przy stołach
Nie było w jej stwierdzeniu nic nadzwyczajnego, ot zaobserwowanie faktu. Na podobnych wydarzeniach zawsze pokazywali się ci sami ludzie, to było stałe, w końcu elita nie przyjmowała do swojego grona byle kogo, racze asymilowała się od tej gorszej w ich mniemaniu części społeczeństwa. Czy widziała w tym coś złego? To zależy, hipokryzją byłoby czepianie się ich o to skoro ona sama dość często pojawiała się między nimi, należała do tego grona, czy tego chciała, czy nie, oczywiście, że robiła to ze swoich pobudek. Od zawsze zależało jej na rodzinie i ich pozycji, nie chciała, aby nagle zostali traktowani jako gorszej kategorii, na szczęście i tak byli mocno zdystansowani od tego wszystkiego mieszkając w Walii, gdzie psy dupami szczekały, a diabeł mówił dobranoc.
- No, prawda, w większości. - Czasem pojawiali się ludzie z zewnątrz, jednak nie było ich tak wielu, aby jakoś szczególnie dostrzegała ich obecność.
- Też wolę się w ruchu. - Nie znosiła siedzieć w miejscu, więc to było całkiem logiczne, no, ale w końcu mogła wyprostować kości, skończyła się ta część, która powodowała u niej dyskomfort. Mogli przechadzać się między ludźmi, obserwować, wyciągać wnioski, a za chwilę się stąd ewakuować. Poszło nie najgorzej.
- Racja, nie da się ukryć, że raczej trudno jest nam się mieszać z tłumem. - Chcąc nie chcąc zawsze zwracali na siebie uwagę, swoim wyjątkowo wysokim wzrostem. Ona również nie odczuwała potrzeby, aby do kogoś w tej chwili podchodzić, a więc mogli ruszyć w stronę stolików, o czym marzyła odkąd tylko się tutaj pojawiła. Oby mieli dużo mięsnych potraw, nie sądziła jednak, że mogłoby być inaczej, w końcu mało kto był w stanie przeżyć na samej zieleninie.
Przystanęli w końcu przy jednym ze stolików, udało im się do niego dotrzeć w miarę szybko, bo ludzie zaczeli się rozchodzić i mieszać w grupy, co ułatwiało przechodzenie między nimi.