Cyn,
wiem, ale nie wiem czy jesteś świadoma tego, co miało tam miejsce faktycznie. My odwróciliśmy cykl, nieświadomie, ale jednak. Weszliśmy tam, mieliśmy styczność z duszami, które tam były i one chciały nas zatrzymać. Pamiętam dokładnie jak dusza mojej babci mnie dotknęła, jak jej wspomnienia i moje zaczęły się ze sobą… scalać. Widziałam to, co miało miejsce tego dnia podczas Beltane, moje wspomnienia, i widziałam też rzeczy z przeszłości, siebie ale nie swoimi oczami… i inne rzeczy, których nie mogłam być światkiem. I wtedy… Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale czułam, że albo mogę… płynąć z cyklem i zostać w Limbo już na zawsze, albo go… odwrócić. To się właśnie stało. Kobieta, którą widziałam w dymie, zanim weszliśmy do Limbo, została rozpłatana przez Voldemorta, a jednak była w stanie mówić. Sądzę, że to była Matka, być może jest ona uosobieniem cyklu i ukazała się nam w formie, która jest dla nas w ogóle możliwa do pojęcia. Mówiła nam jednak o tym, że nasz czas jeszcze nie nadszedł i żebyśmy zawrócili, ale nie chcieliśmy. Powiedziała nam więc wtedy, że czekają nas próby, a jeśli przejdziemy je zbyt dobrze, to już nie będzie możliwości powrotu. No i potem spotkaliśmy te dusze, a gdy one zniknęły – Voldemorta i jego przydupasów, z czego dwóch kompletnie nie kontaktowało, jakby byli zupełnie nieobecni duchem.
Nie jestem tego taka pewna. Każdy z nas potrzebuje energii, by żyć, a wampiry nie mają swojej, „kradną” ją więc w krwi – tyle jestem pewna, mówiła mi o tym moja babcia, gdy spirytysta kontaktował się z nią w Limbo. A ona była wampirem, czego też jestem pewna, bo mam w głowie jej wspomnienia z tego czasu. Księgi o wampirach w dużej mierze sobie przeczą, bo każdy z nich jest inny. Jedno jest pewne, pierwszy wampir powstał z zaklęcia wskrzeszającego – nieudanego, albo wręcz udanego, skoro udało się martwego przywrócić do życia, chociaż jakość tego życia pozostawia wiele do życzenia. Dwa, rozprzestrzenia się to jak choroba, gdy wampir do zera wypije krew człowieka, ale nadal opcja ze wskrzeszaniem jest w mocy, są więc dwie możliwości by stworzyć wampira. Nic dziwnego, że są tak różni od siebie. Według teorii mojej babci, gdy wampir wypije tej krwi wystarczająco dużo, a więc „nakradnie” energii wystarczająco dużo, jest w stanie rzeczywiście wrócić do prawdziwego życia. Są też sposoby, alchemiczne, by ten głód, który ciągle czują, zagłuszyć… Teoria z kamieniem filozofów nie wzięła się w mojej głowie znikąd. Wiem, że istnieje i wiem, że miała go moja babcia. Mam nadzieję, że widzisz już do czego się to sprowadza. W każdym razie – możesz mnie potraktować jako tego Czarodzieja, który łączy się we współpracy z wampirem. Z dwoma wampirami dokładniej, pracuję nad rzeczami. Jeden z moich eksperymentów z eliksirami nawet okazał się udany, chociaż muszę go dopracować. I teraz pracuję nad kolejnym.
Nie wiem jak z tą teorią do końca… Z tego co zrozumiałam, moja krew nie była dla Sauriela zimna, jakby co, pomimo chłodu mojego ciała. Ogólnie to jest… To jest bardzo dziwne. Wiem, że nie powinno tak być, że czułam się po tym tak dobrze. Nie wiem czy dementora można w ogóle zabić, a co dopiero mówić o sekcji. One w ogóle mają materialne ciała? Może muszę popytać specjalistów od magicznych bestii…
Sama nie jestem pewna na czym stoimy i co jest między nami, ale to fakt, że rozmawiamy. Sauriel ma klucz do mojego mieszkania, zajmuje się moimi kotami pod moją nieobecność. Wydaje mi się, że możliwość zajęcia się nimi trochę mu też pomaga. I nam… I ogólnie… Nie wiem, to wszystko jest takie delikatne. Pewnie będzie się na Ciebie złościł i warczał, porozmawiam z nim, zobaczę, czy w ogóle będzie chciał przyjść. Co do Stanleya – ja z nim nie rozmawiam i nie bardzo się z nim kontaktuję. Jest za nim wystawiony list gończy, wiesz o tym? Lepiej nie mów nikomu, że się z nim widujesz. Poza tym obiecałam, że nikomu nie powiem o Twoich zainteresowaniach, pamiętasz? Wie tylko Sauriel, bo przy tym był. Co do jego obietnicy, to nie chcę odpowiadać za niego, musiałabyś to z nim załatwić sama.
W porządku, może być początek września. Jak mówiłam – porozmawiam z Saurielem.