Samuel nieco spochmurniał, kiedy do niego i Danielle dołączył Ullysses. Nie tak spodziewał się skończyć ten dzień. Nie to, żeby miał jakieś niecne plany wobec panny Longbottom - gdzie tam. Po prostu nie sądził, że wyląduje w jakimś trójkącie.
Czuł, że mężczyzna spogląda na niego nieprzyjemnie, przecież on też się o to nie prosił, nie zamierzał jednak się odzywać, chociaż miał ochotę rzucić mu krótkie Co się tak gapisz.
[a] - Nie wiem, jakie plany ma Dani. - Powiedział jeszcze do Rookwooda. Gdyby nie Ty to mógłbym o tym pomyśleć. To zostawił jednak dla siebie.
Humor poprawił mu się, kiedy przyglądał się Danielle która plotła wianek. Wyglądała jak prawdziwa profesjonalistka, widać było, że wie co robi. Kibicował jej głośno, chciał, żeby czuła jego wsparcie.
Nie do końca wiedział, komu podaruje swoje dzieło. Został jednak pozytywnie zaskoczony, gdyż jego towarzyszka pojawiła się z wiankiem właśnie przed nim. Uśmiechnął się do niej zadowolony z takiego obrotu spraw. - Jestem Twoim talizmanem?- Faktycznie miał wrażenie, że dzisiejszy dzień był pełen pozytywnych sytuacji, może przynosili szczęście sobie nawzajem.
- Teraz, aby ten dzień można było zaliczyć do naprawdę szczęśliwych pozostaje mi zgrabnie umieścić go na szczycie. - Przejął od niej wianek i ruszył w kierunku pali, nie zwrócił uwagę na kwiatki, jakie były w wianku - nie znał się na tym zupełnie. Stanął przed palem i był gotowy udowodnić Danielle, że wie, co robi.
!wspinamsieZ