Pamiętała słowa Crowa, który zapewniał ją, że nie przegapi jego występu. Wtedy trochę powątpiewała, szczególnie, że przy kramach panował spory ruch, teraz jednak, dostrzegając go na scenie, widząc płomienie i zapierający dech w piesi tanieć - nie mogła nie uśmiechnąć się szeroko.
Rzeczywiście, nie spodziewała się go zobaczyć w takiej odsłonie. Pamiętała go ze ścieżek, a teraz, gdy występował przed ludźmi, dzieląc się emocjami, które w pewnej mierze zdołała poznać, gdy z nim rozmawiała ubiegłego wieczoru… Nie potrafiła nie poczuć szczęścia.
Robił coś pięknego.
Zdecydowanie bardziej to do niego pasowało, niż bycie tym przeklętym szczurem.
Miała nadzieję, że jest teraz szczęśliwszy.
Nie mogła jednak kompletnie zignorować klientów, którzy do niej podeszli.
Nie zdziwiło jej nawet, że znów przyszła do nich kolejna znajoma Cedrica. A już na pewno nie jej zdziwienie zaburzonym pracoholizmem Lupina, który naprawdę musiał urosnąć do poziomu małej legendy.
- Może rzuciłam, a może to po prostu moj czysty urok osobisty - wyszczerzyła się radośnie, obserwując z ciekawością reakcję mężczyzny, który obok niej stał.
Następnie pojawiły się obok nich znane jej osobistości.
- Dzień dobry - przywitała się najpierw z Longbottomem, z którym poznała się kiedyś w zakładzie jubilerskim, a następnie z Shafiqiem, który postanowił do nich dołączyć. Ciekawe połączenia, patrząc, że jeden był brygadzistą, a co do drugiego, cóż, miała pewne podejrzenia. Uśmiechała się jednak miło i uroczo, przysłuchując się ich rozmowie, która zeszła z czasem na bardzo ciekawe tory.
- Och, zdecydowanie królują broszki, choć reszta biżuterii także znajduje swoich właścicieli. Dzisiejsze tłumy sprawiają, że pracy jest naprawdę sporo, ale to najlepsze, co może spotkać handlarza, nieprawda? Mam nadzieję, że i wam dzień mija owocnie. - Cedric mógł zauważyć jej nagłą zmianę podejścia, jakby przybrała w obecności Anthonego jakąś bardziej profesjonalną maskę.
Przez którą jednak przebijał się jej charakter.
- Smoki to piękne stworzenia, wdzięczne jeśli chodzi o ich umieszczanie w biżuterii, ale zapewne Pan Shafiq zdaje sobie z tego sprawę i podejrzewam, że jeśli tylko będzie miał chęć, to wysunie odpowiednie zlecenie - rzuciła, poprawiając jedną z broszek, która się przekrzywiła.
Ostatnie zadanie było w końcu dość wymagające, ale na wielu poziomach ciekawe.
Ciekawe, po jakim czasie ktoś zauważy, że w gablocie muzeum od jakiegoś czasu nie ma oryginału, a jedynie mistrzowska podróbka.
Szybko jednak zmieniono temat. Na równie interesujący.
Czy wiedziała coś o połączonej mocy kilku ciężkich pierścieni na palcach? Może. Życie młodej kobiety obracającej się w podłym towarzystwie w końcu wcale nie było łatwe. Czy dała po sobie poznać posiadanie tej wiedzy? Cóż.
- Zdarzało mi się wykonywać kastety, piękny i w odpowiednich rękach bardzo skuteczny sposób na samoobronę. Radzę uważać na patrolach na podobne zabawki. Jeśli Pan chce, mogę coś kiedyś zaprojektować dla Pana. - Uśmiechnęła się, wiedząc, że nie musiała dawać wizytówki. Wiedział jak coś, gdzie ją znaleźć.