procesu powtarzania ruchów wykonywanych przez Millie. I początkowo miała wrażenie, że nie szło jej tak źle, ale z każdym kolejnym uderzeniem wyraz jej twarzy zmieniał się, poważniał i martwiał, w miarę jak uświadamiała sobie, że wcale nie idzie jej tak dobrze jak by sobie tego życzyła. Szło jej wręcz tragicznie.

Crawley czuła, jak zaczynają ją piec oczy bo nie była przygotowana na tak godny pożałowania występ. Może i nigdy, nawet w najśmielszych snach, nie uważała siebie za przesadnie wysportowaną (w sumie to wcale) ale to już było żałosne. Przyjęła ten gwizdek z miną sarny, w którą właśnie miał wjechać rozpędzony na drodze w środku nocy samochód. Dygnęła potem za nią, z ulgą przyjmując fakt, że mogła już stąd uciec, a potem w pośpiechu zeszła ze sceny.

Schowała ten nieszczęsny gwizdek do torebki - odwieczny już chyba symbol jej porażki. Miała też szczerą nadzieję, że nikt ze znajomych nie zwracał akurat podczas występu Millie większej uwagi na scenę, bo bardzo, ale to bardzo nie chciała żeby potem ktoś to jakoś skomentował, kiedy ją zobaczy.

Ruszyła ponownie wzdłuż straganów, oburącz trzymając się paska przewieszonej przez ramię torby, jakby to w niej próbując znaleźć jakieś większe wsparcie. W końcu jednak, przystanęła koło Magicznych Różności, nieco niemrawym spojrzeniem przypatrując się wystawionym na sprzedaż przedmiotom. Chyba wszystko co chciała ręcznej roboty to kupiła u Viorici, a eliksiry zawsze mogła zrobić własnoręcznie. Ale nie szkodziło sobie pooglądać.


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#636
17.07.2024, 04:53  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.10.2024, 12:54 przez Atreus Bulstrode.)  
wyroby pani zamfir

Atreus zrobił trochę zeza, bo dokładnie wiedział co Florence musiała sprawdzić i mu się przypomniała cała ta scena w Ministerstwie Magii. Krew, rozlewająca się po podłodze, obrzydliwie telepiący się płat skóry, zdarty z jego łydki i fakt, że Hadesowi prawie urwało stopy. Poczuł delikatnie bulgoczącą gdzieś wewnątrz niego złość, pobudzoną tymi obrazami, a przede wszystkim samym McKinnonem, który dzisiejszego dnia wykazał się czystym kretynizmem. Wtedy, w atrium, przeszło mu przez głowę, że władza była przywilejem, na który ktoś taki jak Hades zwyczajnie nie zasługiwał. Plugawił mundur swoimi zagraniami i szargał dobre imię tak samo brygadzistów, jak i aurorów. W końcu każdy auror był kiedyś tym pierwszym. Ale teraz, kiedy stali na Lammas i była taka ładna pogoda, Bulstrode mrużył oczy, nie mogąc wyrzucić z głowy innej myśli. Słońce nie zastanawia się, komu dać więcej ciepła i światła, jest dla wszystkich jednakowe. Przyświecało tak samo cholernemu Hadesowi jak i jemu. O zgrozo, świeciło tak samo na takiego Alexandra Mulcibera. Obrzydliwe.

- Boję się, że jak tam pójdę to mnie Lorien z Anthonym złapią i nie puszczą szybko - rzucił, odwracając twarz do Florence, kiedy znowu przytoczyła temat stoiska z winem. Tak samo jak zwykle garnął się do kontaktów z innymi, tak teraz czuł chęć by nieco ograniczyć ewentualne interakcje ze znajomymi. Nie chodziło o to, że nie pochwaliłby się chętnie jak ładnie trafił Philipa albo jakim to on nie jest idiotą, ale zwyczajnie nie chciał nadwyrężać za bardzo nogi, która jeszcze nie tak dawno była w strzępach. - Nie będę przecież - zapewnił ją, chociaż nie chciał na głos mówić dlaczego. Wiedziała. Basilius też pewnie łatwo się domyślał, że niepoprawna teleportacja również na nim się odbiła, nawet jeśli to tylko Hades zgubił buty.

Widząc, jak Electra postanawia przejrzeć sobie znajdujące się na stoisku Zamfir chusty, odruchowo sięgnął do sakiewki. Wyciągnął sumę, która widniała przy chustach i wręczył ją sprzedawczyni, jeszcze zanim kuzynka się na coś zdecydowała.
- Tylko ładną wybierz - rzucił do niej, uśmiechając się i mrugając przy tym porozumiewawczo. A potem zwrócił się na powrót do jej brata i swojej siostry. - Nawet ich przy sobie teraz nie mam. Musiałbym wrócić do domu, spakować je, a potem wysłać. Wiesz ile to pracy? - skrzywił się, bo mu tutaj się wciskali w interesy z młodszym pokoleniem. Jak miał być dobrym kuzynem, skoro mu zabraniali takich rzeczy? - Wiesz co, poniosła mnie chwila. Stary Mulciber przyszedł i kazał dzieciarni, która to sprzedawała, zwijać interes więc trzeba było ratować sytuację, co nie?
Dama z Lumos
Kasztanowe włosy zwykle ma ciasno spięte, odsłaniając bladą, trochę piegowatą twarz. Oczy ma jasne, o uważnym spojrzeniu. Około metr sześćdziesiąt dziewięć wzrostu.

Florence Bulstrode
#637
17.07.2024, 08:24  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.07.2024, 08:26 przez Florence Bulstrode.)  
Stoisko pani Zamfir -> Chateau des dragons czy jak to się pisze, wybacz Ashke

– Masz rację – przytaknęła, bo faktycznie, istniała całkiem spora szansa, że Shafiq zechce zaczepić Atreusa, a jeśli nie on, to Lorien. Tymczasem jako uzdrowicielka jako pierwsza była gotowa popychać brata do domu, skoro dostał już to, czego chciał: przedmioty z loterii, i to całkiem chyba przydatne, oraz alkohol. – Wracaj lepiej do domu. Ja też zaraz będę się zbierać – mruknęła, a potem zerknęła na chusty, przeglądane przez Electrę, ale nie, zdecydowanie, żadna nie była w stylu Florence. Prewettównie o egzotycznej urodzie być może będą pasowały bardziej, chociaż Bulstrode wciąż nie była wielbicielką takich klimatów.
– Bawcie się dobrze, w takim razie, ja przyznaję, że jestem już zmęczona tym gwarem. – Oraz bójkami, paraliżami magicznymi, zawałami, rozszczepieniami, awanturami rodzinnymi i płaczącymi dziećmi. Florence czuła się jak po bardzo długim dyżurze w szpitalu, a przecież dyżur miała dopiero za kilka godzin zacząć. – Jakkolwiek nie pochwalam samego produktu, rozumiem Atreusa. Sama, obawiam się, mam w torebce bardzo… specyficzny prezent dla Geraldine – wyznała z westchnieniem. Była, wbrew pozorom, cholernie uparta i nie lubiła, gdy ktoś próbował jej dyktować, co ma robić.
Uśmiechnęła się do Electry i Basiliusa, poczekała ewentualnie jeszcze chwilę, by odpowiedzieli, a potem skierowała się w stronę Chateau.
Jeśli był tam jeszcze ktoś znajomy i zwrócił na nią uwagę, kiwnęła każdemu głową na powitanie, ale nie wpychała się w tłum, nie chcąc wtrącać się w dyskusję. U Tahiry kupiła butelkę wina, takiego ze średniej półki, z nagłą myślą, że chyba po tym dniu zasługuje, żeby się go napić – chociaż nie teraz, niestety, a dopiero kolejnego dnia po dyżurze… A pijała tak sama dla siebie naprawdę bardzo rzadko.
To był dziwny dzień. I w dodatku wciąż czekało ją opowiedzenie Laurentowi Prewettowi o aferze kutasowej z Lammas. Na samą myśl bolała ją głowa. Dlatego gdy skończyła zakupy, skierowała się w stronę kamienicy Bulstrodów.
Postać opuszcza sesję
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#638
17.07.2024, 13:21  ✶  
Świeczki i kadzidła Rodziny Mulciber

Miał nadzieję, że uda się synowi przekonać pierdolonego dziennikarza, aby nic nie zamieszczał w swoich artykułach, opiniach czy recenzjach na temat ich stoiska. Nie chcąc, aby wspominał o kontrowersyjnym temacie świec i wywołanego nimi zamieszania. Postanowił ten jeszcze jeden raz zaufać synowi, że go nie zawiedzie. Że dotrzyma słowa. Że będzie z nim rozmawiał o swoich planach, działaniach czy szukał rad. Nie drążył już tego tematu.

Charles poruszył więc pomysł na świece zapachowe, ale chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, że posiadali spory ich zapas. To nawet Richard, choć nie zagłębiał szerokiej wiedzy na temat ziół i składników, znał podstawy, co z czego zostało wykonane. Wiele świec miało też swoje etykiety. Składniki i działanie. Czy mają w sobie odrobinę magii czy nie.

- Zwykła.
Poprawił.
- O ile dobrze pamiętam, są rośliny, które nie potrzebują magii, aby oferować swoje właściwości poza zapachem. Nasenne, pobudzające, uspokajające. Magia tylko je wzmacnia.
Wyraził swoje zdanie na ten temat. Wiedza ta niestety była mu potrzebna przy rozmowach z klientami, aby nie wyjść na konsultacyjnego durnia, to też uważnie również słuchał wyjaśnień brata. Wiedzę miał uzupełnioną od zmarłej żony, która zajmowała się zielarstwem, pochodzących roślin ze Skandynawii.

Palili świece zapachowe w domu, ale na pewno nie była to lawenda. To Charles powinien pamiętać. Tutaj przy tym pytaniu Richard spojrzał na trzymanego między palcami swojego papierosa.

- To raczej zasługa tytoniu.
Przyznał z uśmiechem, gdyż nie było tutaj nic do ukrycia. Wiedział, że nie powinien zbyt dużo palić. Popadł w nałóg i już raczej z niego się nie uwolni. Bez tytoniu nie umiał spokojnie myśleć, panować nad nerwami, emocjami. To go uspokajało. Stąd też miał jeszcze cierpliwość do swojej małej gromadki dzieci.
- Znaczenie tutaj ma też to, kto je wykonał. Prędzej kupisz zwykłe świece bez właściwości od czarodzieja niż mugola, prawda?
Spojrzał na niego, przedstawiając ten punkt widzenia. Nie wiedział jak mugole robią świece, czy technika jest taka sama, czy może inna. Ale właśnie w tym tkwi też szczegół, kto je wykonuje, kogo wesprzeć swoimi pieniędzmi za zakup towaru.
Widmo z Biura
The end
Of the sane world of men
Now I question all that I have seen
Is this is a spectre or a dream
Leon to czarodziej obdarzony przeciętnym wzrostem (179 cm) i przeciętnej budowie ciała. Ciemny brąz włosów tego czarodzieja kontrastuje z jego bladą i zimną skórą oraz niebieskimi tęczówkami. Ubiera się przeważnie w ciemne i stonowane kolory szat czarodzieja, choć często nosi wyłącznie mugolskie ubrania. Na pierwszy rzut oka może sprawiać wrażenie bardzo słabowitego, co ma związek z ciążącą na nim niczym klątwa chorobą genetyczną.

Leon Bletchley
#639
17.07.2024, 20:28  ✶  
Magiczne Różności

Ujrzenie Olivii zajętej pochłanianiem kanapki przy uwzględnieniu tego, że przyniósł dla niej i jej chłopaka porcję wina mogło stać się dobrym powodem do posłużenia się sytuacyjnym żartem, że zdołał przewidzieć to, że jego przyjaciółce przyda się coś do picia. W rzeczywistości nie był w stanie używać swojego daru do tak przewidywania tak trywialnych rzeczy. W jego obecności Olivia ani jej partner nie musieli przerywać posiłku.

— Zawsze do usług. — Odparł nie przestając się uśmiechać. — Château des Dragons. Należy do pana Shafiqa, jednak prowadziła je specyficzna choć przemiła czarownica. — Dopowiedział. W swojej wypowiedzi podał większość wystarczających szczegółów odnośnie tamtego stoiska, właściciela i personelu oraz oferowanego tam alkoholu.

— Tak, dla ciebie. Teraz, kiedy nie macie przez parę chwil klientów to mogę ci to przekazać. — Po odejściu od tego kramu ostatnich klientów, Leon zdecydował się sięgnąć do wnętrza swojego kosza i wydobył z niego dwie książki kucharskie, które zakupił na stoisku kowenu: ''Słodkie przepisy kapłanki Fantazji" i 'Wielką księgę przysmaków kapłanki Fantazji''. — Pamiętam co mi ostatnio powiedziałaś. — Wyciągnął ku niej zakupione pozycje.

Nieoceniony Stażysta
god gives his silliest battles to his most tragic of clowns
zdezorientowane spojrzenie; ciemnobrązowe oczy; ciemnobrązowe włosy w wiecznym nieładzie; cienkie usta; przeciętny wzrost 174 cm; dobrze zbudowany, jednak wynika to raczej z diety i ciągłego latania z jednego zakątka szpitala św. Munga w drugi niźli intensywnym ćwiczeniom fizycznym; wada wymowy (jąkanie się) objawiające się w sytuacjach stresowych

Cameron Lupin
#640
17.07.2024, 21:03  ✶  
Południowe stragany - Magiczne różności

Przyglądam się asortymentowi przy stoisku.

Nie przepadał za bieganiem. Wystarczyło mu to, że musiał latać wte i we wte z wózkami lekarskimi po Szpitalu św. Munga podczas obchodu studenckiego. Jakby tego było mało, często też przemieszczał się w zawrotnym tempie po wszystkich piętrach swojego miejsca pracy, nie chcąc ryzykować teleportacji w tak zatłoczonym miejscu. Jeszcze wylądowałby na sali zabiegowej podczas ważnej operacji i dostałby po dupie od Bulstrode.

Teraz jednak musiał zebrać się w sobie i spróbować nie poplątać sobie nóg podszedł tego szaleńczego biegu przez teren kiermaszu. W sumie nie dziwił się zbytnio temu, że Heather biegła tak, jakby nagle dostała robaków w miejscu, do którego nie sięgały promienie słońca; może i była brygadzistką, ale była też gwiazdą magicznego świata. A każda persona, nawet kontrowersyjna, miała pewne limity. Może w przypadku Wood było to chrumkanie przed reporterami Czarownicy i Proroka Codziennego?

— Może panikowanie to jakaś szczególna cecha świń? — podpowiedział, gdy już się zatrzymali i podrapał leniwie po głowie. Nie znał się na wiejskich zwierzętach, a już tym bardziej nie znał się na symbolice tych stworzonek. Przecież w świadomości ludzi krążyły takie określenia jak ''uparty jak osioł'', więc może istniało też ''panikować jak świnia''. — Ważne, że już przestało działać...

Ale żeby takie rzeczy sprzedawali akurat u Nory?, pomyślał ze zdziwieniem, bo kobieta jego zdaniem nie zaliczała się do grona tych wyjątkowo... zakręconych. Ba, od wydarzeń w Kniei Godryka jawiła mu się raczej jako rozsądna czarownica o zdecydowaniu godnym aurora. Bądź co bądź, gdyby nie ona, nigdy nie uciekliby z tego lasu i nie wrócili do reszty gości Beltane. Lupin powłóczył wzrokiem po stoisku, przy którym się zatrzymali.

— Hmm… Może ten stojak? — skomentował, zerkając na drewnianą ramę, w której można było umieścić fiolki na eliksiry. Przydałoby mu się coś takiego - zarówno do prywatnych badań, jak i do pracy w aptece Lupinów i Szpitalu św. Munga. — Ostatni raz miałem taki chyba przed sumami w Hogwarcie... Wybuchł podczas prób dopracowania receptury w Łazience Jęczącej Marty.

Koniec końców Cameron zdecydował się na kupno przedmiotu, zwracając się przy tym bezpośrednio do osoby zajmującej się stoiskiem, co by móc się rozliczyć. Po tym chłopak był właściwie gotowy do dalszej drogi.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Eutierria (8658), Alastor Moody (2816), Viorica Zamfir (7443), Brenna Longbottom (9148), Erik Longbottom (10575), Geraldine Yaxley (3118), Atreus Bulstrode (6249), Thomas Hardwick (2133), Cedric Lupin (7459), Perseus Black (951), Nora Figg (2409), Florence Bulstrode (5777), The Tempest (2039), Heather Wood (4239), Ula Brzęczyszczykiewicz (1800), Dora Crawford (3062), Philip Nott (5347), Bard Beedle (4762), Robert Mulciber (6511), Cameron Lupin (5438), Lyssa Dolohov (6494), Victoria Lestrange (17455), Sauriel Rookwood (10901), Cathal Shafiq (1684), Celine Delacour (3597), Sebastian Macmillan (6935), Stanley Andrew Borgin (8416), Bertie Bott (3462), The Edge (17225), Peppa Potter (1867), Rabastan Lestrange (656), Augustus Rookwood (565), Laurent Prewett (20679), Guinevere McGonagall (2846), Christopher Rosier (238), Lorraine Malfoy (3818), Leon Bletchley (6029), Olivia Quirke (5691), The Overseer (764), Alexander Mulciber (4340), Ambrosia McKinnon (2310), Tristan Ward (5474), Hades McKinnon (2237), Richard Mulciber (13112), The Lightbringer (5951), Thomas Figg (2419), Morpheus Longbottom (3952), Penny Weasley (9069), Vera Travers (2351), Neil Enfer (6742), Millie Moody (5588), Isaac Bagshot (5045), Asena Greyback (344), Anthony Shafiq (13151), Mabel Figg (1777), Ralitsa Zamfir (845), Lorien Mulciber (11735), Sophie Mulciber (3252), Basilius Prewett (3999), Jonathan Selwyn (4962), Charles Mulciber (10107), Leonard Mulciber (4189), Charlotte Kelly (291), Jagoda Brodzki (1208), Jessie Kelly (204), Electra Prewett (1891)

Wątek zamknięty  Dodaj do kolejeczki 

Strony (88): « Wstecz 1 … 62 63 64 65 66 … 88 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa