- Miałem tu drobną interwencję. Jestem służbowo – sprostował. – Ale to prawda. Pani Ula – za cholerę nie potrafił wymówić prawidłowo jej nazwiska - to bardzo utalentowana artystka.
Przez chwilę korciło go by zostawić Erika i porozmawiać z nią chwilę dłużej, ale wygrało poczucie obowiązku.
- Nie rozrabiaj za bardzo, bo… - i tu urwał, zdając sobie sprawę jak bardzo dwuznacznie zabrzmiałyby jego dalsze słowa: będę musiał cię aresztować. Odwrócił od niej wzrok. – Wciąż pamiętam o naszej kawie, pani ratowniczko – rzucił miękko na pożegnanie, a potem odszedł z Erickiem w stronę kramu Nory.
Idąc, odpowiedział mu, co wygrał u goblina.
- Bieliznę. Powoli zaczynam się zastanawiać, co sądzą o mnie moi dziadkowie. Najpierw przyniosłem do domu gałąź, potem gburowaty obraz a teraz zobaczą wściekle czerwoną, koralikową bieliznę.
Popatrzył z uznaniem na stoisko Nory. Kiwnął jej na powitanie, jednocześnie unosząc kciuki do góry, a potem spojrzał uważniej na jej gadającego kota, gdy Erick do niego zagadał. Tak jak i jego partner, sięgnął do koszyka z imionami i po wróżbę z kwiatkiem.
- Pięknie wszystko wygląda – pochwalił Norę.
!drugi koszyk
!ciastko z kwiatkiem