Dora spojrzała na wylosowane przez siebie fanty i odrobinkę tylko pobladła, zanim pośpiesznie wrzuciła je do swojej torby i odeszła od koła fortuny. Eliksir chroniący przed ogniem był całkiem przyjemnym podarunkiem, ale pióro? Pióro było dziwne, jakoś ciążyło jej i wydawało się niewłaściwe, ale nie zamierzała robić z jego powodu awantury. Lepiej, żeby ona je miała niż ktoś, kto skorzysta z niego w niewłaściwy sposób.
Jakieś poruszenie nie tak daleko spowodowało, że mimowolnie postanowiła odsunąć się od niego. Obrała więc trasę w przeciwną stronę, kierując się w raczej spokojniejszą część jarmarku, gdzie nikt by się nie bił i nikt nie krzyczałby zachęcająco, by druga osoba biła mocniej i bardziej. Myślała, że w środku Londynu nikt nie pokusi się o takie akty przemocy, ale widać myliła się i razem z tymi rozmyślaniami, przystanęła przy stoisku Pani Zamfir. Spojrzała na ladę, dopatrując się tam różnorakich przetworów i oczy jej się trochę zaświeciły. Mogła sobie tego typu rzeczy sama w domu przyrządzić, ale wspieranie rzemieślników wydawało się jej jak najbardziej właściwe, dlatego poprosiła sprzedawczynię o dwa słoiki z dżemami. Zdecydowała się też na butelkę rakiji, bo może do czegoś kiedyś się przyda i cała rodzina będzie mogła wypić sobie tym na zdrowie. W końcu zachwyciła się przepięknymi chustami, które tez można było zobaczyć na stoisku i kupiła sobie jedną, zaraz zarzucając na ramiona. Na sam koniec poprosiła jeszcze o spróbowanie alkoholu, który przed chwilą kupiła, wychylając porcję za jednym zamachem.
czy mnie trzepnie af
Slaby sukces...
But I have promises to keep,
And miles to go before I sleep.