23.12.2024, 01:18 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.12.2024, 01:28 przez Vakel Dolohov.)
Ciężko mi tutaj napisać coś poza wielkim, wyraźnym i szczerym: dziękuję. To forum to dla mnie masa dobrych sesji i rechotania w nocy z telefonem w łapie. I ja wiem, że czasami jest ciężko (i w życiu i w roleplayu), ale powiem wam tak: to ile wspaniałych wspomnień dał mi SoL jest niesamowite. Nie zapomnę tych wspólnych chwil do końca swojej beziowej egzystencji. 
Na to, jak twój blask odbija się w śniegu: Louvain Za napisanie postaci, która wykorzystuje okazje i stwarza możliwości dla innych postaci. Za honorowy pojedynek, który tu wyróżniam, ale również za awans w szeregach Voldemorta i próby tworzenia w ramach funkcji specjalnych zadań. Za to, że próbujesz grać wokół tego co jest ci dane i wymyślasz swoje rzeczy, przy okazji prowadzenia postaci trudnej - bo złymi charakterami gra się ciężko.
Na to, jak rozświetlasz noc: Tarp Wklejam tę sesję, bo nawiązuje do tego, co teraz napiszę. Bardzo lubię motyw found family, kreowanie takiego bardzo personalnego miejsca, w którym gromadzi się bliskich - to jedna z moich ulubionych rzeczy do pisania na pbfach. Woody to robi, będąc przy tym postacią ciekawą, od której działań uśmiecha się buzia. Bohater dobry, ale w bardzo nieoczywisty sposób. Tatuś wyrzutków. Lubię to.
Na to, jak zamrażasz serca: Rodolphus Linkuję to w ramach docenienia mszczenia się na kimś poprzez zbliżanie się do kogoś, kto jest dla tej osoby bliski. Ale! No generalnie Rolph za całokształt musi znaleźć się w ankiecie.
Na to, jak przełamujesz lód: Jim Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę stara, ale ja te i inne posty Jimem czytałam Szpadlowi na dobranoc. Przysięgam na Boga (heh), że jak go robiłaś, to pomyślałam: „wtf, ale dziwne <emotka z haroldem> i tak nie będzie nim grać, no ale jak chce se zrobić to spoko”. Japierdole, każdy kolejny post to duszenie się i to wcale nie od kadzielnicy. Oto moja galeria najlepszych tekstów Jima.
Kontekst: sekundy po kradzieży portfela.
Kontekst: Flynn słabnie po swoim występie, Laurent chce dać mu wody, ale jedyna, jaką przy sobie ma to ta ze stoiska kowenu.
Na to, jak całujecie się pod jemiołą: Geraldine i Ambroise Zakochana para pięćset postów najebała. Jako throwback daję wam pierwsze co ze sobą napisaliście.
Na to, jak iskrzycie: Stanley i Maeve On jest Yang bo jest młody, ty jesteś Ying bo jesteś z Chin. Relacja zajebista to sprawa jest oczywista.
Na to, jak topniejecie: Lorien, Robert i Richard Oraz honorowo inni Mulciberowie. Nigdy przenigdy nie widziałam takiego zamieszania jak ze spontanicznym zawałem Roberta i oglądałam to jak się to rozwijało ze szczeną na dywanie.
Na to, jak lepisz ze śniegu: Avelina, czyli Alchemiczny Kot.
Oczarowanie: Millie [klik] Pewnie ci to mówiłam tylko 6699 razy, ale Millie to twoja najlepsza postać. Nawet się tutaj nie rozpisuję, bo nie ma o czym. Lepszej siostry nie umiem sobie wyobrazić.
Rozbawienie: Eden [klik] Dobrze wiesz laska, że pojawiasz się w polu klauna dopiero teraz głównie dlatego, że chciałam jakoś wyróżnić jak najwięcej osób (ale też przyznasz mi, że posty Jima to bangery). No i dodam ci też coś od serducha - jest mało osób, które potrafią bardzo płynnie panować nad nastrojem sesji w taki sposób, że nie wygląda to sztucznie. I ty to potrafisz. Są takie momenty, w których Eden jest przy Alastorze chodzącym wątkiem komediowym, a później jak gdyby nigdy nic wraca do bycia zagubioną, niepewną i przestraszoną wersją siebie i słodki jeżu ale to jest dobre.
Smutek: Cain [klik] Bo chłop mi umarł.
Siłę: Laurent [klik] Bo Edge zna detale rodzinnych dram Prewettów i jakieś losowe fakty z jego życia, ale nadal nie domyślił się, że typ jest foką.
A tak całkowicie na serio podsumowując oba: są takie momenty w moim życiu forumowym, kiedy pisanie przychodziło mi z trudem, ale ty mnie z tego wyciągałaś jednym postem. I tak sobie myślę - czasami smutno jak coś się kończy, ale świat tak działa, że każdy koniec jest jednocześnie początkiem czegoś nowego. Z tobą mimo żalu za czymś (kurwa, no biedny Cain) chcę dalej iść do przodu (jazda tam, do Lithy zreformuję kowen, żeby dało się brać gejowe śluby z fokami).
Nadzieję: [klik] Lyssa, którą wyróżniam jako moją babygirl (i bardzo chcę stać się lepszym starym dla ciebie), ale tak naprawdę cenię sobie całą ekipę wokół Praw Czasu - Peregrina, Aneczkę, Scylkę, Cassandrę i moją zagubioną w szarości kuzyneczkę. (Nie wymieniam tutaj Czarlsa, bo mój wewnętrzny Dolohov drze pizdę, ale tak naprawdę to cię kocham.) Będę dla was tworzyć ten instytucik badawczy póki mam siłę w palcach.

Patrzę
Na to, jak twój blask odbija się w śniegu: Louvain Za napisanie postaci, która wykorzystuje okazje i stwarza możliwości dla innych postaci. Za honorowy pojedynek, który tu wyróżniam, ale również za awans w szeregach Voldemorta i próby tworzenia w ramach funkcji specjalnych zadań. Za to, że próbujesz grać wokół tego co jest ci dane i wymyślasz swoje rzeczy, przy okazji prowadzenia postaci trudnej - bo złymi charakterami gra się ciężko.
Na to, jak rozświetlasz noc: Tarp Wklejam tę sesję, bo nawiązuje do tego, co teraz napiszę. Bardzo lubię motyw found family, kreowanie takiego bardzo personalnego miejsca, w którym gromadzi się bliskich - to jedna z moich ulubionych rzeczy do pisania na pbfach. Woody to robi, będąc przy tym postacią ciekawą, od której działań uśmiecha się buzia. Bohater dobry, ale w bardzo nieoczywisty sposób. Tatuś wyrzutków. Lubię to.
Na to, jak zamrażasz serca: Rodolphus Linkuję to w ramach docenienia mszczenia się na kimś poprzez zbliżanie się do kogoś, kto jest dla tej osoby bliski. Ale! No generalnie Rolph za całokształt musi znaleźć się w ankiecie.

Na to, jak przełamujesz lód: Jim Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę stara, ale ja te i inne posty Jimem czytałam Szpadlowi na dobranoc. Przysięgam na Boga (heh), że jak go robiłaś, to pomyślałam: „wtf, ale dziwne <emotka z haroldem> i tak nie będzie nim grać, no ale jak chce se zrobić to spoko”. Japierdole, każdy kolejny post to duszenie się i to wcale nie od kadzielnicy. Oto moja galeria najlepszych tekstów Jima.
Zresztą, przyda jej się ta ochrona, skonstantował, kiedy wreszcie spojrzał na stojącego obok niej mężczyznę z wężowymi oczami (@Chester Rookwood)... Jak Ewa i Szatan, pomyślał że zgrozą, i poczuł, jak znowu swędzi go lewa dłoń. Nie zwykł oceniać ludzi po wyglądzie, ale ten tutaj napawał go niezrozumiałym niepokojem, może to było coś bezwzględnego w stalowym błysku jego oczu, może to sam Bóg zsyłał mu ostrzeżenie, by miał się na baczności... A może ta pięść swędziała go po to, by przypierdolił mu w nos, jak przystało na bożego wojownika?
- Z Bogiem - powiedział do mężczyzny takim tonem, jakby mówił "spierdalaj", i jak gdyby nigdy nic, obrócił się na pięcie i poszedł dalej, mrucząc pod nosem zdrowaśkę.
Nie zauważył, że jego nogawka płonęła, ale nawet gdyby, nie przeszkadzało mu to.
Jak nazywa się Żyd rozbójnik...? Podchwytliwe, bo to po prostu "Żyd"...?, pomyślał skonfundowany Jim, ale puenta padła tak szybko, że nie zdążył poświęcić więcej czasu na zastanowienie się nad odpowiedzią.
Kontekst: sekundy po kradzieży portfela.
Bóg Bogiem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie, powiedział kiedyś Flynnowi, i do tej pory wiernie trzymał się tej zasady.
- Gorąco? To ognisty miecz Michała Anioła, pogromcy szatana, blisko twej szyi. A na jego klindze zapisano... - Jim gestem zachęcił Isaaka, by się zbliżył, kiwając na niego paluszkiem w powietrzu - raz, i drugi, kiedy ocenił, że dzieli ich jednak zbyt duży dystans, żeby mógł nachylić się nad uchem dziennikarza - oczy błyszczały mu niebezpiecznie, tym samym ogniem, który obiecał wzniecić dziś na scenie dla Flynna. - ..."na pohybel fałszywym prorokom", po hebrajsku. Następnym razem napisz artykuł o biednych żydowskich dzieciach, co się potykają o swoje pejsy, a nie się do cyrkowców przypierdalasz.
Kontekst: Flynn słabnie po swoim występie, Laurent chce dać mu wody, ale jedyna, jaką przy sobie ma to ta ze stoiska kowenu.
- CZY TY BOGA W SERCU NIE MASZ?! - zagrzmiał Jim, otwierając szerzej oczy na widok nieznajomego blondyna, pochylającego się nad wspartym o ziemię Flynnem, zdjętym jakąś chorobą: na początku po prostu szedł w ich stronę w milczeniu, lekko przyspieszonym krokiem, zmartwiony dziwnie nieskoordynowanymi ruchami brata, ale wtem, dostrzegł bluźnierczą butelkę z wodą BŁOGOSŁAWIONĄ PRZEZ MATKĘ i szybko dopowiedział sobie, co mogło być przyczyną słabości brata. W jednej chwili był przy nich. - Ty wężu podły, co kusisz wiecznie fałszywymi obietnicami, Ty Cainie w skórze Abla, ty Judaszu pierdzący w stołek w wieczerniku... Zrobię ci zaraz z dupy schizmę, jakiej kościół święty jeszcze nie widział, tylko go dotknij.
Sam sobie pij te szczyny zbierane z latryn po sabatach.
No wiem, wiem, "zło dobrem zwyciężaj", ale daj żyć, Panie Jezu.
– Musisz mu coś dać? – powtórzył z powątpiewaniem. Ale że dać w mordę, pytała lekko uniesiona brew mężczyzny, czy…?
Na to, jak całujecie się pod jemiołą: Geraldine i Ambroise Zakochana para pięćset postów najebała. Jako throwback daję wam pierwsze co ze sobą napisaliście.
Na to, jak iskrzycie: Stanley i Maeve On jest Yang bo jest młody, ty jesteś Ying bo jesteś z Chin. Relacja zajebista to sprawa jest oczywista.
Na to, jak topniejecie: Lorien, Robert i Richard Oraz honorowo inni Mulciberowie. Nigdy przenigdy nie widziałam takiego zamieszania jak ze spontanicznym zawałem Roberta i oglądałam to jak się to rozwijało ze szczeną na dywanie.
Na to, jak lepisz ze śniegu: Avelina, czyli Alchemiczny Kot.
Czuję
Oczarowanie: Millie [klik] Pewnie ci to mówiłam tylko 6699 razy, ale Millie to twoja najlepsza postać. Nawet się tutaj nie rozpisuję, bo nie ma o czym. Lepszej siostry nie umiem sobie wyobrazić.
Rozbawienie: Eden [klik] Dobrze wiesz laska, że pojawiasz się w polu klauna dopiero teraz głównie dlatego, że chciałam jakoś wyróżnić jak najwięcej osób (ale też przyznasz mi, że posty Jima to bangery). No i dodam ci też coś od serducha - jest mało osób, które potrafią bardzo płynnie panować nad nastrojem sesji w taki sposób, że nie wygląda to sztucznie. I ty to potrafisz. Są takie momenty, w których Eden jest przy Alastorze chodzącym wątkiem komediowym, a później jak gdyby nigdy nic wraca do bycia zagubioną, niepewną i przestraszoną wersją siebie i słodki jeżu ale to jest dobre.
Smutek: Cain [klik] Bo chłop mi umarł.
Siłę: Laurent [klik] Bo Edge zna detale rodzinnych dram Prewettów i jakieś losowe fakty z jego życia, ale nadal nie domyślił się, że typ jest foką.
A tak całkowicie na serio podsumowując oba: są takie momenty w moim życiu forumowym, kiedy pisanie przychodziło mi z trudem, ale ty mnie z tego wyciągałaś jednym postem. I tak sobie myślę - czasami smutno jak coś się kończy, ale świat tak działa, że każdy koniec jest jednocześnie początkiem czegoś nowego. Z tobą mimo żalu za czymś (kurwa, no biedny Cain) chcę dalej iść do przodu (jazda tam, do Lithy zreformuję kowen, żeby dało się brać gejowe śluby z fokami).

Nadzieję: [klik] Lyssa, którą wyróżniam jako moją babygirl (i bardzo chcę stać się lepszym starym dla ciebie), ale tak naprawdę cenię sobie całą ekipę wokół Praw Czasu - Peregrina, Aneczkę, Scylkę, Cassandrę i moją zagubioną w szarości kuzyneczkę. (Nie wymieniam tutaj Czarlsa, bo mój wewnętrzny Dolohov drze pizdę, ale tak naprawdę to cię kocham.) Będę dla was tworzyć ten instytucik badawczy póki mam siłę w palcach.
with all due respect, which is none