• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna Plac i stragany [Lato 1972] Święto Żniw - Kiermasz (Wątek główny)

[Lato 1972] Święto Żniw - Kiermasz (Wątek główny)
Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#11
24.05.2024, 18:30  ✶  
Razem z Jimem przechodzimy (a raczej próbujemy przejść) od lewej strony mapy - północnych straganów i strefy gastronomicznej, do prawej - mijamy widownię i kierujemy się do namiotów za sceną.

Ale stypa. To wszystko przerażało go coraz bardziej.

Ale kompletna stypa, a on miał wystąpić zaraz po chórze uczniów Hogwartu. Jego występ powinien być na liście ostatni, kiedy wszyscy będą już tak pijani, że nie będą mieli wyjścia i będą musieli zacząć bujać się do rytmu granej z głośnika muzyki. Zanim wyszedł dzisiaj z cyrku, ktoś powiedział mu: pokaż im, jak się robi show, Flynn i chociaż wiedział, że faktycznie pokaże im, jak się robi show, bo nie po to ćwiczył to tyle czasu, żeby teraz sromotnie spierdolić, to... miał taką natrętną myśl, że to może stać się ostatnim występem Fantasmagorii na takim wydarzeniu. Pewnie dlatego usłyszał w tym cień drwiny.

Jako człowiek głęboko uzależniony od używek miał na to jednak bardzo prosty sposób. Co robić, kiedy wygrałeś, kiedy świętowałeś swój triumf? Chlej! A jeżeli czułeś już na końcu języka smak przegranej...? Chlej więcej. A... A jeśli te dwie rzeczy się nie wykluczały, a ty bardzobardzobardzo boisz się tłumu i okej, będziesz miał maskę, ale już robiło ci się zimno na myśl o tych wszystkich wgapionych w ciebie parach oczu, tak blisko, o wiele bliżej niż na cyrkowej Arenie, gdzie ledwo dostrzegałeś ich miny zza światła reflektorów i zaklętych chmur? Przyjdź już pod wpływem! Nie chwiał się, ale był nieco zaczerwieniony na policzkach i dał prowadzić się Jimowi za rękę, przez co ten musiał trzymać jedną ręką dwa zaklęte wiadra z wodą mającą ugasić ewentualny pożar sceny. Podpity nalewką, chichotał i opowiadał mu kawały w ich ulubionej tematyce.

- Dlaczego Mojżesz przeprowadził żydów przez morze? - Odczekał za krótko. - Bo wstydził się przez miasto. - Gdyby go ktoś teraz poprosił o chuchnięcie dla testu, to by nie chuchnął. Jako tak samo czarna i chaotyczna kropka na tle wesołych, ubranych w letnie ubrania ludzi, dał się zauważyć Norze, której krzyknął:

- BĘDĘ DRUGI - ale kiedy tylko zauważył gdzieś obok platynowo blond czuprynę... klasycznie, jak to on, udał, że jest ślepy (w sumie, to był), pomachał Figgównie, poskakał w miejscu jak pajac i spieprzył stamtąd bardzo szybko, ciągnąc Jima za tę łapę. Niby miał jeszcze trochę czasu na przygotowania, ale nie, to na pewno nie pomoże mu w zachowaniu pokerowej twarzy, kiedy drugi Bell będzie próbował przypiec go na oczach zebranych.


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
Dama z Lumos
Kasztanowe włosy zwykle ma ciasno spięte, odsłaniając bladą, trochę piegowatą twarz. Oczy ma jasne, o uważnym spojrzeniu. Około metr sześćdziesiąt dziewięć wzrostu.

Florence Bulstrode
#12
24.05.2024, 18:39  ✶  
Południowe stragany - stoisko kowenu
Rozmawiam z Atreusem i Sebastianem


Florence, mimo tej pobudki nad ranem, też spała całkiem dobrze, i gdy szła u boku Atreusa przez kiermasz – urządzano go rzut kamieniem od ich domu, więc rozejrzenie się było naturalne – nie znać było po niej choćby odrobiny zmęczenia. Jasna, lniana koszula była odpowiednia do pogody (i jakimś sposobem, zapewne przez zaklęcia), mimo lnu ani trochę niepomięta), a błękitna spódnica idealnie dobrana do butów i torebki. Kasztanowe włosy tego dnia Florence związała jedynie w kucyk – pewne odstępstwo od normy, bo zwykle ciasno ściągała je w koka albo warkocz.
– Dodano jej chyba do większej ilości herbatek, bo mnie pod jej wpływem się oświadczono – powiedziała Florence, przystając przy stoisku, które zainteresowało Atreusa. Wyznanie poczyniła bez żadnych oporów, bo i widziało ich tam dostatecznie dużo osób, aby nie stanowiło to sekretu, a Bulstrode doskonale wiedziała, że Patrick nie odpowiadał wtedy za swoje czyny. – Do tej pory mam ten pierścionek. Świeciłam pod jego wpływem.
Jedna z tych tanich, ale zabawnych, zaklętych ozdób, które sprzedawano na sabacie, z żółtym oczkiem w kształcie słońca, z taniego kamienia, za to misternie wyrzeźbionego.
– Chyba ta sama jubilerka ma tutaj stoisko, może wybiorę coś dla mamy. Lubi takie zabawne sztuczki.
Nie dopytywała nawet, co Atreus zrobił pod wpływem amortencji. Skoro wspominał o koszmarze, mogła sobie wyobrazić, że albo zrobił z siebie – przynajmniej we własnym mniemaniu – kretyna, albo czar eliksiru sprawił, że zapałał uczuciem do najgorszej osoby pod słońcem. Na przykład goblina, który prowadził loterię fantową.
Początkowo nie miała zamiaru niczego kupować: Florence owszem, w Matkę wierzyła, ale była to wiara raczej chłodna, i na pewno nie popychająca ku zakupom religijnych figurek, bo Bulstrode niezbyt lubiła zagracać przestrzenie. Zerknęła na kalendarz, który wybrał Atreus, zachowała jednak milczenie, nie pytając, czy pobyt w Limbo wpłynął niespodziewanie na pewne sfery jego życia, a zagadnięta przez Sebastiana, po sekundowym wahaniu sięgnęła po jeden z koszyczków.
– W takim razie ten poproszę – powiedziała, sięgając do kieszeni. – Doceniamy poświęcenie kapłanów w służbie Matki – zapewniła. Mięśnie jej twarzy nie drgnęły nawet, mina pozostała doskonale neutralna, prawdopodobnie mówiła więc poważnie… prawdopodobnie.
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#13
24.05.2024, 18:46  ✶  
Południowe stragany

– A L A S T O R !

Takie piękne wmieszanie się w tłum, totalnie nikt nie byłby w stanie usłyszeć tego okrzyku radości unoszącego się nad głowami. Ludzi było dużo, ale czuje ucho pana czujnego powinno ogarnąć to wołanie, a z kierunku z którego dobiegało dostrzec małe czarne wściekłe coś. Znaczy nie wściekłe. Bardzo szczęśliwe z buzią uśmiechniętą od ucha do ucha.

Wypuścili ją dzień wcześniej, bo Lammas! Podpisali papiery (doskonale!) uznali za normalną (niesamowite!) i łaskawie spuścili ze smyczy. Jeszcze zdążyła Cainowi ryj upierdolić szpinakiem zachomikowanym ze wczorajszego obiadu, a potem opuściła Lecznicę nim ktokolwiek zmienił zdanie i skumał się, że tak na prawdę wcale nie jest dobrze. Jebać ich! Nikt nie czekał, ale nie miała czasu, żeby się zasmucić. Teraz z różdżką w dłoni skok do domu nie był niczym trudnym. Nikogo nie było w domu, ale nie miała czasu, żeby się zasmucić. Gdzie indziej można było szukać brata niż na służbie? Poza tym kurwa, Lammas, przed tym całym Beltane zapisała się na jakieśtam pokazy, ciekawe czy organizatorzy już postawili na niej hehe kreskę. A zatem jak tylko potwierdziła swój udział ruszyła na łowy i no nie trudno było go zobaczyć. Miał przecież kurwa prawie dwa metry.

– ALIIIIIIIK! – w końcu dopadła do niego pisząc z radości i wtuliła mocno twarz na wysokości na jakiej pozwalał jej mizerny wzrost, obejmując go ciasno ramionami i podskakując jakby miała lat dziewiętnaście nie! dziewięć. – NIESPODZIANKA! – krzyczała cały czas, niepomna na to, że znajduje się dwa cale od niej. Buzia promieniowała jej mało subtelną ekscytacją. – Pójdziemy potem na... – piwo szlag, zakazane. Chuj. – Na lody? Zabierzesz mnie potem na lody? – zapytała z trudem utrzymując siebie w sobie.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#14
24.05.2024, 19:29  ✶  
Południowe stragany – Biżuteria Viorici

Sabaty ostatnio kojarzyły jej się raczej średnio. Litha nie była najgorsza, zjedli z Cameronem całkiem niezłą kiełbasę, wygrali pluszaki - było naprawdę fajnie, jednak Beltane... cóż, wzbudzało w niej mniej przyjemne wspomnienia. Kojarzyły jej się z zakopaniem żywcem, walką z śmierciożercami oraz miesięcznym uziemieniem w domu. Fakt, dzięki tym wydarzeniom zbliżyła się do Lupina, tak bardzo, że się tego nie spodziewała, jednak wolałaby, aby sytuacja się nie powtórzyła. Wtedy zginęło zbyt wielu niewinnych ludzi.

Zjadły dzisiaj rano z Brenną wspólnie śniadanie, porozmawiały o rzeczach ważnych i tych mniej, a później spotkały się z ukochanym panny Wood przed jarmarkiem. Heather wyglądała dzisiaj typowo dla siebie, długie, jeansy, dzwony - zdecydowanie w mugolskim stylu, krótki, pomarańczowy top i luźna koszula w kwiaty. W końcu był wakacje, to było święto żniw, kolory były potrzebne. Krótkie rude włosy rozwiewał jej wiatr, przez co były trochę poplątane.

- Sugerujesz, że ten sabat będzie normalny? Nie sądzę. - Zawsze coś się działo. Przynajmniej ostatnio, próbowała w myślach jeszcze przypomnieć sobie te wcześniejsze, kiedy był spokój, jednak nie do końca potrafiła to zrobić, może w zasadzie sabaty nigdy nie były normalne?

- Ja się z tobą zawsze dobrze bawię. - Wyszczerzyła się do Camerona, bo faktycznie tak było. Nigdy się razem nie nudzili i w każdej sytuacji, nawet tej najnudniejszej potrafili sobie znaleźć rozrywkę.

- Może dzisiaj zrobią nam zdjęcia, jak kupujemy pierścionki, mogę ci nawet przewidzieć nagłówki. Kolejny krok w życiu spadającej gwiazdy quidditcha, tym razem naprawdę się zaręczają! - Parsknęła śmiechem, bo naprawdę znała już tych dziennikarzy na tyle, że mogła się spodziewać po nich jakie plotki tym razem uda im się wymyślić.

- Myślisz Brenn, że mają coś z miotłami, jakieś wisiorki? - Mimo, że nie latała już zawodowo, to nadal uwielbiała miotły, miała do nich sentyment, mogłaby pomyśleć o jakimś łańcuszku właśnie z taką zawieszką.

- Oczywiście, że możemy. - Złapała Camerona pod rękę, żeby przypadkiem nie zgubić go w tym tłumie. Sporo osób już się pojawiło na kiermaszu, nawet jej to nie dziwiło, ludzie pragnęli wrócić do normalności. Miała nadzieję, że faktycznie będzie tutaj bezpiecznie.

Ruda wychyliła się zza Lupina, żeby również obejrzeć pierścionki, sama nie wiedziała, co jej się podoba, nie nosiła za dużo biżuterii, bo była ona niewygodna, i przypadkiem mogła nią gdzieś zahaczać. - Coś z czerwonym kolorem? Będzie mi pasować do włosów? - Spojrzała niepewnie na Camerona, zdecydowanie się na tym nie znała.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#15
24.05.2024, 20:45  ✶  
Południowe stragany – odchodzę od stoiska Viorici do wyrobów pani Zamfir
Najpierw stoję z Cameronem i Heather przy stoisku Viorici, a potem ruszam do stoiska Ralisty, gdzie kupuję dżem.

– Tu też chyba mignął mi fotograf, więc może zrobi wam zdjęcia dla odmiany jak jecie watę cukrową.
Nie miała pojęcia, co Cameronowi chodzi po głowie. Miał pewnie trochę racji – Heather szła za Brenną w niebezpieczne sytuacje. Tyle że… bez Brenny pewnie też by się w nie pchała, a tak przynajmniej słuchała od czasu do czasu polecenia „zostań z tyłu”. Można było się tu sprzeczać, chociaż owszem, Brenna miał odrobinę wyrzutów sumienia, że poprzedniego wieczora Cameron zapewne musiał podawać dziewczynie eliksiry, bo uszkodziła sobie lekko stopę na Podziemnych Ścieżkach.
– Raczej mam nadzieję, że obejdzie się bez bogów i czarnoksiężników. Nie ośmieliłabym się prosić o tak wiele, jak wiesz, normalny sabat, ale może o… nie przekraczanie wszystkich możliwych norm, tak to ujmijmy – roześmiała się na pytanie Heather. Była prawie pewna, ze wydarzy się dziś coś dziwnego. A jeżeli jej osobiście nic dziwnego się nie przydarzy, to będzie potem trwała w konsternacji, zdumiona takim obrotem rzeczy. – Dlaczego nie spytać? Jeśli nie z miotłami, to może na przykład ze złotym zniczem? To całkiem wdzięczny wzór na biżuterię.
Czy Brenna miała jakieś niecne, pierścionkowe plany, gdy przystanęła przy tym stoisku?
Nie.
Wyjątkowo nie, nawet nie zauważyła najpierw, obok jakiego straganu stają. Ale w świetle porannej rozmowy, gdy zorientowała się, że Cameron wskazał Wood pierścionki, a ona zaczęła je oglądać, Brenna niemal wstrzymała oddech i ba, zapragnęła teraz zniknąć! Jakby się tu ulotnić ukradkiem? Nie żeby uważała, że Lupin postanowił teraz kupować pierścionek zaręczynowy, nie dość że z potencjalną narzeczoną u boku (a może już była jego narzeczoną, cholera wiedziała, czy on tak już nie myślał?!), to jeszcze z jej partnerką w pracy. No ale ciągle… oglądali pierścionki, tak? Ugryzła się w język, zanim zaczęła im doradzać w sprawie biżuterii, bo nie powinna się tu wtrącać!
– To ja… ten… kupię dżem – wymamrotała, ale nawet nie na tyle głośno, by mieć pewność, że ją usłyszą. Zresztą wcale nie znikała im z oczu – cofnęła się po prostu do jednego z pobliskich stoisk, mianowicie tego Ralisty, gdzie wybrała jeden ze słoiczków, nawet nie patrząc na etykietkę. Zapłaciła odpowiednią kwotę, chociaż zasadniczo w Warowni czego jak czego, ale dżemów nie brakowało. Ale chciała dać „dzieciakom” chociaż moment, a to był niezły pretekst.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
à La Folie
And was it his destined part
Only one moment in his life

To be close to your heart?
Piwne oczy i brązowe włosy z miedzianym połyskiem, czasem z rozjaśnianymi pasmami lub po całości. Ma 165cm wzrostu, a sylwetkę szczupłą i chudą. Zawsze stara się prezentować, jakby była na właściwym miejscu. Zawsze zadbana, ładnie uczesana i ubrana. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości, czy to przez zachowanie, ubiór czy ogólny wygląd - chce żeby brano ją na poważnie, jednak kiedy się rozluźni, podpatrzone u innych maniery łatwo znikają. Czasem kiedy mówi, słychać francuski akcent, który szczególnie wychodzi kiedy jest pod wpływem silnych emocji. Ciągnie się za nią zapach białego piżma, jaśminu i kwiatu bawełny.

Lyssa Dolohov
#16
24.05.2024, 21:10  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.05.2024, 21:53 przez Eutierria.)  
Strefa gastronomiczna - Słodkości, a w szczególności kotki

Wybieram Gburka Gbursona do adopcji

Ciężko było powiedzieć, że Lyssa paliła się do tego, by znaleźć się na Lammas. Po prawdzie to w ogóle zapomniała o tym, że tego typu święto powinno mieć należyte obchody, bo brzmiało zupełnie tak samo nudno, jak Ostata. Z pewną niechęcią wspominała rozstawione na Polanie Ognisk stragany i wiejską atmosferę targowiska, która jej zdaniem panowała podczas obchodów. Do tego, Beltane zrobiło swoje. Przez nie nie zainteresowała się Lithą, wybierając o wiele chętniej domowe zacisze kamienicy ojca. Potem czytała tylko w gazetach o wszystkim, co miało miejsce 21 czerwca. O co i rusz podkreślanym szaleństwie Arcykapłanki, które przeplatało się z przebąkiwaniem o statku widmo, który tego samego dnia pojawił się u wybrzeży Anglii. I śledząc te teksty z pewnym zadowoleniem stwierdzała, że dobrze zrobiła pozostawając w domu.

Ale tego dnia jej się zwyczajnie nudziło. Nie trzeba było być orłem, żeby zauważyć że na Pokątnej coś się będzie w najbliższych dniach dziać. Pojawiły się ulotki, a wreszcie zaczęły się przygotowania do wydzielenia przestrzeni, rozstawienia sceny, strefy gastronomicznej i straganów. Fakt, że ten sabat miał się dziać w mieście, obiecywał odrobinę chociaż kultury czy wyższego poziomu, a przynajmniej na to Mulciber liczyła. A jeśli nie, to przynajmniej miała blisko do domu.

Z pewnym znużeniem przesunęła się wzdłuż stoisk, przyglądając pobieżnie temu, co się tam znajdowało, ostatecznie jednak kierując swoje kroki w stronę Słodkości Nory. Nie była głodna, ale z nudów równie dobrze mogła zamówić sobie coś dobrego i zjeść, ale zanim się do tego zabrała, do jej uszu doszło miauczenie. Odwróciła się w kierunku, z którego dobiegały kocie dźwięki i jej oczom ukazały się gotowe do adoptowania futrzane kulki.

- A ty to kto? - zapytała słodkim głosem, pochylając się nad koszykiem i wybierając pręgowanego kota, z ponurą miną. Gburek Gburson, który oceniającą miną oczarowywał niemal natychmiastowo. Szczególnie kogoś takiego jak Lyssa, który gotowy był do ocenienia każdego w zasięgu wzroku.

Utuliła kociaka na rękach, uśmiechając się na przywitanie do Victorii i Laurenta, którzy też kręcili się w okolicy, a Lestrange nawet sama wybierała jednego z kotków. Zaraz to sięgnęła do kieszeni, w poszukiwaniu adopcyjnego datku, na schronisko Figgów.

adnotacja moderatora
Stałaś się oficjalnie właścicielką kota. @Lyssa Mulciber


la douleur exquise
Or was he fated from the start
to live for just one fleeting instant,
within the purlieus of your heart.
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#17
24.05.2024, 21:11  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 26.05.2024, 20:28 przez Isaac Bagshot.)  
Widownia. Isaac myśli. Zaczepia The Edge oraz Jimma. Jest pod wrażeniem poczucia humoru obu panów.


Stał na głównym placu, paląc papierosa i obserwując przechadzających się ludzi. Lubił obserwować nieświadomych przechodniów. Mimika ich twarzy, mowa ciała czy sposób w jaki wyrzucali z siebie słowa, zdradzały ich aktualne nastroje, charaktery czy nawet status społeczny. Isaac doskonale wiedział, kto zjawił się tutaj z czystej przyjemności, a kto zaciągnięty był siłą przez przyjaciół czy członków rodziny. Jedni nienawidzili tłumów, a innym one zupełnie nie przeszkadzały. Co człowiek, to inne marzenia, troski, plany na przyszłość i podejście do życia. To było bardzo interesujące. Ludzie byli bardzo interesujący! O każdym mógłby napisać książkę.

Był tutaj od rana, żeby móc na spokojnie zapoznać się z planem całego wydarzenia. Musiał zdecydować, które występy mógł sobie odpuścić, a które na pewno musiał obejrzeć, żeby napisać o nich w gazecie. Chciał również odwiedzić wszystkie stoiska i oczywiście porozmawiać z wystawcami oraz uczestnikami Lammas. Kiedy więc tłum gęstniał, przywołał Samopiszące pióro i ruszył na polowanie. Nie miał zamiaru szukać taniej sensacji ani podpuszczać nikogo dwuznacznymi pytaniami. Lammas to wesołe święto, na którym każdy był mile widziany, a atmosfera miała sugerować beztroskę oraz zabawę. Słysząc więc bardzo nietuzinkowy żart, postanowił zaczepić jego autora oraz kolegę, z którym owy król dowcipów miał przyjemność iść. Tak właściwie, to zaszedł im trochę drogę.
- O, witam panów. Ciekawe poczucie humoru, w sumie to mam podobny żart - jak się nazywa Żyd rozbójnik? Rabin Hood xD- Również podał odpowiedź od razu, nie czekając aż panowie zdążą się nad tym zastanowić.- Isaac Bagshot, Prorok Codzienny, bardzo mi miło. Można zapytać, co panów tutaj dzisiaj sprowadza? - Zagadnął lekkim tonem, uśmiechając się nienachalnie. Samopiszące pióro notowało niespiesznie.
Isaac ubrany był w schludny garnitur, a przez ramię przewieszony miał czarodziejski aparat, który robił ruchome zdjęcia.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#18
24.05.2024, 21:22  ✶  
Strefa gastronomiczna - Słodkości i koteczki

Była zupełnym przeciwieństwem kolorowej Nory – dosłownie, bo Victoria wybrała materiałowe spodnie i koszulę z długim rękawem, której materiał był bardzo zwiewny, i którą wsadziła w spodnie, a wszystko trzymał stylowy pasek. Cała w czerni, nawet zgrabne pantofelki na szpilce, które wystawały spod nogawki były czarne, nawet jej włosy… No dobrze, włosy były prawie czarne, bo w bardzo ciemnym odcieniu brązu. Nora była widoczna, krzykliwa wręcz w swoim stylu – i w zupełności to do niej pasowało. Nic dziwnego, że niedługo później Laurent porównał je do Słońca i Księżyca.

– Kocham kwiaty. Mam cały dom w kwiatach – przyznała się, nie patrząc jednak na pannę Figg, a w oczy koteczka, który tak się jej spodobał. A on patrzył na nią, po tym jak obwąchał jej rękę i dał się pogłaskać. Pewnie jej zimny dotyk musiał być zaskoczeniem, ale tak jak nic nie można było poradzić na jego błękitną sierść, tak niewiele można było zrobić z jej zimnem. – To żaden problem – odpowiedziała Norze, gdy ta wzięła kotka, by przekazać go w ręce Victorii. Słuchała jej cały czas z uwagą – dzieci mu to zrobiły? Biedaczek był taki kochany, zresztą jak cała reszta tych kotków, które czekały na nowy dom. Lestrange trochę nie rozumiała jak można było takich słodziaków nie zabrać ze sobą. Przyjęła błękitną kulkę w ręce i przytuliła go do siebie delikatnie. – Pewnie jestem trochę zimna, ale to nic groźnego – zwróciła się do Błękitnego Kwiatuszka, pozwalając mu się wygodniej ułożyć w jej ramionach, po czym uśmiechnęła się promiennie do Nory. – Zawsze marzyłam o kocie. A teraz będę miała dwa – to kolejne wyznanie, którego pewnie w normalnych warunkach by nie złożyła, ale… ach. Koty. Koty przełamywały obyczaje, łagodziły złości, pomagały wyzdrowieć zwłaszcza na duszy. A Matka jej świadkiem, że Victoria potrzebowała w takim razie wielu kocich okładów. – Mogę gdzieś wpłacić jakiś datek na Azyl? – zapytała i wtedy właśnie zjawił się Erik. – Cześć, Erik. Nie znasz się, są piękne, wszystkie – pstrokate… Te kotki nie były pstrokate (były), były jedyne w swoim rodzaju i nie mogła przecież pozwolić by ktokolwiek tak nieładnie o nich mówił… zwłaszcza o niebieskim, którego właśnie nieświadomie zaczęła miziać po policzku, trzymając go oczywiście na rękach, delikatnie, jakby był z najcieńszej porcelany.

Mniej–więcej wtedy przy stoisku pojawił się Laurent, na widok którego Victoria rozpromieniła się jeszcze bardziej.

– Laurent, ale spotkanie! – uśmiechnęła się i odsunęła, robiąc mu miejsce przy koszyku z koteczkami, skoro był nimi zainteresowany.

Nie zdążyła odpowiedzieć Erikowi, kiedy po prostu zagapiła się na niego, kiedy jego włosy zaczęły zmieniać kolor. Aż przekrzywiła głowę i uniosła wyżej brwi.

– Ciekawe… – wyrwało jej się, zaśmiała się pod nosem i na moment przeniosła spojrzenie z Erika na koty i Laurenta, patrząc, jak długowłosa kicia się do niego przymila. Gdzieś po drodze skinęła Alastorowi, który był dzisiaj na służbie – prawdziwy pracoholik. Wtedy przypomniała sobie, że przecież Erik się do niej zwrócił i uświadomiła sobie, że przecież Nora zapakowała jej czekoladki. – Już się skusiłam. Ale w sumie… Może wzięłabym jeszcze trochę makaroników i pączków i… – uśmiechnęła się przepraszająco do Nory. – Sauriel zawsze tak chwalił i w końcu jest okazja osobiście – wytłumaczyła się.

Widząc kolejną osobę przy koszyku z kotkami uśmiechnęła się, tym bardziej, że po chwili rozpoznała Lyssę, córkę Vasilija, męża jej ulubionej kuzynki.

– Cześć, Lysso – przywitała się krótko.

Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#19
24.05.2024, 21:57  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.05.2024, 00:48 przez Thomas Figg.)  
Strefa gastronomiczna - Słodkości i koteczki

Pojawił się z Mabel, po drodze na stoisko Nory witał się z każdą znajomą osobą.

Obiecał siostrze, że pomoże jej na stoisku podczas kiermaszu z okazji święta żniw - to czego się nie spodziewał to nie fakt, że będzie się trzeba zrywać z łóżka skoro świt. Ziewnął przeciągle i poprawił koszulę, mógł jednak iść wcześniej spać, ale nie, książka była taka ciekawa, czytała się nieźle, ale autora za nią Orderu Merlina nie weźmie. Zerknął w bok i dna dół na Mabel, którą zabrał ze sobą na kiermasz. Przecież nie mogło być tak, ze jego siostrzenicę ominie cała ta zabawa. A tak? Spędzi nieco czasu z wujkiem, a potem zamieni się z Norą aby obie mogły przejść się po innych stoiskach - plan idealny, Thomas to jednak miał łeb.
- Tylko nie oddalają się za bardzo - zwrócił się do najmłodszej z rodu Figgów. - Najpierw odwiedzimy stoisko mamy, a potem zobaczymy

Poprowadził więc swoją siostrzenicę do strefi gastronomicznej, gdzie przy stoisku stał nie kto inny, niż jej matka. Po drodze mijając znajome twarze witał się z każdym.
- Zobacz kogo przyprowadziłem! - zwrócił się do Nory, kiedy już znaleźli się przy stoisku. - Potrzebujesz z czymś pomocy? Zabiorę tylko Mabel na kilka stoisk i mogę Cię zmienić - wyrzucił z siebie z szybko jak na niego


@Mabel Figg
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#20
24.05.2024, 22:25  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24.05.2024, 22:26 przez Atreus Bulstrode.)  
Południowe stragany - stoisko kowenu
Rozmawiam z Florence i Sebastianem


Wcześniej jego spojrzenie było utkwione przede wszystkim w stoiskach i ich zawartości. Ale może to był właśnie błąd, bo przez to aż za dobrze było widać, co tak właściwie ogląda. Teraz, kiedy Sebastian się do nich odezwał, podniósł na niego spojrzenie, trochę jakby się nie spodziewał go tutaj zobaczyć. Wiedział dobrze, że Macmillan ma takie, a nie inne nazwisko nie tylko dlatego, żeby ładnie brzmiało, ale bardziej wiązał go z pracą z ramienia Ministerstwa niż staniem za ladą stoiska. Kapłańska szata leżała jednak na nim jak ulał, nie pozostawiając wątpliwości że ten znajdował się dokładnie na swoim miejscu.

Atreus zamrugał, spojrzał jeszcze raz na kalendarz, potem na towarzyszącą mu Florence, a potem znowu na Sebastiana. Pokiwał głową, jakby słowa kapłana faktycznie miały zaważyć na tym, czy faktycznie postanowi nabyć ten kalendarz, ale prawda była taka że po trochu to już się przecież zdecydował.
- A pana pod którym miesiącem można znaleźć? - zapytał, jak gdyby nigdy nic, uśmiechając się przy tym miło do Sebastiana i podnosząc kalendarzy by obejrzeć to z jednej i z drugiej strony. W końcu jednak, głównie za sprawą tego, że Florence zdecydowała się na koszyk, wrzucił do niego i trzymany przedmiot, wyciągając zaraz z kieszeni odpowiednią kwotę.

- Oświadczono, no proszę - rzucił, ale mimo rozbawionej miny, zabrzmiał jakoś wyjątkowo sztywno. - I kto to był tym szczęśliwcem, co? I czy to znaczy, że przyjęłaś jego zaręczyny? Florence, czemu nic nie mówiłaś? Czy to mezalians czy może wstydzisz się swojej rodziny? - uderzył w dramatycznie teatralny ton. Zapytałby, czy to Patrick był tym kawalerem, bo była to pierwsza osoba która przyszła mu tutaj do głowy, ale równie dobrze mógł być to absolutnie przypadkowy człowiek, nawet jeden ze śmierciożerców, którzy potem postanowili te imprezę rozwalić. - Ale no, możemy go poszukać w następnej kolejności, jeśli chcesz. Może faktycznie znajdzie się tam coś fikuśnego. Nie chcesz stąd czegoś jeszcze? Może ta koszulka z napisem, że osądzać cię może tylko Matka? Szczerze to jak tak patrzę, to pasowałaby naszej własnej, gdyby tylko w takich chodziła.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości
Podsumowanie aktywności: Eutierria (8658), Alastor Moody (2816), Viorica Zamfir (7443), Brenna Longbottom (9148), Erik Longbottom (10575), Geraldine Yaxley (3118), Atreus Bulstrode (6249), Thomas Hardwick (2133), Cedric Lupin (7459), Perseus Black (951), Nora Figg (2409), Florence Bulstrode (5777), The Tempest (2039), Heather Wood (4239), Ula Brzęczyszczykiewicz (1800), Dora Crawford (3062), Philip Nott (5347), Bard Beedle (4762), Robert Mulciber (6511), Cameron Lupin (5438), Lyssa Dolohov (6494), Victoria Lestrange (17455), Sauriel Rookwood (10901), Cathal Shafiq (1684), Celine Delacour (3597), Sebastian Macmillan (6935), Stanley Andrew Borgin (8416), Bertie Bott (3462), The Edge (17225), Peppa Potter (1867), Rabastan Lestrange (656), Augustus Rookwood (565), Laurent Prewett (20679), Guinevere McGonagall (2846), Christopher Rosier (238), Lorraine Malfoy (3818), Leon Bletchley (6029), Olivia Quirke (5691), The Overseer (764), Alexander Mulciber (4340), Ambrosia McKinnon (2310), Tristan Ward (5474), Hades McKinnon (2237), Richard Mulciber (13112), The Lightbringer (5951), Thomas Figg (2419), Morpheus Longbottom (3952), Penny Weasley (9069), Vera Travers (2351), Neil Enfer (6742), Millie Moody (5588), Isaac Bagshot (5045), Asena Greyback (344), Anthony Shafiq (13151), Mabel Figg (1777), Ralitsa Zamfir (845), Lorien Mulciber (11735), Sophie Mulciber (3252), Basilius Prewett (3999), Jonathan Selwyn (4962), Charles Mulciber (10107), Leonard Mulciber (4189), Charlotte Kelly (291), Jagoda Brodzki (1208), Jessie Kelly (204), Electra Prewett (1891)

Wątek zamknięty  Dodaj do kolejeczki 

Strony (88): « Wstecz 1 2 3 4 5 … 88 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa