06.11.2022, 21:19 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06.11.2022, 21:20 przez Alastor Moody.)
Pewnie powinien się trochę wstydzić tego, jak szybko uciekł od dwójki Longbottomów, ale chyba mu to wybaczą? I tak mieli sporo gości do witania... Nie miał pojęcia, czy ten cały Godryk w ogóle tu był, ale to chyba całkiem dobra wymówka? Zaczął iść coraz głębiej w tłum, chcąc się w niego wtopić. Było mu z tym ciężko, bo Alastor należał do osób nieco charakterystycznych, kiedy się go wpuściło do sali pełnej bogatych ludzi. No, ale próbować mógł zawsze. Był gotów zrobić cokolwiek, byle tylko przestać czuć zdecydowanie za mocny uścisk Nory na swojej dłoni. To nie było tak, że coś do niej miał, po prostu... Niby tak się czasami układało dorosłe życie, a i pierścionka jej nie obiecał, ale... ALE. No właśnie, ale. Miał jakieś ale. Jedyne ale jakie chciał teraz mieć, to to z alkoholem, ale szczerze wątpił, żeby Longbottomowie mieli tutaj coś poza musującym winem. Z gigantycznej rozterki i stania w bezruchu na środku parkietu wyrwały go dwie kobietki.
- Asty - odwrócił się na pięcie w stronę kuzynki i uśmiechnął do niej serdecznie. Z nią też pozwolił sobie na więcej - oprócz uściśnięcia delikatnej dłoni, pocałował ją na powitanie w lewy policzek. - Nie musisz się nabijać, sam nie wiem, co tu robię, nawet ślepy by w szklanej kuli nie zobaczył tego, że cokolwiek tu kupię. Zaczynam się zastanawiać, czy nie zaprosili mnie tu dla robienia sztucznego tłumu. - Wyszczerzył się, jako niebywały mistrz dedukcji.
Potencjalna kraksa jej i Ashling sprawiła, że Alastor uniósł ręce wyżej. Był gotów do asekuracji którejkolwiek z nich, gdyby się jednak któraś potknęła o sukienkę albo powietrze (bo wydawało mu się, że w butach na obcasie stać się mogło absolutnie wszystko).
- Ooo, ciebie też witamy - ale Ashling nie ucałował, zamiast tego uścisnął jej dłoń tak męsko, jak tylko potrafił, demaskując tym samym swój stosunek do obu kobiet. Na wszelki wypadek postanowił je sobie przedstawić - Asty, to moja współlokatorka Ashling. Ashy, to moja kuzynka Astoria. - Wydawało mu się, że nigdy im o sobie nie opowiadał, bo... W gruncie rzeczy, od naprawdę dawna z Astorią nie rozmawiał. Radosne wspomnienia z dzieciństwa żyły w nim jednak do dzisiaj. Podzielił ich po prostu czas. Dorosłość. Spędzał zdecydowanie dużo czasu na pracy i zdecydowanie za mało czasu no budowaniu relacji z bliskimi. - Widzę, że dobrze ukrywałaś rodzinną fortunę, Ash. Zanim się pojawiłaś, chciałem wylicytować tamten widelczyk do ciasta, ale jak skrzyżujemy portfele, to może będzie nas stać nawet na łyżkę do sałatki.
W tym gronie, korzystając z chwili jeszcze przed pierwszym toastem, Alastor zniżył głos do konspiracyjnego szeptu i wszystkie cztery (tak, cztery!) panie zagarnął na rodzinną kłótnię i ploteczki.
- Asty - odwrócił się na pięcie w stronę kuzynki i uśmiechnął do niej serdecznie. Z nią też pozwolił sobie na więcej - oprócz uściśnięcia delikatnej dłoni, pocałował ją na powitanie w lewy policzek. - Nie musisz się nabijać, sam nie wiem, co tu robię, nawet ślepy by w szklanej kuli nie zobaczył tego, że cokolwiek tu kupię. Zaczynam się zastanawiać, czy nie zaprosili mnie tu dla robienia sztucznego tłumu. - Wyszczerzył się, jako niebywały mistrz dedukcji.
Potencjalna kraksa jej i Ashling sprawiła, że Alastor uniósł ręce wyżej. Był gotów do asekuracji którejkolwiek z nich, gdyby się jednak któraś potknęła o sukienkę albo powietrze (bo wydawało mu się, że w butach na obcasie stać się mogło absolutnie wszystko).
- Ooo, ciebie też witamy - ale Ashling nie ucałował, zamiast tego uścisnął jej dłoń tak męsko, jak tylko potrafił, demaskując tym samym swój stosunek do obu kobiet. Na wszelki wypadek postanowił je sobie przedstawić - Asty, to moja współlokatorka Ashling. Ashy, to moja kuzynka Astoria. - Wydawało mu się, że nigdy im o sobie nie opowiadał, bo... W gruncie rzeczy, od naprawdę dawna z Astorią nie rozmawiał. Radosne wspomnienia z dzieciństwa żyły w nim jednak do dzisiaj. Podzielił ich po prostu czas. Dorosłość. Spędzał zdecydowanie dużo czasu na pracy i zdecydowanie za mało czasu no budowaniu relacji z bliskimi. - Widzę, że dobrze ukrywałaś rodzinną fortunę, Ash. Zanim się pojawiłaś, chciałem wylicytować tamten widelczyk do ciasta, ale jak skrzyżujemy portfele, to może będzie nas stać nawet na łyżkę do sałatki.
W tym gronie, korzystając z chwili jeszcze przed pierwszym toastem, Alastor zniżył głos do konspiracyjnego szeptu i wszystkie cztery (tak, cztery!) panie zagarnął na rodzinną kłótnię i ploteczki.
fear is the mind-killer.