przy stołach, później wrzucam hajsik (przemieszczam się z Ambrożym)
- To ma problem. - Nawet spory, Yaxley nie zamierzała bowiem się ruszać zbyt szybko. Skoro już miała przed sobą stół zastawiony jedzeniem, to zamierzała skorzystać z okazji. Normalnie raczej nie przywiązywała zbyt wielkiej wagi do tego, co jadła, oczywiście musiało być to mięso, nie umiała też gotować, ratowała ją skrzatka rodziców, która przynosiła jej posiłki w słoikach i pudełkach, ale jednak, gdy znajdował się przed nią stół pełen najróżniejszych przysmaków, to nie mogła się oprzeć temu, aby nieco powybrzydzać i znaleźć coś, co faktycznie ją usatysfakcjonuje, no ją i jej żołądek, no aktualnie nie tylko jej żołądek, ale mniejsza o to.
Mrugnęła porozumiewawczo do Roise'a, pokazując mu na drobne przekąski, które wydawały się być pełne mięsa. - Chyba zacznę od tego. - Przejęła talerzyk od mężczyzny i nałożyła sobie odpowiednią ilość. Od razu zaczęła jeść, nie zamierzała udawać, że nie jest to część imprezy, która ją najbardziej interesuje.
Wtedy na suficie pojawiły się stoły, które przyciągnęły jej uwagę. Całkiem spektakularne to było posunięcie, w końcu wylądowały, z daleka wydawało jej się, iż były pełne słodyczy - a szkoda, to niestety nie do końca ją interesowało.
- Niezłe wejście. - Nachyliła się nad uchem Greengrassa, aby podzielić się z nim swoim wrażeniem.
- Chyba wypadałoby odrobinę wesprzeć naszych artystów. - Rzuciła jeszcze cicho i nie czekała na jego reakcję, tylko wsunęła mu rękę pod ramię, aby razem mogli ruszyć do mężczyzny, który zbierał datki.
Geraldine może nie wyglądała na pierwszy rzut oka na osobę majętną, chociaż w tym oficjalnym wydaniu nie dało się nie zauważyć, że musiała posiadać spore środki, materiały, z których była zrobiona była jej sukienka należały bowiem do najdroższych z możliwych, przywiązywała wagę do takich szczegółów, chociaż na co dzień wyglądała raczej jak człowiek z lasu, co nie zmieniało faktu, że była obrzydliwie bogata.
Podeszli więc do osoby, która przyjmowała cegiełki i z uśmiechem na twarzy wspomniała o kwocie, jaką chciała wesprzeć to miejsce. Być może nie należała do osób, które jakoś szczególnie interesowały się sztuką, ale chciała pomóc w odbudowie, nie miała problemu z tym, aby wspierać czarodziejską społeczność. Wypadało się jednoczyć w takich chwilach. Kwota, którą postanowiła wesprzeć to miejsce była bardzo duża, nie hamowała się jakoś szczególnie, bo nie musiała tego robić, cóż, liczyła na to, że faktycznie zostanie odpowiednio wykorzystana.
Poczekała, aż Roise również dorzuci swoje, po czym ruszyli z miejsca. Zaczęła się rozglądać wokół, szukając czegoś, co ją zainteresuje.
przewaga - bogacz
rzucam na plotki - percepcja ◉◉◉○○
Sukces!