Rozmawiam z Cedriciem, podaje wybrany naszyjnik Atreusowi, obsługuję Lorien i Thomasa
Dla niej obecność Cedrica była wybawieniem. Samodzielne prowadzenie stoiska było trudne, szczególnie, gdy nawet na chwilę nie miał kto go za ciebie przypilnować, gdy musisz nagle z jakiegoś powodu od niego odstąpić. Do tego lubiła jego towarzystwo. Cieszyła się, że jednak nadal chciał spędzać z nią czas, a nawet zaprosił ją na wspólny wyjazd.
Nie myślała przez to o innych problemach, przez które niemal nie zmrużyła tej nocy oczu. No, nie tylko przez to.
- Jak lemoniada nam się znudzi, to możemy przerzucić się na coś innego - uspokoiła Lupina, który chyba znów wpadał w swój, znany już jej, stan, gdy nie wiedział, czy na pewno wszystko robi dobrze. Cieszyło ją, że chciał jej dogodzić, choć dla własnego dobra powinien być trochę pewniejszy siebie.
Cholerny Atreus znał ją trochę zbyt dobrze. Zapewne widział jak uważnie patrzyła na wisiorek z lekko zmrużonymi oczami i mógł już wiedzieć, że nie ważne co zaraz powie, przyjęła wyzwanie. Miała lepkie ręce, a wykorzystywanie tej przywary w ramach zabawy było ostatnio tym, na co najczęściej sobie w tej kwestii pozwalała. No, powiedzmy.
W większości starała się, by tak było.
- W tej chwili powinieneś zapewnić, że wcale nie jestem taka stara, a nie czepiać się nazewnictwa. Akurat ciebie nie powinnam uczyć rozmowy z kobietami - wywróciła oczami, zapakowała jednak podejrzanie grzecznie jego zakup, nawet nie próbując oszukać go na wydanej reszcie.
W końcu i tak liczyła na to, że jeszcze sobie na nim zarobi. O ile nie zamorduje go za te wszystkie aluzje.
- Gdybyś potrzebował się skontaktować w kwestii ewentualnych innych błyskotek, to wiesz gdzie wysłać sowę - rzuciła niby od niechcenia, ale liczyła, że niedługo uda im się spotkać na partyjce kart. Oczywiście po tym, jak już odzyska wisiorek z topazem.
Czuła się cholernie głupio prowadząc tą konwersację przy Cedricu, nie mogła na to za dużo poradzić. Po raz pierwszy zdała sobie sprawę, na jak cienkiej linii balansowała, gdy chodziło o zatajanie przed nim swojego prawdziwego ja. Wiedziała, że już teraz mógł zacząć patrzeć na nią inaczej.
Spojrzała na niego, próbując znaleźć jakąś wymówkę. Postawiła na niedopowiedzenie.
- Atreusa pewnie znasz? Czasem zdarza nam się zagrać w karty - oznajmiła, pomijając, że zwykle w grę wchodziły spore pieniądze i ewentualne ograbianie kieszeni aurora. Jakkolwiek źle to brzmiało.
Dobrze, że przyszli inni klienci. Odwrócili trochę ich uwagę.
- Czeki jak najbardziej przyjmuje - oficjalne oszczędności w końcu trzymała w banku Gringotta, w przeciwieństwie, do innych środków, które, zdobyła w mniej legalny sposób.
Nie przeszkadzała Lorien w doborze akcesoriów, widać, dla dwóch niemal identycznych mężczyzn, którzy jej towarzyszyli, jedynie podawała asortyment, który tamta wybrała, czasem podsuwając ewentualnie droższą alternatywę. Czek wskazywał, że kobieta miała raczej spore możliwości finansowe.
- Mężczyźni - mrugnęła do niej, widząc, jak oporni byli jej towarzysze na współpracę. Z uśmiechem pakowała kolejne swoje produkty, w głębi ducha współczując.
Prawie przegapiła by zamieszanie, gdyby nie to, że część jej klientów widocznie zainteresowało to, co działo się dwa stoiska dalej.
Prawdopodobnie gdyby nie widziała na własne oczy jak ktoś zostaje zaatakowany świecą w kształcie penisa, chyba by nie uwierzyła jutrzejszym nagłówkom gazet.
Spojrzała na Cedrica, zastanawiając się, czy on też to wiedział,po czym wyszczerzyła się.
- Jakbym wiedziała, że podobne wzory wywołują takie emocje, to chyba bym dorzuciła coś nowego do swojej oferty - odchrząknęła, próbując nie zaśmiać się na tę myśl.
Chyba wyśle Atreusowi mały gratis
Co prawda myślała, że dorosłe osoby jednak wykazują mniej emocji na widok ludzkich, cóż, członków, chyba jednak trochę to rozumiała. Ta świeczka idiotycznie wyglądałaby na szafce w jej pokoju. Przez to miała ochotę kupić ją dla każdego z jej współlokatorów. .
Wracając jednak do pracy.
- Mam też do tych naszyjników pasujące kolczyki i bransoletki. I opaskę. Jeśli nie dziś, to zawsze można się ze mną skontaktować później i coś dobrać - zaczęła pakować biżuterię, uśmiechając się do Figga.