Shafiqa zauważył przypadkiem. I jak w przypadku Danielle poczuł ukłucie niepokoju, tak tu pojawiła się irytacja. Nie, nie na Cathala. Na dobrą sprawę nie było niczego dziwnego w tym, że będąc w Anglii, postanowił uczestniczyć w Beltane. Na to, że nikt go nie uprzedził i być może, wielu czystokrwistych w ogóle nie zostało uprzedzonych. Przecież to dla nich podobno walczyli śmierciożercy.
Podszedł do Shafiqa. Stanął bardzo blisko przed nim by skupić na sobie jego pełną uwagę.
- Nie bądź tu za długo – powiedział cicho, patrząc mu w oczy. Komu jak komu, ale Cathalowi ufał na tyle, by wiedzieć, że nie będzie się musiał tłumaczyć, nie teraz, a potem odwrócił się i nie czekając na reakcję, odszedł.
Nie zatrzymywał się już, kiedy kierował się do miejsca, z którego mógł się aportować. Nadchodziła noc a on spędził już na Beltane wystarczająco dużo czasu.