Powiedzieć, że Layla czuła się bezkarna, to nie powiedzieć nic. Zawsze trochę bawiło ją, kiedy na twarzy delikwenta pojawiało się nieco speszony wyraz, szczególnie zaraz po tym jak tylko zdążył go odzyskać.
- To nie moja wina że w większości działa - wzruszyła ramionami z miną niewiniątka, uśmiechając się do niego wesoło, jakby wcale nie widząc tego powątpiewania w jego spojrzeniu. Ale potem ten wyraz delikatnie się zmienił, na o wiele bardziej pociągły i jakby delikatnie mówiący mu a nie mówiłam? Nie chodziło o to, że najpewniej przedstawił się z grzeczności, a bardziej o to, że w ogóle to zrobił. Tempest mogłaby cały ten kiermasz przejść z nim wzdłuż i wszerz pod rękę i w ogóle nie poznać jego imienia, taki obrót spraw też by jej odpowiadał.
- Thomasa? Znam przynajmniej pięciu Thomasów. Musiałabym wysłać od groma listów, żeby mieć pewność że ten do ciebie się nie zgubi - posłała mu wymowne spojrzenie. - A jak byś mnie nazwał? - zapytała zaraz z wyraźnym zainteresowaniem oczekując od niego jakichś ciekawych propozycji.
Występ klubu Artemis absolutnie jej nie interesował. W ogóle w momencie kiedy Flynn zniknął ze sceny, jej zainteresowanie tym co się tam działo zmalało do zera. Suche żarty prowadzącego przelatywały gdzieś obok jej ucha, więc nawet niespecjalnie też zarejestrowała, że towarzyszący jej mężczyzna mógł jakkolwiek zareagować właśnie na słowa, które przetaczały się gdzieś nad nimi. Kiedy pociągnął ją w losowym kierunku, bez zawahania ruszyła za nim, delikatnie tylko sterując go w odpowiednim kierunku, czyli do podestu gdzie ustawiana była strefa gastronomiczna.
- Chętnie bym coś zjadła, więc chodźmy do jedzenia. Potem można się przejść po stoiskach.