27.05.2024, 18:09 ✶
Południowe stragany - Biżuteria Viorici
Czy spodziewała się poznać brata Cedrica akurat przy swoim własnym stoisku? Nie, ale było jej całkiem miło, szczególnie, że jej dzisiejszy towarzysz zaczął od zachwalania jej rzemiosła. Na to właśnie liczyła, na rozpromowanie swoich dzieł, zdobycie nowych klientów, zarobieniu na kolejne projekty. Tak, by mogła zacząć robić jeszcze więcej i jeszcze lepiej.
- Lemoniada jest jak najbardziej okej. - odpowiedziała Cedrikowi, który chwilę później zapoznał ją z jego, cóż, rodziną. Wino sprzedawane stoisko dalej trochę kusiło, nie chciała zbyt szybko paść tu trupem. Mogli nadrobić wieczorem.
- Naprawdę miło mi was poznać. I dziękuję za miłe słowa. - Uśmiechnęła się przyjaźnie. Sama nie miała rodzeństwa, czuła jednak, że Lupinowie musieli być całkiem blisko. Przynajmniej na tyle, by sobie tak swobodnie dogryzać.
Spakowała zakupy dla Heather, jednocześnie starając się nie spojrzeć na Cedrica wymownie, gdy słyszała te wszystkie przytyki o jego zapracowanym życiu. Dobrze, że nie jedyna go za to strofowała.
- Może zgodzili się po tym, jak usłyszeli, że nawet jego pacjentki zaczęły go na siłę z tej pracy wyciągać. Ale jak widać, te mają całkiem skuteczne sposoby - mrugnęła do starszego Lupina, przypominając sobie ich spotkanie w Mungu. Cóż, przynajmniej jej starania przynosiły jakieś skutki. Coraz mniej przypomniał pandę.
Szkoda, że jej też musiało się oberwać.
Słysząc słowa Bulstroda na chwilę zamarła. Mógł widzieć, jak na chwilę jej twarz przybiera ten sam wyraz, jak wtedy, gdy przegrywała ostatniego knuta. W skrócie, miała ochotę go ukatrupić. Szybko jednak uśmiechnęła się, niemal jadowcie słodko.
- Och, zazdrościsz sprawnych rąk? Teraz widzisz do jak wielu rzeczy są zdolne. Zresztą, twoje kieszenie pewnie nikogo tu nie zainteresują. Zdążyłeś już wszystko gdzieś przegrać, czy stać cię jednak na to, by coś ode mnie kupić i wesprzeć starą koleżankę? - zapytała, po czym spojrzała kontrolnie na Cedrica. Mógł wiedzieć, że za czasów szkolnych miała słabą reputację, na pewno jednak nie mógł sobie zdawać sprawy z tego, że z czasem bywało tylko gorzej. W przeciwieństwie do Atreusa, który przez tyle lat spotykał się z nią w kasynach, oddając się najwyższej formie marnotrawienia mamony. A tam już niektórzy znali jej inne grzeszki.
Szybko jednak odzyskała rezon, pakując wisiorek dla Florence.
- Dziękuję za zakup - odpowiedziała, przysłuchując się dalszej rozmowie. Cóż, widać jeszcze jedna osoba wiedziała o problemach Lupina. Widać miał osoby,które się o niego troszczyły, był jednak na tyle uparty, że nie chciał ich słuchać. Miło, że chociaż Vior potrafiła przemówić do tej ładnej łepetyny.
Zrobiło jej się dziwnie na tą myśl.
Pomachała odchodzącym Cameronowi i Heather, mówiąc, że chętnie przyjmie kolejne porcje lemoniady, którą właśnie zwilżała gardło, w oczekiwaniu na kolejnych podchodzących klientów. Widać czekał ją pracowity dzień.
Na pytanie Lorien wskazała odpowiednie przegródki, w których trzymała wspomniane przez kobietę produkty.
- Tak. Wzory przedstawiają głównie roślinność, choć mam parę w kształcie kruków, wron, lisów czy ptaków drapieżnych. O i gołębie. Jeśli jednak interesowałby Panią jakiś konkretny wzór oraz inne materiały, zawsze może się do mnie Pani zgłosić później - im więcej osób zdawało sobie sprawę z takiej opcji, tym lepiej dla niej.
Miała nadzieję, że niedługo jej kruk będzie miał masę soboty przy wysyłaniu wiadomości.