Cassandra Cavendish
Urodzenie: 20.09.1942, Panna, liczba życia 9 (Misjonarz)
Stan cywilny: panna
Nazwisko panieńskie: Beronis
Krew: półkrwi, jasnowidz
Zamieszkanie: Greenwich, Londyn
Pochodzenie:
Ojciec czarodziej, matka mugol — tak najkrócej można było opisać jej rodziców. Mężczyzna zniknął, gdy jego córka miała pół roku i tylko raz usłyszała jego nazwisko: Trelawney. W drugiej klasie Hogwartu nawiązała kontakt z rodziną ojca, co częściowo było wywołane koniecznością opanowania rodzinnego daru. Przyjęto ją ciepło i ze zrozumieniem, ale to ze swoją babką złapała największą nić porozumienia. Rodzina Trelawney nie miała problemów z jej zaakceptowaniem, ale ona sama nie umiała do końca odciąć się od swojej mugolskiej rodziny. Ostatecznie stanęło na tym, że nie wyrzekła się ani jednej, ani drugiej rodziny, chociaż nazwiska nie zmieniła, zachowując je z szacunku dla mężczyzny, który dał jej namiastkę prawdziwego domu.
Jej matka, Sarah Beronis, jako panna z dzieckiem nie miała łatwego życia — przynajmniej dopóki nie wyszła za mąż za Alexandra Cavendisha, który to poratował nieślubne dziecko swoim nazwiskiem. Obecnie Sarah nie pracuje i oddaje się swojej malarskiej pasji, od czasu do czasu sprzedając swoje obrazy. Ojczym natomiast jest właścicielem fabryki tekstyliów. Nie posiada rodzeństwa.
Stan cywilny: panna
Nazwisko panieńskie: Beronis
Krew: półkrwi, jasnowidz
Zamieszkanie: Greenwich, Londyn
Pochodzenie:
Ojciec czarodziej, matka mugol — tak najkrócej można było opisać jej rodziców. Mężczyzna zniknął, gdy jego córka miała pół roku i tylko raz usłyszała jego nazwisko: Trelawney. W drugiej klasie Hogwartu nawiązała kontakt z rodziną ojca, co częściowo było wywołane koniecznością opanowania rodzinnego daru. Przyjęto ją ciepło i ze zrozumieniem, ale to ze swoją babką złapała największą nić porozumienia. Rodzina Trelawney nie miała problemów z jej zaakceptowaniem, ale ona sama nie umiała do końca odciąć się od swojej mugolskiej rodziny. Ostatecznie stanęło na tym, że nie wyrzekła się ani jednej, ani drugiej rodziny, chociaż nazwiska nie zmieniła, zachowując je z szacunku dla mężczyzny, który dał jej namiastkę prawdziwego domu.
Jej matka, Sarah Beronis, jako panna z dzieckiem nie miała łatwego życia — przynajmniej dopóki nie wyszła za mąż za Alexandra Cavendisha, który to poratował nieślubne dziecko swoim nazwiskiem. Obecnie Sarah nie pracuje i oddaje się swojej malarskiej pasji, od czasu do czasu sprzedając swoje obrazy. Ojczym natomiast jest właścicielem fabryki tekstyliów. Nie posiada rodzeństwa.
Kształtowanie: ◉○○○○
Rozproszenie: ◉◉◉○○
Transmutacja: ◉◉◉○○
Zauroczenie: ◉◉○○○
Nekromancja: ○○○○○
Translokacja: ◉◉○○○
Percepcja: ◉◉◉◉○
Aktywność fizyczna: ◉◉◉○○
Charyzma: ◉◉◉○○
Rzemiosło: ◉○○○○
Wiedza przyrodnicza: ◉◉○○○
Wiedza o świecie: ◉◉○○○
Rozproszenie: ◉◉◉○○
Transmutacja: ◉◉◉○○
Zauroczenie: ◉◉○○○
Nekromancja: ○○○○○
Translokacja: ◉◉○○○
Percepcja: ◉◉◉◉○
Aktywność fizyczna: ◉◉◉○○
Charyzma: ◉◉◉○○
Rzemiosło: ◉○○○○
Wiedza przyrodnicza: ◉◉○○○
Wiedza o świecie: ◉◉○○○
Poziom spaczenia: I
Różdżka: włókno smoczego serca, czerwony dąb, 13 cali, dość elastyczna
Zwierzę totemiczne: lis
Aura: szmaragdowo-zielona
O zdolnościach:
Jak większość uczniów, do piątej klasy nie zastanawiała się za bardzo nad swoją magiczną przyszłością. Oczywiście, gdzieś coś tam się pojawiało, wiedziała jakie przedmioty lubi bardziej, a jakie mniej. Dopiero jednak porady, jakie otrzymała od swojego opiekuna domu, naprowadziły ją na ścieżkę, którą chciałaby dalej podążać.
Nauka u babki ze strony ojca wykształciła w niej swego rodzaju uważność, którą ćwiczyła często nieświadomie. Lubiła obserwować, a z biegiem czasu zaczęła dostrzegać więcej niż inni. Kursy w Ministerstwie Magii tylko to pogłębiły, sprawiając, że wyszukiwanie śladów i wyciąganie wniosków na podstawie różnych obserwacji naprawdę stało się jej mocną stroną i znacząco ułatwiało pracę. Gdy tylko zdała sobie sprawę, że chciałaby zostać aurorem, zrozumiała także, że nie uda jej się, jeśli nie popracuje nad swoją kondycją fizyczną. Wiedziała, że na swojej sile fizycznej nie może zbytnio polegać, bo nie miała takich predyspozycji, lecz zwinność i szybkość mogły dać jej przewagę. Nie zaniedbywała więc treningów fizycznych, chociaż zdarzało się, że jej koledzy podchodzili do tego dość lekceważąco. Przynajmniej podczas pościgów nie łapała zadyszki po pierwszych pięćdziesięciu metrach. Od zawsze też lubiła pomagać innym, a to przełożyło się na dobre umiejętności rozmów z innymi oraz rozpraszania skutków przeróżnych zaklęć. Obecnie skupiała się głównie na dobrym wyciąganiu informacji podczas przesłuchań, rozmowach ze świadkami bądź zdobywaniu informatorów. Gdy zdała sobie sprawę z tego, że raczej nie wyrasta na brzydkie kaczątko, zaczęła bardziej dbać o swoją prezencję w towarzystwie. To sprawiło, że ludzie mimowolnie dawali się jej przekonać, zwłaszcza gdy bardzo tego chciała. Od samego początku szkoły pokochała transmutację. Zmienianie przedmiotów, kształtów, a później i wyglądu zwyczajnie ją fascynowało, przez co uczenie się tych umiejętności dawało jej dużo radości. W byciu aurorem okazało się, że to jeden z częściej wykorzystywanych talentów, przez co niemal codziennie ma z tym styczność.
Nie wszystko jednak mogło być tak idealne. Zdolności manualne zdecydowanie nie były jej mocną stroną. Słabo radziła sobie z wytwórstwem, rysowaniem bądź szyciem, jakby jej umysł miał jakąś blokadę w tej kwestii. I, jak zauważyła, przekładało się to także na swobodne kształtowanie magii. Nieco utrudniało jej to życie, to prawda, ale nauczyła się też jak takie problemy omijać. Mimo to, wolała raczej sięgnąć po sprawdzone, spisane zaklęcia niż tworzyć coś z niczego.
Przewagi:
Limbo - zdolność, którą odziedziczyła po rodzinie ojca, długo pozostawała dla niej zagadką — tak, jak cały jej dar jasnowidzenia. Nie rozumiała tych dziwnych przebłysków wizji oraz snów, a bardzo często ją one przerażały. Dopiero szczera rozmowa z opiekunem domu pomogła i pozwoliła na skontaktowanie się z rodziną Trelawney. Jej babka, bardzo ekscentryczna i nieprzejmująca się opinią innych, powoli przekazywała jej całą rodzinną wiedzę w tym temacie. Bardzo ułatwiło jej to życie, pomimo faktu, że samych informacji niewiele było, bo i dla tych, którzy z tą umiejętnością żyli dłużej niż ona sama, wciąż stanowiło to zagadkowy dar.
Jasnowidz (III) - dopiero w szkole okazało się, że odziedziczyła rzadki dar, płynący z krwią jej ojca. Na początku, przerażało ją to — nagłe rozbłyski, które czasami kończyły się źle, nie pozwalały odnaleźć wewnętrznej równowagi. Dopiero kontakt z babką ze strony ojca i nauki przez nią przekazywane pozwoliły na oswojenie się z tą umiejętnością. Obecnie stara się wykorzystywać jasnowidzenie w pracy, by jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki.
Niewidzialność (0) - gdy była mała, starała się nie rzucać w oczy dzieciakom ze swojej dzielnicy. Nie miała ochoty być wyśmiewaną za dziwne umiejętności, których nie kontrolowała. W szkole unikała tych, którzy chcieli jej dokuczać. Chciała po prostu robić swoje, nikomu nie przeszkadzać i nikomu się nie narzucać. W dorosłym życiu pomagało jej to w obowiązkach — mugolscy sąsiedzi nie przywiązywali do niej większej uwagi, a śledzenie i obserwacja w czasie pracy przychodziły jej dość łatwo.
Latanie na miotle (I) - pierwsze lekcje latania dały jej tak dużo radości, że nie zaprzestała ćwiczeń przez całą szkołę. Nie należała do drużyny quidditcha, ale latała w czasie wolnym. Miotła pozwala jej poczuć się wolną i przynosi radość, a często także wykorzystuje ją jako środek transportu w bardziej odległe miejsca, w których nie musi pojawiać się natychmiast.
Walka wręcz (I) - gdy skończyła szkołę i zamieszkała w mugolskiej części Londynu oraz dostała pracę w Brygadzie Uderzeniowej, uznała, że dodatkowy sposób obrony może się przydać. Dogadała się ze swoim dawnym znajomym, obecnie mugolskim policjantem, który przez pewien czas uczył ją różnych technik.
Kłamstwo (I) - nauczyła się kłamać dla swojej matki. Widziała, jak bardzo martwią ją jej dziwne wizje oraz cała ta magia. Nie chciała, by ta martwiła się na zapas, więc zawsze udawała, że wszystko jest w porządku. Kontynuowała to przez całą szkołę, także wśród nauczycieli i uczniów. Bardzo często kłamstwo przydaje jej się także w pracy, więc obecnie nie uznaje go za coś złego, a często wykorzystuje jako środek do osiągnięcia celu.
Zawady:
Magiczny antytalent (III) - nekromancja - dowiedziała się o tym, gdy mało legalną drogą próbowała nauczyć się Zaklęcia Patronusa. W żaden sposób nie była w stanie wykrzesać z siebie nawet iskierki srebrnej mgły. Żartowała sobie, że to dlatego, że zwyczajnie jest zbyt dobra dla świata, ale w środku nieco zazdrościła tym, którzy byli w stanie opanować obronę przed dementorami.
Daltonista (I) - urodziła się z tym zaburzeniem w jego najrzadszej wersji — monochromatyźmie. Dla niej świat naprawdę jest szary, czarny i biały. Nigdy w życiu nie widziała innych kolorów, dlatego nie tęskni za barwami. Z drugiej strony, bardzo często musi pytać o dobór kolorów ubrań, by wyglądać jak człowiek, a nie szaleniec.
Drobny lęk (I) - konie - w dzieciństwie ugryzł ją kucyk, którego chciała pogłaskać i od tamtej pory zwyczajnie boi się wszelkich koniowatych, dużych i małych. Najzwyczajniej w świecie unika spotkań z tymi stworzeniami i trzyma się od nich z daleka, ale nie reaguje paniką, gdy je widzi. Lęk ten przekłada się także na testrale i jednorożce.
Uczulenie (I) - tojad - dopiero na lekcji eliksirów okazało się, że ma uczulenie na tę roślinę. Nie jest ono silne, po kontakcie z rośliną ma swędzącą wysypkę oraz podrażnienia, a po spożyciu eliksirów z jego zawartością grozi jej ból brzucha oraz żołądkowa rewolucja.
Różdżka: włókno smoczego serca, czerwony dąb, 13 cali, dość elastyczna
Zwierzę totemiczne: lis
Aura: szmaragdowo-zielona
O zdolnościach:
Jak większość uczniów, do piątej klasy nie zastanawiała się za bardzo nad swoją magiczną przyszłością. Oczywiście, gdzieś coś tam się pojawiało, wiedziała jakie przedmioty lubi bardziej, a jakie mniej. Dopiero jednak porady, jakie otrzymała od swojego opiekuna domu, naprowadziły ją na ścieżkę, którą chciałaby dalej podążać.
Nauka u babki ze strony ojca wykształciła w niej swego rodzaju uważność, którą ćwiczyła często nieświadomie. Lubiła obserwować, a z biegiem czasu zaczęła dostrzegać więcej niż inni. Kursy w Ministerstwie Magii tylko to pogłębiły, sprawiając, że wyszukiwanie śladów i wyciąganie wniosków na podstawie różnych obserwacji naprawdę stało się jej mocną stroną i znacząco ułatwiało pracę. Gdy tylko zdała sobie sprawę, że chciałaby zostać aurorem, zrozumiała także, że nie uda jej się, jeśli nie popracuje nad swoją kondycją fizyczną. Wiedziała, że na swojej sile fizycznej nie może zbytnio polegać, bo nie miała takich predyspozycji, lecz zwinność i szybkość mogły dać jej przewagę. Nie zaniedbywała więc treningów fizycznych, chociaż zdarzało się, że jej koledzy podchodzili do tego dość lekceważąco. Przynajmniej podczas pościgów nie łapała zadyszki po pierwszych pięćdziesięciu metrach. Od zawsze też lubiła pomagać innym, a to przełożyło się na dobre umiejętności rozmów z innymi oraz rozpraszania skutków przeróżnych zaklęć. Obecnie skupiała się głównie na dobrym wyciąganiu informacji podczas przesłuchań, rozmowach ze świadkami bądź zdobywaniu informatorów. Gdy zdała sobie sprawę z tego, że raczej nie wyrasta na brzydkie kaczątko, zaczęła bardziej dbać o swoją prezencję w towarzystwie. To sprawiło, że ludzie mimowolnie dawali się jej przekonać, zwłaszcza gdy bardzo tego chciała. Od samego początku szkoły pokochała transmutację. Zmienianie przedmiotów, kształtów, a później i wyglądu zwyczajnie ją fascynowało, przez co uczenie się tych umiejętności dawało jej dużo radości. W byciu aurorem okazało się, że to jeden z częściej wykorzystywanych talentów, przez co niemal codziennie ma z tym styczność.
Nie wszystko jednak mogło być tak idealne. Zdolności manualne zdecydowanie nie były jej mocną stroną. Słabo radziła sobie z wytwórstwem, rysowaniem bądź szyciem, jakby jej umysł miał jakąś blokadę w tej kwestii. I, jak zauważyła, przekładało się to także na swobodne kształtowanie magii. Nieco utrudniało jej to życie, to prawda, ale nauczyła się też jak takie problemy omijać. Mimo to, wolała raczej sięgnąć po sprawdzone, spisane zaklęcia niż tworzyć coś z niczego.
Przewagi:
Limbo - zdolność, którą odziedziczyła po rodzinie ojca, długo pozostawała dla niej zagadką — tak, jak cały jej dar jasnowidzenia. Nie rozumiała tych dziwnych przebłysków wizji oraz snów, a bardzo często ją one przerażały. Dopiero szczera rozmowa z opiekunem domu pomogła i pozwoliła na skontaktowanie się z rodziną Trelawney. Jej babka, bardzo ekscentryczna i nieprzejmująca się opinią innych, powoli przekazywała jej całą rodzinną wiedzę w tym temacie. Bardzo ułatwiło jej to życie, pomimo faktu, że samych informacji niewiele było, bo i dla tych, którzy z tą umiejętnością żyli dłużej niż ona sama, wciąż stanowiło to zagadkowy dar.
Jasnowidz (III) - dopiero w szkole okazało się, że odziedziczyła rzadki dar, płynący z krwią jej ojca. Na początku, przerażało ją to — nagłe rozbłyski, które czasami kończyły się źle, nie pozwalały odnaleźć wewnętrznej równowagi. Dopiero kontakt z babką ze strony ojca i nauki przez nią przekazywane pozwoliły na oswojenie się z tą umiejętnością. Obecnie stara się wykorzystywać jasnowidzenie w pracy, by jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki.
Niewidzialność (0) - gdy była mała, starała się nie rzucać w oczy dzieciakom ze swojej dzielnicy. Nie miała ochoty być wyśmiewaną za dziwne umiejętności, których nie kontrolowała. W szkole unikała tych, którzy chcieli jej dokuczać. Chciała po prostu robić swoje, nikomu nie przeszkadzać i nikomu się nie narzucać. W dorosłym życiu pomagało jej to w obowiązkach — mugolscy sąsiedzi nie przywiązywali do niej większej uwagi, a śledzenie i obserwacja w czasie pracy przychodziły jej dość łatwo.
Latanie na miotle (I) - pierwsze lekcje latania dały jej tak dużo radości, że nie zaprzestała ćwiczeń przez całą szkołę. Nie należała do drużyny quidditcha, ale latała w czasie wolnym. Miotła pozwala jej poczuć się wolną i przynosi radość, a często także wykorzystuje ją jako środek transportu w bardziej odległe miejsca, w których nie musi pojawiać się natychmiast.
Walka wręcz (I) - gdy skończyła szkołę i zamieszkała w mugolskiej części Londynu oraz dostała pracę w Brygadzie Uderzeniowej, uznała, że dodatkowy sposób obrony może się przydać. Dogadała się ze swoim dawnym znajomym, obecnie mugolskim policjantem, który przez pewien czas uczył ją różnych technik.
Kłamstwo (I) - nauczyła się kłamać dla swojej matki. Widziała, jak bardzo martwią ją jej dziwne wizje oraz cała ta magia. Nie chciała, by ta martwiła się na zapas, więc zawsze udawała, że wszystko jest w porządku. Kontynuowała to przez całą szkołę, także wśród nauczycieli i uczniów. Bardzo często kłamstwo przydaje jej się także w pracy, więc obecnie nie uznaje go za coś złego, a często wykorzystuje jako środek do osiągnięcia celu.
Zawady:
Magiczny antytalent (III) - nekromancja - dowiedziała się o tym, gdy mało legalną drogą próbowała nauczyć się Zaklęcia Patronusa. W żaden sposób nie była w stanie wykrzesać z siebie nawet iskierki srebrnej mgły. Żartowała sobie, że to dlatego, że zwyczajnie jest zbyt dobra dla świata, ale w środku nieco zazdrościła tym, którzy byli w stanie opanować obronę przed dementorami.
Daltonista (I) - urodziła się z tym zaburzeniem w jego najrzadszej wersji — monochromatyźmie. Dla niej świat naprawdę jest szary, czarny i biały. Nigdy w życiu nie widziała innych kolorów, dlatego nie tęskni za barwami. Z drugiej strony, bardzo często musi pytać o dobór kolorów ubrań, by wyglądać jak człowiek, a nie szaleniec.
Drobny lęk (I) - konie - w dzieciństwie ugryzł ją kucyk, którego chciała pogłaskać i od tamtej pory zwyczajnie boi się wszelkich koniowatych, dużych i małych. Najzwyczajniej w świecie unika spotkań z tymi stworzeniami i trzyma się od nich z daleka, ale nie reaguje paniką, gdy je widzi. Lęk ten przekłada się także na testrale i jednorożce.
Uczulenie (I) - tojad - dopiero na lekcji eliksirów okazało się, że ma uczulenie na tę roślinę. Nie jest ono silne, po kontakcie z rośliną ma swędzącą wysypkę oraz podrażnienia, a po spożyciu eliksirów z jego zawartością grozi jej ból brzucha oraz żołądkowa rewolucja.
Edukacja: Hogwart, Hufflepuff
Jak większość dzieci z magicznym talentem pochodzących z Wysp Brytyjskich, trafiła do Hogwartu. Nadal pamiętała odwiedziny czarownicy, która wyjaśniała jej matce i ojczymowi, że to, co się wokół niej dzieje to magia, a nie działanie sił nieczystych i wcale nie należy jej egzorcyzmować. Sama także odetchnęła wtedy z ulgą. W szkole została przydzielona do Hufflepuffu. Pozwoliło jej to na spokojną naukę, poznawanie całkowicie nowego świata oraz nowe znajomości. Szybko zdała sobie sprawę z tego, że jeśli chce zająć jakieś szczególne stanowisko wśród czarodziejów, to musi przyłożyć się do nauki. I bardzo szybko ta nauka pochłonęła ją niemal całkowicie. Mimo to potrafiła nawiązać przyjacielskie relacje z innymi uczniami, a reszta Puchonów zdawała się nawet doceniać jej wysiłki, które często przynosiły wymierne punkty samemu domowi. Łatka kujonki ciągnęła się jednak za nią przez całą szkołę, sprawiając, że wolała zacisze pokoju wspólnego i sprawdzone grono znajomych od szkolnych korytarzy bądź spotkań w dużym gronie.
Doświadczenie:
1960-1962 Ministerstwo Magii, Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów, brygadzista w Brygadzie Uderzeniowej
1962-1965 Ministerstwo Magii, Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów, szkolenie aurorskie
1965-obecnie Ministerstwo Magii, Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów, auror
Aktualne miejsce pracy:
Ministerstwo Magii, Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów
Cechy szczególne:
Rozpoznawalność:
Poziom III — utrzymuje kontakty z gronem znajomych z pracy oraz ze szkoły i ze swoją mugolską, a także magiczną rodziną oraz jej znajomymi. Co prawda, z rodziny Trelawney najlepiej dogaduje się ze swoją babką, która wszędzie z dumą opowiada o swojej wnuczce, ale zdarza się, że w magicznej części Londynu spotyka kogoś z rodu i zdecydowanie wtedy nie udaje, że ktoś taki nie istnieje. W Dziurawym Kotle bez problemu kojarzą ją jako aurora, a barman doskonale pamięta, jakiego drinka zamawia, gdy ma gorszy humor, a co pije, gdy wszystko toczy się zwykłym torem.
Jak większość dzieci z magicznym talentem pochodzących z Wysp Brytyjskich, trafiła do Hogwartu. Nadal pamiętała odwiedziny czarownicy, która wyjaśniała jej matce i ojczymowi, że to, co się wokół niej dzieje to magia, a nie działanie sił nieczystych i wcale nie należy jej egzorcyzmować. Sama także odetchnęła wtedy z ulgą. W szkole została przydzielona do Hufflepuffu. Pozwoliło jej to na spokojną naukę, poznawanie całkowicie nowego świata oraz nowe znajomości. Szybko zdała sobie sprawę z tego, że jeśli chce zająć jakieś szczególne stanowisko wśród czarodziejów, to musi przyłożyć się do nauki. I bardzo szybko ta nauka pochłonęła ją niemal całkowicie. Mimo to potrafiła nawiązać przyjacielskie relacje z innymi uczniami, a reszta Puchonów zdawała się nawet doceniać jej wysiłki, które często przynosiły wymierne punkty samemu domowi. Łatka kujonki ciągnęła się jednak za nią przez całą szkołę, sprawiając, że wolała zacisze pokoju wspólnego i sprawdzone grono znajomych od szkolnych korytarzy bądź spotkań w dużym gronie.
Doświadczenie:
1960-1962 Ministerstwo Magii, Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów, brygadzista w Brygadzie Uderzeniowej
1962-1965 Ministerstwo Magii, Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów, szkolenie aurorskie
1965-obecnie Ministerstwo Magii, Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów, auror
Aktualne miejsce pracy:
Ministerstwo Magii, Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów
Cechy szczególne:
- kolorowy tatuaż przedstawiający lisa wśród gwiazd na lewym ramieniu
- blizna po ugryzieniu zwierzęcia na lewym udzie
- poszarpana blizna na prawej łopatce
Rozpoznawalność:
Poziom III — utrzymuje kontakty z gronem znajomych z pracy oraz ze szkoły i ze swoją mugolską, a także magiczną rodziną oraz jej znajomymi. Co prawda, z rodziny Trelawney najlepiej dogaduje się ze swoją babką, która wszędzie z dumą opowiada o swojej wnuczce, ale zdarza się, że w magicznej części Londynu spotyka kogoś z rodu i zdecydowanie wtedy nie udaje, że ktoś taki nie istnieje. W Dziurawym Kotle bez problemu kojarzą ją jako aurora, a barman doskonale pamięta, jakiego drinka zamawia, gdy ma gorszy humor, a co pije, gdy wszystko toczy się zwykłym torem.
Wskazówki dla Mistrza Gry
Chętnie porozwijam dar jasnowidzenia Cassandry oraz nieco pomieszam jej w głowie faktem, że świat ma w sobie odcienie szarości, a nie jedynie czerni i bieli, jak sądzi przez swoją pracę w Departamencie Przestrzegania Prawa.