• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka Knieja Godryka v
« Wstecz 1 2
[Wiosna 1972] Ogniska, wino i wianki - SABAT BELTANE

[Wiosna 1972] Ogniska, wino i wianki - SABAT BELTANE
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#61
13.03.2023, 14:43  ✶  

Loteria fantowa


Zakręciłeś wielkim kołem, licząc na to, że nie wylosujesz żadnego szmelcu. Kiedy zatrzymało się na kolorze czerwonym, a goblin uśmiechnął się z satysfakcją, szybko zrozumiałeś, że w tej loterii nie było wygranych. Sięgając do wielkiego worka, byłeś pewny tego, że wyciągniesz z niego to, co nie sprzedało się na innych stoiskach w zeszłym roku.

Wylosowałeś: Karty z ilustracjami przedstawiającymi znane, roznegliżowane czarodziejki. Na pudełku, wypinająca się w stronę widza, znajduje się Loretta Lestrange.
Everybody else's girl
We'll I'm not seventeen
but I've cuts on my knees
Falling down as the winter takes
one more cherry tree
Cienkie, ciemnobrązowe włosy pozbawione blasku, zielone oczy i 160cm wzrostu. Znoszone szaty, dłonie poznaczone pracą. Wygląda na niedożywioną i przygnębioną.

Ornella Borgin
#62
13.03.2023, 15:08  ✶  
Ornella oczekiwała wiosennego sabatu z niecierpliwością, chętna oderwać się od codziennych obowiązków i spędzić dzień na świeżym powietrzu. Od czasów dzieciństwa było to pierwsze Beltane, w którym brała udział… choć Hogwart opuściła dwa lata temu, w roku poprzednim była zbyt przygnębiona, by świętować. Nawet teraz miała z tego powodu poczucie winy, lecz niespodziewanie to Artemius wyszedł naprzeciw niepewnościom swojej córki. Tradycja była tradycją, a żeby nikt nie mówił, że Borgina nie stać posłać własnego dziecka na Beltane wręczył jej kilka srebrnych monet i pchnął w kierunku zbierającego się tłumu. Nelle nie wierzyła własnemu szczęściu; jej ojciec nie był szczodrym człowiekiem i rzadko zdarzało mu się obdarowywać swoje dzieci prezentami… Ornella była też pewna, że jej przydział prezentowy na ten rok został wyczerpany, gdy na minione urodziny otrzymała od niego nową szatę po tym jak jej wcześniejsza rozpadła się w jej dłoniach, gdy próbowała załatać kolejną dziurę. Gdy wróciła jej zdolność mówienia i pragnęła podziękować ojcu z całego serca okazało się, że mężczyzna jakby rozpłynął się w powietrzu. Nie chcąc nawet zgadywać jakie miał plany na Beltane, dziewczyna ochoczo ruszyła w stronę straganów i szybko zmieszała się z gawiedzią. W przeciwieństwie do Artemiusa, który stronił od ludzi, ona uwielbiała tłumy… dawały jej poczucie bezpieczeństwa. Była jedną z wielu i jedynym, co mogło ją rozstroić był fakt, jak wieloma z mijanych osób były pary. Dlaczego jej spojrzenie zawsze padało na ich szczęśliwe twarze, gdy jej jedyne podobne doświadczenie okazało się kłamstwem? Już nigdy nikt jej tak nie oszuka. Lecz jakby los na siłe próbował zniszczyć jej dzień, pierwszym stoiskiem przy którym się znalazła było to z biżuterią… Ornelli od razu w oczy rzuciły się pierścionki, niegdyś tak bardzo pragnęła, by któryś ozdobił jej dłoń. Wyobrażała sobie jak pokazuje go ojcu, jak jej życie się zmienia. Dawno jednak powinna była przestać snuć takie oczekiwania i żyć marzeniami, gdyż nawet teraz nie mogła sobie na to pozwolić. Musnęła delikatnie palcami dwoją drugą dłoń czując tylko szorstką od pracy skórę i właśnie w tym momencie ktoś na nią wpadł rozpraszając bieg myśli.

- Najmocniej przepraszam – powiedziała z przyzwyczajenia, choć to przecież nie była jej wina. Spojrzała na twarz blond włosej kobiety nie skupiając na niej w pierwszym momencie większej uwagi… zawahała się jednak przed odwróceniem wzroku. Miała nieodparte wrażenie, że gdzieś ją już widziała, ale gdzie? Ornella, delikatnie mówiąc, nie śledziła prasy… czasem udało jej się przeczytać pięrwsza stronę Proroka, lub spojrzeć na okładkę Czarownicy. Nie podejrzewała nawet, że może mieć do czynienia z kimś sławnym, choć z drugiej strony blondynka nie wyglądała na typową klienkę jej ojca. – Umm… czy my się znamy? – Spytała niepewnie, bo choć ona mogła kojarzyć twarz kobiety to zdecydowanie mniej prawdopodobnym było, że ta zapamiętałaby ją. – O… oh! – W pokoju Hedeona wisiało kilka plakatów drużyn Quidditcha… jej brat jak większość chłopców interesował się sportem. Ona… cóż, nie miała dalszych wskazówek co do tożsamości blondynki.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#63
13.03.2023, 17:04  ✶  
Błędnym byłoby stwierdzenie, że Atreusowi w jakikolwiek sposób przeszkadzała ponurość, która zdawała się wręcz oblepiać Brennę grubą, łatwą do zauważenia warstwą. Jej małomówność przyjmował z należytą dla siebie neutralnością, ubraną momentami w lekki, nonszalancki uśmieszek. W większości jednak pochłaniało go ich otoczenie, po którym prześlizgiwało się powoli spojrzenie błękitnych oczu.
Człapał koło Longbottom, bardziej podążając za nią, niż samemu wymuszając obranie jakiegokolwiek konkretnego kierunku i tymże sposobem pozwalając się zaciągnąć w kierunku ogniska, gdzie tak bardzo zdawało się ją ciągnąć. Podobnie jak jego partnerka, miał na sobie ministerialny mundur i różdżkę pod ręką - przyczepioną do zewnętrznej strony prawego uda na dogodnej wysokości. Co pewien czas zerkał na powiewającą za Brenną pelerynę jej munduru, zastanawiając się mimowolnie, czemu właściwie to akurat Brygadziści dostali tak frywolny element umundurowania.
Potem jednak jego spojrzenie trafiło na coś o wiele bardziej zajmującego. Wielkie i jakże znajome koło kręciło się od czasu do czasu, a kiedy stojący przy nim ludzie przesuwali się, najczęściej rozczarowani wynikiem losowania, mógł zauważyć pokurczoną sylwetkę goblina. Już miał zaczepiać Longbottom i powiedzieć jej, że ma do załatwienia jakąś bardzo pilną sprawę, kiedy do jego uszu doszedł harmider.
Nie codziennie było się świadkiem bójki. Nie na pięści, bo czarodzieje o wiele chętniej sięgali po różdżki, najpewniej ze zwykłego przyzwyczajenia. Szybka ocena sytuacji sugerowała jednak, że na samych pięściach nie miało się skończyć, bo jeden z uczestników zaczął rozrywać koszule i wykrzywiać, ewidentnie chcąc sięgnąć po o wiele bardziej nieczyste zagrania. I o wiele bardziej niebezpieczne dla wszystkiego dookoła.
Nie wahał się, a nawet jeśli to nie zbyt długo, szybko i sprawnie wpychając się przed drugiego uczestnika potyczki, który ewidentnie zdał sobie sprawę z tego, co się właśnie miało wydarzyć i zaczął się cofać w przerażeniu.
- Hej, hej, hej... - wyciągnął lewą dłoń w stronę silącego się na przemianę wilkołaka, próbując zwrócić jego uwagę, a przy okazji nieco udobruchać pojednawczym tonem. Prawa dłoń jednak przezornie złapała za trzonek różdżki, trzymając ją w pogotowiu. - Nie ma potrzeby uciekać się do tego typu rozwiązań. No już, spokojnie. Porozmawiajmy jak cywilizowani, kulturalni ludzie, a nic nikomu się nie stanie - jego głos był spokojny i opanowany, jakby samym tonem chciał wpłynąć na działania mężczyzny. Po części miał nadzieję, że widok munduru zadziała niczym zaklęcie i wilkołak zwyczajnie się opamięta, a wtedy będą mogli go pięknie wylegitymować za zakłócanie porządku. Mimowolnie też spojrzał w kierunku Brenny, nie wątpiąc jednak, że ta już dawno była w gotowości by w razie czego zareagować.

[rzut na charyzmę zadowalający]
Rzut Z 1d100 - 72
Sukces!
Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#64
13.03.2023, 17:21  ✶  

Sauriel zamrugał parokrotnie, wyciągając z puli fantów... karty. Nie, nie, wróć. KARTY. Z jakąś panienką, która wypinała mu dupsko. Może gdyby jego chuj był w stanie... w stanie. Po prostu w jakimkolwiek stanie to by pomyślał coś innego niż: jakaś kurwa wypinająca dupę. Stety czy niestety jego seksualność nie istniała, więc jedyne, co sobie o tym pomyślał, to to, że wulgarność kurew dzisiejszych czasów była tą, co się nie śniło filozfowom. Takim sposobem Loretta Lestrange została nazwana prostytutką.

Schował tym nie mniej karty do kieszeni. Na peeewno się kiedyś przydadzą. Niejeden chłop miałby z tego wielki ubaw. Sauriel wolałby takie karty z kotkami na przykład. Najlepiej tak puchate, jak same kotki. Ewentualnie jak Potworna Księga Potworów. Jak się nie ma, co się kradnie, co popadnie. Jak to ktoś mądry kiedyś powiedział.

Uwagę wampira przykuło stoisko obstawione płótnami. I to akurat już przykuło BARDZO tę uwagę. Spodziewał się, no nie wiem, pejazaży, szkiców, może nawet farb olejnych. Portretów? No tak, tego też. Ale nie... TAKICH portretów. Okej, karty, teraz przedziwne portrety... i co będzie dalej? Królik wyciągany z kapelusza był przy tym zupełnie normalny. Zwłaszcza w świecie czarodziejów.

Czarnowłosy bardzo chętnie zapłacił za wykonanie jego portretu pani... Uli. Bo nazwiska nie był w stanie wymówić. Nawet w myślach nie był w stanie go powtórzyć. Umierał z ciekawości, co za kulfon z niego wyjdzie i czy zamiast nosa będzie miał ziemniaka. 10 minut to wcale nie było dużo, a artyście warto było czas poświęcić! Odebrał swój portret z uśmiechem pod nosem, składając kartkę i wsuwając do kieszeni.



[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
the kind one
don't confuse my kindness for weakness
Mierząca trochę poniżej 160 cm, o okrągłej buzi i dużych, ciemnoniebieskich oczach. Jej włosy sięgają za ramiona, są lekko kręcone o ładnym, ciemnobrązowym odcieniu - najczęściej spina je w taki sposób, by nie przeszkadzały jej w pracy, choć zdarza się i to nie rzadko), by były starannie ułożone; niezależnie od fryzury, we włosy ma wpiętą charakterystyczną, żółtą spinkę w kształcie motyla. Dani ubiera się raczej schudnie, w stonowane barwy, nie wyróżniając się w tej kwestii od reszty społeczeństwa czarodziejów. Mówi z silnym, brytyjskim akcentem. Jej uśmiech, wcześniej szeroki i beztroski, stał się delikatny oraz sporadyczny, a śmiech, głośny i zaraźliwy słychać znacznie rzadziej (najczęściej zarezerwowany jest dla bliskich jej sercu). Pachnie malinami i piwoniami, jednak jest to bardzo subtelny i delikatny zapach.

Danielle Longbottom
#65
13.03.2023, 17:30  ✶  
Nie wierzyła własnemu szczęściu, gdy w trakcie gry zorientowała się, że bez najmniejszych problemów udało jej się pokonać przeciwnika w tej przeklętej grze, która nieraz napsuła jej nerwów. Zerknęła z niedowierzaniem to na gargulki, to na swojego przeciwnika - on również powątpiewał w prawdziwość tego wyniku.
- Widziałeś?! - Posłała krótkie spojrzenie swojemu towarzyszowi, upewniając się, że dokładnie wszystko obserwował. Jej głos był pełen ekscytacji, zupełnie jakby wygrała miliony albo termomix. - Jesteśmy niepokonani! - dodała, wyciągając dłoń w kierunku blondyna, żeby zwycięstwo uczcić przybiciem piątki. Zwieńczeniem wygranej miało być rozdanie kotylionów i to przez samą Sarę. Dani zachowywała się odpowiednio poważnie do tego wydarzenia, choć szeroki uśmiech zdawał się nie schodzić z jej twarzy.
- My... - nie jesteśmy parą chciała dodać jakby odruchowo, prostując domysły blondynki. Tym razem postanowiła ugryźć się w język i nie psuć atmosfery zwycięstwa najfajniejszego duetu z całego Beltane. Zamiast tego posłała uroczej blondynce jeden ze swoich najładniejszych uśmiechów. - Dziękujemy! To ogromny zaszczyt, móc nosić te kotyliony. Prawda, Sami? - zerknęła z zadowoleniem na swojego towarzysza. Gdyby tylko wcześniej wiedziała, że obecność przynosi jej szczęście, na pewno nie raz by z tego skorzystała.
- Ja się skuszę na jedną filiżankę. To co, toast za zwycięstwo? - gdy tylko Sara podała jej napełnioną filiżankę, uniosła ją w geście toastu, by po chwili upić kilka łyków. Wtedy też do stoiska Sary podeszła inna para - Dani szybko rozpoznała swojego znajomego.
- Gio! - pomachała w jego kierunku. Dobry humor zdawał się jej nie opuszczać. - Wygraliśmy! Nie, żebym podpuszczała, ale nie dacie rady być lepszymi od nas. Sammy to chodzący amulet szczęścia. - szturchnęła lekko w bok swojego kolegę.




!herbata korzenna
!opowiesc
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#66
13.03.2023, 17:30  ✶  

Smak ziołowy


Kiedy wziąłeś łyk gorącego napoju, od razu uderzyła w ciebie mnogość aromatów. Wyłapałeś spomiędzy nich między innymi wyraźny smak ziół, który miał charakterystyczną woń. To herbata ziołowa, która zawiera mieszankę ziół, takich jak mięta, rumianek, melisa czy lawenda.
broom broom
Throw me to the wolves and
I'll return leading the pack

Mavelle Bones
#67
13.03.2023, 18:54  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.03.2023, 19:03 przez Mavelle Bones.)  
Tego to się nie spodziewała. Owszem, zdawała sobie sprawę z tego, że Rookwooda odwołano, przez co automatycznie nie można było mówić o nim jako o liderze podczas Beltane, ale żeby naprawdę nikt nie wprowadził Victorii? Skrótowa informacja to… mało.
  Jak, do cholery, zatem mieli pracować?
  - Owszem, byłam – przyznała, skinąwszy przy tym lekko głową – Jak bardzo skrótową? Wyjaśnię ci resztę – zaoferowała natychmiast Victorii. Bo naprawdę nie mogło być tak, że ktoś nie był świadom wszystkich ustaleń. Co też miała zamiar zrobić podczas podążania trasą patrolu i kontrolowania, czy wszystko jest w porządku.
  Na razie było. Na razie.
  - Cóż, w jakiś sposób do ciebie to pasuje – zwróciła się do Erika, po czym ściągnęła brwi. Ciasto czekoladowe…? Niuch-niuch – Ee… ja czuję raczej rabarbar... – stwierdziła z całym przekonaniem, na jakie ją było stać. W międzyczasie sama założyła swój pierścionek i przekonawszy się, że jej włosy zaczęły zmieniać kolor, po prostu go zdjęła i schowała – bynajmniej nie miała akurat nastroju na świecenie z daleka tyloma kolorami.
  - A to już zależy. Chociaż jak dla mnie, to każda powinna być wręcz rozpromieniona – pozwoliła sobie na lekki żart, nawiązujący do tego, że Steward właśnie zaczął świecić.
  I o ile nie dało się nie zwrócić uwagi na atramentowego stwora – choćby dlatego, że sam Patrick go zauważył i pognał w jego stronę, to… cóż, nie mogła posłużyć wsparciem. Z bardzo prostego powodu: spojrzenie Mavelle zetknęło się ze spojrzeniem umorusanego chłopaka. Przyłapany na gorącym uczynku…
  Dzieciak nie czekał, tylko zaczął gnać, aż się za nim kurzyło.
  - Złodziej! – rzuciła szybko pod adresem Lestrange, puszczając się pędem za dzieciakiem. Złapanie go w teorii nie powinno być trudne, jednakże… cóż, najwyraźniej umiał sprytnie lawirować pomiędzy stoiskami i innymi czarodziejami.

279/557

aktywność fizyczna na złapanie
Rzut Z 1d100 - 5
Akcja nieudana
Miotlara
Jasne włosy, niebieskie oczy, niezbyt wysoki wzrost - około 166 cm, szczupła, wysportowana sylwetka. Mówi niezbyt głośno, rzadko patrzy komuś w oczy, a w tłumie nie mówi za wiele.

Mackenzie Greengrass
#68
13.03.2023, 19:44  ✶  
- To ja przepraszam – wymamrotała Mackenzie, obracając się ku dziewczynie, którą potrąciła. Nie znała jej. Wprawdzie przez jakieś dwa lata chodziły razem do szkoły, ale różnica wieku, inne Domy oraz kompletna niepamięć Greengrass w kwestii twarzy uniemożliwiały jakikolwiek cień rozpoznania. – Nic ci nie jest? – spytała, dość odruchowo przechodząc na ty, bo nie radziła sobie dobrze z manierami, a Ornellę w pierwszej chwili wzięła za uczennicę Hogwartu (choć gdyby pomyślała nad tym dłużej, może uświadomiłaby sobie, że w takim wypadku o tej porze roku ta byłaby w szkole).
Gdy zmierzyła pannę spojrzeniem i upewniła się, że ta wygląda na żywą, nie połamaną i nie posiniaczoną, otworzyła pudełeczko i wsunęła na palec pierścionek, ot, by zobaczyć, jak ten będzie wyglądał. Uniosła lekko brwi, kiedy wokół niej zaczęły latać niebieskie motyle, a potem zamarła, gdy jeden z nich siadł na jej nosie i poruszył skrzydłami. Mocniej przycisnęła do siebie miotłę, ot odruchowo, zezując jednocześnie na skrzydlate stworzenie.
- Też widzisz te motyle, czy oszalałam? – zapytała trochę niepewnie, kiedy motyl przemieścił się na jej jasną głowę. Ponownie zerknęła na pierścionek, dopiero teraz dostrzegając, że wyrzeźbiono go w kształcie motyla.
Sprytna ozdoba.
Uniosła wzrok na pannę Borgin, kiedy ta spytała, czy się znają. Nie zorientowała się w pierwszej chwili, że ta ot skojarzyła ją z plakatów reprezentacji w drużynie brata.
- Hm. Nie jestem pewna – przyznała, przypatrując się jej uważnie i próbując zrobić przegląd znajomych z Hogwartu, sąsiadów, ludzi powiązanych z drużyną i osób pracujących w sklepach na Horyzontalnej. Niestety, w głowie potrafiła zobaczyć twarze tylko pojedynczych osób, cała reszta w pamięci była zamazanymi plamami, co najwyżej z jedną albo dwoma cechami charakterystycznymi. – Jeśli tak, to cię nie pamiętam. Przepraszam.
Widmo

Leta Crouch
#69
13.03.2023, 19:54  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.03.2023, 20:07 przez Leta Crouch.)  
Jak trudne mogłoby być znalezienie jednego Egipcjanina w tłumie? No cóż, odpowiedź była dość prosta: o ile ktoś nie założył ubrań o jaskrawych kolorach, z daleka krzyczących „ja tu jestem! Tuuuuutaj!”, to namierzenie delikwenta jednak mogło nie być najprostszym zadaniem. Zwłaszcza z perspektywy Lety, gdzie znakomita większość osób ją przewyższała, nie licząc młodych pędraków.
  - No nie wiem, ty mi powiedz, to nie ja mogę trzymać głowę w chmurach – burknęła, poniekąd przypominając o tym, że naprawdę z jej wzrostem dostrzeżenie czegokolwiek nie jest takie proste. Jak jej się zdarzało czasem mawiać, najwyraźniej stała w kolejce po włosy, kiedy rozdawano wzrost – niemniej to nie tak, że ten uciążliwy na co dzień minus nie okazywał się czasem plusem. Jak trzeba było wleźć w jakąś dziurę.
  Niemniej nie zmieniało to faktu, że z wielką chęcią przytuliłaby choćby z 10 dodatkowych centymetrów, upatrując w nich rozwiązanie całkiem sporej ilości problemów. Choć może nie tyle rozwiązanie, co po prostu ich wyeliminowanie bez konieczności głowienia się „co z tym fantem teraz począć”.
  W każdym razie, zaginięcie Jamila nie było czymś, co miała zamiar bagatelizować. Czy chciała go zamordować? Po części tak. Choć nie aż tak jak mężczyznę ze snów. No i na dobrą sprawę: gdyby faktycznie wysłała Anwara za Zasłonę, to zostaliby bez specjalisty od duchów, toteż nie do końca się to kalkulowało.
  - Nie uświadomiłeś go wystarczająco, żeby się tu nie pchał czy co? – spytała dość szorstko, starając się w miarę swoich możliwości się rozglądać. Sama na sabatach również nie była specjalnie częstym gościem, głównie za sprawą długoletnich pobytów za granicą, aczkolwiek to nie tak, że starała się je omijać.
  W zasadzie to udział w Beltane był całkiem kuszący, tylko kwestia znalezienia sobie… a nie, Jamil jednak miał priorytet.
  - Może mam ci na barana wleźć? – spytała po krótkiej chwili, obserwując, jak Cathal kręci goblińskim kołem. Hm… A w sumie, dlaczego by nie? I tak tu już była i tak, a niewzięcie udziału w tej grze raczej nie wpłynie na to, że magicznie przyuważy Jamila.

330

!goblin
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#70
13.03.2023, 19:54  ✶  

Loteria fantowa


Zakręciłeś wielkim kołem, licząc na to, że nie wylosujesz żadnego szmelcu. Kiedy zatrzymało się na kolorze czerwonym, a goblin uśmiechnął się z satysfakcją, szybko zrozumiałeś, że w tej loterii nie było wygranych. Sięgając do wielkiego worka, byłeś pewny tego, że wyciągniesz z niego to, co nie sprzedało się na innych stoiskach w zeszłym roku.

Wylosowałeś: Pudełko czekoladek z nadzieniem o smaku truskawek… i amortencji. Niestety, o amortencji nie wspomniano na opakowaniu.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Silly Cresswell (5), Alastor Moody (847), Mavelle Bones (1207), Eunice Malfoy (1023), Theon Travers (1705), Brenna Longbottom (1560), Erik Longbottom (3686), Geraldine Yaxley (1529), Elliott Malfoy (1186), Atreus Bulstrode (1274), Perseus Black (790), Orion Bulstrode (862), Nora Figg (935), Florence Bulstrode (1037), Heather Wood (1086), Loretta Lestrange (1303), Giovanni Urquart (1129), Martin Crouch (1494), Ula Brzęczyszczykiewicz (1967), Trevor Yaxley (1661), Sarah Macmillan (1144), Philip Nott (2222), Patrick Steward (2026), Julien Fitzpatrick (1385), Stella Avery (2070), Bard Beedle (681), Cameron Lupin (1811), Tilly Toke (16), Castiel Flint (553), Cynthia Flint (2075), Daisy Lockhart (1374), Fergus Ollivander (250), Samuel Carrow (3263), Salem (604), Rowena Ravenclaw (2579), Lyssa Dolohov (771), Alanna Carrow (1111), Mackenzie Greengrass (527), Victoria Lestrange (1822), Sauriel Rookwood (1663), Theodore Lovegood (1632), Danielle Longbottom (3470), Pan Losu (6681), Avelina Paxton (1563), Cathal Shafiq (1460), Ulysses Rookwood (1404), Leta Crouch (1374), Jamil Anwar (912), Vespera Rookwood (813), Stanley Andrew Borgin (1808), Ornella Borgin (479), Louvain Lestrange (1108)

Wątek zamknięty  Dodaj do kolejeczki 

Strony (38): « Wstecz 1 … 5 6 7 8 9 … 38 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa