• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna Plac i stragany [Lato 1972] Święto Żniw - Kiermasz (Wątek główny)

[Lato 1972] Święto Żniw - Kiermasz (Wątek główny)
Czarodziejska legenda
Wilderness is not a luxury but a necessity of the human spirit.
Czarodzieje dążą do zatarcia granicy pomiędzy jaźnią i resztą natury, wchodząc tym samym na wyższe poziomy świadomości. Część z nich korzysta do tego z grzybów, a część przeżywa głębokie poczucie spokoju i połączenia podczas religijnych obrzędów i rytuałów. Ostatecznie jednak ciężko opisać najgłębsze wewnętrzne doświadczenia i uznaje się, że każdy z czarodziejów odczuwa je na swój sposób. Zjawisko to nazywane jest eutierrią.

Eutierria
#1
24.05.2024, 13:53  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.09.2025, 12:05 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Sesja rozliczona w osiągnięciu Badacz Tajemnic przez Roberta Mulcibera.
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Życie to przygody lub pustka
Rozliczono - Anthony Shafiq - osiągnięcie Badacz tajemnic I
Rozliczono - Piszę, więc jestem - Lyssa Mulciber
Rozliczono - Alexander Mulciber - osiągnięcie Piszę, więc jestem
Rozliczono - Erik Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic III
Rozliczono - Geraldine Yaxley - osiągnięcie Badacz Tajemnic IV
Rozliczono - Millie Moody - osiągnięcie Badacz Tajemnic

1 sierpnia 1972

Rozpoczyna się święto żniw!
Do rozgrywki zostają zaproszeni wszyscy aktywni gracze pod warunkiem przeczytania zasad umieszczonych w temacie wydarzenia w szpalcie i zastosowania się do nich. Poniższy tekst zawiera ogólny opis wydarzenia oraz panującego na nim nastroju.

Całość wydarzenia ma miejsce na placu mieszczącym się mniej-więcej w połowie długości ulicy Pokątnej. Postacie znają je doskonale - kojarzy się ono z kiermaszami z okazji Yule, podczas którego w samym jego centrum rozstawione jest świąteczne drzewko. Lammas jest świętem żniw - umiejscowienie kiermaszu w centrum miasta jest czymś mocno nietypowym, ale po zdarzeniach podczas Beltane i Lithy nikogo szczególnie nie dziwi brak organizacji większego sabatu poza obrzeżami Londynu. Większość czarodziejów postanowiła w tym roku nie opuszczać stolicy - świętują w swoich mieszkaniach lub odpoczywają - kiermasz nie cieszy się więc wielkim zainteresowaniem, ale nie można zaliczyć go do wydarzeń nieudanych - wszyscy bawią się dobrze, a do stoisk czasami tworzą się większe kolejki, chociaż niemalże nikt nie decyduje się na biesiadowanie cały dzień - postacie niezależne trafiają tu zwykle przelotem.

Wydarzenia nie zorganizowali Macmillanowie, lecz lokalni artyści i rzemieślnicy przy wsparciu budżetu Ministerstwa. W tłumie da się zobaczyć kilka umundurowanych postaci na służbie, a stragany i miejsca za sceną mają założone magiczne zabezpieczenia. Był reklamowany żółto-brązowymi plakatami rozwieszonymi w najbardziej uczęszczanych miejscach Magicznych Dzielnic i w przerwie reklamowej Rozgłośni Nottów. Czasami da się jednak usłyszeć, że ktoś kompletnie nie spodziewał się napotkania kiermaszu po wyjściu z mieszkania. Najbardziej zmieszani wydają się być mieszkańcy kamienicy, których okna przysłoniły tło sceny i namiot pełniący funkcję garderoby dla zaangażowanych w przedstawienia. Mimo kilku powodów do narzekania zabawa trwa i jest niezwykle jak na ostatnie miesiące spokojna.


Grywalna przestrzeń
Pisząc wiadomości fabularne w wątku, gracze mają obowiązek umieścić na górze posta informację, w jakim miejscu grywalnej przestrzeni znajduje się prowadzona przez nich postać. Tocząc rozmowy i wchodząc w interakcje z otoczeniem, należy mieć na uwadze, że obserwatorami stają się wszystkie postacie znajdujące się w tym samym miejscu. Postacie znajdujące się na scenie widziane i słyszane są przez wszystkie inne postacie znajdujące się w wątku. Dla ułatwienia przygotowałam mapę.

I. Scena -  Sama scena wyróżnia się nietypowym kształtem przypominającym nieco zaostrzoną podkowę. Poza tym jest nieszczególnie zaskakująca - złożony z szeregu desek podest spełnia swoją rolę... i tyle. Zaraz za nią stoją dwie olbrzymie tablice wsparte drewnianymi palami. Wymalowane w słoneczniki i przepiękne, niebieskie niebo, stanowią tło dla wszystkich przedstawień. Na scenę da się wejść zarówno z widowni (po schodach na samym środku) jak i z odgrodzonej strefy za nią (wspinając się po małych, wąskich schodkach po prawej stronie).

II. Za sceną - Przestrzeń za sceną została wydzielona żółtymi tasiemkami z napisem „brak przejścia”, stanowi bowiem miejsce odpoczynku i przygotowań postaci zaangażowanych w przedstawienia i organizację straganów. Znajdują się tam dwa średniej wielkości namioty (powiększone w środku), w których umieszczono garderoby, ławki, a także skromny poczęstunek. W środku nie jest aż tak głośno jak na zewnątrz - dzięki temu uszy strudzonych i zmęczonych organizatorów mogą odpocząć.

III. Widownia - Jako widownię uznaje się przestrzeń pomiędzy sceną, straganami i strefą gastronomiczną, niezależnie od tego czy postacie są zaangażowane w oglądanie przedstawienia.

IV. Północne stragany - Są to stragany prowadzone przez postacie niezależne - ich zawartość można wymyślać i opisywać wedle własnego uznania (i zdrowego rozsądku). Niedaleko za nimi ulokowane zostały publiczne ubikacje.

V. Południowe stragany - Południowe stragany to przestrzeń zorganizowana przez postacie graczy, a także specjalne stragany mistrza gry, przy których odbywają się losowania związane z bonami odebranymi z okazji minionego wydarzenia.

[+]Stragany
Zaprezentowane tutaj stragany zostały przygotowane przez graczy forum i mają funkcję czysto fabularną - zapraszamy do ich odwiedzin i wchodzenia w interakcje, za które można otrzymać dodatkowe punkty doświadczenia (więcej informacji znajdziecie w opisie wydarzenia). Zakupione na nich przedmioty nie posiadają wartości mechanicznej i nie będą dopisywane do waszych skrytek.

♦ Loteria mistrza gry


Na środku przestrzeni przewidzianej na tę część straganów, znajduje się stół loteryjny. Postacie mogą zakupić na nich bony (mechanicznie należy je zdobyć realizując zadania z wydarzenia lato nałożyło się na lato) na losowanie i następne zakręcić kołem fortuny. Stoisko posiada dwa takie koła, więc próbować mogą dwie postacie jednocześnie. Losy są dosyć tanie - u postaci może pojawić się myśl, że ktoś do tego interesu dołożył - wiele nagród posiada wysoką wartość jak na to, ile pieniędzy trzeba było zainwestować żeby wylosować coś fajnego. Losować można od pierwszego postu mistrza gry (a więc od rozpoczęcia występów na scenie i jednocześnie oficjalnego rozpoczęcia wydarzenia) w temacie przeznaczonym na losowania. Mogą to robić tylko i wyłącznie postacie stojące aktualnie przy kole.

Magiczne różności


Tristan Ward & Olivia Quirke

Wyroby rękodzielnicze, wytworzone z różnego rodzaju metalu. Prezentujące biżuterię męską i damską, typu wisiorki, pierścienie, sygnety, bransolety z dodatkiem dekoracyjnych kamieni oraz kolorowych szkiełek. Dodatki ubraniowe, jak klamry do pasków od spodni, dekoracyjne guziki do koszul. Narzędzia codziennego użytku, jak noże do otwierania listów. Nie brak tu także metalowych półek i stojaków z dekoracyjnymi wykończeniami, wykorzystywanych do przechowywania eliksirów i innych słoikowych różności.

Wśród głównych motywów znajduje się wiele klasycznych, takich jak finezyjne ornamenty czy po prostu proste zdobienia, lecz spora część wyrobów posiada motywy roślinne, nawiązujące do tradycyjnego święta czarodziejów. Nie zabrakło tutaj wyrazistych liści, kłosów oraz różnego rodzaju kwiatów - zarówno w biżuterii, jak i w przedmiotach codziennego użytku. Każdy z produktów, posiada grawer inicjałów imienia i nazwiska Tristana Warda jako dekoracyjne litery "TW”.

Do każdego zakupu dołączana jest niewielka fiolka ze specjalnym preparatem, który ma pomóc w utrzymaniu metalowych elementów w idealnym stanie i czystości. Etykieta na fiolce jest elegancka, a zawijaste litery układają się w imię i nazwisko: Olivia Quirke.

Z tyłu, obok metalowych stojaków na eliksiry, stoi kilkanaście fiolek różnej wielkości i kształtów. Ozdobne etykiety kolejno przedstawiają: balsam z płonącej lewizji, eliksir wiggenowy, eliksir rozśmieszający, eliksir skupienia, eliksir pieprzowy, eliksir nasenny, eliksir spokoju.

Cenniki z nazwą i opisem przedmiotu przeznaczonego do sprzedaży, znajdują się na produktach.

Stoisko Kowenu


Sebastian Macmillan

Pod białą płachtą, rozpiętą majestatycznie ponad stołami ułożonymi w kształt litery ''U'', roztacza się aura spokoju i skupienia. Po zaklętym daszku przemykają wielokształtne biało-szare chmury, osłaniając przed słońcem i potencjalnym deszczem, tworząc przestrzeń pełną zadumy. Stoły, przykryte białymi obrusami z finezyjnymi wstawkami, wydają się małymi wyspami spokoju wśród zgiełku festiwalu z okazji Lammas. Na obrusach wyszyte są eleganckie, złote ornamenty, które mienią się w świetle dnia, przyciągając wzrok przechodniów.

Asortyment na stołach ofeeria barw i kształtów: od lśniących okładek książek i śpiewników, przez mistyczne obrazy bogini, po wiklinowe kosze przepełnione kolorowymi zakładkami i kalendarzami. Każdy przedmiot, od świeczek o subtelnym zapachu, po koszulki z inspirującymi hasłami, wydaje się być nie tyle towarem, ile obietnicą głębszego, duchowego doświadczenia. Czy przyjazna aura tego miejsca skłoni cię do tego, aby dobić do brzegu tej bezpiecznej przystani, gdzie każdy wierzący może znaleźć coś dla siebie, by umocnić swoją wiarę i poczucie wspólnoty z kowenem Whitecroft.

Stoisko obsługiwane przez Sebastiana Macmillan i towarzyszącego mu NPC, czyli młodego kapłana Edwarda Greya: postawnego mężczyznę o blond włosach i niebieskich oczach, który bardzo długo wydaje wszystkim resztę, odliczając po kilka razy tę samą sumę pieniędzy.

Asortyment stoiska:

  • święte obrazy Matki (otoczonej kapłankami, zwierzętami hodowlanymi, kwiatami, leśnymi krzewami lub stojącej samotnie przy kamiennym ołtarzu) malowane na płótnie w rozmiarach A1, A2, A3 lub A4;
  • zakładki do książek z kolorowymi frędzlami (z ruchomym wizerunkiem Matki, głównej siedziby kowenu w Londynie, Stonehenge, Polany Ognisk w Kniei Godryka oraz wizerunkami poprzednich arcykapłanek z ostatnich kilku pokoleń);
  • śpiewniki kowenu;
  • modlitewniki kowenu;
  • butelki w kształcie figurki Matki z wodą zaczerpniętą z jednego z miejsc kultu kowenu na wybrzeżu Wielkiej Brytanii;
  • wiklinowe kosze wyplecione przez kapłanki kowenu (czarne, szare, białe, brązowe);
  • kalendarze z kapłanami kowenu;
  • książka kucharska ''Słodkie przepisy kapłanki Fantazji";
  • książka kucharska ''Wielka księga przysmaków kapłanki Fantazji'';
  • kolorowanki dla dzieci ''50 miejsc kultu kowenu Whitecroft'';
  • książeczka ''szukam i znajduje'' (znajdź kapłankę kowenu na każdej z 50 plansz w książce!);
  • zestawy świeczników i świeczek z naturalnego wosku pszczelego z imiennym grawerem;
  • koszulki oversize z religijnymi nadrukami:
    • Tylko Matka może mnie sądzić
    • Matka moim światłem
    • Wiara, nadzieja, miłość
    • Matka moją inspiracją
    • W imię Pani Księżyca
    • Believer (n.) a person addicted to love
    • Niech Matka będzie z Tobą
    • Lammas '72: Mój pierwszy sabat

Château des Dragons


Anthony Shafiq

Stoisko winnicy Château des Dragons jest zbitym, drewnianym domkiem pomalowanym na biało i obficie udekorowanym lawendą. Na szczycie daszku spogląda na świętujących figura białego opalookiego smoka, którego łuska mieni się w słońcu perłowo. W swoich łapach trzyma szyld. Wewnątrz pysznią się ogromne beczki z trunkiem.  Każdy kto podejdzie otrzymuje wino do spróbowania za darmo – jeśli nie ma własnego kubka, za symboliczną opłatą dostaje jeden (oczywiście z zawartością) od zajmującej się stoiskiem ciemnookiej piękności o mocno południowej urodzie. Wino posiada przejrzystą, lekko różowawą barwę, jest słodko-kwaskowe, orzeźwiające, o ostrym, pieprzowym zakończeniu. Dla chętnych, sprzedawczyni oferuje korkowane butelki, na których etykiecie wraz z rokiem produkcji siedemdziesiątym pierwszym, znajduje się z tyłu kilka słów do czego najlepiej ów wino spożywać oraz, wraz z życzeniami udanej degustacji, zdjęcie przedstawiające właściciela winnicy Anthony'ego Shafiqa z małym opalookim smokiem na rękach.

Wyroby pani Zamfir


Ralista Zamfir

Stół okryty czerwonym obrusem z kolorowymi szlaczkami ludowymi wypełniony został słoiczkami różnorakich rozmiarów. Zawierają dżemy i soki z lokalnych owoców. Kilka butelek zawiera rakiję domowej produkcji, opisaną jako miły trunek na letnie dni. Wytworzony ze śliwek alkohol można nabyć w wersji z ziołami lub miodem. Jak to z domowymi napojami bywa, łatwo o wypicie zbyt dużej porcji z powodu słabo wyczuwalnego posmaku alkoholu. [Zachęcam do rzucania na aktywność fizyczną po każdym kieliszku, by sprawdzić, czy postać sobie z nim poradziła.]
Poza jedzeniem na sprzedaż są także bułgarskie chusty. Jedną z nich nosi prowadząca stoisko kobieta w średnim wieku, która z ciepłym uśmiechem wita każdego przechodzącego.
Ceny obiektów ze stoiska są niskie.

Biżuteria Viorici


Viorica Zamfir

Stoisko z biżuterią, jak głosi ręcznie malowany srebrną farbą szyld, znajdowało się pod małym namiotem uszytym z liliowej tkaniny. Zdobiły go liczne kwiaty, głównie chabry, rumianki i lilie, które wraz z kłosami zbóż zostały zawinięte albo w wieńce, albo ułożone duże bukiety znajdujące się po obu stronach dużego, drewnianego blatu, na którym znajdowały się liczne wieszaki i specjalne wystawki, na których prezentowała się różnoraka biżuteria.
Nie zabrakło standardowych już na podobnych jarmarkach zestawów wisiorków, które po zbliżeniu do siebie łączyły się albo w jednorodne serduszko, albo kółko z napisem “najlepsi przyjaciele”, czy też bransoletek z zawieszką, na których sprawną ręką właścicielka stanowiska wybijała w miękkim metalu imiona czy inne dowolne napisy, jakie zażyczyli sobie klienci.
Oprócz tego znajdowała się jednak biżuteria przygotowana specjalnie na to święto.
Wisiorki, kolczyki i pierścionki przedstawiały sezonowe kwiaty i owoce, leśne zwierzęta, a także wizerunki kłosów i kukurydzy, mające współgrać z tematyką święta.
Metal, szkło i emalia tworzyły piękne, powtarzalne wzory na każdą kieszeń.
Najlepiej wyeksponowane zostały sporej wielkości, misterne emaliowane broszki w kształcie zwierząt. Lisy, kruki, orły czy psy miały oczy z ametystów, cytrynów, onyksów czy agatów.
Mnogość wzorów wskazywała, że zapewne każdy znajdzie odwzorowanie swojego ulubionego pupila lub też patronusa.
Na jednym z wieszaków wisiały także cienkie, mosiężne diademy oraz opaski, które wydawały się być uplecione z kłosów, liści i drobnych kwiatków.

Mulciber Moonshine


Sophie Mulciber

Stoisko reklamujące cytrynówkę “Mulciber Moonshine” jest bardzo skromnie urządzone. Stół degustacyjny jest kwadratowy i wykonany z ciemnego, mahoniowego drewna. Ozdobiony jest złotymi ornamentami które mienią się w słońcu. Stoją na nim butelki pełne żółtej cytrynówki, oraz niewielkie kieliszki z których można spróbować trunku. Każdemu kto napije się bimbru, wręczana jest ulotka która informuje o sposobie w jaki można skontaktować się z Sophie, żeby złożyć zamówienie. Czas oczekiwania - do miesiąca!
Po wypiciu shota cytrynówki, rzuć na [roll=Emocje]. Po wylosowaniu emocji, przypomnij sobie o jakiejś osobie oraz sytuacji która miała związek z tą emocją. Jeśli wylosowaleś/aś negatywna lub smutną emocję, przerzuć kość.  Efekt emocji utrzymuje się przez jeden post.

Świeczki i kadzidła Rodziny Mulciber


Charles Mulciber

Średnich rozmiarów, proste, wykonane z ciemnego drewna stoisko, które zostało podzielone na dwie, wyraźnie zarysowane części.
Pierwsza z nich jest typowo sklepowa. Na łącznie trzech stołach poustawiane są tutaj różnego rodzaju oraz rozmiaru świece oraz kadzidła. Wszystko zostało starannie opisane. Bez trudu odnaleźć można informacje o cenie, wykorzystanych składnikach i właściwościach poszczególnych produktów, które wystawione są począwszy od tych najmniejszych na przedzie, do największych z tyłu. Do tego również starannie posortowane. Na tyłach, w sporych rozmiarów kartonach, znajdują się również pewien zapas – na wypadek gdyby zainteresowanie okazało się większe niż Mulciberowie założyli. Całość przygotowana została tak, aby swobodnie mogły poruszać się tutaj dwie osoby, zajmujące się obsługą czarodziejów, którzy postanowili zawitać na Lammas.
Druga część stoiska, to kolejne trzy stoły, z czego dwa ustawione są od strony dostępnej dla klientów, zaś trzeci stoi na tyłach. Zgodnie z wywieszoną tutaj informacją, w godzinach od 15 do 17 będzie można wziąć udział w zajęciach z tworzenia świec, przy czym konieczne jest wcześniejsze wpisanie się na listę dostępną przy kasie. Organizatorzy zdecydowali się w tym przypadku na pracę w małej, 5-osobowej grupie, przy czym gdyby o wyznaczonej porze nie stawili się wszyscy zainteresowani możliwe będzie dostanie się na zajęcia z listy rezerwowej. Gdyby ktoś chciał przyjrzeć się tej części stoiska uważniej, zauważyłby że na trzecim stole oraz obok niego, rozstawiono wszystko, co zostanie wykorzystane podczas zajęć. Barwniki. Susz. Wosk. Foremki. I wiele więcej.
Poza świeczkami i kadzidłami wystawionymi na sprzedaż, uwagę osób znajdujących się w tej okolicy mogą zwrócić również metalowe pudełko na datki oraz dwa niewielkie kosze – jeden z próbkami świec w kolorze bladoróżowym o właściwościach relaksacyjnych, drugi zawierający natomiast ulotki. Pierwszy z nich, zgodnie z dołączonym opisem zawiera drobny podarunek przeznaczony dla osób, które zdecydują się wpłacić datek na rzecz tworzącej właśnie fundacji imienia Donalda Mulcibera bądź wpisać się na listę wolontariuszy zainteresowanych wsparciem tej inicjatywy.  W drugim znajdują się ulotki będące w stanie dostarczyć zainteresowanym więcej informacji na ten temat. Można z nich wyczytać, że za fundacje odpowiada Alexander Mulciber, zaś jej celem jest niesienie pomocy ofiarom ataków na tle rasistowskim oraz ich bliskim.

Kosmetyki Potterów


Elise Longbottom - Potter (npc), wspierana przez Brennę Longbottom

Utrzymane w barwach czerwieni i bieli stoisko rodziny Potterów zarządzane jest przez panią Longbottom (z domu Potter) i jej pomocnika. W niewielkim namiocie, zabezpieczonym zaklęciami, rozstawiono na stołach kosmetyki, produkowane przez Potterów – znajdziecie tutaj różnego rodzaju kremy, specyfiki do włosów (zmieniające ich kolor, zapobiegające łysieniu oraz, oczywiście, pomagające w opanowaniu fryzury!), ale przede wszystkim to, z czego Potterowie słyną najbardziej: perfumy dla pań oraz dla panów.
Na Lammas pojawiły się przede wszystkim kosmetyki ze średniej półki cenowej (w końcu Potterowie nie produkują tanizny!), na które może nie stać absolutnie każdego, ale których ceny są akceptowalne. Poza tym w eleganckiej skrzynce wystawiono także próbki perfum z luksusowej linii Piękno Magii – w tych flakonikach umieszczone są te droższe, starannie skomponowane perfumy, które mogą zmieniać zapach w zależności od nastroju, pachnieć ulubionymi woniami danej osoby, dodawać pewności siebie albo po prostu ich bukiet zapachowy jest wyjątkowo bogaty. Wszystkie umieszczone są w eleganckich buteleczkach, sygnowanych logiem sklepu z perfumami Potterów. Na życzenie oferowana jest usługa pakowania kosmetyków na prezent.
Każdy klient otrzymuje także darmowe próbki kremu, który wkrótce wejdzie do regularnej sprzedaży, a Elise (lub jej córka, gdy akurat się pojawi) chętnie odpowiedzą więcej o liniach zapachowych oraz pomogą dobrać perfumy najbardziej pasujące do potrzeb danej osoby.

VI. Strefa gastronomiczna - Mieści się naprzeciwko sceny i składa się z wielkiego, drewnianego podestu, w którego centrum umieszczono bar obsługiwany przez różne postacie graczy i postacie niezależne. W strefie gastronomicznej postacie mogą usiąść przy numerowanych stolikach (ich numer należy umieścić na górze posta) i swobodnie oglądać przedstawienie - bardzo dobrze widać stąd i słychać występujących, a przy okazji można napić się zimnego cydru.

[+]Gastronomia
Podest posiada dwa wejścia - jedno od strony północnych straganów i drugie od strony widowni - są to szerokie, drewniane schodki. Po prawej stronie podestu, tam gdzie znajduje się lada zza której wydawane są posiłki, umieszczono dodatkowe stopnie, dzięki którym można zakupić jedzenie bez wchodzenia bezpośrednio do strefy gastronomicznej, a jedynie przechodząc obok. Postacie mogą zasiadać przy stołach lub na stolikach barowych. Obok różowego stołu na którym rozłożono słodkości przygotowane specjalnie przez Norę Figg, znajdują się koszyki z kotkami.

Co można tutaj przekąsić? Różne słodycze, typowe, czarodziejskie dania. Dzieci mogą napić się soku lub piwa kremowego, dorośli mocniejszego trunku. Możecie wymyślac to co jedzą postacie samodzielnie, pod warunkiem zachowania tutaj zdrowego rozsądku - nikt nie będzie sprzedawał na kiermaszu z okazji Lammas wina wartego tyle, co cały kiermasz.

[Obrazek: BkU8whB.png]

Słodkości Nory Figg


Stanowisko Nory utrzymane jest w odcieniach różu i stanowi przedłużenie blatu barowego. Od pastelowego po jego głębsze, malinowe odcienie. Widać, że właścicielka uwielbia ten kolor. Bywalcy klubokawiarni nie powinni być zdziwieni, bo idealnie odzwierciedla duszę jej lokalu. Wygląda, jakby część cukierni została wycięta i wstawiona na kiermasz. Na stoisku znajdują się girlandy z żywych kwiatów, które oczywiście również są w różnych odcieniach różu. Blat przybrany jest różowym, brokatowym obrusem.

Nad stolikiem unoszą się lampiony w kolorze fuksji i fiołkowym. Ktoś musiał je zaczarować, bo wydaje się, że są zawieszone w powietrzu, lampiony te są w kształcie kwiatów. Już z kilku metrów można wyczuć w powietrzu słodki zapach pączków i czekolady, żaden łakomczuch się mu nie oprze.

Można tu zakupić najróżniejsze słodycze: czekoladki o intensywnym różowym kolorze o smaku owoców leśnych i subtelnej nucie wanilii, różowe lizaki, w kształcie kwiatów storczyków, truskawkowe makaroniki również w kolorze różowym, oczywiście nie mogło zabraknąć też i pączków, o różnych smakach, bowiem jest to jeden z najbardziej popularnych wyrobów Nory. Poza tym panna Figg serwuje pyszną kawę oraz lemoniadę. 

Hitem na ten dzień ma być wata cukrowa, która będzie zmieniała jedzącym ją kolor włosów w zależności od tego, na jaką trafią oraz lody, które spowodują, że przez chwilę będą wydawać z siebie zwierzęce dźwięki!
  • Rzuć kością K10 na wylosowanie koloru waty cukrowej, twoje włosy przybiorą taka barwę na jedną kolejkę. (1. czerwony, 2. zielony, 3. pomarańczowy, 4. niebieski, 5. różowy, 6. fioletowy 7. srebrny 8. złoty, 9. czarny, 10. biały).
  • Rzuć kością K10 na to głosem jakiego zwierzęcia będziesz mówił w następnej kolejce. (1. pies, 2. kot, 3. krowa, 4. koń, 5. świnia, 6. owca, 7. wąż, 8. jeleń, 9. gęś 10. kogut).
Oba rzuty można wykonać w offtopie.

Adoptuj kotka


Wielka, drewniana tabliczka nad koszykami mówi - adoptuj kotka! Któż niechciałby wrócić z Lammas z kotkiem? Niestety, chociaż koszyki i kotki przynieśli tutaj Figgowie, żaden z nich nie potrafi mówić. Nie zmienia to jednak faktu, że żaden z tych kotów zwykłym kotem nie jest - wszystkie są ofiarami (chlip!) perfidnych klątw i dziecięcych psikusów. Jeżeli postać w poście postanowi adoptopwać kota, należy poinformować o tym mistrza gry, który oznaczy go w tym poście jako zajętego i dopisze go do ekwipunku. Kotek kosztuje symboliczne 10 punktów doświadczenia, które fabularnie uznaje się za dobrowolny datek na koci azyl.

[ADOPTOWANY] Błękitny Kwiatuszek - Poznaj Błękitnego Kwiatuszka, wyjątkowego kotka, który przyciąga wzrok swoją niezwykłą, niebieską sierścią. Ta magiczna barwa jest wynikiem czaru rzuconego przez pewne dziecko, i niestety, nie da się go odczarować. W nocy sierść Kwiatuszka mieni się dziwacznym, niebieskim światłem, co sprawia, że wygląda jak mała gwiazda. Z pewnością chcesz mieć go w swoim domu. Kwiatuszek kocha kwiaty i nie zaśnie bez nich. Jego ulubionym miejscem do spania jest kwiecista łąka lub choćby mały bukiet przy jego legowisku. Uwielbia mruczeć na twoich kolanach, gdy pijesz herbatkę w fotelu przy oknie, przynosząc ci spokój i ciepło swoim melodyjnym mruczeniem. Szukasz towarzysza, który rozświetli twoje życie i przyniesie do niego odrobinę magii? Błękitny Kwiatuszek jest idealnym kandydatem!

[ADOPTOWANY] Strachliwy Śnieżek - To kotek, który potrzebuje specjalnej opieki i zrozumienia. Ma problemy ze wzrokiem i nigdy nie patrzy w stronę, w którą idzie. Jego futerko jest zawsze najeżone jak u jeża, co zdradza jego nieustanny lęk przed światem. To kociak paranoik! Śnieżek ma alergię na duchy, poltergeisty i szczury, kiedy tylko znajdują się blisko, zaczyna kichać... Mimo swoich lęków, lubi zostawać sam i nie niszczy mebli. Nie ma też problemów z byciem tarmoszonym przez dzieci.

[ADOPTOWANY] Diva Leosia - Leosia to prawdziwa kocia diva! Posiada imponującą, lwią grzywę. Prawdę mówiąc... nikt nie wie, dlaczego ma taką bujną sierść, ale jedno jest pewne - uwielbia, gdy ktoś ją czesze. Niestety wypada z niej tyle sierści, że możnaby dosłownie zrobić z niej sweter. Dziwne. Spędza całe godziny na wylegiwaniu się w słońcu, chłonąc każdy promyk ciepła. Leosia ma obsesję na punkcie błyskotek, a najbardziej kocha perły. Jej wrażliwy słuch sprawia, że gdy ktoś przy niej fałszuje, zaczyna pluć kłakami. Kotka nie jest polecana dla rodziów uczących się muzyków... Jeśli marzysz o eleganckim towarzyszu, który wprowadzi do twojego domu odrobinę luksusu i magii, Leosia jest tym, kogo szukasz.

[ADOPTOWANY] Gburek Gburson - Oto kociak, który zawsze patrzy na ciebie oceniającym wzrokiem, jakby dobrze wiedział, jakie książki czytasz na dobranoc przy dogasającej świecy, ale... koty nie potrafią czytać i nie wiedzą, czym są harlekiny, prawda? Nie potrafi jeść tego samego jedzenia dłużej niż tydzień i od razu zacznie narzekać (głośne miauczenie). Jego pręgi zmieniają się wraz z upływem dni – policzywszy je, możesz doliczyć się liczby dni do kolejnego sabatu. Choć Gburek nie przepada za sabatami, jeżeli założysz mu świąteczną czapkę, zgodzi się zapozować z tobą do zdjęcia. Szukasz wyjątkowego kota, który wprowadzi do twojego życia nieco tajemnicy i magii? Gburek Gburson jest idealnym wyborem.

Aktualnie scena jest pusta. Wydarzenie jeszcze się nie rozpoczęło, ale postacie rozstawiły już swoje stragany i zbierają się tutaj pierwsi goście zainteresowani strefą gastronomiczną. Niedługo pojawi się pierwszy post mistrza gry rozpoczynający wszystko - ruszą występy na scenie, a wraz z nimi loteria. W tej chwili wątek nie jest bezpieczny dla wampirów - słońce schowa się za chmurami za dwie tury.


there is mystery unfolding
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#2
24.05.2024, 14:46  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24.05.2024, 18:36 przez Eutierria.)  
Strefa gastronomiczna - Słodkości i koteczki

Długo biła się z myślami, czy powinna pokazać się na "sabacie" czy nie. Nigdy nie była przesadnie religijna, co trochę jednak się zmieniło, gdy zupełnie… niecelowo wylądowała w Limbo i przeszła te całą wędrówkę. Beltane było dla niej pechowe, Litha – lepiej nawet nie wspominać, bo jawiła jej się bardzo złym dniem. Ale może to nie był zły dzień, ani nawet zły tydzień, tylko zły miesiąc? Maj, czerwiec lipiec – złe. Może trzeba było te passę przełamać?

Daleko wcale nie musiała iść, od niedawna przecież mieszkała na Pokątnej, więc… po kilku myślowych bitwach zdecydowała się wyjść i pokręcić się na terenie jarmarku. Najwyżej wróci do domu. Co może się przecież stać, prawda?

No co?

Mogłaby na przykład kupić jakieś kompletnie nieprzydatne jej do niczego duperelki, mogłaby się napić wina, zjeść coś słodkiego. A lubiła przecież słodkie – i Sauriel doskonale to wyczuł przynosząc jej te wszystkie czekoladki. Nic więc dziwnego, że to właśnie tam najpierw stanęły jej kroki. Poszła za nosem, do czekoladek, czyli do Słodkosci Nory Figg, z którą ciągle do tej pory nie miała okazji jakoś więcej porozmawiać, a tyle o niej słyszała od Sauriela… Może sam wystrój stoiska nie był w jej guście, ale było kolorowo, było tak, jak powinno być na jarmarku… nawet poprosiła o te różowe czekoladki i wtedy je zobaczyła.

A może bardziej: wtedy je usłyszała. Pomiaukiwania kotów. Zimne serce Victorii i jej chłodna aura w takich momentach całkowicie pryskaly i stawała się swoją rozczuloną wersją siebie.

– O na brodę Merlina – jęknęła i kucnęła przy koszyku, na chwilę zapominając całkowicie o czekoladzie i wszystkich innych słodkościach, skoro takie słodziaki były w koszykach. I najwyraźniej szukały domu.

To była szybka kalkulacja zysków i strat: bo miała już kota. Od niedawna, młodego kociaka. Z drugiej strony… miała przecież miejsce i mogła wziąć jeszcze jednego, tak? Było ja na to stać, a koty darzyła miłością wielką i czystą… zresztą było to widać po jej zatroskanym i rozmarzonym spojrzeniu. I to były straumatyzowane koty? Mogła się jednym z nich zajac, tak, zdecydowanie…

Jej oczy ciągle lądowały na tym błękitnym – może przyciągała ja do niego wspólna miłość do kwiatów? Może to o to chodziło. Wszystkie były słodkie. Wszystkie było kochane – w to nie wątpiła. Ale na Matkę…

– Mogę? Wzięłabym Kwiatuszka. Mam co prawda kota, ale to chyba nie problem… – pieniądze też chciała im dać, żeby mogli dalej tak się zajmować kotami, które potrzebowały pomocy, ja teraz. Wyciągnęła ręce po błękitnego kociaka.


adnotacja moderatora
Stałaś się oficjalnie właścicielką kota. @Victoria Lestrange
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#3
24.05.2024, 15:25  ✶  
Południowe stragany – Biżuteria Viorici

[TLDR: Bren ciągnie ze sobą Heather i Camerona, i kupuje rzeczy na stoisku Vior.]

- Beltane było przerąbane, Litha dziwna, może do trzech razy sztuka - oświadczyła Brenna, przemieszczając się pomiędzy straganami ze swoją córką i swoim przyszłym zięciem z Heather i Cameronem. Mimo optymistycznych słów (i tego, że faktycznie problemów spodziewałaby się raczej w Samhain: wtedy, kiedy ponoć dało się odwrócić stan Zimnych... i kto wie, co jeszcze) ciemne oczy kobiety co rusz wodziły po stoiskach i ludziach, którzy się pomiędzy nimi przemieszczali. Nie panował tu może taki tłum, jak zwykle na Polanie Ognia, ale i tak przyszło sporo osób. Więcej niż Brenna by się spodziewała. I chyba podświadomie spodziewała się kłopotów. Sama nie zdawała sobie z tego sprawy, ale prawą dłoń wciąż trzymała w pobliżu kieszeni, gotowa sięgnąć po różdżkę. Sam fakt, że poprzedniego wieczora tkwiły w ciemnościach Podziemnych Ścieżek, i myśl o wszystkim, co czekało ich w najbliższych dniach, tylko pogłębiały pewien niepokój, szarpiący Brenną. A przecież zwykle była raczej dość spokojna. Lubiła Lammas, lubiła wszystkie sabaty, ale Lammas w Londynie było wyznacznikiem pewnej… nienormalności i sprawiało, że trudno było się jej po prostu beztrosko bawić.
W drugiej kieszeni miała portfel, a w nim ledwo parę sykli – ot tak na dwa – trzy drobne zakupy. Więcej pieniędzy trzymała w kieszeni wewnętrznej, nie chcąc, by te padły ofiarą złodziejaszków.
– Chcecie dziś kupić coś konkretnego? – zapytała jeszcze, bo niby zamierzała głównie obserwować, ale mogła zaopatrzyć się w parę prezentów dla znajomych. Sama mijała stragany początkowo bez większego zainteresowania ich zawartością, bo przecież tak naprawdę niczego nie potrzebowała, raczej bardziej skupiona na ocenianiu ewentualnych możliwości ewakuacji, rozstawienia sceny, wejść do pobliskich budynków. Dopiero gdy o to spytała, opuściła wzrok na przedmioty rozstawione na najbliższym straganie: okazało się, że była to biżuteria. Nie planowała tu początkowo niczego kupować, ale jej spojrzenie skupiło się na moment na broszkach ze zwierzakami…
Przyjrzała się im, sprawdzając, czy nie ma jakiejś z krukiem albo z krogulcem – jeżeli tak, wyciągnęła ten portfel, aby kupić je obie. Jeżeli takich nie było, zadowoliła się na razie wisiorkiem z kłosem, chowając zdobycz też w jednej z licznych ze swoich kieszeni.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Nieoceniony Stażysta
god gives his silliest battles to his most tragic of clowns
zdezorientowane spojrzenie; ciemnobrązowe oczy; ciemnobrązowe włosy w wiecznym nieładzie; cienkie usta; przeciętny wzrost 174 cm; dobrze zbudowany, jednak wynika to raczej z diety i ciągłego latania z jednego zakątka szpitala św. Munga w drugi niźli intensywnym ćwiczeniom fizycznym; wada wymowy (jąkanie się) objawiające się w sytuacjach stresowych

Cameron Lupin
#4
24.05.2024, 16:44  ✶  
Południowe stragany - Biżuteria Viorici

Trzymam się Heather i Brenny. Przeglądam asortyment na stoisku.


W gruncie rzeczy, Cameron nawet wyczekiwał czasu, kiedy festiwal Lammas rozłoży się ze swoją sceną i stoiskami w centrum magicznego Londynu. Chociaż Beltane zdecydowanie zapadło mu w pamięci, jakie wydarzenie szczególnie negatywne, biorąc pod uwagę wydarzenia na Polanie Ognisk i Kniei Godryka, tak od tamtej pory sabaty nie kojarzyły mu się aż tak źle.

Wprawdzie od maja czarodzieje mieli szansę na powrót zgromadzić się dopiero na Lithcie, jednak wówczas Lupina nie spotkało nic nieprzyjemnego. Zapewne dlatego, że zamiast kręcić się przy Stonehenge po zakończeniu obchodów, grzecznie wrócił do domu, jak przyzwoity młody czarodziej i nie chował się po krzakach, podglądając kapłanki i ich rytuały. Z perspektywy czasu wiele wskazywało na to, że był to wręcz wyśmienity wybór z jego strony.

— My się dobrze bawiliśmy — mruknął na słowa Brenny, gdy ta skomentowała, że Lammas mogło skończyć się podobnie jak te najgorsze etapy poprzednich sabatów. — Nawet zrobiono nam kilka zdjęć, kiedy kupowaliśmy kiełbachy z grilla.

Nie wiem tylko, czy zabranie się tutaj z nią było takim dobrym pomysłem, pomyślał, zerkając na Longbottom. To nie tak, że miał coś przeciwko niej. Znała się z jego rodzeństwem i była partnerką/mentorką jego dziewczyny, jednak martwiło go nieco to, że wciąga Rudą w kłopoty. Wprawdzie robiła to w dobrej sprawie, jednak kto wie, co mogło jej jeszcze chodzić po głowie? Nie wiedział w stu procentach, czego powinien się po niej spodziewać. Bądź co bądź, to była kobieta, która próbowała sprzedać własnego brata na aukcji charytatywnej.

Westchnął cicho, poprawiając przy tym cienki, acz nieco przetarty granatowy sweter z podwiniętymi rękami. Tu i ówdzie zwisały z niego pojedyncze nitki świadczące o tym, że zdecydowanie nie był to najnowszy ciuch z kolekcji Camerona. Mimo to był zdecydowanie wygodniejszy od szat letnich, jakie podsunęła mu matka, zanim przeszedł z Apteki Lupinów na Horyzontalną.

— Taa... Możemy się trochę rozejrzeć, co nie, Heather? — Zerknął na Rudą, przysuwając się bliżej stanowisku z biżuterią. Jego wzrok błądził przez chwilę po bransoletach, broszkach i szklanych ozdobach, aż zatrzymał się na pierścionkach.

Wyglądały naprawdę ładnie, ale... To nie było coś, czego szukał. Miał coraz poważniejsze plany co do panny Wood, jednak nie chciał jej wręczyć pierwszego byle pierścienia z bazaru. Jego policzki pokryły się rumieńcami na samą myśl, że miałby w niedługim czasie wylądować na kolanach przed Heather. Marzyło mu się, aby dać jej coś wyjątkowego: pierścionek, który przebiłby wszystkie inne. Taki, którym mogłaby się śmiało chwalić nie tylko wśród ich wspólnych znajomych, ale też na salonach, na których przecież bywała aż nader często. Należało jej się, za to, co z nim miała.

— Podoba ci się któryś? — spytał niezobowiązująco, wskazując palcem na serię pierścionków z kwiatami i owocami.

Nagle jego wyczulony nos wyczuł coś w powietrzu. Mimowolnie zerknął w stronę segmentu gastronomicznego. Jedzenie wprawdzie nigdzie nie ucieknie, jednak... Na samą myśl o całym tym żarciu, które na niego czekało robił się głodny. Specjalnie robił sobie w ostatnich dniach więcej miejsca w żołądku, żeby móc dzisiaj trochę zaszaleć. W końcu odbije sobie te wszystkie miałkie obiady na stołówce w Szpitalu św. Munga. Nareszcie trochę prawdziwego żarcia.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#5
24.05.2024, 16:53  ✶  
Strefa gastronomiczna przy stoisku ze słodkościami

Kolejny sabat... Panna Figg pracowała bardzo intensywnie ostatni czas. Jej stoisko musiało być perfekcyjne. Każdy szczegół był bardzo dokładnie przygotowany przez właścicielkę, która jeśli chodzi o rzeczy związane z pracą to była naprawdę bardzo nadgorliwa. Na całe szczęście nie była z tym sama, miała grono wspaniałych pomocników, od rana była tu z nią Wendy, chyba nawet zadowolona z takiego obrotu spraw, bo szybciej będzie mogła się stąd urwać i pójść w tan. Fajna to była dziewczyna, ale nadal miała pstro w głowie.

Zbliżała się godzina rozpoczęcia jarmarku. Panna Figg czuła ekscytację, takie wydarzenia miały swój urok, ściągały do Londynu tłumy czarodziejów, których nie spotykała na co dzień. Może dzięki temu jej wyroby trafią do większej grupy odbiorców? Na pewno tak się stanie.

Poza słodkościami obiecała ojcu, że podczas jarmarku spróbuje zachęcić ludzi do adopcji kotów, z Azylu było ich coraz więcej, na pewno przydadzą im się nowe domy. Doglądała słodziaków, co chwila, aby mieć pewność, że każdy z nich czuje się dobrze, ma odpowiednie warunki, w końcu i dla nich była to dosyć stresująca sytuacja.

Miała z tyłu głowy, że będzie musiała zostawić Wendy samą, gdyż obiecała Flynnowi, że przyjdzie na jego występ, dlatego co chwilę podnosiła się na palcach, żeby sprawdzić, czy to nie już, nie mogła tego przegapić!

Ubrana była bardzo pstrokato - jak to miała w zwyczaju, tym razem jednak założyła nieco dłuższą sukienkę, pamiętała, że na Beltane długość jej sukienki spowodowała mały wypadek, wolała tego nie powtórzyć. Kolory ubrania oczywiście pasowały do jej stoiska! Postawiła też jak zawsze na buty na wysokim obcasie, tego nie mogła sobie odmówić.

Nachylała się właśnie pod ladę, kiedy przyszła jedna z pierwszych klientek. Znała ją z gazet, ale nie tylko, również ze słyszenia, Sauriel opowiadał o niej wiele miłych słów. Przywitała Victorię ciepłym uśmiechem. Zagadała nawet krótko, po czym wręczyła jej zamówienie.

Po chwili jednak zobaczyła, a raczej usłyszała jej zachwyt, czyżby zainteresowała się ich kocimi przyjaciółmi, to byłby naprawdę wspaniały początek dnia. - Błękitny Kwiatuszek to świetny wybór, kocha kwiaty i nie zaśnie bez nich, warto o tym pamiętać, gdyby wieczorem dokazywał. - Panna Figg sięgnęła po uroczego, błękitnego kotka. - Gdyby pojawiły się jakieś pytania, proszę do mnie pisać. Warto mieć na uwadze to, że Kwiatuszek w nocy wygląda jak gwiazdka, dzieciaki rzuciły na niego czar i niestety tak już zostało, ale to naprawdę cudowny towarzysz, myślę, że dogada się z panny kotkiem. - Wręczyła Victorii kota, który zamruczał głośno gdy znalazł się w jej ramionach. - Wygląda na zadowolonego. - Serce jej się radowało, że znalazł dom.

viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#6
24.05.2024, 17:27  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24.05.2024, 17:36 przez Erik Longbottom.)  
Strefa gastronomiczna - Słodkości Nory Figg (i kotki)

Oglądam stoisko ze słodyczami Nory. Witam się z Norą i Victorią. Kupuję watę cukrową, a moje włosy zmieniają kolor na biały.

W ostatnich dniach młody Longbottom zdecydowanie nie miał dobrej passy: począwszy od feralnej pełni, którą odsypiał przez większość dnia, przez popijawę w Warowni, a kończąc na spotkaniu z poniekąd dwoma byłymi, nie bardzo wiedział, czego powinien się spodziewać po nadchodzących wydarzeniach. Nie uczestniczył w obchodach Lithy w Stonehenge z prostego powodu: tego samego dnia brał udział w wyprawie na pokład nawiedzonego statku, a potem świętował z Norą jej urodziny. W ten sposób jego ostatnim oficjalnym sabatem było Beltane. A to był kompletnie szalony czas i miał głęboką nadzieję, że tutaj nie zaliczą powtórki z rozrywki.

Na szczęście udało mu się wyrwać wolne na ten dzień. Może Bones nie miał serca wysyłać zespołu z maja do patrolowania Lammas? A może po prostu co poniektórzy pracownicy upatrzyli sobie w londyńskim festiwalu okazji do szybkiego dorobienia sobie paru galeonów do wypłaty, co sprawiło, że potrzeba wezwania starszych stopniem przedstawicieli sił bezpieczeństwa okazało się niepotrzebne? I tak lepiej mieć oczy dookoła głowy, pomyślał, przechadzając się między stoiskami, kierując się jednak najpierw do strefy gastronomicznej, która w tym roku zostało praktycznie w całości zdominowane przez pannę Figg. Cieszył się z tego obrotu spraw. Bądź co bądź, oznaczało to, że jej interes stale rozkwitał.

Dzisiaj ubrał się wyjątkowo po mugolsku; ciemna sztruksowa koszula, biały t-shirt, ciemne buty, ciemne spodnie. Największa prostota, na jaką było go stać, co w gruncie rzeczy mogło zadziałać na jego korzyść. Może nie będzie się od razu rzucał w oczy dziennikarzom i reporterom krążącym po festiwalu? A może niepotrzebnie się martwił? Biorąc pod uwagę liczbę stoisk, jeśli prasa chciała faktycznie opisać ze szczegółami, co się działo na Lammas, będą musieli spędzić dłuższą chwilę na tym tymczasowym ''rynku''.

— Heej, Norciu! Widze, że praca idzie cał... — przerwał, gdy z pobliskich koszy rozległo się pomiaukiwanie małych stworzonek. Zamrugał zdziwiony, a gdy zerknął w tamtą stronę, ujrzał także Victorię. Skłonił przed nią głowę w geście powitania i zajrzał jej przez ramię, aby przyjrzeć się kociętom. — Ładne. Trochę... pstrokate. Zwłaszcza ten niebieski.

Opinia eksperta mówiła więcej niż tysiąc słów c'nie? Zerknął badawczo na właścicielkę stoiska. Musiał przyznać, że sukienka całkiem nieźle na niej leżała. I pasowała do stoiska. Z drugiej strony miał mieszane odczucia co do tego, że zwierzęta znajdowały się tak blisko jedzenia. Oby nie zawitał tutaj magiczny sanepid, bo jeszcze Figg oberwie jakąś karą pieniężną. Swoją drogą nie miał bladego pojęcia, skąd Nora wytrzasnęła te koty. Czyżby rodzina zrzuciła na nią obowiązek reprezentowania Figgów na festiwalu?

— Wezmę makaroniki i jedną watę cukrową — zdecydował, uśmiechając się pod nosem do przyjaciółki i współpracownicy z Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. — Skusisz się na coś, Victorio?

Gdy Longbottom dostał w swoje ręce słodyczy, od razu wpakował sobie do ust nieco białej waty cukrowej, nie zdając sobie sprawy, że im więcej jej jadł, tym szybciej jego włosy zmieniały barwę, rozjaśniając się coraz bardziej i bardziej, dopóki nie zatrzymały się na intensywnej bieli.
Lukrecja
Are you here looking for love
Or do you love being looked at?
Wygląda jak aniołek. Jasnowłosy, wysoki (180cm), niezdrowo chudy blondyn o nieludzko niebieskich jak morze oczach. Zadbany, uczesany, elegancko ubrany i z uśmiechem firmowym numer sześć na ustach. Na prawym uchu nosi jeden kolczyk z perłą.

Laurent Prewett
#7
24.05.2024, 17:34  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.05.2024, 21:52 przez Eutierria.)  
Strefa gastronomiczna - Słodkości Nory i kotki

Jeśli istniała kocia wersja Laurenta to chyba musiała być nią Diva. A przynajmniej była uosobieniem tego, czym Laurent być chciał. Prawdziwa księżniczka, której zadaniem było pięknie wyglądać, być czesaną, mruczeć na kolanach i dotykać tylko wtedy, kiedy ona ma na to ochotę. W chwilach wolnych tuli się do pereł, rozciąga swoje smukłe ciałko i wsłuchuje w piękne arie operowe albo w całkiem popularne, proste piosenki krążące wśród czarodziei i mugoli, gdy muzyka potrafiła gładko się ze sobą przeplatać. Potem ucieka w popłochu, kiedy w głosie słychać fałsz. Różniło ich może głównie to, że (na całe szczęście) - Laurent się nie lenił. Te platynowe włosy jeszcze nie leciały z głowy - pojedyncze jedynie ozdobiła siwizna, która i tak ginęła w tym kolorze.

Laurent nie mógł nie skierować swoich kroków od razu do stoiska Nory, kiedy usłyszał o kotach. Kiedy usłyszał kocie miałczenie. Ciekawość - przede wszystkim. Koty rodziny Figg były przecież niesamowite. Ich inteligencja dorównywała ludziom, a jego ciągle świerzbiło, żeby w jego kolekcji niesamowitości był jeden z nich. Za to zadowalał się towarzystwem kociej towarzyszki Nory, kiedy tylko miał okazję.

- Noro. - Uśmiechnął się ciepło do kobiety. - Słodycz ambrozji to metafora za mała, żeby zachwycić się tobą dzisiejszego dnia. - Przywitał się z kobietą, doceniając ten jasny strój, który miał przyciągać, ciekawić i który miał doskonale pasować do jej stoiska. - Oooch... widzę, że nie jestem pierwszy na kocie zebranie. Dzień dobry, Victorio. Doprawdy, Matka mnie chyba błogosławi, żeby moje kroki zaprowadzić między Słońce i Księżyc. - Obie panie były piękne - i obie prezentowały sobą piękno zupełnie innego rodzaju. Kucnął przy kociakach i wyciągnął dłoń, by mogły ją obwąchać. - Dzień dobry, Eriku. Miło cię widzieć. - Przywitał się również z mężczyzną, którego włosy przybrały kolor... cóż, bliższy raczej Laurentowi. Prewett starał się zachować kamienną twarz, bo przecież nie wypadało mu okazywać nawet zdziwienia. Nie znał Erika, więc ciężko powiedzieć - może mężczyzna miał fantazję zmiany tego koloru co tydzień? - Intrygująca zmiana stylu. - Bo nie mógł chyba powiedzieć, że mu pasował, ale przecież nie powie, że wygląda źle! Nie chciał też wyjść na ignorantę, co nie zauważa... ach. Zajął się kotami.

Diwa była pierwsza, żeby wyjść swoim czarnym noskiem na spotkanie jego palca. I pierwsza, żeby wspiąć się po jego ramieniu do wielkiej perły, którą miał zawieszoną jako kolczyk - tak, ta sama perła, która trafiła do kieszeni każdego z upiornego statku.

- Aach... czy ta kicia jeszcze jest na wydaniu? - Zapytał, przejeżdżając z zachwytem dłonią po jej futrze. Od razu kilka jasnych kłaków spadło na ziemię. - Biedactwa, kto wam to zrobił. - Wyciągnął Diwę z koszyka na ręce i odsunął się na bok, żeby nie przeszkadzać.


adnotacja moderatora
Stałeś się oficjalnie właścicielem kota. @Laurent Prewett


○ • ○
his voice could calm the oceans.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#8
24.05.2024, 17:53  ✶  
Południowe stragany - Stoisko Kowenu z Florence

Kiedy przyszedł poranek, a on wreszcie otworzył oczy, z pewnym zniechęceniem doszedł do wniosku, że dobrze zrobił wieczorem udając się do Florence. Zapodany przez nią eliksir wyraźnie zapodał, a starania zmniejszenia opuchlizny poskutkowały w miarę spokojnym snem. Nawet, jeśli pół swojego życia Bulstrode miał problemy z zasypianiem, a nieprzespane noce zdawały mu się chyba częściej, jak te kiedy oddawał się w objęcia Morfeusza, to po ostatnich trzech miesiącach był tym bardziej zdziwiony, jak dobrze mu się spało. Nieustanne eskapady Brenny zrobiły swoje i kiedy po wyjściu od Crouch, łącząca ich więź przestała wreszcie nimi szarpać, panująca cisza wydawała się wręcz niepokojąca.

Ale tak było lepiej. Bo Atreus nie wątpił, że kolejne skręty żołądka czy plucie płatkami kwiatów wreszcie doprowadziłyby ich do pasji - ale nie tej pełnej namiętności wyciągniętej prosto z romantycznych książek, a raczej obfitej w zniechęcenie i zniecierpliwienie. Wczorajsza teleportacja jednak, napawała go niepokojem. Jeśli był to zaledwie jednorazowy wyskok, nie pozostawało nic więcej jak zapomnieć o tym i przejść do porządku dziennego, ale jakaś jego część obawiała się, że sytuacja zdarzy się znowu i znowu. A obite wtedy niechcący nosy, były najmniejszym jego problemem.

Kiedy chciał, potrafić był dobry w przymykaniu oczu na rzeczy, które działy się dookoła niego. I w pewien sposób Brenna też zaliczała się do grona osób, na które specjalnie nie patrzył, albo raczej nie wnikał w to, co właściwie robiła. To, jak często czuł zwijający się pod wpływem szalejącej więzi żołądek, skutecznie nie pokrywało się z patrolami wyznaczanymi przez Ministerstwo. Nie zawsze. I zwyczajnie nie chciał teleportować się w coś, w co nie powinien. Tak było prościej.

Teraz, plącząc się z Florence przez rozstawione stragany, przystanęli przy jednym z nich, który okazał się Stoiskiem Kowenu. Przez moment przyglądał się znajdującym tam przedmiotom, na dłużej zatrzymując wzrok na kalendarzu z kapłanami. Powinien taki kupić Lorraine.
- Wiesz, na Beltane mieli te takie herbatki, co nie? Trafiła mi się akurat doprawiona amortencją. To był koszmar.
constant vigilance
I have traveled far beyond the path of reason.
Wysoki na prawie dwa metry, brakuje mu pewnie mniej niż dziesięć centymetrów, ale ciężko to ocenić na oko. O krępej budowie ciała, z szeroką twarzą i wybitymi zębami. Skóra często pokryta bliznami. Krzywy nos, z pewnością kiedyś złamany. Włosy ciemne, oczy też. Nie należy do ludzi, którzy o siebie szczególnie dbają.

Alastor Moody
#9
24.05.2024, 17:58  ✶  
Stałem przy strefie gastronomicznej, po czym przechadzam się wokół południowych straganów.

Oczywiście, że Alastor był w pracy. Był ostatnią osobą, która wzięłaby wolne w Lammas, nawet mimo tego, że w ostatnią Lithę do porządku musiał doprowadzać go jeden z kapłanów kowenu. Narastająca w nim paranoja nie wyleczyła go przecież z głębokiego pracoholizmu - wszystko to, co składało się na upierdliwy charakter Moodyego, było w nim zakorzenione od dziecka, teraz jedynie (po niedawnej śpiączce Mildred) nasiliło się, przybrało nowe barwy...

Stał przy strefie gastronomicznej, od strony, z której miało być wydawane jedzenie osobom nie chcącym wchodzić na podest. Chciał uprzejmie przywitać się z Norą Figg, być może trochę ją zagadać, skoro wydarzenie się jeszcze nie zaczęło, a na ulicy nie zgromadził się tłum ludzi, ta jednak okazała się być naprawdę oblegana! Z lekkim żalem uznał więc, że nie ma szans na wydębienie od niej darmowego pączka (na ładne oczy i mundur Aurora, w którym było mu już trochę za gorąco, więc rozpinał guzik za guzikiem) i odkleił się od jej stoiska, posyłając jedynie przelotny uśmiech Laurentowi, Norze, Victorii i Erikowi, bo ze wszystkimi zamieniłby kilka słow, gdyby nie to, jak ciasno robiło się wokół koszyków, a on nie był tutaj dla pogaduszek. Jak zawsze (do czego musieli się już przyzwyczaić) dał im znać skinieniem głowy, że wzywały go obowiązki służbowe.

Skoro pojawiało się tutaj więcej ludzi, jego zadaniem było wsiąknąć pomiędzy nich, żeby uważnym wzorkiem śledzić poczynania tych wzbudzających jego podejrzenia. Przechadzał się powolnym krokiem pomiędzy stoiskami, rozglądając się zza przyciemnionych szkieł przeciwsłonecznych okularów. Były mu kompletnie niepotrzebne do ochrony przed słońcem, ale pomagały schować spojrzenie wypatrujące lepkich rączek, tajemniczych walizek i krzywych min, czyniąc to wszystko bardziej komfortowym dla wszystkich zebranych.


fear is the mind-killer.
Pan Egzorcysta
here lies the abyss,
the well of all souls

ciemnobrązowe oczy; rozszczep tęczówki prawego oka (źrenica w kształcie dziurki od klucza); czarne włosy; przeciętny wzrost 173 cm; zimne dłonie; często ubrany cieplej niż sugeruje pogoda; okulary do czytania; srebrny łańcuszek z sygnetem na szyi (w oczku znajduje się zasuszony kwiat z rodzinnego ogrodu); niespieszny chód; cichy, nieco niewyraźny głos

Sebastian Macmillan
#10
24.05.2024, 18:20  ✶  
Południowe stragany - stoisko kowenu

Obsługuję stoisko kowenu. Rozmawiam z Atreusem i Florence.

Kowen ma problemy. I to poważne, stwierdził bezgłośnie Sebastian, obserwując mniejsze i większe grupy czarodziejów przewijające się przez teren wyznaczony na obchody Lammas. Zazwyczaj to osoby duchowne były głównymi organizatorami tych festiwali, jednak teraz wszystko ulegało zmianie. Jego zdaniem na gorsze i miał nadzieję, że był to jednorazowy incydent, bo nie wyobrażał sobie, aby jego krewni oraz bracia i siostry w wierze oddali szarfę pierwszeństwa i pozwolili, aby ten... zbitek... organizacji rozporządzał sabatami.

Wypływy gildii sprzedawców, Hogwartu czy Ministerstwa Magii jeszcze był w stanie zrozumieć. To były ważne instytucje, które stanowiły poniekąd trzon codziennego funkcjonowania świata czarodziejów. Koci Azyl również jako tako akceptował w tej grupie, biorąc pod uwagę, że nie raz nie dwa pomagali porzuconym znajdom. To taki wolontariat tylko dla zwierząt. Ale klub Artemis, który zrzeszał łowców? Siejący zgorszenie w każdym zakątku Wielkiej Brytanii cyrk Bellów? Nie miał pojęcia, kto wpadł na taki durny pomysł. Jeśli Matka planowała objąć gości festiwalu opieką, to zapewne teraz odwracała się do nich plecami ze wstrętem.

Macmillan poprawił poły swojej odświętnej letniej szaty ze złoto-zielono-czerwonymi zdobieniami i zaczął poprawiać rozłożone na otaczających go stołach fanty. Po tym, jak zrezygnował z udziału w obchodach Beltane i zamiast tego zajął się egzorcyzmowaniem własnego kuzyna, musiał się trochę wykazać. Wprawdzie na festiwalu w Stonehenge podczas Lithy pokazał się z całkiem dobrej strony, wspierając kowen ze wszystkich sił, tak... Arcykapłanka zdecydowanie co nieco napsuła w wizerunku kowenu. Zapewne dlatego inne instytucje rzuciły się, aby ratować tradycję organizowania sabatów. Sebastian zmełł w ustach parę nieprzyjemnych słów.

— Łaska Matki niech będzie z wami, moi drodzy — skomentował, gdy przy stoisku znalazł się Atreus z Florence. Kobiety nie kojarzył jakoś wybitnie dobrze, jednak z Atreusem zdążył się poznać, kiedy wspólnie pracowali nad badaniem Kniei z panną Yaxley i panem Prewettem. — Bardzo dobry wybór, panie Bulstrode. Bardzo dobry papier, wysoka jakość wydruku fotografii... Każda karta miesięczna ma też wystarczająco dużo miejsca na umieszczenie notatek co do rachunków czy umówionych spotkań. Mieliśmy jeszcze wersję z kapłankami, ale jak to się mówi... Wszystko wyszło.

Wzruszył sztywno ramionami, zerkając kątem oka na swego towarzysza Edwarda Greya. Młody kapłan po raz kolejny przeliczał znajdujące się w koszyczkach pod ladą monety, upewniając się, że na pewno wydał odpowiednią resztę przy poprzedniej transakcji. Sebastian pokręcił z pobłażaniem głową, po czym wrócił spojrzeniem do państwa Bulstrode.

— Z przedmiotów codziennego użytku polecam także nasze wiklinowe kosze. Wyplecione przez najstarsze kapłanki naszego kowenu podczas cotygodniowych spotkań chórku. Wierzymy, że śpiewanie zwiększa skupienie naszych kapłanek i pozwala im na osiągnięcie większej precyzji w swojej pracy — zdradził na jednym wdechu, nieco wycofanym tonem.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości
Podsumowanie aktywności: Eutierria (8658), Alastor Moody (2816), Viorica Zamfir (7443), Brenna Longbottom (9148), Erik Longbottom (10575), Geraldine Yaxley (3118), Atreus Bulstrode (6249), Thomas Hardwick (2133), Cedric Lupin (7459), Perseus Black (951), Nora Figg (2409), Florence Bulstrode (5777), The Tempest (2039), Heather Wood (4239), Ula Brzęczyszczykiewicz (1800), Dora Crawford (3062), Philip Nott (5347), Bard Beedle (4762), Robert Mulciber (6511), Cameron Lupin (5438), Lyssa Dolohov (6494), Victoria Lestrange (17455), Sauriel Rookwood (10901), Cathal Shafiq (1684), Celine Delacour (3597), Sebastian Macmillan (6935), Stanley Andrew Borgin (8416), Bertie Bott (3462), The Edge (17225), Peppa Potter (1867), Rabastan Lestrange (656), Augustus Rookwood (565), Laurent Prewett (20679), Guinevere McGonagall (2846), Christopher Rosier (238), Lorraine Malfoy (3818), Leon Bletchley (6029), Olivia Quirke (5691), The Overseer (764), Alexander Mulciber (4340), Ambrosia McKinnon (2310), Tristan Ward (5474), Hades McKinnon (2237), Richard Mulciber (13112), The Lightbringer (5951), Thomas Figg (2419), Morpheus Longbottom (3952), Penny Weasley (9069), Vera Travers (2351), Neil Enfer (6742), Millie Moody (5588), Isaac Bagshot (5045), Asena Greyback (344), Anthony Shafiq (13151), Mabel Figg (1777), Ralitsa Zamfir (845), Lorien Mulciber (11735), Sophie Mulciber (3252), Basilius Prewett (3999), Jonathan Selwyn (4962), Charles Mulciber (10107), Leonard Mulciber (4189), Charlotte Kelly (291), Jagoda Brodzki (1208), Jessie Kelly (204), Electra Prewett (1891)

Wątek zamknięty  Dodaj do kolejeczki 

Strony (88): 1 2 3 4 5 … 88 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa