• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Wademekum Spis powszechny Korespondencja v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
Ambrosia McKinnon

Ambrosia McKinnon
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#51
18.04.2024, 14:07  ✶  
Warownia, 23 VI 1972
Najmilsza Ambrosio!

Rzeczywiście, całkowicie gdzieś umknęło to, chociaż sam miałem poprosić Cię o rozkład na następny rok życia.

Nieco zaniepokoił mnie ten rozkład i ten wyjazd, bo czuję bardzo silny wpływ Saturna. O, Saturnie Siewco, który pożerasz własne dzieci, surowy panie wszelkiej szkody, którego ujrzała otchłań i się zlękła. Może i uznałbym, że wystarczy mi rozłożyć kart w w cichości altany i różanego ogrodu mojej szwagierki, jednak Dziesięć Buław odżegnało mnie od tej decyzji. Były odwrócone. Spotkajmy się więc, czy 27 VIII wieczorem, w Ataraksji będzie Ci pasował?

Przyniosę kolejną butelkę wina.


Niechaj gwiazdy lśnią jasno nad Tobą
[Obrazek: acWcAUw.png]


And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
prodigal daughter
I knew one day I'd have to watch powerful men burn the world down
I just didn't expect them to be
such losers
Wysoka na 175cm, jasnowłosa zjawa. Jest niezwykle szczupła, wręcz na granicy chorobliwości; lekko zapadnięte policzki ukrywa dobrze dobranym makijażem, którego nieodłączną częścią są usta pomalowane czerwoną szminką. Włosy ma proste i długie, sięgające lędźwi, zwykle nosi je rozpuszczone. Zawsze bardzo elegancko ubrana, najczęściej w stonowane barwy - nie jest zwolenniczką jaskrawych odcieni i mieszania kolorów. Nie lubi też przepychu; widać, że nie szczędzi pieniędzy na dobrej jakości ubiór, lecz nie obwiesza się biżuterią i tym podobnym. Porusza się bardzo zgrabnie, ale pewnie. Zawsze patrzy ludziom prosto w oczy podczas rozmowy, mając przy tym ciemne, przenikliwe spojrzenie. Zwykle mówi w bardzo spokojnym, niskim, nieco zachrypniętym tonie. Ma bardzo przejrzysty akcent, wyraźnie wymawia słowa, po sposobie mowy słychać, że to ktoś z dobrego domu, ktoś świetnie wykształcony.

Eden Lestrange
#52
24.04.2024, 23:37  ✶  
Londyn, 26 VI 1972

Rosie,

dziękuję ci serdecznie za pamięć. Co prawda sama bym to prędzej czy później przeczytała, ale twoja sowa oszczędziła mi zakrztuszenia się śniadaniem przy okazji.

Czy we Francji można dostać jakieś substancje psychotropowe, o jakich nie słyszeliśmy na wyspach?

Pytam dla... kolegi.

Pozdrawiam,

Eden


I was never as good as I always thought I was
— but I knew how to dress it up —
I was never satisfied, it never let me go
just dragged me by my hair and back on with the show

~♦~
Dama z gramofonem
Lorka, Lorka, pamiętasz lato ze snów,
gdy pisałaś "tak mi źle" ?
Prędzej ją usłyszysz niż dostrzeżesz. Jej przybycie zwiastuje stukot obcasów i szelest ciągnącej się po posadzce szaty. Ma 149 cm wzrostu (już w kilkucentymetrowych szpilkach - bez nich: +/- 144 cm!), ile waży to jej słodka tajemnica. Włosy ciemnobrązowe, po rozpuszczeniu sięgające jej do pasa. Ma trudne do ujarzmienia loki. Oczy w nienaturalnym, kobaltowym kolorze. Urodę ma bardzo klasyczną, pachnie drogimi perfumami o zapachu jaśminu. Nie wygląda jakby ubierała się w sekcji dziecięcej u Madame Malkin. Jej ubrania są dopasowane, pasują zazwyczaj do okazji i miejsca. Jeśli jakimś cudem nosi szaty z krótkim rękawem na wewnętrznej stronie jej lewego ramienia można zobaczyć mały magiczny tatuaż przedstawiający koronę. Zapytana o to macha ręką tłumacząc "ot błędy młodości" Ułożona, kulturalna, chociaż pierwsza dzień dobry na ulicy nie powie.

Lorien Mulciber
#53
08.07.2024, 21:03  ✶  
13.08.

Z koperty wypadła pośpiesznie wyrwana z notesu karteczka.
Rosia,
Całe Ministerstwo huczy od plotek. Nie wiem kto je zaczął, ale parę razy padło twoje nazwisko. Poza tym jakiś świeżak z Czarownicy czy innego szmatławca się sprzedał dzisiaj, że podobno wyszłaś za... Alexandra? Serio?
Wiesz, że kocham Cię jak siostrę, ale wierz mi, są inne, rozsądniejsze sposoby na zostanie Mulciberem.
Wpadnij do mnie na kawę. Musisz mi wszystko opowiedzieć.
- Lorien
IX. The Hermit
you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy, które zaczynają się coraz bardziej niesfornie kręcić. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle mocno się garbi, więc wydaje się niższy. Dosyć chudy, ale już nie wychudzony, twarzy nie ma tak wymizerowanej, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.

Alexander Mulciber
#54
18.08.2024, 15:00  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 18.08.2024, 19:19 przez Alexander Mulciber.)  
Londyn, 28.08.1972 r.

Rosie,

Nie powinienem wyrzucać tej Trójki mieczy do jeziora. Wypadła odwrócona – dobra wróżba, pomyślisz – ale ja nie mogłem na nią wtedy patrzeć, tak jak nie mogłem patrzeć na splatające nas nici, nie dowierzając, że przeznaczenie mogło tak pomieszać ściegi naszych przyszłości.

Nie powinienem, ale nie żałuję. Serce z talii tarota przebite trzema mieczami może spoczywać na dnie jeziora Windermere, ale moje – jest w Twoich rękach. Zawsze było. Myślisz, że wyrwałaś je przemocą, że wycięłaś je jednym z ostrzy, które rdzewieją teraz w wodach jeziora, krwawiące i niechętne, że zatopiłaś w nim dłonie i zęby, jak dzika bachantka opętana żądzą, nie, kurwa, ja Ci je przecież oddałem, ja sam. Leżę w nocy z dziurą w piersi, czekając, aż ułożysz na niej głowę, by zasnąć. Powiedz, Rosie, jak wygląda moje przeklęte serce? Jeszcze nie zaczęło gnić? Nie szczerniało, mimo wszystkich niegodziwości, jakich się dopuściłem?

Wiem, że bije tylko dlatego, że mu każesz.

Może naprawdę ciąży na nas jakaś klątwa, choć taka innej natury, niż przypuszczałem. Na mnie, na Tobie, na Mulciberach. Robert dzisiaj umarł. Może jego serce po prostu zapomniało jak bić. Pogrzeb będzie na naszym rodzinnym cmentarzu w Yorkshire. Dziwne, prawda? Nie minął nawet rok, jak wzruszyli tam ziemię, by pochować mojego ojca.

Wysyłam Ci oficjalne zaproszenie na ceremonię, ale bądź wcześniej, dużo wcześniej. Powiem Selinie, że przyjdziesz.

Nie spóźnij się.
Alex

Do listu dołączony było oficjalne, choć dosyć skromne zaproszenie na pogrzeb Roberta Mulcibera oraz naprawiony przez Crowa zabytkowy zegarek o wyjątkowo misternym mechanizmie: wraz z obrotem wskazówek, na tarczy zegarka pojawiały się modele wędrujących planet i innych ciał niebieskich, wiernie oddając przy tym ich aktualne położenie astronomiczne.


Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat
Jim
The Lightbringer in the streets,
Delightbringer in the sheets
Pożoga gorejąca w niebieskich oczach (he's always in heat!!) i figlarne iskierki ognia: te igrające w jego spojrzeniu – zawsze zbyt intensywnym, jak u męczennika przeżywającego ekstazę – i te pośród zmierzwionych wiatrem blond włosów, w których blask pochodni wydobywa rudawe refleksy świetlne. Pod opuszkami wiecznie poparzonych palców czai się obietnica płomieni. Sam jest niczym żyjący płomień, z ruchami, w których tkwi niewymuszona pewność siebie – ale i swego rodzaju nieprzewidywalność. Ogień otula tego postawnego (1,80 m) mężczyznę równie szczelnie, co płaszcz bożej łaski, i tylko woń kościelnych kadzideł potrafi zamaskować towarzyszący mu zawsze swąd dymu i zapach benzyny. Podstawowe wyposażenie Jima obejmuje: uśmiech cherubina z renesansowych obrazów, bardzo charakterystyczny, wyjątkowo głęboki głos, w którym przebrzmiewają nuty irlandzkiego akcentu, starą podręczną biblię, elegancki komplet składający się z białej koszuli, dopasowanych spodni, kamizelki i niewielkiego noża od Flynna (all removable) oraz drewnianego krzyżyka (NOT REMOVABLE), a także chęć zbawienia całego świata (w butonierce).

The Lightbringer
#55
19.09.2024, 17:39  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.09.2024, 17:46 przez The Lightbringer.)  
Odpowiedź na ten list.

Londyn, lipiec 1972 r.


Dostojna Pani, Lady Macario,

Słusznie powiada się, że dobrymi intencjami piekło jest wybrukowane: składam swą ufność w Pani nieocenionej mądrości, suplikując przy tym o wyrozumiałość wobec duchowego spustoszenia jaki poczyniłem na poligonie swej jaźni, nieświadom potęgi zastępów Złego. Uniżenie dziękuję za udzielone przestrogi. Powierzam w Pani czcigodne ręce los nasz, wierząc wciąż, że Bóg w swym miłosierdziu nie przeznaczył nam upadku na miarę biblijnych Sodomy i Gomory.

Przypuszczenia jakie żywi Pani wobec mojego rodowodu są jak najbardziej trafne. Gdyby była Pani tak łaskawa wyznaczyć stosowny termin naszego spotkania, wyrwę się choćby i z gardzieli Szeolu, aby stawić się na nim wespół z szacowną damą, o której przypadłości opowiadałem w poprzednim liście moim, razem z przyobiecaną opłatą za usługi.

Niech Bóg Pani błogosławi,
James Bell



gniew mój wybuchnie
jak ogień będzie płonął
i nikt nie zdoła go zgasić
Czarodziejska legenda
Wilderness is not a luxury but a necessity of the human spirit.
Czarodzieje dążą do zatarcia granicy pomiędzy jaźnią i resztą natury, wchodząc tym samym na wyższe poziomy świadomości. Część z nich korzysta do tego z grzybów, a część przeżywa głębokie poczucie spokoju i połączenia podczas religijnych obrzędów i rytuałów. Ostatecznie jednak ciężko opisać najgłębsze wewnętrzne doświadczenia i uznaje się, że każdy z czarodziejów odczuwa je na swój sposób. Zjawisko to nazywane jest eutierrią.

Eutierria
#56
05.10.2024, 16:30  ✶  
zadanie od mistrza gry
Jednym z twoich sąsiadów jest niejaki pan Fanguard, niski, krępy dziwak, którego widziałaś kilka, góra kilkanaście razy, chociaż jego lokal znajduje się naprzeciwko twojego i widzisz drzwi wejściowe przez witrynę Ataraxii. Pan Fanguard jest jednak na tyle charakterystycznym jegomościem (zapewne przez wyjątkowo mroczny i czarny kaptur oraz liczne ozdoby rzeźbione w kości), że zapadł ci w pamięć.

Pewnego dnia puka do ciebie kurier. Pan Fanguard zamówił paczki i był nieobecny, żeby je odebrać. Kurier pięknie prosi cię o przechowanie ich ze względu na pośpiech. Niezależnie od tego, czy zgodziłaś się, czy nie, sytuacja ta na przestrzeni kwartału miała miejsce trzynaście razy, a pan Fanguard najwyraźniej robił wszystko, żeby cię unikać, bo nie zdążyłaś zagadać go ani razu. Jesteś więc nękana przez czarodziejskiego dostawcę przesyłek i prawdopodobnie robisz za składzik wielkich, tajemniczych opakowań, których nie potrafisz otworzyć.

Właśnie widzisz jak Fanguard wchodzi do swojego sklepu.

Rozpocznij sesję, w której reagujesz na to zdarzenie, zaznaczając wyraźnie, czy przyjmujesz owe paczki na przechowanie, czy nie. Oznacz mnie w niej.

@Ambrosia McKinnon


there is mystery unfolding
a guy who knows a guy
Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje,
a miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje
Niemal zawsze towarzyszy mu nakrycie głowy: któryś z jego kapeluszy. Zmysł modowy ma raczej mierny i kiczowaty, ale lubi eksperymenty. Widać w jego kreacjach silną inspirację retro westernami, twoim starym na rybach ze szwagrem, ale też mugolską modą lat 70. Nie da się ukryć, że przekroczył pięćdziesiątkę, więc nie próbuje udawać, że tak nie jest. Ma charakterystyczną przerwę między jedynkami, niebieskie oczy, 186 centymetrów wzrostu i barczystą sylwetkę. Zarost na ogół maksymalnie kilkudniowy, choć zdarza się, że zapuści okresowo jasną brodę przetykaną siwymi włosami. Włosów na głowie od lat nie stwierdzono.

Woody Tarpaulin
#57
13.01.2025, 23:59  ✶  
wiadomość z 2 września

SZ.P. MCKINNON
Sąsiadko
piszę z zapytaniem o asortyment duchów w słojach, butelkach, innych kontenerach, które pozwalają samodzielnie uwolnić je w domu.
Od ilu zaczyna się pakiet i można liczyć na rabat?

Chylę kapelusza
Woody Tarpaulin
Skromny Karczmarz zza rogu


piw0 to moje paliwo
Badacz wróżbiarstwa
Hiding alone,
a prison is home
Nadchodzi spowity smrodem dymu papierosowego. Na pierwszy rzut wygląda porządnie, codzienna elegancja w neutralnych kolorach… niekiedy może nieco wymięta. To zależy, ile spał, a cienie pod zielononiebieskimi oczami odznaczające się na cerze bladej jak prześcieradło podpowiadają, że niewiele. Palce poznaczone tu i tam rozmazanym atramentem, ugina się pod ciężarem ulubionej skórzanej torby, w której jest… wszystko. Średniego wzrostu (179 cm) postać młodego mężczyzny koronuje imponująca burza czarnych loków, które niewątpliwie są jego największą ozdobą.

Peregrinus Trelawney
#58
18.01.2025, 15:39  ✶  
02.09.72
Rosie,
czy słyszałaś kiedyś o jakimś krewnym imieniem Alfred Trelawney? Trafił do mnie... wyjątkowo osobliwy list od osoby tak podpisanej i nie bardzo wiem, co z tym zrobić.

Peregrin


źródło?
objawiono mi to we śnie
Badacz wróżbiarstwa
Hiding alone,
a prison is home
Nadchodzi spowity smrodem dymu papierosowego. Na pierwszy rzut wygląda porządnie, codzienna elegancja w neutralnych kolorach… niekiedy może nieco wymięta. To zależy, ile spał, a cienie pod zielononiebieskimi oczami odznaczające się na cerze bladej jak prześcieradło podpowiadają, że niewiele. Palce poznaczone tu i tam rozmazanym atramentem, ugina się pod ciężarem ulubionej skórzanej torby, w której jest… wszystko. Średniego wzrostu (179 cm) postać młodego mężczyzny koronuje imponująca burza czarnych loków, które niewątpliwie są jego największą ozdobą.

Peregrinus Trelawney
#59
24.01.2025, 22:39  ✶  
02.09.
Rosie,
na pewno Alfreda. Możesz zresztą sama spojrzeć na ten obraz nędzy i rozpaczy. Przyniósł to gołąb tak brzydki, że jutro zabieram swoją sowę na kontrolę do weterynarza. Jeszcze się okaże, że coś od niego złapała.
Nazwij mnie naiwnym, powiedz mi, że tacy wracają po więcej. Wiem to, ale wysłałem mu te sykle, niech stracę, choć domyślam się, gdzie trafią.
Za trudno mi chyba przejść obojętnie obok zagadki.

Peregrin

do listu dołączone to dzieło sztuki


źródło?
objawiono mi to we śnie
IX. The Hermit
you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy, które zaczynają się coraz bardziej niesfornie kręcić. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle mocno się garbi, więc wydaje się niższy. Dosyć chudy, ale już nie wychudzony, twarzy nie ma tak wymizerowanej, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.

Alexander Mulciber
#60
06.02.2025, 21:59  ✶  
29 VII 1972 r.

Angielskie wydanie "Palę Paryż" autorstwa Brunona Jasieńskiego obłożono zdobioną obwolutą. Dedykację, zapisano, jak zawsze, na karcie tytułowej.

Wymienili tysiące takich książek. Tysiące książek, tysiące dedykacji, a Alexander wciąż nie patrzył na Ambrosię, gdy podsuwał jej kolejne. Nie patrzył, gdy ta sięgała po książkę, nie patrzył, gdy czytała słowa, które dla niej skreślił, dla niej, i tylko dla niej. Nie patrzył i tym razem.

Zmieniłbym noc w dzień, gdybyś spowita w księżycową łunę powiedziała mi, że chcesz grzać się w promieniach słońca.

To nie pożegnanie.

Alex


Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości


Strony (7): « Wstecz 1 … 3 4 5 6 7 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa